piątek, 9 maja 2014

More Than famous || Rozdział 26

"Like rain on a Monday morning
Like pain that just keeps on going on"

~.~
Po niezbyt długim śnie na kanapie strasznie bolały mnie plecy, ale nie ma co się dziwić... Przeciągnęłam się i wstałam. Wyszłam na balkon, aby sprawdzić jaka jest pogoda. Było ciepło i to w dodatku rano, więc będzie jeszcze cieplej. Bez namysłu weszłam do mojego pokoju i dopiero, gdy zobaczyłam śpiącego Harr'ego, przypomniałam sobie, że to również jego pokój. Po cichu wyjęłam jakieś szary i top z szafki. Zanim weszłam do łazienki, spojrzałam się na Harr'ego. Tak słodko wyglądał, gdy spał. I wtedy właśnie przypomniałam sobie, dlaczego spałam na kanapie. Właściwie ja nie bałam się Harr'ego. Bałam się osoby, jaką może być pod wpływem alkoholu. Już bez niego jest wybuchowy, a z nim cóż... trudno mi powiedzieć. Zakładałam, że może nie być zbyt bezpieczny. To wszystko przez przeszłość. W mojej głowie mam ułożoną regułkę „każdy mężczyzna, który pije, jest agresywny” i choćby rzeczywiście Harry nie zrobił mi krzywdy, za nic moja teoria się nie zmieni. W nocy był bardzo delikatny, ale może to tylko dlatego, że tak alkohol na niego podziałał. Zamknęłam się w łazience i zaczęłam doprowadzać się do porządku. Wzięłam szybki pobudzający prysznic, po którym wytarłam swoje ciało ręcznikiem, tak samo jak włosy. Ubrałam ciemne szorty i jasny top. Włosy zostawiłam mokre i rozpuszczone, aby same wyschły. Wtedy tak ładnie się kręcą. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Harr'ego siedzącego na łóżku bez koszulki. Mogłam zobaczyć wtedy jego tatuaże. Jezu, czy on musi być taki przystojny?
-Alice... -powiedział niepewnie i wstał, kierując się w moją stronę. -Nie chcę abyś się mnie bała. Ja wiem, że kiedyś nie byłem najmilszy dla Ciebie, ale ja już Cię nie skrzywdz... -zaczął mówić, jednak przerwałam. Wczoraj widział zbyt dużo, jeśli chodzi o moją reakcję i wiem, że ta rozmowa prowadzi również do wyjaśnień z mojej strony.
-W porządku, nie rozmawiajmy o tym. -nie pozwoliłam mu dokończyć i wyszłam z sypialni. W salonie siedziała już Perrie i Danielle. Przywitałam się z nimi i zaczęłam przygotowywać śniadanie. Jak dobrze, że w apartamencie mamy kuchnię i nie musimy schodzić na dół na śniadania. Wyciągnęłam z szafki płatki i nalałam do nich zimne mleko, nigdy nie jem ich z ciepłym. Usiadłam przy stole, gdzie siedziały dziewczyny i Harry. Były tam tylko cztery miejsca i mi akurat przypadło to naprzeciwko Styles'a. Zabrałam się za jedzenie płatek, jednak nie byłam w stanie dokończyć tej czynności. Hazz cały czas mnie obserwował. Wkurzało mnie to, nawet bardzo.
-Możesz się tak nie patrzeć? -w końcu musiałam coś zrobić, aby móc spokojnie zjeść śniadanie.
-Co znaczy twój tatuaż? -odpowiedział na moje pytanie pytaniem, którego się nie spodziewałam.
-Skąd wiesz, że go mam? -spytałam podejrzliwie. Owszem, miałam tatuaż, ale nikt o nim oprócz Beccy nie wiedział i nie pokazywałam go nikomu, a włosy go zasłaniały.
-Widziałem, umm... -na chwilę się zamyślił. -Wczoraj, jak spałaś, miałaś odsłoniętą szyję i było go widać. -wyjaśnił spokojnym, jak na niego głosem.
-Aha. -tylko tyle byłam mu w stanie odpowiedzieć. Cóż, nie chciałam aby ktoś go zauważył, a już na pewno nie Harry.
-Więc... -zaczął ponownie. -Co znaczy ten napis? -dokończył po chwili.
-Hmm... -udałam zamyśloną. -Skoro go widziałeś, to chyba przeczytałeś. Umiesz czytać, prawda? -spytałam sarkastycznie. Owszem, byłam świadoma swoich uczuć do niego, ale nie zamierzałam mu odpowiadać prawdziwie na jego pytanie. Przecież nie powiem mu, że zrobiłam ten tataż z myślą o nim, aby uświadomić samej sobie, że dla mnie nasze relacje nie opierają się tylko na umowie.
-Chodziło mi o to, co oznacza w przenośni. -spokojnie mi wytłumaczył, a ja spojrzałam na niego chyba zbyt sarkastycznym i ironicznym wzrokiem. Właśnie takim, jakim darzyłam go na początku naszej znajomości.
-Daj jej spokój Hazz. Ty też nie chcesz się tłumaczyć ze swoich tatuaży. -wtrąciła się Alex, która właśnie weszła do kuchni, a ja posłałam jej wdzięczny uśmiech. Styles nie dyskutował dłużej ani ze mną, ani z nią. Odszedł od stołu i rozsiadł się na fotelu przy telewizorze, a ja dokończyłam jeść płatki, na które już dawno straciłam ochotę.
***
Przez cały wyjazd robiłam wszystkim za przewodnika. Bo oczywiście każdy musiał już wiedzieć, że byłam w tym mieście kilka razy... Ale musiałam wymyśli przecież jakąś wymówkę, aby wyjaśnić im czemu nie chcę jechać do Chicago. W sumie każdego dnia gdzieś chodziliśmy, przed południem na jakiś spacer, po południu na basen, albo na plażę, czasami na zmianę z galerią handlową. Zdarzało się, że wieczorem Harry zabierał mnie na spacer. To był jedyny czas w ciągu dnia, kiedy byliśmy sami, nie licząc oczywiście nocy, gdzie byliśmy skazani na spanie w jednym łóżku. W sumie cieszyłam się, że mogę wyjść z nim chociaż na ten spacer. Z dziewczynami nawet nie mogłam dyskutować. Stwierdziły, że Harry może mnie zranić i nie dopuszczały go do mnie. Kiedy wychodziłam z nim, oczywiście nie obyło się bez komentarzy z ich strony typu „jak jej coś zrobisz, zniszczymy Cię”. Hazz wtedy wywracał teatralnie oczami, a ja się cicho śmiałam pod nosem. Czasami przesadzały... Co bardzo mnie irytowało, ponieważ one nie zdają sobie sprawy, jak bardzo potrzebuję jego dotyku, jego pocałunków, jego ciepła. Właściwie to każdego dnia z niecierpliwością czekałam na wieczór, aby pobyć przez chwilę z nim sam na sam. Z jednej strony przynosiło mi to szczęście, ale z drugiej ból. Często po powrocie z cudownego spaceru z Harry'm, zamykałam się w łazience i płakałam. To mnie przerastało. Nie panowałam nad swoimi uczuciami. One z każdym dniem rosły. Ale świadomość, że on ich nie odwzajemni, dobijała mnie również coraz bardziej. A tak odbiegając od moich uczuć, jak na razie nie spotkałam żadnych osób, których się obawiałam, więc przynajmniej tyle dobrego.
Wyjazd dobiega końca, właściwie za dwa dni wracamy. Dzisiaj postanowiliśmy się po prostu przejść po parku. Nie szukaliśmy żadnych atrakcji, typu parki rozrywki, czy coś takiego. Chcieliśmy tylko wszyscy razem pobyć w swoim towarzystwie. Prosto z hotelu skierowaliśmy się w stronę parku. Lou jak zwykle wszystkich rozśmieszał, a Niall narzekał, że jest głodny, za co Alex go skarciła. Zauważyłam, że trzyma go krótko. Trochę mi to przeszkadzało, bo ograniczało Niall'a. Ostatnio stał się poważniejszy, niż zwykle bywa i domyślam się, że Alex ma coś z tym wspólnego. Ale cóż, przynajmniej wiem, że nie łączy ją nic takiego z Harry'm.
-Au... -jęknął Harry, gdy jakiś koleś na niego dosłownie wpadł, a Styles zaliczył glebę. W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby zaczął na tego kogoś krzyczeć. -Mógłbyś patrzeć jak chodzisz?! -mówił podniesionym głosem, gdy wstał. Wyglądał jak oburzony nastolatek. Właściwie to nawet nikt z nas nie zwrócił uwagi na osobę, który wpadła na Harr'ego.
-Sorry, nie zrobiłem tego specjalnie. Jechałem na desce i nagle znikąd ty się pojawiłeś na drodze. -zaczął tłumaczyć ten ktoś. Gdy tylko usłyszałam jego głos, nie miałam żadnych wątpliwości, kto jest jego właścicielem. Wszędzie bym go poznała. Odruchowo przekręciłam głowę w jego stronę. Założę się, że na mojej twarzy malowało się przerażenie. On nadal tłumaczył się wkurzonemu Harr'emu, jednak przerwał, gdy mnie zobaczy. -Ally... -szepnął na tyle głośno, abym go usłyszała. -Ally, to naprawdę ty. -powtórzył głośniej i szeroko się uśmiechnął, po czym podszedł do mnie i zamknął w uścisku. Uścisku, który był dziwnie zimny. Nigdy nie czułam od niego zimna. A teraz w porównaniu do Harr'ego, uścisk był pustynią lodową. Nie zamierzałam odpowiadać mu uśmiechem, czy też wtulić się w zagłębienie jego szyi, jak to zwykle byłam robić. Stałam z grobową miną, podczas gdy on mnie przytulał. Nie wiem czemu spojrzałam się na Harr'ego. Obserwował nas i trudno mi powiedzieć, co dało się wyczytać z jego oczu.
-Wow, kiedy Clark mi powiedziała, że Cię widziała, wyśmiałem ją. Przecież to nierealne, żebyś tutaj była. Czemu nie powiedziałaś mi, że przyjedziesz? -pytał z entuzjazmem w głosie Natt, tak jakby nic nigdy się nie stało. Jakby te dwa lata nie istniały. Jakbyśmy się widzieli wczoraj. Trudno mi było cokolwiek powiedzieć. Hazz ruszył się ze swojego miejsca i podszedł do mnie, łapiąc moją dłoń. Od razu zrobiło mi się cieplej i dodał mi tym trochę otuchy.
-Może nie jesteś dla niej wystarczająco ważny, aby miała Ci o wszystkim mówić? -spytał Harry, mocniej ściskając moją dłoń.
-Ja? Ja nie jestem dla niej wystarczająco ważny? To, że teraz jest z Tobą, to nie znaczy, że o mnie zapomniała. -powiedział wściekły Natt. Widziałam grymas na jego twarzy, który pojawiał się zawsze, gdy się denerwował.
-Byłeś jej chłopakiem? -spytał Harry, lustrując moją i jego osobę wzrokiem. Bałam się najgorszego. Natt wiedział... Wiedział i mógł powiedzieć. A to by oznaczało moją porażkę. Jak teraz się dowiedzą, że cały czas ich wszystkich okłamywałam, to po mnie.
-Jasne, przez kilka dobrych lat. -odpowiedział ironicznie Natt. Ta ironia była skierowana do Harr'ego. Robił tak tylko, gdy chciał pokazać komuś „że jest lepszy”. Zawsze mnie to w nim wkurzało.
-Cóż, widocznie nie kochała Cię, skoro teraz jest ze mną. -powiedział spokojnym tonem Harry, akcentując dwa ostatnie słowa. Zdziwiła mnie jego wypowiedź. Dałabym sobie rękę uciąć, że w jego głosie dało się usłyszeć zazdrość. Ale znając Styles'a, teraz zostałabym bez ręki...
-Ta dyskusja do niczego nie prowadzi. -ich rozmowę przerwał Niall, akurat wtedy, gdy Natt chciał coś powiedzieć. W duchu dziękowałam Horanowi, że to przerwał.
-Taa... -odpowiedział niechętnie Natt i posłał Harr'emu wrogie spojrzenie, a Styles oczywiście odpowiedział mu tym samym. -Długo się nie widzieliśmy Ally. Może wpadłabyś ze swoimi znajomymi do TerryKey? Na pewno pamiętasz gdzie to jest. -taa, jak mogłabym zapomnieć? Spędzałam tam każdy sobotni wieczór, odkąd skończyłam 16 lat.
-Umm... niedługo wracamy, więc nie wiem czy to najlepsz... -zaczęłam mówić, jednak Harry mi przerwał.
-Z chęcią przyjdziemy. -odpowiedział za mnie Styles, a ja chciałam naprawdę go zabić za to. Nie wiedział nawet jaką sprowadza na mnie katastrofę. A co jeśli Natt powie Mike'owi? Przecież się przyjaźnią, a przynajmniej przyjaźnili. Nie sądzę, że przez te dwa lata zmieniło się to. Na pewno mu powie i na pewno tam będzie Mike. Mogę już zacząć się żegnać ze szczęśliwym zakończeniem tych wakacji...
-To do zobaczenia wieczorem. -pożegnał się Natt i podszedł do mnie. Ponownie mnie przytulił, ale moja reakcja była taka sama, jak poprzednio. Czułam, że wzrok Harr'ego wypala we mnie dziurę.
-Kto to do cholery był? -spytał wkurzony Harry, gdy Natt odszedł.
-Hazz, wydaje mi się, że to nie nasza sprawa. -odezwał się Niall.
-Pytałem się Lyn, nie Ciebie. Możesz chociaż raz nie robić za jej adwokata? Potrafi sama mówić. -mówił wciąż podniesionym głosem Styles.
-Niall ma rację, to nie wasza sprawa. -powtórzyłam słowa przyjaciela. Dopiero, gdy je wypowiedziałam, zdałam sobie sprawę co one właściwie znaczyły. Nie mogłam ich powiedzieć na głos, a jednak. To moi przyjaciele, a ja ich potraktowałam w taki chamski sposób. Byłam zbyt przerażona całą tą sytuacją. Przejechałam wzrokiem po każdym. Wpatrywali się we mnie, chcąc usłyszeć jakąś inną odpowiedź. Jedynie Niall zachowywał się normalnie. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. Odwróciłam się i szybkim krokiem poszłam w stronę hotelu. Całe szczęście, że to właśnie ja miałam kartę, a nie np. Liam. Gdy tylko znalazłam się w apartamencie, zamknęłam się w łazience i zaczęłam płakać. Wiedziałam, że mogę go spotkać, jednak nie spodziewałam się, że tego dnia, tej chwili. Nie byłam na to przygotowana. To bolało. Bardzo. Niewyobrażalnie kurewsko bardzo. I to nawet nie chodzi, że on zrezygnował. Chodzi o to, że spotkanie go niesie ze sobą wiele wspomnień. Byłam taka szczęśliwa kiedyś, jednak wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Moja bajka się skończyła i wróciłam do rzeczywistości.
Usłyszałam pukanie do drzwi od łazienki, w której siedziałam. Czyli mnie znaleźli. Ale na co ja mogłam liczyć? Przecież to wiadome, że nie ucieknę od nich. Wiedziałam, że muszę im przynajmniej trochę wytłumaczyć. Spojrzałam się w lustro i szczerze przestraszyłam się swojego odbicia. Rozmazany od łez makijaż, w sumie ostatnio często widziałam ten widok. Przemyłam twarz i poprawiłam makijaż. Dobrze, że zostawiłam kosmetyczkę w łazience. Wzięłam głęboki wdech i przekręciłam zamek. Czy byłam gotowa? Nie, nie byłam i nigdy nie będę, ale niektórych rzeczy nie da się uniknąć. Niepewnym krokiem weszłam do salonu. Wszyscy siedzieli na kanapie i chyba o czymś rozmawiali. Stanęłam przy wejściu i przez chwilę się na nich patrzyłam. Bałam się. Miałam ochotę się wycofać, ale Harry spojrzał w moją stronę i nogi ugrzęzły mi w podłodze. Zaraz za nim spojrzała się reszta przyjaciół.
-Ja... umm.. -zaczęłam się jąkać. -Przepraszam, powinnam wam powiedzieć. -w końcu dokończyłam, choć głos mi drżał. Byłam niemal pewna, że to nie koniec wyjaśnień. Nikt nic nie odpowiedział. Jedynie Harry wstał i podszedł do mnie. Nie miałam pojęcia co chce zrobić. Mogłam się spodziewać, że na mnie nakrzyczy, nawyzywa mnie, czy też w najgorszym wypadku uderzy. Jednak zrobił inaczej. Kilka sekund stał przede mną, a potem mnie przytulił. W duchu odetchnęłam z ulgi, że to zrobił.
-Spokojnie, nie musisz się tłumaczyć. -szepnął i jeszcze bliżej mnie do siebie przyciągnął. Tak bardzo potrzebowałam tego. Jednym dotykiem uspokoił mój cały umysł i organizm.
-Ale powinniście wiedzieć. Jesteście moimi przyjaciółmi, nie mogę was okłamywać. -odsunęłam się od Harr'ego i wypowiedziałam słowa, które były sprzeczne ze wszystkim. Przecież nie powiem im całej prawdy.
-W porządku. -Harry nie chciał ze mną dyskutować i chyba jednak chciał znać prawdę, tylko nie chciał mnie do tego zmuszać. Razem z nim usiadłam na kanapie i nie miałam pojęcia, jak mam zacząć.
-Więc on był kiedyś twoim chłopakiem? -pierwsze pytanie zadał Liam.
-Umm... tak, był kiedyś moim chłopakiem. -potwierdziłam jego pytanie, a Harry, który siedział i tak blisko mnie, przysunął się jeszcze bliżej. Trochę mnie to zaskoczyło. Tak samo jak to, że mnie przytulił. Mogłam się spodziewać każdego, że to zrobi, ale nie Styles'a.
-Jak ma na imię? -tym razem spytał Harry.
-Nathan. -odpowiedziałam szybko.
-Długo byliście razem? -Styles zadał kolejne pytanie. Naprawdę słyszałam w jego głosie zazdrość, no chyba, że mam coś ze słuchem.
-4 lata. -przygryzłam lekko wargę ze zdenerwowania. Wiedziałam co miałam im powiedzieć, jednak nie chciałam ich okłamywać, a kolejne odpowiedzi niestety będą już kłamstwem.
-To długo. -podsumowała Perrie. -Czemu nie jesteś z nim? -tym razem to blondyna zadała pytanie.
-Mówiłam wam, że często tu przyjeżdżałam. Ale nie mieszkałam tutaj i chyba odległość wszystko zepsuła. To tak po prostu się rozpadło. Nie było żadnej kłótni. Z czasem zaczęliśmy się od siebie oddalać, aż w końcu oboje stwierdziliśmy, że nie ma sensu ciągnąć tego dalej. -lekko skłamałam. Fakt, że gdybym nadal tu mieszkała, może i bym z nim była.
-Kochasz go jeszcze? -Harry wypowiedział słowa, które zbiły mnie z tropu. Każdy, ale nie Harry. I jestem przekonana, że słyszałam zazdrość.
-Nie. -tym razem odpowiedziałam zgodnie z prawdą. -Nie wiem, czy kiedykolwiek go kochałam. -dodałam i lekko przekręciłam głowę, aby spojrzeć na Harr'ego. Uśmiechnął się, gdy to powiedziałam. Na prawdę się uśmiechnął, nie jestem wariatką.

_____________________
Czy tylko mi ten rozdział się nie podoba? To wszystko miało nie tak wyglądać. Spotkanie z Natt'em miało być w innych okolicznościach, ale jakoś wyszło mi inaczej...Ale za to w następnym będzie się działo^^
Dzisiaj wieczorem mam apel o papieżu przed całym miastem... ugh... żałuję, że się zgodziłam ;/ Boję się, że nagle zapomnę tekstu i będę stała na scenie jak kołek przed burmistrzem miasta xD
jeej, masakra.
Cierpię na brak weny... No może nie zupełnie. Od wczoraj napisałam 12 stron a4 one shoot'a i właściwie jestem dopiero w połowie, tego co chcę napisać, więc razem wyjdzie około 25 stron a4 (jeszcze nie wiem czy komuś to pokażę, bo jest dość prywatne, ale może dam radę tutaj opublikować, wiecie, życiowe sprawy itp. po prostu piszę to, żeby wyrzucić z siebie wiele rzeczy, a przy okazji, może kiedyś podzielę się tym z wami). Distance też mogę pisać i pisać. A drugą część More Than Famous, jakoś ciężko jest mi pisać. Napisałam 5 rozdziałów Don't Forget Me i nie mogę ruszyć dalej... Stanęłam w takim miejscu, gdzie początkowo miał być koniec opowiadania, gdyby nie było drugiej części i mimo, że mam pomysł co mam napisać, to nie mogę skleić zdań...
To trzymając się zasady, dużo komentarzy=rozdział w niedzielę, mało=w środę.
Do następnego! <3

22 komentarze:

  1. Cudowny! Ja juz chcem kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo <3 Moje kochanie dodało nowy rozdział <3 Meeega jest ;3 Tylko szkoda, że Lyn nie powiedziała wszystkiego zgodnie z prawdą.. No i kurczee no. Ja nadal nie ogarniam czm ona wyjechała. Znaczy wiem, że Beccy jest chora. Ale co kurdee z resztą? :D Czm one są same? :D I czemu rodzina ich opuściła? I kurdee no. Komentujcie to bo chcem nowy rozdział w niedziele! <3 Kooocham, ściskam i całuję <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mogła powiedzieć, to sekret Beccy. Chciałabym powiedzieć o co chodzi, ale no nie mogę... :c w epilogu będzie wszystko wyjaśnione :* znając was na pewno postaracie się o ten rozdział niedzielę ♡

      Usuń
    2. A ile planujesz rozdziałów? Nie mogę doczekać nowego rozdziału <3

      Usuń
    3. W tej części 33 + epilog, ale będę pisać druga część i jeszcze nie wiem ile tam będzie na razie tam mam prolog i 5 rozdziałów ♡

      Usuń
  3. Mi się rozdział podobał, a szczególnie końcówka :D
    I teraz będzie mój drugi wyczekiwany rozdział, czyli 28!
    Aaaa chcę już czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaaa! Cudowny rozdział *0* Cieszę się że Lyn nareszcie im wszystko wyjaśni..jestem ciekawa jaka będzie reakcja Harry'ego ^^ Powodzenia na apelu ;* Czkam na next ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku , jak ja lubię zazdrosnego Stylesa :D <3 ugh i on ja kocha ! Booże cudownie ! ;D Ale co ta Lyn ? Kiedy ona w końcu powie prawdę ? Jestem taka ciekawa, o co tak na prawdę chodzi ;)
    Świetny rozdział ! ;*
    Do niedzieli ;*

    Buziaczki , Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Przecudowne *o* Mam nadzieje że rozdział będzie w niedziele ^^. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. super !!! *-* czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale to było ładne .
    Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Powodzenia na apelu a rozdział świetny. Kat

    OdpowiedzUsuń
  10. Taki, że OMG *O* A teraz Cię zaskoczę, Em... Już chyba w miarę zaczynam łapać XD Jak na mnie to wyczyn! Do następnego! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha serio zaczynasz łapać? xD to już chyba nic mnie nie zaskoczy, skoro zaczęłaś rozumieć. xD W sumie to mam bardzo słabą pamięć i jak ostatnio sobie przeczytałam od początku znowu rozdziały, to stwierdziłam, że jest to wszystko pogmatwane, więc spoko, wcale nie dziwię się, że wcześniej nie rozumiałaś :D

      Usuń
    2. Ja też pamięci nie mam! Zapomniałam, że mam urodziny w poniedziałek i przypomniałam sobie wczoraj XD A w Krakowie się pytam "Gdzie my jesteśmy?" Bo to ja...

      Usuń
  11. Cudowny rozdzial. Kooocham zazdrosnego Harry'ego!!!
    ON JĄ PRZYTULIŁ!!! Tak przy wszystkich, bez kamer, piękne. Juz nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    I na pewno pójdzie ci świetnie.
    Życzę weny xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniałe <3 Nie mg się doczekać nexta :3

    OdpowiedzUsuń