"But if I kiss you will your mouth read this truth,
Darling how I miss you, strawberries taste how lips do"
Darling how I miss you, strawberries taste how lips do"
~.~
Była to trochę niezręczna dla mnie
sytuacja. Dziewczyny nie dopytywały się, jednak wiedziałam, że
kiedyś i na to nadejdzie czas. Trochę wkurzało mnie to, że patrzą
na Harr'ego z taką pogardą i tak jakby, chcą mnie oddalić od
niego. Gdy Hazz próbował być bliżej mnie, one od razu ingerowały
i wchodziły między nas. Kiedy Eleanor wpadła na pomysł, abym ja
miała z nią pokój, to już była przesada. Zdaję sobie sprawę,
że on nie odwzajemnia moich uczuć, ale wiem też, jak bardzo go
potrzebuję. Tylko jego obecność, dotyk może sprawić u mnie
wewnętrzny spokój. Potrzebowałam go i nie mogłam pozwolić, aby
jeszcze to mi zabrały. Spanie w jednym łóżku to i tak mało, bo
zdaję sobie sprawę z tego, że teraz nie będzie mnie przy nich
przytulał, trzymał za rękę, czy całował. Na szczęście
odezwałam się i postawiłam na swoim. Z drugiej strony trochę też
mnie to dziwiło, że Harry jest dla mnie miły, pomimo że nie musi
już, dziewczyny przecież wiedzą. Czyżby odłożył broń w walce?
Ale czemu? Ja też odłożyłam, ale u mnie powodem tego były
uczucia do niego, a u niego? Cóż, nie mam pojęcia. Na pewno to nie
były uczucia do mnie.
Liam z Danielle wyszli na spacer, Zayn
z Perrie też, tak samo jak Louis i Eleanor. W hotelu zostałam tylko
ja, Niall, Alex i Harry. Oczywiście Perrie szepnęła na ucho Alex,
aby trzymała Harr'ego z dala ode mnie. Alex na szczęście nie za
bardzo się jej posłuchała. Była jedyną z nich, która nie miała
nic przeciwko temu, aby Harry przy mnie był. Może dlatego, że ona
zna lepiej od nich Styles'a? Przyjaźnią się. Pewnie z tego względu
nie chce się wtrącać w nasze relacje.
-My z Alex idziemy na spacer. -odezwał
się Niall, podczas gdy oglądaliśmy telewizję. Z jednej strony to
dobrze, bo mogłam pobyć chwilę samemu z Harry'm, ale z drugiej nie
wiedziałam co mam się spodziewać po Styles'ie. Jego nastrój i
nastawienie do mnie często się zmienia, więc trudno ocenić, jak
teraz się zachowa.
-To może my też się przejdziemy?
-zaproponował mi Harry, co bardzo mi się spodobało.
-Jasne, czemu nie? -delikatnie się do
niego uśmiechnęłam. Wiedziałam, że jak wyjdziemy, będziemy
„bliżej” siebie, a właśnie tego chciałam.
-W takim razie chodźmy. -odwzajemnił
mój uśmiech. Niall z Alex już wyszli. Chwyciłam swoją torebkę i
wyszliśmy z apartamentu. Gdy tylko Harry zamknął drzwi, od razu
złapał mnie za rękę. Podobało mi się to. Lubiłam, kiedy mnie
trzyma za rękę. Niby taki mały gest, jednak dla mnie bardzo ważny.
Wyszliśmy przed hotel. Było tam mnóstwo fanek i paparazzi. Od razu
założyliśmy okulary przeciwsłoneczne, choć i tak w nich nas
rozpoznają. Z trudem przecisnęliśmy się przez ten tłum. Harry po
drodze dał kilka autografów fankom, co trochę spowolniło nasze
dojście do centrum, ale nie mam mu tego za złe. Po kilku minutach
spaceru doszliśmy do centrum miasta. Zauważyłam, że Harry za
bardzo nie wie gdzie ma pójść.
-Umm... mówiłaś, że byłaś tutaj
kilka razy, więc może wiesz, gdzie można dobrze i smacznie się
najeść? -spytał niepewnie. Zauważyłam, że od rozmowy z
dziewczynami utrzymuje między nami dystans. Nawet w sposób jaki
mówi, potrafię wyczuć lekką niepewność, tak jakby bał się za
dużo powiedzieć.
-Jasne, znam jedno takie miejsce.
-odpowiedziałam o wiele pewniej, niż on zadał pytanie. Trochę
mnie śmieszył taki niepewny Harry. To zupełnie do niego nie
podobne. Wracając do naszego spaceru. Mogłam go zaprowadzić w
każde miejsce w tym mieście nawet z zamkniętymi oczami. Mówię
serio, wszędzie.
-To tu. -oznajmiłam, gdy stanęliśmy
przed niewielką knajpką. Dopiero wtedy, gdy uświadomiłam sobie,
jakie osoby mogę tu spotkać, zdałam sobie sprawę, że był to
ogromny błąd. Mogłam tutaj przyjść, ale sama, a już na pewno
nie z Harry'm. A teraz nie mam wyjścia. Musimy tam wejść. Harry
otworzył drzwi i mnie w nich przepuścił. Zajęliśmy miejsce przy
jednym z wolnych stolików. Od razu nerwowo się rozejrzałam, czy
aby nie ma nikogo takiego. Na szczęście nie było, oprócz kelnerki,
która pracuje tutaj od kilku ładnych lat i często niegdyś
urządzałam sobie z nią pogawędki. Jest to młoda, około
dwudziestoośmioletnia kobieta. Mam nadzieję, że mnie nie pozna. W
końcu się trochę zmieniłam przez te dwa lata, nie wyglądam już
jak nastolatka. Przynajmniej tak mi się wydaje.
-Dzień dobry, co podać? -podeszła do
nas kelnerka o imieniu Clark, właśnie ta, której się obawiałam.
Harry podał jej zamówienie, a ona przez chwilę się mi
przyglądała. Chyba stało się to co zakładałam. Na szczęście
nic nie powiedziała, tylko przyjaźnie się do mnie uśmiechnęłam.
Odpowiedziałam jej delikatnym uśmiechem, po czym odeszła od
naszego stolika. Całe szczęście, że przemilczała sytuację.
Jestem niemalże pewna, że mnie poznała. Przecież tak się
patrzyła...
-Dobrze znasz to miasto? -w końcu
Harry przerwał krępującą ciszę między nami.
-Umm... -zaczęłam niepewnie. -Tak,
myślę, że tak. -odpowiedziałam po chwili namysłu.
-Ile razy tutaj byłaś? -zadał
kolejne pytanie. Wyczułam, że jego niepewność jest już mniejsza,
jednak nadal potrafiłam ją wyłapać z jego głosu.
-Hmm... -zamyśliłam się. -Szczerze
to nie wiem, nie liczyłam. Kiedyś miałam rodzinę w tym mieście i
często tutaj bywałam. -powiedziałam prawie zgodnie z prawdą.
Kłamstwem jest to, że powiedziałam „miałam”, bo teoretycznie
nadal mam, choć w praktyce nie wiem, czy mogę nazwać ich rodziną.
No może jedynie Angel... ona w końcu jest jeszcze mała i nie ma o
niczym pojęcia.
-A teraz? -zadał dość dziwne
pytanie.
-Co teraz? -nie zrozumiałam co miał
na myśli.
-Nie masz już tutaj rodziny?
-wytłumaczył mi swoją myśl.
-Umm... nie wiem, nie utrzymuje z nimi
kontaktu. -odpowiedziałam, jak najbardziej zgodnie z prawdą.
-A twoi rodzice? Właściwie to z,
której części stanów pochodzisz? -dopytywał. Całkowicie zbił
mnie z tropu, gdy wspomniał o rodzicach. W gardle stanęła mi
ogromna gula, która uniemożliwiała wypowiedzenia jakiegokolwiek
słowa.
-Nowy Jork. -skłamałam i pominęłam
odpowiedź na temat moich rodziców. Był to zbyt prywatny i drażliwy
temat. Wystarczy, że widział, jak zareagowałam na jego życzenia
urodzinowe.
-Lubię to miasto. -stwierdził, gdy
usłyszał moją odpowiedź.
-Ja nie bardzo. -powiedziałam
bezmyślnie.
-Czemu? -zdziwił się.
-Nie wiem, po prostu nie lubię.
-odpowiedziałam. W duchu cieszyłam się, że nasza rozmowa jest aż
tak spokojna i przyjemna. Jeszcze kilka miesięcy temu nie
pomyślałabym, że będę mogła w taki sposób rozmawiać z
Harry'm.
-A jest tutaj jakieś ciekawe miejsce?
-Hazz zmienił temat.
-Jest wiele, ja najbardziej lubię, to
znaczy lubiłam chodzić do millenium park. -odpowiedziałam mu. Z
nazwą tego parku wróciło wiele wspomnień. Zrobiło mi się trochę
smutno, ale nie mogłam dać pokazać tego po sobie.
-Pójdziemy tam zaraz? -usłyszałam w
jego głosie nadzieję.
-Przecież jest już po 19, do tego
miejsca trochę się idzie stąd, więc zanim byśmy tam doszli, a
potem wrócili, już nawet nie wliczając pobytu w tym parku, będzie
ciemno. -zauważyłam.
-No i co z tego? Przecież nie jesteśmy
już dziećmi. No chyba, że boisz się ciemności. -uśmiechnął
się do mnie w niezrozumiały dla mnie sposób. Nie był to ten
chamski i ironiczny uśmiech, tylko raczej miły uśmiech.
-Nie, nie boje się. Myślałam tylko,
że będziesz chciał wcześniej wrócić do hotelu. -wyjaśniłam
mu.
-To idziemy? -spytał, nie odpowiadając
na to, co powiedziałam, tak jakby wcale nie usłyszał.
-Jasne. -lekko się do niego
uśmiechnęłam. Harry zapłacił i razem ze mną wyszedł z knajpki,
trzymając moją dłoń. Czułam, że kelnerka Clark mierzyła nas
wzrokiem. Nie ma opcji, żeby mnie nie poznała. No chyba, że
patrzyła się na mnie tak, z powodu, że koło mnie siedział Harry,
a nie z tego, że mnie poznała. Chciałabym, aby druga wersja była
prawdziwa, ale wątpię. Mam nadzieję, że nie powie o moim
przyjeździe nieodpowiednim osobom. Choć w sumie nawet gdyby
powiedziała to co? Przecież oni i tak mają gdzieś co robię i
gdzie jestem, więc na pewno by się nie zainteresowali tym, że
jestem tak blisko nich. Po kilkunastu minutach spaceru, byliśmy w
parku. Było już po 20, więc z minuty na minutę było coraz mniej
ludzi. Nie przeszliśmy przez niego tylko, aby dojść do hotelu.
Spacerowaliśmy jego uliczkami i to w zupełnie przeciwnych
kierunkach do hotelu. Milczeliśmy, ale ta cisza nie była ani trochę
krępująca, przynajmniej dla mnie. Potrzebowałam jego obecności,
jego dotyku. Cały czas trzymał mnie za rękę, co bardzo mi się
podobało, choć w głębi, chciałabym, aby mnie przytulił, nawet
bardzo.
-Nie jest Ci zimno? -zatrzymaliśmy się
przy dość krzywym pieniu drzewa, na który bez problemu moglibyśmy
wejść. Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w tym parku.
-Trochę. -odpowiedziałam zgodnie z
prawdą. Miałam na sobie jedynie cienką koszulę, więc nie dziwne,
że mogło być mi zimno. Zauważyłam, jak Harry ściąga swoją
bluzę. Wiedziałam co zamierza zrobić i już otwierałam buzię,
aby zaprzeczyć, jednak on mnie ubiegł.
-Tylko nie mów, że nie potrzebujesz
tej bluzy. Widzę, że się trzęsiesz z zimna. -powiedział,
zakładając bluzę na moje ramiona. Z jego dłoni biło przyjemne
ciepło, którego moje ciało tak bardzo potrzebowało. Myślałam,
że Harry szybko się ode mnie odsunie, jednak on zatrzymał swoje
dłonie, na moich barkach. Po chwili zamknął mnie w ciepłym
uścisku. Mimowolnie się uśmiechnęłam. W końcu zrobił to, na co
czekałam przez cały ten spacer.
-Cieplej? -spytał, szepcząc mi do
ucha.
-Tak, dziękuję. -odpowiedziałam.
Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie. Harry był dla mnie taki
miły, jak nigdy. Na prawdę trudno mi w to uwierzyć.
-Jesteś na mnie zła? -po chwili Harry
zapytał mi dość nietypowe pytanie. Przecież nie miałam powodu do
złości. W ostatnim czasie nic takiego mi nie zrobił.
-Za co miałabym być zła? -spytałam,
wciąż próbując zrozumieć o co mu chodzi.
-Za to wszystko co powiedziałem. Ja...
umm... -na chwilę się namyślił. -Nie to miałem na myśli. -dodał
po kilku sekundach.
-W porządku. -odpowiedziałam mu,
jednak wciąż liczyłam, że mnie przeprosi za to, co niegdyś
powiedział. Ani wcześniej, ani teraz tego nie zrobił. Powiedział
jedynie, że nie miał tego na myśli, jednak jego słowa nadal mnie
bolą. I to już nie jest jego wina. To wina wspomnień.
Harry w odpowiedzi na moje „w
porządku” rozluźnił uścisk. Stanął naprzeciwko mnie i
spojrzał się na moją twarz. Po chwili przycisnął swoje usta do
moich. Bez większego namysłu odwzajemniłam pocałunek. Czułam
jakby czas się zatrzymał, a wokół nas nikogo nie było.
Liczyliśmy się tylko my, on i ja. Nikt więcej. Jednak co dobre,
zwykle szybko się kończy. W niewyobrażalnie szybkim czasie wokół
nas pojawili się fotoreporterzy i oczywiście nie chcieli dać nam
spokoju. Doskonale wiedziałam, że ten pocałunek jest dla „kamer”,
jednak pozwoliłam mu na to. To już nie chodziło o tą umowę, ja
po prostu tego potrzebowałam. I też nie chodziło o sam pocałunek,
jako gest, tu chodziło o niego. Wiedziałam, że nikt inny nie
potrafi wprowadzić mnie w stan euforii, jak i rozzłościć na maksa
w ciągu ułamku sekundy. Moje uczucia do niego były dziwne, ale na
pewno prawdziwe. Śmiało mogę powiedzieć, że kocham Harr'ego i
jednocześnie nienawidzę. Gdy mnie całował, kochałam go. Gdy
przez ten pocałunek obtoczyli nas reporterzy, nienawidziłam go. Nie
mógł wybrać innego miejsca? No, ale przecież w hotelu by mnie nie
pocałował, bo po co? Nic do mnie nie czuje, a tam nie ma kamer,
więc nie ma ani jednego powodu, aby całował mnie w hotelu.
-Idziemy. -Harry zarządził za mnie.
Złapał mnie za rękę i z ogromnym trudem uciekliśmy reporterom.
Gdy już znaleźliśmy się w budynku, Hazz zaczął się śmiać.
Wyglądał, jakby był chory psychicznie.
-Wszystko w porządku? -spytałam
chłopaka, nie wiedząc o co chodzi. Równie dobrze mógł się śmiać
ze mnie.
-Tak, tylko jeszcze nigdy nie uciekałem
z żadną dziewczyną przed kamerami. -wytłumaczył mi, wciąż się
śmiejąc.
-Ja nie kazałam Ci przecież uciekać.
-zauważyłam. Gdy powiedział, że nigdy nie uciekał przed
kamerami, poczułam się, jakby sugerował, że to ja wpadłam na ten
pomysł.
-W sumie to ja chciałem uciekać. To
przecież trochę dziwne, jak specjalnie wychodzimy, aby pobyć
trochę w spokoju razem, bo teraz w hotelu z dziewczynami się tak
nie da, i na zewnątrz znowu paparazzi nam przeszkadzają, nawet nie
możemy się spokojnie całować, bo ktoś wyjeżdża z fleshem,
mogliby nam dać trochę prywatności. -zaczął mi wszystko po kolei
tłumaczyć, co jeszcze bardziej mnie zbiło z tropu. Myślałam, że
właśnie dlatego ze mną wyszedł, aby media nas zobaczyły, a teraz
mówi inaczej. Nie rozumiem...
-Umm... przecież chyba o to chodzi,
żeby nas zobaczyli razem? -podzieliłam się z nim moją uwagą, a
jego mina przybrała poważny wyraz twarzy, ten sam, który znałam
od początku naszej znajomości.
-Taa... -odpowiedział niechętnie,
swoim ironicznym tonem i nawet po otwarciu drzwi, nie przepuścił
mnie w nich. Wszedł pierwszy, nie zważając, że uderzył mnie
swoim barkiem i poszedł od razu do swojego pokoju. Nie zwrócił
uwagi, że gdy przechodził przez salon, chłopaki zadawali mu
pytania. Zignorował ich, a ja nie miałam pojęcia co było
przyczyną jego nagłej zmiany nastroju. To dlatego, że powiedziałam
o umowie? A może dlatego, że nie musi już udawać nikogo przy
chłopakach i dziewczynach, więc jak tylko przekroczyliśmy próg
windy i granicę oddzielająca nas od mediów, zdjął swoją lepszą
maskę i pokazał swoje prawdzie, gorsze „ja”. Zdecydowanie
wolałam, kiedy miał maskę „miły Harry Styles” niż „Harry
dupek Styles z wysokim ego”.
_____________________
I chyba każdy domyślił się o co chodzi. No dobra, każdy oprócz Lyn, bo Lyn jest tak samo tępa jak ja i nie potrafi skojarzyć faktów. ;x Gdyby siostra nie powiedziałaby mi, że za dwa dni będzie nowy rozdział na Look After You, prawdopodobnie zapomniałabym dodać tego rozdziału, bo wtedy przypomniałam sobie, że ja też muszę dodać. xD ok...
Mam pomysł na jedno parta, co wy na to? Ostatnio miałam dość ciekawy sen i jak zaczęłam tak rozkminiać to mi wyszła całkiem fajna historia, tylko za krótka, żeby powstało z niej dłuższe opowiadanie, więc stwierdziłam, że może napisze one shoot'a, w sumie to już kolejnego i pewnie też dodam na pingera, a tu tylko podam wam link.
dobra, nie zanudzam was xD
dobra, nie zanudzam was xD
udanego weekendu <3 i może do niedzieli ;) <3
super. czekam na next :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity :) Czekam na następny ^^
OdpowiedzUsuńJezu głupia Lyn XD czemu ona nie myśli? Hahaha przecież to oczywiste, że Harry coś do niej czuje
OdpowiedzUsuńNo nic czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i życzę duuużo duuuuużo weny :))
cudowny ♥
OdpowiedzUsuńhahaha ja tak zauważyłam, że zawsze główne bohaterki - czy to w serialach czy książkach, są trochę tępe xd ale chyba muszą, poza tym w życiu realnym chyba też każdy jest nieco tępy i ma takie dziwne myśli, tylko nikt naszych myśli nie zna :P Więc luz Lyn - jeszcze wyjdziesz na ludzi :D
OdpowiedzUsuńAle taki fajny rozdział: Harry jakiego lubię <3
Więcej! x
pff na pewno do niedzieli cudo rozdział rzeczywiści Lyn nie kapuje trochę ale i tak ją kocham :)Buziaki i dużo weny
OdpowiedzUsuńhuh ;D
OdpowiedzUsuńcałkiem ciekawe ;>
Em... Jestem Lyn, bo nie kapuję... o.O Serio! Ja nie wiem o co mu chodzi! Ale zdążyłam się przyzwyczaić! Takie życie, że nigdy nic nie rozumiem! Kłocham Ciebie, kłocham to opowiadanie, ff (jak kto woli) Tyle miłości! I znowu to uczucie w brzuchu ^^
OdpowiedzUsuńhahaha ktoś mnie kocha <3 to nic, że nic nie kapujesz xD w 25 rozdziale wszystko Ci Harry wytłumaczy :D
UsuńO jak dobrze, bo bym nie załapała XD Ale ja zawsze nic nie kapuję ;-;
UsuńJa nie jestem Lyn , zrozumiałam wszystko ;) ja to jestem genius ;D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział, ale nie mogę doczekać się następnego i 25 rozdziału ! ;)
Dodawaj szybko , kochana ;*
Buziaczki, Karinka <3
Na początku. Dziękuje, że napisałaś o swoim blogu na moim XD Opowiadanie jeeest mega świetne! A ja zamiast spać, czytam twojego bloga. Oklaski dla mnie! Mam za 7 godzin zawody, na które musze być wypoczęta a ja bloga czytam :D Moje życie od miesiąca to samoo czytanie blogów :D Bardzo zastanawia mnie na co chora jest siostra Lyn. I czy spotka swoich byłych znajomych i wgl. xd No i jak potoczą się sprawy z Hazzusiem <3 Tak szczerze to tak go przedstawiłaś w tym opowiadaniu, że troszku się go boje :D Czekaam na nexta! I to z niecierpliwością :D Także szybkooo ;d Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuń