"But your heart gets bigger
As you try to figure out
What's it all about"
As you try to figure out
What's it all about"
~.~
Taksówką wróciłam do mieszkania.
Gdy byłam w windzie, uświadomiłam sobie, że Harry ma klucze. W
duchu modliłam się, aby nie pojechał do siebie. Nie uśmiechało
mi się spędzić całej nocy na wycieraczce. Gdy stanęłam przed
drzwiami, chwyciłam za klamkę. Były zamknięte. Cholera! Nie dość,
że jest około 22, mam rozładowany telefon, to jeszcze nie mam
kluczy do własnego mieszkania. Nacisnęłam dzwonek, jednak
wiedziałam, że to nie ma sensu. Skoro nikogo tam nie ma, to kto mi
otworzy? Już miałam zamiar oprzeć się o ścianę i zjechać po
niej na podłogę, gdy nagle usłyszałam dźwięk otwieranego zamka.
Jednak Harry został.
-Długo Cię nie było. Dzwoniłem do
Ciebie, ale nie odbierałaś. -zaczął mówić Harry. Na jego twarzy
rysowało się zmartwienie.
-Przepraszam, komórka mi się
rozładowała, a trochę zasiedziałam się z Beccy. -odpowiedziałam
mu, wchodząc do środka mojego mieszkania.
-W porządku. A jak się ona czuje?
-spytał Hazz. Aż dziwne, że jeszcze ani razu nie spytał na co
jest chora.
-Nie najlepiej, ale jeszcze się
trzyma. -wymusiłam się na słaby uśmiech. -Późno trochę.
Przepraszam, że musiałeś tyle czekać. Nie pomyślałam o tym, że
nie będę mieć potem kluczy.
-Nic się nie stało. I tak chciałem z
Tobą porozmawiać. -zobaczyłam w jego oczach lekki strach.
Ciekawiło mnie o czym chciał porozmawiać. Przez moją głowę
nagle przeleciało wiele pozytywnych, jak i negatywnych scenariuszy.
-W porządku. Chodź do kuchni, muszę
coś zjeść, bo zaraz mój organizm się wyłączy. -zażartowałam,
a Harry zaśmiał się zaraz za mną. Pierwszy raz widziałam, że
byliśmy sami i się śmiał z moich żartów. Zwykle się krzywił i jak sądzę, stwierdzał, że jestem żałosna.
-Jesteś głodny? -spytałam, wyjmując
jedzenie z lodówki. Nie była pusta, bo w końcu Beccy była w
mieszkaniu. Jedynie przez ostatnie dwa dni nie.
-Nie. Pozwoliłem sobie samemu wziąć
jedzenie, mam nadzieję, że nie jesteś zła. -na prawdę zaczęłam
się z niego śmiać. Sposób w jaki wypowiadał to zdanie,
powodował, że miałam ochotę skakać ze szczęścia, a to było
tylko zdanie o tym, że grzebał w mojej lodówce.
-Nie, wiesz, nienawidzę Cię za to.
-powiedziałam sarkastycznie, a on spuścił głowę.
-I tak mnie nienawidzisz, więc to nic
nie zmienia. -powiedział cicho, a ja spojrzałam się w jego stronę.
-Kto powiedział, że Cię nienawidzę?
-zadałam mu pytanie i usiadłam przy stole.
-Mam takie wrażenie. W końcu po tym
wszystkim nie dziwię Ci się. Sam siebie nienawidzę. -zaczął mało
zrozumiale mi tłumaczyć.
-Za co siebie nienawidzisz? -zadałam
mu kolejne pytanie i zaczęłam powoli pić moją gorącą herbatę.
-Za te wszystkie słowa, które
powiedziałem w twoją stronę. Ja nawet Cię nie przeprosiłem.
Okropnie się z tym czuję. -wyjaśnił, a ja lekko przygryzłam
wargę. Nie wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć. Owszem, bolało
mnie to, że nie przeprosił, ale starałam się puścić to w niepamięć.
Moje uczucia do niego ułatwiły mi to.
-Zapomniałam o tym. -skłamałam, a on
delikatnie się do mnie uśmiechnął.
-Nawet jeśli zapomniałaś, to Cię
przepraszam. Codziennie mnie gryzie sumienie i naprawdę żałuję
tych słów. Nie chciałem ich powiedzieć. To przez emocje i tą
głupią wazę. Nie chcę żebyś myślała, że jestem materialistą.
Dostałem ją od mamy, dużo dla mnie znaczyła. -zaczął się
tłumaczyć ze swojego zachowania.
-W porządku, nie musisz się
tłumaczyć. -może i chciałam, aby mi powiedział coś więcej o
sobie, ale wiedziałam, że to i tak nic nie zmieni, a czym mniej
wiem, tym robię sobie mniejszą nadzieję.
-Lyn, ja nie chcę się z Tobą już
więcej kłócić. Czy my... -zaczął niepewnie. -Czy my możemy się
przyjaźnić? -spytał po chwili namysłu. Zaskoczył mnie tym
pytaniem, ale również zadowolił. Przyjaźń. Przynajmniej tyle.
Oczywiście, że chciałabym więcej, ale jak to mówią: bierz co
dają.
-Tak, myślę, że możemy. -zgodziłam
się na jego propozycję.
-Jest jeszcze jedna rzecz, o której
chciałbym Ci powiedzieć. Ja często byłem dla Ciebie nie miły.
Potrzebowałem wyładować swoją złość i padło na Ciebie. To
przez przeszłość. Moi rodzice się rozwiedli. Tata zostawił mamę.
Ona tak cierpiała przez niego. Widziałem jak płakała... To było
straszne. Potem po x-factorze pojawili się haterzy. Ja jestem po
prostu słaby. -opowiadał mi dobrze znaną mi historię, ale nie
przerywałam mu. Chciałam usłyszeć te słowa z jego ust.
-Nie jesteś słaby. Moi rodzice też
się rozwiedli. -powiedziałam bez namysłu. Pierwszy raz nie
żałowałam, że powiedziałam kilka słów za dużo. Chciałam, aby
mnie poznał. Nawet jeśli to nic nie zmieni.
-Na prawdę? -spytał zaskoczony. -Czy
ja mogę Cię o coś się zapytać?
-Jasne. -zgodziłam się, choć w duchu
bałam się, że zapyta o najgorsze.
-Czemu nie obchodzisz urodzin? -zadał
pytanie, którego się nie spodziewałam. Wzięłam głęboki wdech i
postanowiłam mu odpowiedzieć prawdziwie na to pytanie.
-Przez mojego tatę. On... -zaczęłam
się lekko gubić w słowach. -Rodzice wyprawili mi urodziny, jak miałam 10 lat.
Zaprosiłam wiele koleżanek z klasy. Miałam piękną, różową
sukienkę. Było idealnie. Serpentyny na ścianach, kolorowe czapki
na głowach. Tata wyszedł rano z domu. W sumie w tym dniu nie
zwracałam uwagi, że go nie ma. Byłam zbyt podekscytowana
urodzinami. Ale w końcu wrócił. Akurat miałam dmuchać świeczki
na torcie. Przyszedł pijany. Zaczął krzyczeć na wszystkich. Mama
próbowała go uspokoić, ale on za to ją uderzył. To było
straszne. Zaczęłam wtedy krzyczeć i płakać. Wtedy on podszedł
do mnie i uderzył mnie tak samo mocno, jak mamę i to na oczach
moich wszystkich koleżanek. To był pierwszy raz, kiedy mnie
uderzył. Teraz każde moje urodziny mi o tym przypominają. -kiedy
mówiłam mu to, pozwoliłam, aby z moich oczu leciały łzy. O
dziwo, nie przeszkadzało mi okazywanie słabości przy nim. Zaufałam
mu. I to o wiele bardziej niż Niall'owi.
-Czy ty masz z nim teraz kontakt?
-spytał niepewnie Harry.
-Nie. -od razu zaprzeczyłam. -On nie
żyje. -dodałam po chwili.
-Tak mi przykro... -zaczął mówić
Hazz, jednak mu przerwałam.
-Nie powinno. -poprawiłam go.
-Nie jest mi przykro z powodu, że
umarł. Jest mi przykro z powodu, że Cię bił. Nie wyobrażam
sobie, jak ojciec może podnosić rękę na własne dziecko. To
straszne. -tak, miał rację, to straszne. Ale ja to nic. Beccy miała
gorzej. To przez niego ona teraz może umrzeć. Przez niego jej dni
są policzone. Podnieść rękę na dziecko to jedno. A zgwałcić
dziecko to drugie. Nie dość, że Becks ma po tym traumę do końca
życia, to jeszcze zostawił jej pamiątkę w postaci choroby, jaką
jest HIV.
-Pamiętasz, jak zaczęłam mówić o
wesołym miasteczku, a ty się wkurzyłeś? -zaczęłam kolejny
temat, a Hazz pokiwał głową. -Kiedy zacząłeś głośniej mówić,
przypominałeś mi go. Kiedyś poszłam ze znajomymi do wesołego
miasteczka. Gdy on się o tym dowiedział, bardzo się wkurzył. On
był alkoholikiem. Stwierdził, że wydałam pieniądze na głupoty,
a mógł za to kupić kolejną butelkę szkockiej. Krzyczał i
wyzywał mnie. Potem chciał mnie uderzyć, ale mój... -już
chciałam powiedzieć „brat”, jednak w porę ugryzłam się w
język. -Mój kuzyn odwrócił jego uwagę. -skłamałam częściowo.
-Lyn, ja przepraszam. Nie chciałem Cię
zranić. Na prawdę nie chciałem. Nie miałem pojęcia, że twoja
przeszłość jest aż tak pogmatwana. Moja historia w porównaniu do
twojej to pikuś. -czułam w jego głosie żal i skruchę. On
naprawdę zrozumiał swój błąd.
-Nie przepraszaj mnie za to więcej.
Skąd miałeś wiedzieć? Już dawno puściłam to w niepamięć.
Zresztą ja też powinnam Cię przeprosić. Też święta nie byłam.
Przepraszam. -było mi głupio za to wszystko co zdarzyło się
między nami. Kto by pomyślał, że będę mogła zaprzyjaźnić się
z Harry'm?
-Mówiłem Ci już, żebyś mnie nie
przepraszała. -słodko się do mnie uśmiechnął, ukazując swoje
dołeczki w policzkach. Właśnie takiego Harr'ego uwielbiałam.
Prawdziwego Harr'ego, którego pokochałam całym sercem,
-Myślałam, że mówiłeś to, bo Cię
irytowałam. -przypomniałam sobie o sytuacji z przeszłości.
-Pff... ty mnie nadal irytujesz.
-powiedział tym swoim olewającym tonem, którego naprawdę nigdy
nie chciałam słyszeć. Czyli wracamy do punktu wyjścia? Przecież
mieliśmy się przyjaźnić. Co z nim nie tak? Może zrobił to
wszystko, aby wyciągnąć ze mnie wszystkie sekrety, a potem je
wykorzystać?
-Jezu, żartuję tylko. -Hazz zaczął
się śmiać, a ja odetchnęłam z ulgi. -Gdybyś tylko widziała
swoją minę. Wyglądałaś, jakbyś dostała zawału, czy czegoś
takiego. -zaczął się do mnie nabijać.
-Nienawidzę Cię Styles! -krzyknęłam,
próbując udać obrażoną.
-A jeszcze kilka minut temu kiedy
powiedziałem, że mnie nienawidzisz, zaprzeczyłaś. -zaczął mi
wypominać, a ja tylko zrezygnowana opadłam na oparcie krzesła.
-Oh, zamknij się Styles. -jakoś
spodobało mi się mówienie do niego po nazwisku. Czułam się,
jakbym rozmawiała z dobrym kumplem. Trudno mi uwierzyć, że od
teraz Harry jest moim przyjacielem.
-Nie ładnie tak mówić po nazwisku.
Gdzie twoja kultura panno Bailey? -spytał się poważnym tonem, a ja
się roześmiałam. Czułam się w tamtym momencie przy nim, jak przy
Niall'u, kiedy spotkaliśmy się przy Tamizie i co chwila któreś z
nas mówiło „mniej więcej”.
-A od kiedy pan Styles zwraca taką
uwagę na kulturę? -starałam się brzmieć jak najbardziej
dostojnie, jednak średnio mi to wychodziło. Harry razem ze mną
zaczął się śmiać.
-Nie wiem. -wzruszył ramionami i
ponownie zaczął się śmiać. -Kto by pomyślał, że to właśnie
z Tobą się zaprzyjaźnię? -przestał się śmiać i posłał mi
delikatny uśmiech.-A teraz powiesz mi co znaczy twój tatuaż?
-zadał kolejne pytanie.
-Nie powiem. -szybko odpowiedziałam.
To, że się przyjaźnimy, nie zmienia faktu, że powinnam mu
powiedzieć o tym, co do niego czuję.
-Czemu? -zrobił smutną minę i
maślane oczy. Niech on nie myśli, że to na mnie zadziała.
-To trochę prywatne. Może kiedyś Ci
powiem. -lekko się do niego uśmiechnęłam, lecz on nic nie
odpowiedział.
~.~
Krok po kroku. Tak właśnie
wygląda mój plan. Udowodnię jej, że nie jestem bezuczuciowym
dupkiem za jakiego mnie ma. Nie mogę jej od razu powiedzieć o
wszystkim co do niej czuję. Pewnie by mnie wyśmiała i odepchnęła.
Bo kto normalny najpierw ją rani, a potem wyznaje miłość? No
właśnie - nikt. By się mnie jeszcze przestraszyła i uznała za
psychopatę. Postanowiłem najpierw zacząć od przyjaźni. To
naprawdę może nas do siebie zbliżyć. Mam coraz mniej czasu.
Został niecały miesiąc do końca umowy. Mam miesiąc na to, aby
się we mnie zakochała. Muszę działać, jednak również uważać
na to co robię, czy mówię. Cieszę się, że zaufała mi. Ciekawe
czy Niall też wie tak dużo, jak ja. Swoją drogą jej ojciec ma
szczęście, że nie żyje, bo gdyby żył, nie darowałbym tego co
jej zrobił.
-Niall wie o tym wszystkim
co mi powiedziałaś? -spytałem bez namysłu, a Lyn podniosła na
mnie wzrok.
-Nie. -zaprzeczyła. Z
trudem powstrzymałem się od krzyknięcia głośnego „Jest!”.
Czułem, że moje serce wywraca zwycięskie koziołki i staje na
podium. Byłem od niego lepszy! Mi pierwszemu zaufała! Więc może
jest jakaś nadzieje, że kiedyś odwzajemni moje uczucia?
__________________
Hej :)
Przepraszam, że musieliście cały dzień czekać na rozdział. Ugh, jestem teraz zła na siebie... wczoraj zapomniałam ustawić na zaplanowane, a dzisiaj przez cały dzień nie miałam dostępu do komputera... Przepraszam.
Jeszcze trochę minie czasu zanim zanim wyznają sobie nawzajem uczucia... Na razie jest przyjaźń, chociaż tyle. Mam nadzieję, że na razie wam to wystarczy, bo ja, jak to ja nie wierzę w szczęśliwe zakończenia i miłość, więc podchodzę do tej sprawy trochę pesymistycznie, z tego powody Lyn ma taki, a nie inny charakter. Oczywiście, że kiedyś się ułoży, ale to dosłownie "kiedyś". :)
Chciałabym, żeby statystyki komentowania się utrzymały, albo jeszcze wzrosły, choć narzekać teraz nie mogę.
Jak zwykle dużo komentarzy = rozdział w niedzielę, mało = w środę :)
Więc do następnego kochani <3
Ale mam banana na mordce ! Przez cały rozdział go miałam ;d Co chwilkę odświeżałam stronę i w końcu jest ;d normalnie taki nagły wzrost energii, że masakra ;d
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału , to boski ! Cieszę się , ze Lyn choć trochę zaufała Harremu i mam nadzieję, że on tego nie spierniczy ;D
Jejuu , biedne Lyn i Becca ... Tyle przeszły w dzieciństwie ;c Zaskoczyłaś mnie teraz z tym gwałtem. Znaczy domyślałam się , że ktoś ją zgwałcił. Ale nie sądziłam , że własny ojciec ;c Ugh ;c
Rozdział cudowny i ja osobiście wybaczam Ci , że musiałam czekać cały dzień, bo było warto :) :*
Do niedzieli :* I zapraszam na blog też o 1D : dangerous-styles-and-horan.blogspot.com/
Buziaczki, Karinka <3
Jestem trochę załamana, że Harry nie wyznał Lyn miłości ;c Ale mam nadzieję że nie długo wszystko sobie wyjaśnią <3 Czekam na nn ! :) x
OdpowiedzUsuńSuper. Jak zwykle. Pozdrawiam Kat
OdpowiedzUsuńZnowu nie jestem pierwsza ;c Cały dzień, calusieńki sprawdzałam czy nie dodałaś rozdziału. Rooozdział megaśny :D Szkoda, że Hazz jeszcze nie powiedział Lyn o swoich uczuciach... Biedne dziewczyny... Ojciec tak bardzo je skrzywdził. Zastanawia mnie tylko czm Lyn powiedziała, że kuzyn, a nie brat... Dziwne XD Ale znając ciebie wyjaśni się w następnych rozdziałach ;d Niee moge się doczekać następnego rozdziału ;3 Całuje, ściskaaaam i pozdrawiam <3 No i miłego weekendu kochana <3
OdpowiedzUsuńJejciu ! <3 W końcu :D Wchodziłam dzisiaj na bloga z 50 razy ! Cały czas nie mogłam sie doczekać :) Cieszę się że Harry i Lyn w końcu zmierzają w dobrą stronę :) Nie chce żeby Beccy umierała, mam nadzieję że ona i reszta ich przyjaciół pomogą im w tej miłości ^^ No nic czekam na reszte wydarzeń ! Kocham cię <3 :) Miłego weekendu i zyczę weny :D
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Lyn i Becky, tyle przeszły...
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że już niedługo Harry wyzna Lyn miłość i będą together and ever.:)
Nati.;)
Ps rozdział super!
Tudududududud XD Baa dum tss xd Nominuję Cię do Libseeer XD Więcej info u mnie kochanaa ;3 http://story-of-niall-horan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetne! jak cała fabuła!
OdpowiedzUsuńboże, ta niepewność, która jest po obojgu stronach jest wręcz intrygująca :D
czekam na następny :)))))
Tak szczerze to mogę się wczuć w twoją sytuację - w miłość nie wierzę, uważam, że jej nie ma, a wszystkie związki w końcu się rozpadają, psują. Ludzie są ze sobą z przyzwyczajenia, potrzeby bliskości,, desperacji... anyway w love love nie wierzę, dlatego ciężko jest mi pisać takie happy endings, dlatego rozumiem, ale! skoro nie ma tego w życiu realnym to chcę o tym czytać, bo są ludzie, którzy naiwnie wierzą w to uczucie i potrafią o nim pisać, a ja przynajmniej w świecie książek/opowiadań mogę się przenieść do tego szczęśliwego świata, dlatego tak czekam aż oni będą razem i happy :)
OdpowiedzUsuńps. chociaż najczęściej w książkach jak już się ktoś w kimś zakocha i są 'szczęśliwi' to czasem przebija się moja myślowa szara rzeczywistość i jest coś takiego 'serio kurwa? serio? słodkie do porzygu' itp :D
Oczywiście czekam x
Cóż, ja nie wierzę miłość, ponieważ z własnych doświadczeń i obserwacji innych stwierdziłam, że zazwyczaj kończy się to w jeden sposób - jedna osoba odchodzi, związek się rozwala i po "miłości". Dla mnie tak to wygląda. Może jak będę starsza zmienię zdanie na ten temat, jak na razie jestem jak Harry. Boję się cierpienia. Piszę o miłości, ponieważ chcę ją zrozumieć, poznać, znaleźć. Dla mnie miłością jest pisanie, fotografia, ale nie miłość do drugiej osoby, na chyba, że miłość platoniczna do idoli xD
Usuńświetny rozdział;d lovee;*
OdpowiedzUsuńJejciu ^^ Oni są przyjaciółmi *o*. Już nie mogę sie doczekać następnego. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńAwww *____*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
C.
Yeahh! Rozdział genialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next
zajebisty ♥
OdpowiedzUsuńczekam na next'a :*
Hej, skarbie. Jestem Twoją nową fanką i skoro tak bardzo zależy Ci na komentarzach, możesz na mnie liczyć :).
OdpowiedzUsuńZnalazłam to ff wczoraj kompletnie przypadkowo, ale podobno nic nie dzieje się przypadkiem, prawda? Jeśli o Twojego bloga chodzi, to mogę się zgodzić, to zdecydowanie nie był przypadek. Zakochałam się w tym chamskim Harrym już od pierwszego rozdziału. Tą wredną Lyn też polubiłam od samego początku, a biorąc to razem siedziałam przez trzy godziny przy kompie i udało mi się przeczytać całość. Z rozdziału na rozdział podziwiam Cię coraz bardziej i pomimo, że jako Larry Shipper wolę czytać ff o Larrym, to jednak KOCHAM TĄ WREDNĄ DLA SIEBIE DWÓJKĘ♥
Kolejny cudowny rozdział. Kocham Harrego zakochanego w Lyn, kocham Lyn zakochaną w Harrym, a jako dwójkę ludzi, którzy nie zdają sobie z tej wzajemnej miłości kocham jeszcze bardziej.
Liczę na 30 rozdział w niedzielę żeby mógł mi umilić dzień po okropnym rodzinnym zjeździe. Oby ff cieszyło się dalej tak dużo popularnością :))
Jak ja uwielbiam czytać takie długie komentarze <3 nawet nie wiesz, jak się uśmiecham, czytając co napisałaś. Naprawdę mi miło, że tak bardzo Ci się podoba opowiadanie :) Ja nie jestem Larry Shipper i mam nadzieję, że to nie zniechęci Cię do mojej pracy (choć Elounor Shipper też nie jestem, zachowuje neutralność w tej sprawie, tak czy siak, nie ważne z kim, ważne żeby byli szczęśliwi) Też uwielbiam takich wrednych dla siebie i chyba jesteś jedną z tych nielicznych czytelników, którzy lubią to, że nie są świadomi swoich uczuć :D :)
UsuńOdpowiedzUsuń
o ile łatwiej byłoby powiedzieć o tym co się czuje XDD
OdpowiedzUsuńhhaahaha kocham perspektywę Harrego! i szczególnie w tym rozdziale cudo
i ogólnie ubóstwiam całego bloga no! nie wiem jak można mieć taki talent :CC mogłabyś mi trochę oddać! hahahaha
enyłej XDD czekam na następny rozdział! :)
świetny rozdział !!!!!!!czekam na next :3
OdpowiedzUsuń