niedziela, 18 maja 2014

More Than famous || Rozdział 30

"We can go where you want
Say the word and I’ll take ya
But I’d rather stay on the sofa
On the sofa, with you"

~.~
-Pośpiesz się! -krzyczał na cały pokój zniecierpliwiony Harry.
-Jezu, przestań się czepiać! -powiedziałam lekko zirytowana jego zachowaniem. Nasze relacje znacznie się poprawiły, ale nadal czasami mnie wkurzał, a zarazem pociągał.
-Mówiłem Ci żebyś była gotowa, jak przyjadę, a ty dopiero się pakujesz. -wypomniał mi to już chyba trzeci raz, odkąd przyszedł.
-Ugh, to nie moja wina, że Rebecca mnie zatrzymała. -a ja ponownie powtórzyłam to samo zdanie.
-Chodzisz do niej codziennie i siedzisz tam po kilka godzin. Mogłabyś znaleźć trochę czasu dla mnie. -mówił rozgoryczony, a ja zaczęłam się z niego śmiać.
-Zazdrosny? -uniosłam delikatnie jedną brew do góry.
-Ja? No co ty? -udawał zdziwionego. -Ale ona jest twoją przyjaciółką, a ja twoim chłopakiem. -wyrzucał z siebie kolejne słowa.
-Od kiedy ty jesteś moim chłopakiem? -zdziwiłam się na jego słowa. Odwróciłam się w jego stronę i zlustrowałam jego twarz. Zrobił się cały czerwony i nerwowo przygryzł wargę.
-Umm... nie o to mi chodziło. -zaczął się tłumaczyć. Trochę mnie to zabolało. Chciałabym, żeby tak po prostu powiedział, że jest moim chłopakiem i się z tego nie tłumaczył. Kiedy dzisiaj powiedział to jedno zdanie, nagle pojawiło się światełko w tunelu, mała nadzieja, na to, że może jednak coś do mnie czuje, ale skoro się tłumaczył, od razu nadzieja zniknęła.
-Idziemy? -spytałam, aby skończyć temat. Widziałam, że trochę się chłopak zestresował.
-Jasne. -odpowiedział i zabrał średniej wielkości walizkę z moich rąk.
-Ej! -krzyknęłam niemalże na cały pokój. -Mogę sama to znieść. -kłóciłam się. Lubiłam wszystko robić sama.
-To jest przecież ciężkie. -jego jedyny argument. Według niego wszystko dla mnie jest ciężkie, walizka, torba z zakupami, czy chociażby butelka wody.
-Tylko uważaj, żebyś się nie przedźwigał. -zaśmiałam się z niego, a Hazz posłał mi mordercze spojrzenie.
Zjechaliśmy windą na dół i wsiedliśmy do mojego samochodu, który w końcu został naprawiony. Harry oczywiście kierował. Kiedy ja ostatnio prowadziłam mój samochód? Na prawdę tego nie pamiętam. Gdy tylko usiadłam na fotelu, odchyliłam go do tyłu i włączyłam głośno muzykę. Akurat trafiło się na Hot – Avril Lavigne. Zaczęłam śpiewać razem z muzyką, a Hazz posłał mi kolejne mordercze spojrzenie.
-Mówiłem Ci już, że od rana boli mnie głowa? -ściszył muzykę tak, że prawie jej nie słyszałam.
-I co z tego? -udałam, że nie wiem o co mu chodzi. Chciałam się z nim podroczyć.
-Jesteś niemożliwa Bailey. Gdybym wiedział, jaka jesteś naprawdę, w życiu nie chciałbym się z Tobą przyjaźnić. -powiedział w żarcie, a ja zaczęłam się śmiać. W sumie miał rację. Zanim się zaczęliśmy przyjaźnić znał mnie z zupełnie innej strony. Byłam raczej spokojna i opanowana. A teraz pokazałam mu swoje prawdziwe „ja”, które wcześniej znała tylko Rebecca i Horan z moich obecnych znajomych.
-Gdybym wiedziała, że będziesz tak fatalnie prowadzić, w życiu nie pozwoliłabym Ci jeździć moim samochodem. -zawtórowałam mu śmiechem.
-To już się chyba nie zmieni, co? -Hazz przestał się śmiać i skupił swój wzrok na jezdni.
-Co się nie zmieni? -tym razem naprawdę nie miałam pojęcia co miał na myśli.
-To, że co chwila sobie dogryzamy. Nawet jeśli teraz jest to w żartach, to i tak to robimy. -wytłumaczył mi. W sumie miał rację. Może teraz kłócimy się po przyjacielsku, czyli co chwila mówimy jakieś nie miłe słowa w swoją stronę, ale żadne z nas się tym nie przejmuje, ponieważ robimy to na żarty. Tak samo, jak było to przed chwilą.
-To już taki nawyk. -odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą.
-Dobrze wiedzieć, że jestem twoim uzależnieniem. -pierwszy raz od kilku minut spojrzał się w moją stronę. Moja twarz od razu przybrała czerwoną barwę. Oboje zaliczamy wtopy. Najpierw on powiedział, że jest moim chłopakiem. Teraz ja, że jest moim nawykiem.
-Ugh, nie o to mi chodziło... -powtórzyłam jego słowa.
-Moje słowa. -jakby czytał mi w myślach.
-Daleko jeszcze? -zaczęłam marudzić. Miałam już dość siedzenia w samochodzie. Jakbym jeszcze prowadziła, to miałabym zajęcie, ale nie prowadzę, więc siedzę i się nudzę.
-Cierpliwości trochę. Za niecałą godzinę będziemy w Holmes Chapel. -w końcu dostałam odpowiedź na swoje pytanie. Z jednej strony cieszyłam się, że tylko godzina, a z drugiej coraz bardziej stresowałam. Mama Harr'ego zaprosiła nas do siebie na kilka dni. Podobnież ma być jakaś impreza z powodu rocznicy ślubu jego mamy i Robin'a, jego ojczyma. Anne uparła się, aby Harry mnie wziął ze sobą. Podobnież chce mnie poznać i stwierdziła jeszcze, że Harry powinien przedstawić mnie, jego rodzinie. To wystarczający powód do stresu. W dodatku Rebecca została sama. Niby jest pod szpitalną opieką, ale wolałam siedzieć tam przy niej przynajmniej w ciągu dnia. Pielęgniarki, jak to pielęgniarki. Większość nich jest znudzona swoim życiem i pokazują swoje humorki pacjentom. Jak przyszłam przed wyjazdem do Beccy, jedna zaczęła na mnie krzyczeć, że za często przychodzę do Becks i jej to przeszkadza, bo zawsze za mną pod szpital ktoś się przypałęta (czyt. fanki Harr'ego). Tak, fanki nie dawały mi spokoju. W pozytywnym i negatywnym sensie. Niektóre naprawdę są miłe. Ostatnio często zdarza się, że proszą mnie o autograf, czy zdjęcie, lub po prostu chcą mnie poznać i ze mną porozmawiać. Z kilkoma nawet utrzymuję kontakt na twitterze. Nawet spełniłam ich marzenie – poprosiłam Harr'ego, aby dał im follow. Ale niestety są też takie, które grożą mi śmiercią. Dosłownie grożą. Piszą wiele nieprzyjemnych rzeczy. W sumie nie dziwię się im. Kiedy byłam nastolatką, byłam fanką Taylor'a Lautner'a. Kiedy dowiedziałam się, że chodzi z Seleną Gomez, znienawidziłam dziewczynę. Serio. W głowie knułam plan, co zrobić, aby zerwali. Oczywiście nigdy nie wcieliłabym tego w życie, ale moja wyobraźnia nieźle wtedy pracowała. Kilka lat temu w życiu nie pomyślałabym, że sama będę dziewczyną celebryty. Choć nie. Myślałam, jak jeszcze byłam z Nathan'em. Natt ma swój mały zespół. Kiedyś twierdziliśmy, że za kilka lat będzie sławny na całym świecie, a ja razem z nim. Cóż, ja stałam się sławna, a on nie. Przynajmniej w połowie nasze marzenie zostało zrealizowane.
-Ziemia do Lyn! -Hazz zaczął mi jedną ręką machać przed oczami. Nagle się ocknęłam i spojrzałam się w jego stronę. Staliśmy na jakimś parkingu przy stacji benzynowej.
-Przepraszam, zamyśliłam się. -odpowiedziałam lekko speszona.
-O czym tak myślałaś? -spytał, ukazując mi swoje przepiękne dołeczki w policzkach. Jak ja je uwielbiałam!
-Umm... o wszystkim i o niczym. -próbowałam się wymigać od odpowiedzi. Nie chciałam mu się tłumaczyć.
-A tak dokładniej? -nie dawał za wygraną.
-O tym co jest, co było i co może być. -w końcu mu odpowiedziałam. Nie wiem czy takiej odpowiedzi oczekiwał, ale nie chciałam więcej mówić. -Niektóre twoje fanki chcą mnie zabić. -nagle mi się wyrwało. Mogłam się ugryźć w język, zanim to powiedziałam.
-Lyn, nie przejmuj się tym. Pomyśl tylko, że ty też masz wiele fanów i to płci męskiej, którzy mi ostatnio grozili, że jeśli z Tobą nie zerwę, to znajdą mnie i zabiją. -posłał mi ciepły uśmiech. To miłe, że chciał mi dodać otuchy.
-Na prawdę? Jakoś trudno w to uwierzyć. -zaczęłam się śmiać z jego słów. Fanki może i mam, ale że aż fanów?
-No to patrz. -podał mi swojego Iphone'a, gdzie był włączony jeden z twitter'owych wpisów. Rzeczywiście jakiś chłopak pisał, że mnie kocha i groził Harr'emu. Mimowolnie zaczęłam się z tego śmiać.
-Dobra, wierzę Ci. A tak właściwie, to czemu stoimy? -nagle przypomniałam sobie, że jesteśmy na postoju.
-Musiałem zatankować samochód i przy okazji iść do łazienki. Idziesz też? -złapał za klamkę, jednak nie pociągnął za nią, czekał na moją odpowiedź.
-Z tobą? -podniosłam jedną brew do góry i posłałam mu przenikliwe spojrzenie.
-Czemu nie? Może być fajnie. -cicho się zaśmiał, a ja szturchnęłam go lekko w ramię.
-Gdybyś nie był takim erotomanem, zaśmiałabym się z twojego kiepskiego żartu. -nie mogłam się powstrzymać przed ciętą ripostą. Kiedy powiedziałam te słowa do Harr'ego, wyszłam z samochodu i wolnym krokiem skierowałam się w stronę budynku stacji, gdzie były łazienki. Usłyszałam za sobą kroki, a chwilę potem poczułam jak dłoń Harr'ego splata moje palce. Mimowolnie lekko się uśmiechnęłam i poczułam przypływ ciepła. Całe szczęście, że Hazz tego nie zauważył.
Po kilku minutach postoju, wróciliśmy do samochodu. W ciszy wyjechaliśmy z parkingu.
-Boli Cię jeszcze głowa? -przerwałam lekko krępującą ciszę między nami.
-Już przestała. -odpowiedział mi, a ja włączyłam radio. Leciała akurat piosenka The Fray – Never Say Never, którą uwielbiałam. Gdy tylko do moich uszu doszedł dźwięk melodji, zaczęłam śpiewać na cały pojazd. Hazz zaczął się ze mnie śmiać, jednak po chwili do mnie dołączył. Zdziwiłam się, że znał tekst. Miło nam się razem śpiewało. Były takie momenty, że nie mogliśmy śpiewać, ponieważ oboje się z siebie śmieliśmy. Przestaliśmy dopiero, gdy Harry stanął przed jakimś średniej wielkości domem. Rozejrzałam się wokół siebie. To miejsce przypominało typowe brytyjskie miasteczko. Domy z czerwonej cegły, poustawiane równo w rządku, jeden obok drugiego. Było jednak kilka domów, które wyglądały trochę inaczej. I właśnie dom, pod którym staliśmy wyglądał inaczej. Może nie był większy niż inne, ale był na zewnątrz bardziej nowoczesny i miał znacznie większy ogródek.
-Gotowa? -powiedział w moją stronę, zanim wysiedliśmy.
-Tak. Nie. Nie wiem. -odpowiedziałam z lekkim strachem w głosie.
-Nie bój się. Mama na pewno Cię polubi. Zresztą będzie Gemma, miała przyjechać wczoraj. Ona już Ci zrobiła w tym domu dobrą reklamę, więc się nie przejmuj. -próbował mnie jakoś pocieszyć. Jednak na marne. Moje serce biło tak, jakby miało zaraz się przebic przez płuco i skórę. Harry wyszedł z samochodu, otworzył mi drzwi i podał rękę, którą złapałam. Poprowadził mnie przez kamienistą ścieżkę do drzwi, które otworzył. Nie dzwonił, nie pukał. Po prostu otworzył. Ale to był przecież jego dom, więc czemu ja się dziwię? Ah, pewnie dlatego, że gdybym ja po długim czasie nieobecności wróciła do mojego domu, na pewno bym dzwoniła. Ale ja już nie wrócę do mojego domu. Właściwie nie mogę nazwać miejsca, o którym mówię moim domem.
-Harry! -nagle w korytarzu pojawiła się mniej więcej 40-letnia kobieta, która od razu, gdy nas zobaczyła, rzuciła się Harr'emu na szyję. Styles puścił moją dłoń i przytulił kobietę. Podczas gdy oni się witali, ja stałam z boku i patrzyłam się na tą całą sytuację. Domyślam się, że to była jego mama. Zabolało mnie to, że ja nigdy więcej nie będę mogła tak przytulić kobiety, którą niegdyś nazywałam moją mamą.
-A co to za śliczna istota? -spytała się kobieta Harr'ego, gdy wyswobodziła się z jego uścisku.
-To moja dziewczyna, Alice. -powiedział dumnie Harry. Trochę to dziwnie, jak na niego zabrzmiało.
-Lyn. -poprawiłam go. Dobrze wiedział, że nie używam zbyt często pełnego imienia.
-Jestem Anne. -kobieta odezwała się w moją stronę i przytuliła tak samo jak Harr'ego. Byłam zdezorientowana tym gestem. Nie wiedziałam co miałam zrobić, czy od razu się odsunąć, czy również przytulić kobietę. Niepewnie ją przytuliłam, ale przyszło mi to z trudem.
-Mamooo, udusisz ją! -Harry chyba zauważył, że coś jest nie tak.
-Nie wtrącaj się Harry. -uśmiechnęła się szeroko. Zauważyłam, że ma bardzo podobny uśmiech do Harr'ego. -Jesteście pewnie zmęczeni podróżą. Możecie iść do pokoju odpocząć, naszykowałam wam pościel. -poinformowała nas kobieta, a Hazz skinął jej głową w ramach podziękowań. Złapał mnie za rękę i zaprowadził na górę do jednego z pokoi. Weszliśmy do średniej wielkości pokoju. Było tam jedno większe łóżko, beżowe ściany, biurko, krzesło i komoda, na której stały fotografie. Harry od razu rzucił się na łóżko, a przez to, że trzymał mnie za rękę, wylądowałam centralnie na jego klatce piersiowej. Poczułam bicie jego serca, które wystukiwało równy rytm. Podniosłam głowę do góry i napotkałam się na spojrzenie Harr'ego. W jego oczach widziałam spokój. Były wyjątkowo zielone. Mogłabym w nich utonąć. Przygryzł swoją wargę, co przyciągnęło moją uwagę. Wyglądał tak pociagająco. Właściwie to przestało mnie obchodzić co dzieje się dookoła. Liczył się tylko on. Nie mam pojęcia o czym myślał, ale zaczął zbliżać swoje wargi do moich, jednak przerwał nam dźwięk otwierających się, skrzypiących drzwi. Od razu odskoczyłam od niego, tak jakbym robiła coś złego. Przecież to tylko pocałunek, to nic złego. Ale dla mnie aż pocałunek. Nie jestem naprawdę z Harry'm, a tutaj nikt nas nie widział.
-Taki z Ciebie brat! -w drzwiach stała Gemma ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej. -Nawet się nie przywitałeś. Ja wiem, że kochasz Alice, ale ją możesz sobie na co dzień całować. -Gemma próbowała udać obrażoną. Wiem, że nie była tak naprawdę obrażona, jednak czułam się trochę głupio z powodu, że postawił mnie przed nią. Poza tym byłam zawstydzona tą całą sytuacją, która miała miejsce chwilę temu.
-Nie wiedziałem, że przyjechałaś już. -Harry zaczął się tłumaczyć. Wiedziałam, że kłamie, ale nie zwróciłam mu za to uwagi, nie chciałam go wkopać.
-Oh, w porządku. -w końcu przestała udawać, że się gniewa. -Już się rozpakowaliście? -lekko się zdziwiła, gdy nie zobaczyła naszych walizek.
-Nie, jeszcze nie przyniosłem walizek z samochodu. -odpowiedział Harry. Mogłam się odezwać, ale naprawdę było mi głupio przypominać Harr'emu o mojej obecności.
-Idę do mamy na dół, idziesz ze mną? -zapytała się Gemma.
-Jasne. -zgodził się Hazz. -Zaraz wrócę Lyn. -tym razem skierował się do mnie i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Gdy tylko zostałam sama, podeszłam do komody, na której stały fotografie. Zaczęłam je oglądać. Na każdym zdjęciu był Harry. Jedno było z x-factor'a z przesłuchań, kilka było z chłopakami, jedno z Gemmą, z jego mamą i kilka małego, słodkiego chłopca. Na bank były to zdjęcia z dzieciństwa Harr'ego. Na jednym był umazany w czekoladzie. Na drugim jechał małym rowerem, a na trzecim po prostu się uśmiechał. Wzięłam to ostatnie do rąk. Przyjrzałam mu się uważnie. Nadal te same oczy, uśmiech i dołeczki. Jedynie włosy są bardziej kręcone niż kiedyś, ale w sumie to dobrze. Nie wyobrażam sobie go w prostych włosach. Harry był naprawdę słodkim dzieckiem.
-Zawsze byłem słodki, prawda? -usłyszałam przy swoim uchu niski, cichy, zachrypnięty głos Harr'ego. Trochę mnie przestraszył co spowodowało, że upuściłam fotografię na ziemię. Szklana ramka potłukła się na wiele kawałków. Szybko odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam przestraszonym wzrokiem. Czułam jak zapadam się pod ziemię. Bałam się, że Harry zacznie krzyczeć.
-Ja nie chciałam... To nie chcący... Przestraszyłam się... Na prawdę nie chciałam tego potłuc... -zaczęłam się tłumaczyć. Ukucnęłam i zaczęłam zbierać potłuczone szkło.
-Nic się nie stało. To tylko przedmiot. -odpowiedział Harry, jednak trudno mi było uwierzyć.
-Przepraszam, naprawdę nie chciałam tego potłuc. -dalej się tłumaczyłam.
-To tylko przedmiot Lyn. -powtórzył Harry i złapał mnie za dłonie, uniemożliwiając dalsze sprzątanie szkła.
-Auu. -syknęłam, gdy poczułam jak kaleczę sobie opuszek palca.
-Zostaw to Lyn. Chodź, mam w łazience apteczkę. -pomógł mi wstać i zaprowadził do łazienki. Na widok krwi zrobiło mi się słabo. Harry obmył moją ranę i polał wodą utlenioną co spowodowało nieprzyjemne szczypanie. Do świeżej rany przyłożył niewielką gazę, która szybko wchłonęła cieknącą krew. Co jak co, ale palce są zbyt bardzo ukrwione. Gdy krwotok się uspokoił, Harry przykleił mi kolorowy plasterek. Gdy go zobaczyłam, mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Nie śmiej się. To moje ulubione plasterki. Tylko takich używam. -zaczął się tłumaczyć.
-Dziękuję. -powiedziałam, gdy skończył wykonywać opatrunek. Zaskoczyło mnie jego zachowanie. Nie był w żadnym stopniu na mnie zły. Wręcz przeciwnie. Był bardzo delikatny.
-Nie dziękuj. To przeze mnie się skaleczyłaś. Gdybym Cię nie przestraszył, nie upuściłabyś jej na podłogę. -kolejny raz ukazał mi swoje dołeczki. Wyobraziłam sobie Harr'ego jako małego chłopca. Mimowolnie się uśmiechnęłam na tą myśl.
_______________________
Hej! :)
Mam dla was kilka informacji. Jeśli ktoś czyta stare opowiadanie o Zayn'ie i Nelly na pingerze, niestety musiałam zablokować wszystkie wpisy. Ktoś z moich znajomych dowiedział się o moim koncie na pingerze, a tego bardzo nie chciałam, mam nadzieję, że nie wie o istnieniu tego bloga. Tak czy inaczej stwierdziłam, że przeniosę tamto opowiadanie na blogger'a i troszkę je może dopracuję, bo jest o wiele słabsze niż to, jeśli chodzi o gramatykę itp. Więc tu macie link:  http://too-late-to-apolagize.blogspot.com/ Osoby, które przeczytały, niech nie zdradzają innym fabuły ! :D
Kolejna sprawa: Wiecie, że 5 lipca jest zlot Directioners w Warszawie? Jeśli tak, to super. Jeśli nie, to już wiecie. Dla tych, którzy nie wiedzą w tym twitlongerze macie opisane wszystko: http://www.twitlonger.com/show/n_1s1452e
Więc ja na 99 % będę, ten 1 % zależy od tego, czy nagle coś mi nie wypadnie. Jeśli możesz być, pisz w komentarzu. Ogólnie to chciałabym was poznać, więc ten dzień może być dobrą ku temu okazją. Mam nadzieję, że wy też chcecie mnie poznać xD A jak nie, to i tak fajnie, jakbyście były. Im nas więcej, tym lepiej! Jesteśmy jedną wielką rodziną! :D
ahahaha dobra, to tyle na dzisiaj :)
dużo komentarzy = rozdział w środę, mało = w piątek

23 komentarze:

  1. Naprawdę świetny rozdział! Fajnie, że ich relacje się zmieniają ;) pod koniec Hazza taki uroczy awwwwwww *_*
    Tylko jedno mnie trochę dziwi: napisałaś, że jak Taylor Lautner (nie Loutner) był z seleną Gomez to zmieniłaś do niej nastawienie ale czy selena Gomez nie "gra " Lyn w tym opowiadaniu?
    Tak czy inaczej: z niecierpliwością czekam na następne części ;)
    Dobranoc xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha i Alice nie była idolką tylko chyba fanką Taylora ;)

      Ps. To nie jest żaden hejt, więc mam nadzieję, że się nie gniewasz za ten komentarz :)

      Usuń
    2. Ahahaha nie sprawdzalam tego rozdziału, jak czasami napisze jakąś głupotę to lepiej nie komentować xD rozdział pisałam jakiś miesiąc temu i nie wiem czemu tak napisałam. Pewnie miałam na myśli że Taylor jest jej idolem, a ona jego fanka, a wyszło że ona jest jego idolka xD a co do Seleny, Lyn tylko ma jej wygląd, a to nie znaczy że Selena nie istnieje skoro Lyn wygląda jak ona :) i dziękuję że mnie poprawiłaś, jak piszę szybko i potem nie sprawdzam to wychodzą takie głupoty...

      Usuń
  2. Dlaczego ja musze mieszkać na Śląsku?! Chce do Warszawy poznać Emily! Taki foch! Czemu niemogą zorganizować zlotu w Bielsku-Białej? Albo ewentualnie w Krakowie? A tak właściwie, to gdzie mieszkasz? A rozdział jak zwykle super! Wcześniejszego nie skompentowałam, bo nie miałam czasu wejść na bloga :( Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakby było w Bielsku-Białej to mnie by nie było :x a ja mieszkam w takiej małej miejscowości Opożdżew koło Warki (tak tej Warki gdzie jest główny browar piwa xD) więc w sumie też w miarę blisko Warszawy :)

      Usuń
    2. Ty pijaku mój! XD To ja tam do Ciebie przyjeżdżam, a z resztą! Ja mieszkam koło Żywca! XD Nie muszę przyjeżdżać.

      Usuń
    3. Ja mieszka w Bielsku :D No... Szkoda ze w Wawie ;-;

      Usuń
  3. Super rozdział :-) Kat

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale ciołki z nich , ale takie słodkie ciołki ;d
    Śmieszne jest to, że nie wiedzą o swoich uczuciach ;)
    Uśmiechałam się czytając cały rozdział ! Fajnie , że się przyjaźnią ;) Ale i tak bym wolała by byli razem . .. Ale wiem , że muszę na to poczekać ;)
    Jestem ciekawa , co wydarzy się w domu Harrego ;)
    Cudowny rozdział ! ;)
    CO do zlotu, to niestety nie dam rady ;c Jestem z pod Wrocławia i samej nikt mnie nie puści do Warszawy ;/
    Do środy ! :*

    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo Harry na serio się stara i robi postępy - to słodkie :)
    Czekam na 31, oby do środy! xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku cudowny rozdzial!!! Tylko szkoda ze Gemma im przerwala... xD
    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jakie ładne zakończenie .
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział!!!
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Boskieee!
    Przeczytałam wszystko w jeden dzień.
    Zyskałaś nową fankę ! ♥
    Jeśli będziesz miała czas zapraszam do mnie:
    Come-to-me-fanfiction.blogspot.com
    wilcze-przyrzeczenie.blogspot.com
    samotnosc-nie-boli-prawda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oh, cieszę się, że Ci się podoba. Na pewno zajrzę w wolnej chwili, niestety w ostatnim czasie mam mało czasu nie nie daje rady ogarnąć moich blogów, zwiastunowni i jeszcze czytać innych blogów (a czytam ich około 10 :D) :)

      Usuń
  10. Cudo :* Harry jest taki słodziutki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Awww ten Harry <3 .Nowy wygląd jest super ale najbardziej podobał mi się ten pierwszy taki jak by miętowy czy coś w tym stylu , ten też jest piękny tak samo jak ten ff

    OdpowiedzUsuń
  12. Awww cudownie , swietnie piszesz, czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnt rozdział! Czekam na więcej !
    Pozdrawiam xx ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudny czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Boski;d najlepszy blog;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy pojawi sie nowy rozdział ?;)

    OdpowiedzUsuń