"Like rain on a Monday morning
Like pain that just keeps on going on"
Like pain that just keeps on going on"
~.~
Po niezbyt długim śnie na kanapie
strasznie bolały mnie plecy, ale nie ma co się dziwić...
Przeciągnęłam się i wstałam. Wyszłam na balkon, aby sprawdzić
jaka jest pogoda. Było ciepło i to w dodatku rano, więc będzie
jeszcze cieplej. Bez namysłu weszłam do mojego pokoju i dopiero,
gdy zobaczyłam śpiącego Harr'ego, przypomniałam sobie, że to
również jego pokój. Po cichu wyjęłam jakieś szary i top z
szafki. Zanim weszłam do łazienki, spojrzałam się na Harr'ego.
Tak słodko wyglądał, gdy spał. I wtedy właśnie przypomniałam
sobie, dlaczego spałam na kanapie. Właściwie ja nie bałam się
Harr'ego. Bałam się osoby, jaką może być pod wpływem alkoholu.
Już bez niego jest wybuchowy, a z nim cóż... trudno mi powiedzieć.
Zakładałam, że może nie być zbyt bezpieczny. To wszystko przez
przeszłość. W mojej głowie mam ułożoną regułkę „każdy
mężczyzna, który pije, jest agresywny” i choćby rzeczywiście
Harry nie zrobił mi krzywdy, za nic moja teoria się nie zmieni. W
nocy był bardzo delikatny, ale może to tylko dlatego, że tak
alkohol na niego podziałał. Zamknęłam się w łazience i zaczęłam
doprowadzać się do porządku. Wzięłam szybki pobudzający
prysznic, po którym wytarłam swoje ciało ręcznikiem, tak samo jak
włosy. Ubrałam ciemne szorty i jasny top. Włosy zostawiłam mokre
i rozpuszczone, aby same wyschły. Wtedy tak ładnie się kręcą.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Harr'ego siedzącego na łóżku
bez koszulki. Mogłam zobaczyć wtedy jego tatuaże. Jezu, czy on
musi być taki przystojny?
-Alice... -powiedział niepewnie i
wstał, kierując się w moją stronę. -Nie chcę abyś się mnie
bała. Ja wiem, że kiedyś nie byłem najmilszy dla Ciebie, ale ja
już Cię nie skrzywdz... -zaczął mówić, jednak przerwałam.
Wczoraj widział zbyt dużo, jeśli chodzi o moją reakcję i wiem,
że ta rozmowa prowadzi również do wyjaśnień z mojej strony.
-W porządku, nie rozmawiajmy o tym.
-nie pozwoliłam mu dokończyć i wyszłam z sypialni. W salonie
siedziała już Perrie i Danielle. Przywitałam się z nimi i
zaczęłam przygotowywać śniadanie. Jak dobrze, że w apartamencie
mamy kuchnię i nie musimy schodzić na dół na śniadania.
Wyciągnęłam z szafki płatki i nalałam do nich zimne mleko, nigdy
nie jem ich z ciepłym. Usiadłam przy stole, gdzie siedziały
dziewczyny i Harry. Były tam tylko cztery miejsca i mi akurat
przypadło to naprzeciwko Styles'a. Zabrałam się za jedzenie
płatek, jednak nie byłam w stanie dokończyć tej czynności. Hazz
cały czas mnie obserwował. Wkurzało mnie to, nawet bardzo.
-Możesz się tak nie patrzeć? -w
końcu musiałam coś zrobić, aby móc spokojnie zjeść śniadanie.
-Co znaczy twój tatuaż? -odpowiedział
na moje pytanie pytaniem, którego się nie spodziewałam.
-Skąd wiesz, że go mam? -spytałam
podejrzliwie. Owszem, miałam tatuaż, ale nikt o nim oprócz Beccy
nie wiedział i nie pokazywałam go nikomu, a włosy go zasłaniały.
-Widziałem, umm... -na chwilę się
zamyślił. -Wczoraj, jak spałaś, miałaś odsłoniętą szyję i
było go widać. -wyjaśnił spokojnym, jak na niego głosem.
-Aha. -tylko tyle byłam mu w stanie
odpowiedzieć. Cóż, nie chciałam aby ktoś go zauważył, a już na
pewno nie Harry.
-Więc... -zaczął ponownie. -Co
znaczy ten napis? -dokończył po chwili.
-Hmm... -udałam zamyśloną. -Skoro go
widziałeś, to chyba przeczytałeś. Umiesz czytać, prawda?
-spytałam sarkastycznie. Owszem, byłam świadoma swoich uczuć do
niego, ale nie zamierzałam mu odpowiadać prawdziwie na jego
pytanie. Przecież nie powiem mu, że zrobiłam ten tataż z myślą
o nim, aby uświadomić samej sobie, że dla mnie nasze relacje nie
opierają się tylko na umowie.
-Chodziło mi o to, co oznacza w
przenośni. -spokojnie mi wytłumaczył, a ja spojrzałam na niego
chyba zbyt sarkastycznym i ironicznym wzrokiem. Właśnie takim,
jakim darzyłam go na początku naszej znajomości.
-Daj jej spokój Hazz. Ty też nie
chcesz się tłumaczyć ze swoich tatuaży. -wtrąciła się Alex,
która właśnie weszła do kuchni, a ja posłałam jej wdzięczny
uśmiech. Styles nie dyskutował dłużej ani ze mną, ani z nią.
Odszedł od stołu i rozsiadł się na fotelu przy telewizorze, a ja
dokończyłam jeść płatki, na które już dawno straciłam ochotę.
***
Przez cały wyjazd robiłam wszystkim za przewodnika. Bo oczywiście każdy musiał już wiedzieć, że byłam w tym mieście kilka razy... Ale musiałam wymyśli przecież jakąś wymówkę, aby wyjaśnić im czemu nie chcę jechać do Chicago. W sumie każdego dnia gdzieś chodziliśmy, przed południem na jakiś spacer, po południu na basen, albo na plażę, czasami na zmianę z galerią handlową. Zdarzało się, że wieczorem Harry zabierał mnie na spacer. To był jedyny czas w ciągu dnia, kiedy byliśmy sami, nie licząc oczywiście nocy, gdzie byliśmy skazani na spanie w jednym łóżku. W sumie cieszyłam się, że mogę wyjść z nim chociaż na ten spacer. Z dziewczynami nawet nie mogłam dyskutować. Stwierdziły, że Harry może mnie zranić i nie dopuszczały go do mnie. Kiedy wychodziłam z nim, oczywiście nie obyło się bez komentarzy z ich strony typu „jak jej coś zrobisz, zniszczymy Cię”. Hazz wtedy wywracał teatralnie oczami, a ja się cicho śmiałam pod nosem. Czasami przesadzały... Co bardzo mnie irytowało, ponieważ one nie zdają sobie sprawy, jak bardzo potrzebuję jego dotyku, jego pocałunków, jego ciepła. Właściwie to każdego dnia z niecierpliwością czekałam na wieczór, aby pobyć przez chwilę z nim sam na sam. Z jednej strony przynosiło mi to szczęście, ale z drugiej ból. Często po powrocie z cudownego spaceru z Harry'm, zamykałam się w łazience i płakałam. To mnie przerastało. Nie panowałam nad swoimi uczuciami. One z każdym dniem rosły. Ale świadomość, że on ich nie odwzajemni, dobijała mnie również coraz bardziej. A tak odbiegając od moich uczuć, jak na razie nie spotkałam żadnych osób, których się obawiałam, więc przynajmniej tyle dobrego.
Przez cały wyjazd robiłam wszystkim za przewodnika. Bo oczywiście każdy musiał już wiedzieć, że byłam w tym mieście kilka razy... Ale musiałam wymyśli przecież jakąś wymówkę, aby wyjaśnić im czemu nie chcę jechać do Chicago. W sumie każdego dnia gdzieś chodziliśmy, przed południem na jakiś spacer, po południu na basen, albo na plażę, czasami na zmianę z galerią handlową. Zdarzało się, że wieczorem Harry zabierał mnie na spacer. To był jedyny czas w ciągu dnia, kiedy byliśmy sami, nie licząc oczywiście nocy, gdzie byliśmy skazani na spanie w jednym łóżku. W sumie cieszyłam się, że mogę wyjść z nim chociaż na ten spacer. Z dziewczynami nawet nie mogłam dyskutować. Stwierdziły, że Harry może mnie zranić i nie dopuszczały go do mnie. Kiedy wychodziłam z nim, oczywiście nie obyło się bez komentarzy z ich strony typu „jak jej coś zrobisz, zniszczymy Cię”. Hazz wtedy wywracał teatralnie oczami, a ja się cicho śmiałam pod nosem. Czasami przesadzały... Co bardzo mnie irytowało, ponieważ one nie zdają sobie sprawy, jak bardzo potrzebuję jego dotyku, jego pocałunków, jego ciepła. Właściwie to każdego dnia z niecierpliwością czekałam na wieczór, aby pobyć przez chwilę z nim sam na sam. Z jednej strony przynosiło mi to szczęście, ale z drugiej ból. Często po powrocie z cudownego spaceru z Harry'm, zamykałam się w łazience i płakałam. To mnie przerastało. Nie panowałam nad swoimi uczuciami. One z każdym dniem rosły. Ale świadomość, że on ich nie odwzajemni, dobijała mnie również coraz bardziej. A tak odbiegając od moich uczuć, jak na razie nie spotkałam żadnych osób, których się obawiałam, więc przynajmniej tyle dobrego.
Wyjazd dobiega końca, właściwie za
dwa dni wracamy. Dzisiaj postanowiliśmy się po prostu przejść po
parku. Nie szukaliśmy żadnych atrakcji, typu parki rozrywki, czy
coś takiego. Chcieliśmy tylko wszyscy razem pobyć w swoim
towarzystwie. Prosto z hotelu skierowaliśmy się w stronę parku.
Lou jak zwykle wszystkich rozśmieszał, a Niall narzekał, że jest
głodny, za co Alex go skarciła. Zauważyłam, że trzyma go krótko.
Trochę mi to przeszkadzało, bo ograniczało Niall'a. Ostatnio stał
się poważniejszy, niż zwykle bywa i domyślam się, że Alex ma
coś z tym wspólnego. Ale cóż, przynajmniej wiem, że nie łączy
ją nic takiego z Harry'm.
-Au... -jęknął Harry, gdy jakiś
koleś na niego dosłownie wpadł, a Styles zaliczył glebę. W sumie
nie zdziwiłabym się, gdyby zaczął na tego kogoś krzyczeć.
-Mógłbyś patrzeć jak chodzisz?! -mówił podniesionym głosem,
gdy wstał. Wyglądał jak oburzony nastolatek. Właściwie to nawet
nikt z nas nie zwrócił uwagi na osobę, który wpadła na Harr'ego.
-Sorry, nie zrobiłem tego specjalnie.
Jechałem na desce i nagle znikąd ty się pojawiłeś na drodze.
-zaczął tłumaczyć ten ktoś. Gdy tylko usłyszałam jego głos,
nie miałam żadnych wątpliwości, kto jest jego właścicielem.
Wszędzie bym go poznała. Odruchowo przekręciłam głowę w jego
stronę. Założę się, że na mojej twarzy malowało się
przerażenie. On nadal tłumaczył się wkurzonemu Harr'emu, jednak
przerwał, gdy mnie zobaczy. -Ally... -szepnął na tyle głośno,
abym go usłyszała. -Ally, to naprawdę ty. -powtórzył głośniej
i szeroko się uśmiechnął, po czym podszedł do mnie i zamknął w
uścisku. Uścisku, który był dziwnie zimny. Nigdy nie czułam od
niego zimna. A teraz w porównaniu do Harr'ego, uścisk był pustynią
lodową. Nie zamierzałam odpowiadać mu uśmiechem, czy też wtulić
się w zagłębienie jego szyi, jak to zwykle byłam robić. Stałam
z grobową miną, podczas gdy on mnie przytulał. Nie wiem czemu
spojrzałam się na Harr'ego. Obserwował nas i trudno mi powiedzieć,
co dało się wyczytać z jego oczu.
-Wow, kiedy Clark mi powiedziała, że
Cię widziała, wyśmiałem ją. Przecież to nierealne, żebyś tutaj
była. Czemu nie powiedziałaś mi, że przyjedziesz? -pytał z
entuzjazmem w głosie Natt, tak jakby nic nigdy się nie stało.
Jakby te dwa lata nie istniały. Jakbyśmy się widzieli wczoraj.
Trudno mi było cokolwiek powiedzieć. Hazz ruszył się ze swojego
miejsca i podszedł do mnie, łapiąc moją dłoń. Od razu zrobiło
mi się cieplej i dodał mi tym trochę otuchy.
-Może nie jesteś dla niej
wystarczająco ważny, aby miała Ci o wszystkim mówić? -spytał
Harry, mocniej ściskając moją dłoń.
-Ja? Ja nie jestem dla niej
wystarczająco ważny? To, że teraz jest z Tobą, to nie znaczy, że
o mnie zapomniała. -powiedział wściekły Natt. Widziałam grymas
na jego twarzy, który pojawiał się zawsze, gdy się denerwował.
-Byłeś jej chłopakiem? -spytał
Harry, lustrując moją i jego osobę wzrokiem. Bałam się
najgorszego. Natt wiedział... Wiedział i mógł powiedzieć. A to
by oznaczało moją porażkę. Jak teraz się dowiedzą, że cały
czas ich wszystkich okłamywałam, to po mnie.
-Jasne, przez kilka dobrych lat.
-odpowiedział ironicznie Natt. Ta ironia była skierowana do
Harr'ego. Robił tak tylko, gdy chciał pokazać komuś „że jest
lepszy”. Zawsze mnie to w nim wkurzało.
-Cóż, widocznie nie kochała Cię,
skoro teraz jest ze mną. -powiedział spokojnym tonem Harry,
akcentując dwa ostatnie słowa. Zdziwiła mnie jego wypowiedź.
Dałabym sobie rękę uciąć, że w jego głosie dało się usłyszeć
zazdrość. Ale znając Styles'a, teraz zostałabym bez ręki...
-Ta dyskusja do niczego nie prowadzi.
-ich rozmowę przerwał Niall, akurat wtedy, gdy Natt chciał coś
powiedzieć. W duchu dziękowałam Horanowi, że to przerwał.
-Taa... -odpowiedział niechętnie Natt
i posłał Harr'emu wrogie spojrzenie, a Styles oczywiście
odpowiedział mu tym samym. -Długo się nie widzieliśmy Ally. Może
wpadłabyś ze swoimi znajomymi do TerryKey? Na pewno pamiętasz
gdzie to jest. -taa, jak mogłabym zapomnieć? Spędzałam tam każdy
sobotni wieczór, odkąd skończyłam 16 lat.
-Umm... niedługo wracamy, więc nie
wiem czy to najlepsz... -zaczęłam mówić, jednak Harry mi
przerwał.
-Z chęcią przyjdziemy. -odpowiedział
za mnie Styles, a ja chciałam naprawdę go zabić za to. Nie
wiedział nawet jaką sprowadza na mnie katastrofę. A co jeśli Natt
powie Mike'owi? Przecież się przyjaźnią, a przynajmniej
przyjaźnili. Nie sądzę, że przez te dwa lata zmieniło się to.
Na pewno mu powie i na pewno tam będzie Mike. Mogę już zacząć
się żegnać ze szczęśliwym zakończeniem tych wakacji...
-To do zobaczenia wieczorem. -pożegnał
się Natt i podszedł do mnie. Ponownie mnie przytulił, ale moja
reakcja była taka sama, jak poprzednio. Czułam, że wzrok Harr'ego
wypala we mnie dziurę.
-Kto to do cholery był? -spytał
wkurzony Harry, gdy Natt odszedł.
-Hazz, wydaje mi się, że to nie nasza
sprawa. -odezwał się Niall.
-Pytałem się Lyn, nie Ciebie. Możesz
chociaż raz nie robić za jej adwokata? Potrafi sama mówić. -mówił
wciąż podniesionym głosem Styles.
-Niall ma rację, to nie wasza sprawa.
-powtórzyłam słowa przyjaciela. Dopiero, gdy je wypowiedziałam,
zdałam sobie sprawę co one właściwie znaczyły. Nie mogłam ich
powiedzieć na głos, a jednak. To moi przyjaciele, a ja ich
potraktowałam w taki chamski sposób. Byłam zbyt przerażona całą
tą sytuacją. Przejechałam wzrokiem po każdym. Wpatrywali się we
mnie, chcąc usłyszeć jakąś inną odpowiedź. Jedynie Niall
zachowywał się normalnie. Nie miałam pojęcia co mam zrobić.
Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam w stronę hotelu. Całe
szczęście, że to właśnie ja miałam kartę, a nie np. Liam. Gdy
tylko znalazłam się w apartamencie, zamknęłam się w łazience i
zaczęłam płakać. Wiedziałam, że mogę go spotkać, jednak nie
spodziewałam się, że tego dnia, tej chwili. Nie byłam na to
przygotowana. To bolało. Bardzo. Niewyobrażalnie kurewsko bardzo. I
to nawet nie chodzi, że on zrezygnował. Chodzi o to, że spotkanie
go niesie ze sobą wiele wspomnień. Byłam taka szczęśliwa kiedyś,
jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Moja bajka się
skończyła i wróciłam do rzeczywistości.
Usłyszałam pukanie do drzwi od
łazienki, w której siedziałam. Czyli mnie znaleźli. Ale na co ja
mogłam liczyć? Przecież to wiadome, że nie ucieknę od nich.
Wiedziałam, że muszę im przynajmniej trochę wytłumaczyć.
Spojrzałam się w lustro i szczerze przestraszyłam się swojego
odbicia. Rozmazany od łez makijaż, w sumie ostatnio często
widziałam ten widok. Przemyłam twarz i poprawiłam makijaż.
Dobrze, że zostawiłam kosmetyczkę w łazience. Wzięłam głęboki
wdech i przekręciłam zamek. Czy byłam gotowa? Nie, nie byłam i
nigdy nie będę, ale niektórych rzeczy nie da się uniknąć.
Niepewnym krokiem weszłam do salonu. Wszyscy siedzieli na kanapie i
chyba o czymś rozmawiali. Stanęłam przy wejściu i przez chwilę
się na nich patrzyłam. Bałam się. Miałam ochotę się wycofać,
ale Harry spojrzał w moją stronę i nogi ugrzęzły mi w podłodze.
Zaraz za nim spojrzała się reszta przyjaciół.
-Ja... umm.. -zaczęłam się jąkać.
-Przepraszam, powinnam wam powiedzieć. -w końcu dokończyłam, choć
głos mi drżał. Byłam niemal pewna, że to nie koniec wyjaśnień.
Nikt nic nie odpowiedział. Jedynie Harry wstał i podszedł do mnie.
Nie miałam pojęcia co chce zrobić. Mogłam się spodziewać, że
na mnie nakrzyczy, nawyzywa mnie, czy też w najgorszym wypadku
uderzy. Jednak zrobił inaczej. Kilka sekund stał przede mną, a
potem mnie przytulił. W duchu odetchnęłam z ulgi, że to zrobił.
-Spokojnie, nie musisz się tłumaczyć.
-szepnął i jeszcze bliżej mnie do siebie przyciągnął. Tak
bardzo potrzebowałam tego. Jednym dotykiem uspokoił mój cały
umysł i organizm.
-Ale powinniście wiedzieć. Jesteście
moimi przyjaciółmi, nie mogę was okłamywać. -odsunęłam się od
Harr'ego i wypowiedziałam słowa, które były sprzeczne ze
wszystkim. Przecież nie powiem im całej prawdy.
-W porządku. -Harry nie chciał ze mną
dyskutować i chyba jednak chciał znać prawdę, tylko nie chciał
mnie do tego zmuszać. Razem z nim usiadłam na kanapie i nie miałam
pojęcia, jak mam zacząć.
-Więc on był kiedyś twoim
chłopakiem? -pierwsze pytanie zadał Liam.
-Umm... tak, był kiedyś moim
chłopakiem. -potwierdziłam jego pytanie, a Harry, który siedział
i tak blisko mnie, przysunął się jeszcze bliżej. Trochę mnie to
zaskoczyło. Tak samo jak to, że mnie przytulił. Mogłam się
spodziewać każdego, że to zrobi, ale nie Styles'a.
-Jak ma na imię? -tym razem spytał
Harry.
-Nathan. -odpowiedziałam szybko.
-Długo byliście razem? -Styles zadał
kolejne pytanie. Naprawdę słyszałam w jego głosie zazdrość, no
chyba, że mam coś ze słuchem.
-4 lata. -przygryzłam lekko wargę ze
zdenerwowania. Wiedziałam co miałam im powiedzieć, jednak nie
chciałam ich okłamywać, a kolejne odpowiedzi niestety będą już
kłamstwem.
-To długo. -podsumowała Perrie.
-Czemu nie jesteś z nim? -tym razem to blondyna zadała pytanie.
-Mówiłam wam, że często tu
przyjeżdżałam. Ale nie mieszkałam tutaj i chyba odległość
wszystko zepsuła. To tak po prostu się rozpadło. Nie było żadnej
kłótni. Z czasem zaczęliśmy się od siebie oddalać, aż w końcu
oboje stwierdziliśmy, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej. -lekko
skłamałam. Fakt, że gdybym nadal tu mieszkała, może i bym z nim
była.
-Kochasz go jeszcze? -Harry
wypowiedział słowa, które zbiły mnie z tropu. Każdy, ale nie
Harry. I jestem przekonana, że słyszałam zazdrość.
-Nie. -tym razem odpowiedziałam
zgodnie z prawdą. -Nie wiem, czy kiedykolwiek go kochałam. -dodałam
i lekko przekręciłam głowę, aby spojrzeć na Harr'ego. Uśmiechnął
się, gdy to powiedziałam. Na prawdę się uśmiechnął, nie jestem
wariatką.
_____________________
Czy tylko mi ten rozdział się nie podoba? To wszystko miało nie tak wyglądać. Spotkanie z Natt'em miało być w innych okolicznościach, ale jakoś wyszło mi inaczej...Ale za to w następnym będzie się działo^^
Dzisiaj wieczorem mam apel o papieżu przed całym miastem... ugh... żałuję, że się zgodziłam ;/ Boję się, że nagle zapomnę tekstu i będę stała na scenie jak kołek przed burmistrzem miasta xD
jeej, masakra.
Cierpię na brak weny... No może nie zupełnie. Od wczoraj napisałam 12 stron a4 one shoot'a i właściwie jestem dopiero w połowie, tego co chcę napisać, więc razem wyjdzie około 25 stron a4 (jeszcze nie wiem czy komuś to pokażę, bo jest dość prywatne, ale może dam radę tutaj opublikować, wiecie, życiowe sprawy itp. po prostu piszę to, żeby wyrzucić z siebie wiele rzeczy, a przy okazji, może kiedyś podzielę się tym z wami). Distance też mogę pisać i pisać. A drugą część More Than Famous, jakoś ciężko jest mi pisać. Napisałam 5 rozdziałów Don't Forget Me i nie mogę ruszyć dalej... Stanęłam w takim miejscu, gdzie początkowo miał być koniec opowiadania, gdyby nie było drugiej części i mimo, że mam pomysł co mam napisać, to nie mogę skleić zdań...
To trzymając się zasady, dużo komentarzy=rozdział w niedzielę, mało=w środę.
Do następnego! <3
Dzisiaj wieczorem mam apel o papieżu przed całym miastem... ugh... żałuję, że się zgodziłam ;/ Boję się, że nagle zapomnę tekstu i będę stała na scenie jak kołek przed burmistrzem miasta xD
jeej, masakra.
Cierpię na brak weny... No może nie zupełnie. Od wczoraj napisałam 12 stron a4 one shoot'a i właściwie jestem dopiero w połowie, tego co chcę napisać, więc razem wyjdzie około 25 stron a4 (jeszcze nie wiem czy komuś to pokażę, bo jest dość prywatne, ale może dam radę tutaj opublikować, wiecie, życiowe sprawy itp. po prostu piszę to, żeby wyrzucić z siebie wiele rzeczy, a przy okazji, może kiedyś podzielę się tym z wami). Distance też mogę pisać i pisać. A drugą część More Than Famous, jakoś ciężko jest mi pisać. Napisałam 5 rozdziałów Don't Forget Me i nie mogę ruszyć dalej... Stanęłam w takim miejscu, gdzie początkowo miał być koniec opowiadania, gdyby nie było drugiej części i mimo, że mam pomysł co mam napisać, to nie mogę skleić zdań...
To trzymając się zasady, dużo komentarzy=rozdział w niedzielę, mało=w środę.
Do następnego! <3
Bosski :D
OdpowiedzUsuńCudowny! Ja juz chcem kolejny ;)
OdpowiedzUsuńOoo <3 Moje kochanie dodało nowy rozdział <3 Meeega jest ;3 Tylko szkoda, że Lyn nie powiedziała wszystkiego zgodnie z prawdą.. No i kurczee no. Ja nadal nie ogarniam czm ona wyjechała. Znaczy wiem, że Beccy jest chora. Ale co kurdee z resztą? :D Czm one są same? :D I czemu rodzina ich opuściła? I kurdee no. Komentujcie to bo chcem nowy rozdział w niedziele! <3 Kooocham, ściskam i całuję <333
OdpowiedzUsuńNie mogła powiedzieć, to sekret Beccy. Chciałabym powiedzieć o co chodzi, ale no nie mogę... :c w epilogu będzie wszystko wyjaśnione :* znając was na pewno postaracie się o ten rozdział niedzielę ♡
UsuńA ile planujesz rozdziałów? Nie mogę doczekać nowego rozdziału <3
UsuńW tej części 33 + epilog, ale będę pisać druga część i jeszcze nie wiem ile tam będzie na razie tam mam prolog i 5 rozdziałów ♡
UsuńMi się rozdział podobał, a szczególnie końcówka :D
OdpowiedzUsuńI teraz będzie mój drugi wyczekiwany rozdział, czyli 28!
Aaaa chcę już czytać :D
Aaaaa! Cudowny rozdział *0* Cieszę się że Lyn nareszcie im wszystko wyjaśni..jestem ciekawa jaka będzie reakcja Harry'ego ^^ Powodzenia na apelu ;* Czkam na next ;D
OdpowiedzUsuńJejku , jak ja lubię zazdrosnego Stylesa :D <3 ugh i on ja kocha ! Booże cudownie ! ;D Ale co ta Lyn ? Kiedy ona w końcu powie prawdę ? Jestem taka ciekawa, o co tak na prawdę chodzi ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! ;*
Do niedzieli ;*
Buziaczki , Karinka <3
Przecudowne *o* Mam nadzieje że rozdział będzie w niedziele ^^. Pozdrawiam xx
OdpowiedzUsuńsuper !!! *-* czekam na next
OdpowiedzUsuńPowodzenia na apelu a rozdział świetny. Kat
OdpowiedzUsuńzajebisty ♥
OdpowiedzUsuńBoski! Czekam na next xx
OdpowiedzUsuńCUDOWNY <3
OdpowiedzUsuńTaki, że OMG *O* A teraz Cię zaskoczę, Em... Już chyba w miarę zaczynam łapać XD Jak na mnie to wyczyn! Do następnego! <3
OdpowiedzUsuńhahaha serio zaczynasz łapać? xD to już chyba nic mnie nie zaskoczy, skoro zaczęłaś rozumieć. xD W sumie to mam bardzo słabą pamięć i jak ostatnio sobie przeczytałam od początku znowu rozdziały, to stwierdziłam, że jest to wszystko pogmatwane, więc spoko, wcale nie dziwię się, że wcześniej nie rozumiałaś :D
UsuńJa też pamięci nie mam! Zapomniałam, że mam urodziny w poniedziałek i przypomniałam sobie wczoraj XD A w Krakowie się pytam "Gdzie my jesteśmy?" Bo to ja...
UsuńCudowny rozdzial. Kooocham zazdrosnego Harry'ego!!!
OdpowiedzUsuńON JĄ PRZYTULIŁ!!! Tak przy wszystkich, bez kamer, piękne. Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
I na pewno pójdzie ci świetnie.
Życzę weny xx
Wspaniałe <3 Nie mg się doczekać nexta :3
OdpowiedzUsuńmega mega mega *___*
OdpowiedzUsuń