"Say Something..."
~.~
-Więc jak się teraz nazywasz? -spytał
lekko zdezorientowany Mike.
-Alice. Alice Bailey. -odpowiedziałam
niepewnie.
-Czemu masz jego nazwisko? -był
zdziwiony. Nie sądził, że przyjmę nazwisko osoby, która zrobiła
mi tyle krzywdy.
-Żeby wpisali mnie do dokumentów
Beccy, musiałam przyjąć nazwisko ojca. Nie miałam skończonych
osiemnastu lat, więc musiałam mieć nazwisko osoby, która łączy
mnie i Becks. Padło na niego. -wyjaśniłam mu.
-A ten chłopak? -spytał się
niepewnie.
-Harry? -powiedziałam mu jego imię.
-Tak ten. Co Cię z nim łączy? Nie
wiedział, że masz rodzeństwo, ale jeśli Cię kocha, powinien Ci
wybaczyć. Natt by Ci wybaczył.
-Problem w tym, że nie wiem, czy on
mnie kocha. Nasze relacje są skomplikowane. Czasami mam wrażenie,
że zależy mu na mnie, a czasami wręcz przeciwnie. -schowałam
twarz w dłonie, aby ukryć łzy, które zbierały mi się pod
powiekami.
-A ty go kochasz? -zadał kolejne
pytanie. To przecież było oczywiste.
-Tak, kocham go. -odpowiedziałam z
wielką pewnością. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości.
-Ally, ja nie wiedziałem. Nie chciałem
zepsuć niczego między wam... -zaczął mówić, jednak przerwał mu
dźwięk mojej komórki. Pierwsza myśl to to, że dzwoni Harry, może
przemyślał, może chce porozmawiać, lecz niestety okazało się,
że nie jest to Harry. Nie znałam tego numeru.
/-Słucham? -odezwałam się do
słuchawki.
-Rozmawiam z panią Alice Bailey?
-usłyszałam głos doktora Smith'a, tego samego, który dzwonił, aby
powiedzieć mi, że Becks jest w szpitalu.
-Tak. -odpowiedziałam niepewnie. Co
ten człowiek chce ode mnie o tak późnej porze?
-Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy.
Przykro mi. -wypowiedział te słowa, które rozerwały moje serce na
milion części. Czułam, że z moich oczu zaczynając lecieć łzy.
Nie mogłam powiedzieć żadnego słowa. To było zbyt wiele.
Najbliższa mi osoba odeszła. Beccy nie żyje. -Może przyjść pani
jutro podpisać papiery? -doktor zadał pytanie poważnym głosem.
Pewnie już nie raz musiał powiadomić o śmierci pacjenta.
-T-tak. -zająknęłam się./
Gdy skończyłam rozmowę z doktorem,
nie mogłam powstrzymać emocji. Rzuciłam telefonem o ścianę tak,
że rozleciał się na kilka kawałków. Zjechałam po ścianie na
podłoge i zaczęłam płakać. Nic do mnie nie docierało. Harry
odszedł. Beccy umarła. Jestem sama.
-Co się stało? -Mike ukucnął obok
mnie.
-Beccy nie żyje. -szepnęłam i
schowałam kolejny raz twarz w dłonie.
***
Rebecca nie była osobą wierzącą. Nie miała pogrzebu, więc przynajmniej nie musiałam niczego organizować. Poza tym nie zniosłabym widoku, jak zakopują jej trumnę. I tak podpisanie papierów dotyczących jej zgonów, było dla mnie ciężką sytuacją. Ostatnie trzy dni minęły bardzo szybko. Harry się nie odezwał ani razu. Niall w sumie też nie, a to było dziwne, bo normalnie dzwonił codziennie. Pewnie Harry już mu powiedział i teraz żaden z nich nie będzie chciał mnie znać. To były ciężkie samotne trzy dni. Był jedynie Mike, ale on nie jest mi tak bliski, jak Hazz czy Niall. Umowa się kończy, a mi zostało jedno. Muszę zaryzykować. Właściwie nie mam nic już do stracenia. Jeśli nie, to wyjadę. Spróbuję zapomnieć. Zanim wyszłam z domu, zorientowałam się, że Harry wciąż ma kluczyki do mojego auta i w sumie samochód też ma. Postanowiłam, że przejdę się na piechotę do biura. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Trochę głupio mi będzie rozmawiać z Harry'm o takich prywatnych rzeczach przy chłopakach, ale nie mam wyjścia. Na parkingu przed wytwórnią Rose zobaczyłam mój samochód, czyli Harry już jest. Gdy jechałam windą na górę, serce biło mi niemiłosiernie. Boję się spojrzeć mu w oczy. Z ogromnym strachem weszłam do gabinetu Rose. Byłam spóźniona jakieś dziesięć minut, ale co mogłam zrobić, skoro musiałam iść piechotą? Niepewnie spojrzałam się w stronę chłopaków. Harry siedział z poważną miną. Miał pusty wzrok. Nie wyrażał żadnych emocji. Nawet złości. Sama nie potrafiłam się odezwać. Rose skinęła głową, abym usiadła. Zajęłam miejsce na pustym fotelu. Czułam na sobie wzrok Harr'ego.
Rebecca nie była osobą wierzącą. Nie miała pogrzebu, więc przynajmniej nie musiałam niczego organizować. Poza tym nie zniosłabym widoku, jak zakopują jej trumnę. I tak podpisanie papierów dotyczących jej zgonów, było dla mnie ciężką sytuacją. Ostatnie trzy dni minęły bardzo szybko. Harry się nie odezwał ani razu. Niall w sumie też nie, a to było dziwne, bo normalnie dzwonił codziennie. Pewnie Harry już mu powiedział i teraz żaden z nich nie będzie chciał mnie znać. To były ciężkie samotne trzy dni. Był jedynie Mike, ale on nie jest mi tak bliski, jak Hazz czy Niall. Umowa się kończy, a mi zostało jedno. Muszę zaryzykować. Właściwie nie mam nic już do stracenia. Jeśli nie, to wyjadę. Spróbuję zapomnieć. Zanim wyszłam z domu, zorientowałam się, że Harry wciąż ma kluczyki do mojego auta i w sumie samochód też ma. Postanowiłam, że przejdę się na piechotę do biura. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Trochę głupio mi będzie rozmawiać z Harry'm o takich prywatnych rzeczach przy chłopakach, ale nie mam wyjścia. Na parkingu przed wytwórnią Rose zobaczyłam mój samochód, czyli Harry już jest. Gdy jechałam windą na górę, serce biło mi niemiłosiernie. Boję się spojrzeć mu w oczy. Z ogromnym strachem weszłam do gabinetu Rose. Byłam spóźniona jakieś dziesięć minut, ale co mogłam zrobić, skoro musiałam iść piechotą? Niepewnie spojrzałam się w stronę chłopaków. Harry siedział z poważną miną. Miał pusty wzrok. Nie wyrażał żadnych emocji. Nawet złości. Sama nie potrafiłam się odezwać. Rose skinęła głową, abym usiadła. Zajęłam miejsce na pustym fotelu. Czułam na sobie wzrok Harr'ego.
-Przepraszam, że was tu
ściągnęłam. Nie mieliśmy z Paul'em czasu, aby wymyślić jak
skończyć wasz związek. Możecie przyjść za trzy dni? -odezwała
się Rose w naszą stronę. Chłopaki skinęli głową. Rose wyszła
z gabinetu, zostawiając nas samych. Chyba liczyła, że wyjdziemy
zaraz po niej, jednak nikt nie wstawał.
-Powiesz coś? -odezwał się
Harry poważnym głosem w moją stronę.
-Co ona ma Ci powiedzieć?
-spytał Zayn, który nie miał o niczym pojęcia.
-O tym, że nas cały czas
okłamywała. Niall, wiedziałeś, że ona ma rodzeństwo? Że
Rebecca jest jej siostrą? -zachowywał się tak, jakbym wcale nie
była w pomieszczeniu razem z nim. Jego ton głosu był taki sam, jak
na początku naszej znajomości. Niall spojrzał się na mnie
pytającym wzrokiem.Trudno mi było określić jego reakcję. Uważnie
zlustrował moją osobę, po czym spojrzał się na Harr'ego.
-Może miała jakiś powód,
żeby Ci nie powiedzieć? -Horan wzruszył ramionami. Znowu mnie
bronił, nawet kiedy wiedział, że również został okłamany.
-Jaki powód? -Harry zadrwił
z jego odpowiedzi.
-Może miała problemy?
-wciąż był po mojej stronie. Niall zawsze był wspaniałym
przyjacielem. Cieszę się, że jeszcze on mnie nie zostawił.
-To nie znaczy, że nie
mogła nam o tym powiedzieć! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi!
-ostatnie zdanie skierował do mnie. Widziałam rozgoryczenie na jego
twarzy.
-Są rzeczy, o których nie
mówi się nawet przyjaciołom. -Niall powtórzył moje słowa, które
kiedyś powiedziałam do niego.
-Dziękuję Niall, ale chcę
porozmawiać z nim sama. -w końcu zebrałam się na odwagę.
Musiałam znać prawdę.
-Więc powiesz coś? -Harry
chyba oczekiwał ode mnie wyjaśnień. Byłam gotowa powiedzieć mu
wszystko, jednak on musiał mi powiedzieć pierwszy.
„Say something, I'm
giving up on you
I'm sorry that I couldn't get to you
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you”
I'm sorry that I couldn't get to you
Anywhere, I would've followed you
Say something, I'm giving up on you”
-Czemu chcesz to wiedzieć?
Kim ja dla Ciebie jestem? Czy ty coś do mnie czujesz? -zadałam te
wszystkie pytania bez namysłu pod wpływem emocji.
-Co? Czy ja coś do Ciebie
czuję? -zaśmiał się ironicznie, tak jak robił to na początku.
-Nie, nic do Ciebie nie czuję. -odpowiedział na moje pytanie.
Poczułam się tak, jakby te słowa przebiły kilka razy na wylot
moje serce.
-W takim razie nie mam
powodu, aby cokolwiek Ci powiedzieć. -powiedziałam ze stoickim
spokojem i skierowałam się do wyjścia. -Żegnaj Niall.
-powiedziałam bezgłośnie do blondyna, gdy byłam już przy
drzwiach. Czy to zabrzmiało jak pożegnanie? Powinno, bo już nigdy
go nie zobaczę. Już nigdy z nim nie porozmawiam. Już nigdy go nie
przytulę. Już nigdy nie będę mu zabierać jedzenia. Nigdy.
Nie mogłam pohamować łez,
które spływały po moich policzkach. Bolało i to bardzo.
Wiedziałam na co się piszę, zakochując się w nim. Nie żałowałam,
że zapytałam się go o to. Wiedziałam na czym stoję i nie
spędziłabym reszty swojego życia w niepewności. Gdy tylko weszłam
do mieszkania, wyjęłam ze schowka walizki. Zaczęłam niechlujnie i
szybko wkładać do nich ubrania. Sama nie wiem kiedy dwie walizki
były już pełne tak, że ledwo co się dopięły. Mike wszedł do
mojej sypialni i zdziwił się, widząc spakowane walizki.
-Wrócę z Tobą.
-powiedziałam do brata.
-Ona naprawdę się
zmieniła. Przemyślała wszystko. Na pewno się ucieszy na twój
powrót. -Mike podszedł do mnie i mnie przytulił. Wiedziałam, że
to nie jest ten uścisk, którego potrzebowałam. -A co z Harry'm?
-spytał po chwili. Gdy tylko usłyszałam jego imię, poczułam
ucisk w sercu.
-Harry nic do mnie nie
czuje. -spuściłam głowę w dół i mocno zacisnęłam wargi, aby
nie wybuchnąć głośnym płaczem. Mike ponownie mnie przytulił i
zaczął pocieszać. Jednak co mi po takim pocieszaniu? Nie ma Beccy.
Nie ma Harr'ego. Nie ma Niall'a. Nie ma nikogo.
***
-Alice? -Rose bardzo się zdziwiła, gdy zobaczyła mnie wcześniej, niż się spodziewała. -Przecież spotkanie jest za trzy godziny. Co ty tutaj robisz? -zaczęła się dopytywać. Wypuściłam powietrze z płuc i zaczęłam tłumaczenia.
-Alice? -Rose bardzo się zdziwiła, gdy zobaczyła mnie wcześniej, niż się spodziewała. -Przecież spotkanie jest za trzy godziny. Co ty tutaj robisz? -zaczęła się dopytywać. Wypuściłam powietrze z płuc i zaczęłam tłumaczenia.
-Nie chcę spotkać
Harr'ego. Przyszłam wcześnie, aby uniknąć spotkania z jego osobą.
-wyjaśniłam mojej szefowej.
-Zrobił Ci coś? -spytała
sztucznie zmartwionym głosem.
-Nie, po prostu nie chcę go
spotkać. Umowa z Modest się skończyła. I ja odchodzę. Nie mogę
już dłużej dla Ciebie pracować. -powiedziałam poważnym głosem.
W życiu nie byłam tak odważna w stosunku do Rose.
-Jak to nie możesz dla mnie
pracować? I skąd weźmiesz pieniądze? Nigdzie nie znajdziesz
lepszej pracy. Pomyśl o Rebecce. -zaczęła mi zarzucać wiele
rzeczy.
-Rebecca nie żyje.
-odpowiedziałam jej wciąż poważnym głosem. Nie mogłam dać po
sobie poznać, że w środku mnie rozrywa.
-Przykro mi. -powiedziała
cichym glosem Rose.
-Taa... -nie wiedziałam co
mogę więcej powiedzieć. -Mogłabyś przekazać to Niall'owi i
Harr'emu? -podałam kobiecie dwie białe koperty, na których były
napisane imiona wcześniej wspomnianych osób.
-Oczywiście. -lekko się do
mnie uśmiechnęła.
-Dziękuję za wszystko.
-szepnęłam i przytuliłam kobietę. Wbrew pozorom byłam jej
naprawdę wdzięczna. Może zbyt często podejmowała za mnie
decyzje, ale gdyby nie ona, Rebecca mogłaby o wiele wcześniej
umrzeć. Jak najszybciej wyszłam z biurowca, gdzie była wytwórnia.
Wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam na lotnisko.
Mike już na mnie czekał z walizkami. Wchodząc do samolotu, czułam,
że zamykam za sobą kolejny etap w życiu.
„You're the one that
I love
And I'm saying goodbye”
And I'm saying goodbye”
Do ostatniej chwili miałam
nadzieję, że nagle pojawi się Harry, zatrzyma mnie, wyzna mi
miłość i nie pozwoli odejść, ale nic takiego nie miało miejsca.
Zapięłam pasy, a samolot wniósł się w powietrze. To koniec. A ja
muszę zapomnieć.
~.~
To wszystko przez złość.
Złość na samego siebie. Nie dałem jej powodu, aby mogła mi
zaufać, więc czego ja od niej oczekiwałem? Naskoczyłem na nią i
to był okropny błąd. Zrobiłem jej awanturę, która nie powinna
mieć nigdy miejsca. Kiedy zapytała się czy coś do niej czuję,
nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło. Nie panowałem nad sobą. To
nie byłem ja. Chciałem wykrzyczeć, że ją kocham, a zrobiłem
wręcz przeciwnie. Ona odeszła. Nie mam pojęcia, jakiej odpowiedzi
oczekiwała, ale powinna znać prawdę. Powinna wiedzieć, że ją
kocham. Nie obchodzi mnie jaką miała przeszłość, czy to, że
mnie okłamała. Widocznie miała powód, aby to robić. A ja muszę
teraz to naprawić. Mam ostatnią szansę. Wszedłem pewnym krokiem
do biura Rose. Chciałem od razu powiedzieć Lyn co do niej czuję.
Chłopaki już czekali. Usiadłem na wolnym miejscu i rozejrzałem
się po gabinecie. Nie było nigdzie Alice. Może się spóźni?
Mijały kolejne minuty, a jej wciąż nie było. Rose zaczęła
opowiadać o wersji, którą ma usłyszeć świat na temat naszego
rozstania.
-Czemu nie ma Lyn? -w końcu
zadałem pytanie, które tak bardzo mnie dręczyło.
-Alice już dla mnie nie
pracuje. -powiedziała poważnym głosem Rose.
-Zwolniłaś ją?!
-mimowolnie podniosłem głos na kobietę.
-Harry, uspokój się. Alice
sama odeszła. -wyjaśniła spokojnym głosem, a ja zamarłem.
-Jak to odeszła? -tym razem
odezwał się zdziwiony Niall.
-Po prostu odeszła. Była
tutaj jakieś trzy godziny temu. Powiedziała, że nie może już
dłużej dla mnie pracować. Kazała wam to przekazać. -Rose podała
mi i Niall'owi białe koperty. Spojrzeliśmy się na siebie pytająco,
po czym zaczęliśmy czytać ich treść.
„Harry... Przepraszam,
że Cię okłamałam. To wszystko nie tak miało się potoczyć. Na
prawdę nie chciałam nic przed wami ukrywać, ale musiałam to
zrobić. Tak samo, jak musiałam ukrywać prawdę o naszym związku
przed Beccy. Nie zgodziłam się na tą umowę dla sławy. Ja nie
potrzebowałam tych pieniędzy. To Beccy ich potrzebowała. Jak
wiesz, była chora. Nie mówiłam Ci nigdy na co, ponieważ ona nie
chciała, aby ktoś się dowiedział. Teraz mogę Ci już powiedzieć.
Rebecca była chora na AIDS, nieuleczalną chorobę. Jedynie leki
mogły opóźnić śmierć. Leki, które były bardzo drogie. Nie
było mnie na nie stać, a byłam jedyną osobą, która mogła jej
pomóc. Rose postawiła sprawę jasno: jeśli się nie zgodzę, tracę
pracę. Musiałam się zgodzić. Rebecca nie żyje, a ja nie
potrzebuje pieniędzy na jej leczenie. Nie chcę już nikogo
okłamywać. Dlatego wyjeżdżam i możesz się cieszyć, bo nigdy
mnie już nie zobaczysz. Powiedziałabym Ci jeszcze jedną rzecz, ale
nie zrobię tego, ponieważ to i tak nie ma dla Ciebie większego
znaczenia. Nie wiem czy spodziewałeś się tutaj większych
wyjaśnień. To już nie zależy ode mnie, czy dowiesz się więcej.
Żegnaj Harry.
Lyn.”
Gdy czytałem ten list,
słyszałem jej głos. Tak, jakby to ona mi go czytała. Czego nie
chciała mi powiedzieć? Od kogo zależy, czy dowiem się więcej?
Czemu się żegna? Jak to Rebecca nie żyje? Gdzie jest teraz Lyn?
Ona mnie zostawiła?
„And I am feeling so
small
It was over my head
I know nothing at all”
It was over my head
I know nothing at all”
-Harry, sądzę, że
powinieneś to przeczytać. -odezwał się Niall, podając mi kartkę
z jego listem.
„Say something...”
___________________
Nieee, Beccy umarła, Lyn wyjechała, Harry powiedział, że nie kocha Lyn. Wiem, że mnie teraz nienawidzicie. Błaaagam, nie zróbcie mi nic za to. Klaudio (tak, właśnie ty, która wiesz gdzie mieszkam xD) nie mów nikomu gdzie mieszkam, bo serio czuję się zagrożona. Jestem na siebie zła, bo to mój ulubiony rozdział, ale też najgorszy, bo tak się wszystko potoczyło. Dodałam go wcześniej, bo nie chciałam was już dłużej trzymać w niepewności. Epilog będzie w czwartek!
Ale się dzieje. Super rozdział. Pozdrawiam Kat
OdpowiedzUsuńHarry ty debilu! Boże co za prostak weźcie mnie yrzymajxie bo go zajebie.... xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta.
Aaaaaa chyba umarłam :C Czemu on zawsze musi coś palnąć? Cholerka jasna. Z jednej strony nie chcę epilogu, bo skończy się ta cudowna część, ale z drugiej... kuźwa po prostu muszę się dowiedzieć co zrobi Harry itp. Argh nienawidzę siebie XD
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie będziesz długo zwlekała z dodaniem rozdziału na "don't forget me" (o jeśli się nie mylę XD". Liczę na to, że dodasz prolog zaraz po epilogu tutaj! :))
O kurwa, o kurwa, o kurwa :o Ja pierdzielę ryczałam przez pół rozdziału, a nawet po skończeniu go mam ochotę usiąść w kącie i ryczeć. Już w ogóle dobija mnie świadomość, że został tylko epilog, a potem zostawisz nas na miesiąc.
OdpowiedzUsuńHarry idioto! Dlaczego jej nie powiedziałeś, że ją kochasz?!
Lyn idiotko! Dlaczego nie napisałaś w liście do niego, że go kochasz?!
I co jest do cholery w liście do Horana?! Fuck fuck fuck. Nadal Cie kocham i dobrze o tym wiesz, ale teraz mam na Ciebie focha jak od Lyn do Harrego pffff.
PS. Mogłabyś usunąć weryfikacje obrazkową? Denerwuje ona trochę xD
To nie jest wyłączona? :O Ejj nie obrażaj się na mnie skarbie! ale wiesz, że jak się obrazisz to Cię przekupię^^ na twoim miejscu bym się co chwila obrażała :D
Usuńsuper rozdział. nie mogę się doczekać nexta. Ciekawe co było napisane w liście do Nialla?
OdpowiedzUsuńPff! Ja nie muszę mówić nikomu gdzie mieszkasz! Sama wsiadam właśnie do mojego czołgu i jadę Ci wpierdolić XD A tak poważnie to Cię kocham! Pobeczałam się jak malutkie dziecko! Ale to nie zmienia faktu, że powinno być po mojemu, czyli:
OdpowiedzUsuń"-Więc powiesz coś? -Harry chyba oczekiwał ode mnie wyjaśnień. Byłam gotowa powiedzieć mu wszystko.
- A co ja mam Ci powiedzieć?! Że zakochałam się w kimś, kto nigdy nie odwzajemni moich uczuć, że Beccy była chora na AIDS, że mój ojciec mnie nienawidził?! Że miałam kompletnie zjebane dzieciństwo, a teraz kończy się ta pieprzona umowa, która jako jedyna dała mi trochę szczęścia?! Nie wiesz ile dla mnie znaczyło to wszystko, to jak nieświadomie poprawiałeś mi humor zwykłym przytuleniem! Nie wiesz jak bardzo bolała mnie świadomość, że Ty nigdy się we mnie nie...- Przerwał mi pocałunkiem.- ...zakochasz."
I happy end! (Tak, to ja jestem tą osobą, która nie cierpi happy endów XD) Ale i tak moja wersja lepsza! Huehuehue! Jestem już w pół drogi do Ciebie! Mój czołg wariuje! Huehue XD Zniszczę Cię Em, ratuj się puki możesz! Jestem ciekawa co dowalisz w epilogu *o* Czekam sobie ^^
hahahahaha to się chowam! masz rację, twoja wersja jest o wiele lepsza! Na początku miałam dokładnie coś takiego napisać, ale kiedy postanowiłam pisać drugą część, stwierdziłam, że ona musi wyjechać, a gdyby stało się tak jak ty wymyśliłaś, by na pewno nie wyjechała :D
UsuńNatalie wyjechała tak czy siak XD Ale Nat jest dziwna XD W ogóle to główna bohaterka Woman With a Demons jest zupełnym przeciwieństwem Nat, ale też ma mój charakter, a bohaterka I'm a Little Liar (Wy jeszcze nie wiecie XD) Jest już zupełnym przeciwieństwem wszystkiego, ale też mną! Jestem wszystkim, a moja wersja i tak lepsza! Mój czołg się popsuł, jadę rowerem ;-;
UsuńMoże i dużo się tu posypało (mam nadal WIELKĄ nadzieję, że się ułoży), ale mino tego rozdział jest cudowny. Przemyślany i pięknie napisany od początku do końca, każde zdanie, każdy wyraz budzi emocje i nawet przez moment nie masz ochoty 'przewinąć' Zakochałam się! Najlepszy rozdział tego opowiadania do tej pory - zdecydowanie. A na epilog czekam z niecierpliwością, jak również na poznanie treści listu Lyn do Niall'a.
OdpowiedzUsuńps nawet mi się łezka w oku zakręciła, cudowny! xx
Matko Boża kochana ! Siedzę i ryczę ;c Nawet nie wiem, co Ci tu napisać , bo jestem w totalnym szoku ! Ughhh ;(
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko tyle , że i tak Cię kocham ! Bo chyba zadne opowiadanie , tak jak Twoje mnie nie wciągneło ;) Nie wytrzymam do czwartku ;c
Do nastepnego ;*
Buziaczki, Karinka <3
Zakochałam się w twoim opowiadaniu! <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać epilogu! *.*
xoxo
na poczatku, gdyzaczelam czytac Twoje ff (wczoraj lmao) to bylam pewna, ze bedzie gownem. pisane przez 10-latke o tym, ze niall zakochal sie w glownej bohaterce, bo dal jej kawalek swojej kanapki.
OdpowiedzUsuńchcialam Cie przeprosix za takie myslenie, bo cholernie sie mylilam.
nastepnie, gdy zaczelo mi sie to podobac z rozdzialu na rozdzial bylam pewna, ze ktores z nich (harry lub lyn) podsluchaja, ze podobaja sie temu drugiemu. Np wtedy, gdy ally wygadala sie niallowi o uczuciach do harryego na balkonie hotelu, albo, gdy rozmawiala z katy.
gdy to okazalo sie bledem bylam mega zdziwiona.
Nastepnie bylam pewna, ze przy kolacji on o wszystkim jej powie. O wszystkich uczuciach. Blad
pozniej pomyslalam, ze zatrzyma ja przed odlotem samolotu. Kolejny blad
nastepnie bylam pewna, ze wszystko wyjasni harryemu w liscie. Nawet ukladalam sobie tresc listu, ze powie mu o bracie, o rebecce, o tym nazwisku po ojcu becks, ale ona sie tylko pozegnala.
Rebecca nie zyje.
niall nie zarywal do ally, bo .a swoja alex.
wow, masz ogromny talent i cholernie zadziwiasz.
Rob to co robisz dalej, bo strasznie dobrze Ci to wychodzi. Twoje dd nie nalezy do tych wszystkich przwidywalnych, albo z seksem co rozdzial.
wiele razy tu plakalam
kocham Cie i lyn aka ally i harryego.
@wonderfulniallx
Jejku, az mam ochote plakac :c Dlaczego Harry w tak ważnym momencie, popełnił taki błąd... :c
OdpowiedzUsuńW epilogu będzie treść listu od Lyn do Niall'a?
Nie mogę sie go doczekać! Naprawdę, swietnie napisany rozdzial, ale czemu to musiało,sie stać?! :c
Do następnego xx