sobota, 24 stycznia 2015

Don't Forget Me || Rozdział 18

Siedziałam na miejscu pasażera, nie odzywając się ani słowem. W dłoni ściskała pasek od skórzanej torebki. Harry co chwila podejmował próby tłumaczenia, ale nie chciałam go nawet słuchać. To tylko puste słowa... Wszystko co powiedział, tak szybko jak wleciało do moich uszu, tak szybko też wyleciało z nich. Nie mam pojęcia co dokładnie mówił. Wspominał coś o modest, Kendall, jakimś skandalu. Nie obchodziło mnie to już. Okłamał mnie. Zranił mnie. I prawdopodobnie nigdy mnie nie kochał.
Chłopak zatrzymał auto. Podniosłam wzrok, przełykając ślinę. Mimo późnej pory i ciemności na dworze, zauważyłam dość spory i ładny, elegancki budynek. Poczułam, jak Harry kładzie swoją dłoń na mojej. Od razu ją odsunęłam.
-Lyn, proszę, wysłuchaj mnie... - Styles podjął kolejną próbę tłumaczenia, ale nie dane było dokończyć.
-To tu? - przerwałam mu jego wypowiedź, nie chcąc słyszeć kolejny raz nic znaczących słów, których i tak mój mózg nie będzie chciał usłyszeć.
-Tak. Tu – westchnął, wychodząc z auta. Chciał mi otworzyć drzwi, ale byłam szybsza i zanim zdążył złapać za klamkę, otworzyłam drzwi i o mało co nie walnęłam go w twarz przez przypadek. Trochę zbyt późno na bycie dżentelmenem.
W milczeniu podążałam za nim. Zatrzymaliśmy się przy dużych drzwiach, jak mniemałam – wejściowych do budynku, w którym nie dane było mi się jeszcze dowiedzieć kto mieszka. Harry nacisnął kilka razy przycisk dzwonka. Dało się usłyszeć jak wewnątrz rozbrzmiewa dźwięk urządzenia. Drzwi się otworzyły, lecz nie dane mi było zobaczyć zbyt wiele, ponieważ Styles stał przede mną i zasłaniał mi całą widoczność.
-Harry? - do moich doszedł kobiecy głos. Zajęło mi zaledwie kilka sekund, aby zorientować się, że należy on do Kendall. Cóż za niespodzianka? -Mogłeś uprzedzić, że przyjedziesz. Angel jeszcze nie śpi. Nie powinna Cię widzieć – kontynuowała swoją wypowiedź, tak jakby miała jej nigdy nie skończyć. W pewnym momencie Harry się odsunął tak, że bez problemu mogła mnie zobaczyć.
-Allyson? - jej oczy rozszerzyły się nienaturalnie, kiedy mnie zobaczyło. -Po jaką cholerę ją tutaj przyprowadziłeś? - widać było, że moja obecność ją rozzłościła. Nie spodziewała się mojej osoby tym bardziej w obecności Harry, który jak zdążyłam wywnioskować miał z tym wszystkim wiele wspólnego.
-Trzeba skończyć tą zabawę, Kendall – westchnął Harry, kładąc dłoń na karku.
-Jaką zabawę? - zrobiła zaskoczoną minę. Jej głos był wyjątkowo bardzo piskliwy, tak jakby na siłę próbowała brzmieć wiarygodnie. Niestety nie udało się to jej.
-Po prostu przyprowadź Angel – odpowiedział Styles cichym głosem. Gdybym była dalej naiwna, tak jak byłam do tej pory, uznałabym, że jego głos był smutny, ale nie mógł być. Zdążyłam dobrze poznać Harr'ego i wiem kiedy udaje. Jak już mówiłam, jest naprawdę świetnym aktorem. Może powinien pomyśleć o zmianie zawodu? Tak czy siak by siedział w show biznesie, a może przy okazji zgarnąłby jakiegoś oscara? Nawet mogę napisać mu scenariusz do filmu o tym, jak sławny chłopak bawi się uczuciami biednej dziewczynki, która chce być tylko szczęśliwa.
-Zwariowałeś?! - Kendall uniosła głos. -Po co mam ją przyprowadzać? Nie pamiętasz jaka była umowa? Co ona tu robi? Jesteś głupi, Harry? - mówiła zirytowanym, spanikowanym głosem. Podczas całej tej sytuacji nie odezwałam się ani słowem. Co właściwie miałam powiedzieć? Nic. Nie miałam ani jednego słowa, które mogłabym powiedzieć w stronę Kendall. Nie była warta moich słów.
-Nie mogę spać ciociu... - w głębi korytarza usłyszałam dobrze znany mi dziecinny głosik. Angel. Od razu chciałam tam wejść, przytulić ją, zobaczyć czy jest cała i zdrowa. Niestety Kendall zagrodziła mi przejście. -Ally? -dziewczynka stała za tą okrutną kobietą.
-Allyson przyjechała tylko na chwilkę. Idź już spać Angel – zaczęła Jeneer, jednak nie mogłam dać jej skończyć. To moja siostra. Nie ma prawa nią żądzić.
-Przyjechałam zabrać Cię do domu Angel – w końcu zdołałam cokolwiek powiedzieć. Trudno mi opisać jak bardzo byłam w tamtej chwili zła na Harr'ego i tą kobietę. Za kogo oni się uważają, że posuwają się do takich czynów?
-Harry, zrób coś! - pisnęła wkurzona brunetka, widząc jak Angel podchodzi do mnie, a ja biorę ją na miejsce. Była cała i zdrowa. Na szczęcie!
-Przykro mi Kendall. Musisz się z tym pogodzić – westchnął, odwracając się w naszą stronę.
-Tęskniłam Ally – Angel prawdopodobnie nie usłyszała słów Styles'a co może i było dla niej dobre. -Ciocia Kendall powiedziała, że byłaś z Harry'm na wakacjach. Fajnie się bawiliście? - swoimi małymi rączkami oplotła moją szyję. Naprawdę tęskniła, tak samo bardzo jak ja za nią. Ciocia? Co za podła kobieta!
-Z tobą bawiłabym się o wiele lepiej – westchnęłam, robiąc kilka kroków do tyłu, aby oddalić się od osób, które już nie istniały w moim życiu. Nic nie mówiąc, zaniosłam Angel do auta. Posadziłam ją na tylnym siedzeniu i zapięłam jej pasy. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nie miałam kluczyków od samochodu. Mimo, że był mój, Harry zazwyczaj nim jeździł i to on miał kluczyki i rejestrację. Chcąc nie chcąc, musiałam do niego po to wszystko podejść. Całe szczęście nie było już przy nim Kendall, a on stał przy masce auta.
-Kluczyki – wyciągnęłam dłoń w jego stronę, nie racząc nawet na niego spojrzeć. Nie miałam ku temu żadnych powodów. Był dla mnie nikim. Tak samo jak pierwszego dnia, kiedy omal nie walnęłam w jego samochód.
-Odwiozę was, gdzie tylko chcecie – trzymał dłonie schowane w kieszeniach.
-Nie, nie odwieziesz nas nigdzie. To moje auto i chce do niego moje kluczyki! - podniosłam głos. Nikt nawet w najmniejszym stopniu nie mógł wyobrazić sobie co wtedy czułam. W porównaniu do tego co działo się ze mną w środku, na zewnątrz byłam w miarę spokojna. Najchętniej wróciłabym się do domu panny Jeneer i roztrzaskała jej głowę o pierwszy lepszy parapet. Nienawidziłam jej z całego serca. Tak samo jak Harr'ego. Tylko z Harry'm było inaczej. Ufałam mu. Kochałam go. A on o tym dobrze wiedział i przez cały czas to wykorzystywał. Wiedział, że uwierzę w każde jego słowo. Byłam ślepa. Nie widziałam świata poza nim. A on? On przez te kilka miesięcy bawił się mną. Pomiatał mną na prawo i lewo, a ja tego nie widziałam. Patrzyłam na niego jak na ósmy cud świata. Zrobiłabym dla niego wszystko. Poił mnie tymi wszystkimi kłamstwami o miłości, uczuciach, wspólnej przyszłości, dzieciach. Ja głupia wierzyłam w to wszystko.
-Daj mi chociaż powiedzieć Ci prawdę. Zasługujesz na to – westchnął z rezygnacji, wiedząc, że nie ma szans na dyskusje ze mną. Spieprzył po całości i nawet gdyby błagał na kolanach o wybaczenie, nie dostałby go.
-Teraz mi mówisz, że zasługuję na prawdę?! - podniosłam głos na chłopaka. -Co z tobą jest nie tak, Harry? Okłamywałeś mnie na każdym kroku, a teraz mówisz, że zasługuję na prawdę? Czy nie mogłeś pomyśleć o tym wcześniej? Kolejny raz mnie oszukałeś. Rozumiesz co to oznacza? To koniec. Mam dość ciebie i twoich kłamstw. Tym razem przesadziłeś! Zawiodłeś mnie Harry. Boże, jak mogłam być tak głupia, ufając Ci bezgranicznie i zakochując się w tobie? - z każdym kolejnym słowem mój głos coraz bardziej drżał, a pewnym momencie zaczął się nawet łamać.
-Lyn, ja naprawdę nie chciałem... - zaczął mówić zrozpaczonym głosem. Nie tym razem. Nie uwierzę w te bzdury.
-Kluczyki – wyciągnęłam dłoń w jego stronę. Nie zamierzałam z nim dłużej rozmawiać. Nie chciałam słuchać żadnych wyjaśnień, czy tłumaczeń. Wszystko co miałam usłyszeć, zostało już powiedziane.
-Przepraszam – szepnął, kładąc kluczyki na mojej dłoni. Kiedy to zrobił, od razu się odsunęłąm i nie marnując czasu na zbędne pożegnania, weszłam do auta. Zamknęłam za sobą drzwi i czym prędzej odjechałam spod mieszkania Kendall, zostawiając Harr'ego samego na podjeździe. Zasłużył.
-Lyn, czemu Harry z nami nie pojechał? - spytała cichutkim głosem Angel. W tym wszystkim zapomniałam o niej. Była najważniejszym pionkiem w grze Harr'ego. A ja byłam celem. Miał mnie usunąć z tego świata. Pokazał mi doskonale, że nie nadaję się tutaj i mam wracać tam skąd przyszłam. Dostałam odpowiedź na prawie wszystkie moje pytania. Zostało tylko jedno. Czemu Harry szukał mnie, kiedy zerwałam umowę i wróciłam do Chicago? W jego świecie przestałam już istnieć. Nie byłam dla nikogo zagrożeniem, więc czemu mnie znalazł. W dodatku po moim powrocie pomagał mi ponownie wbić się na listy przebojów, a teraz tak po prostu wyrzucił mnie ze swojego życia, udając na samym końcu, że nie zrobił nic złego i jest niewinny.
-Harry... - mimowolnie westchnęłam cicho na samą myśl o chłopaku. -Harry zostaje tutaj, a my wrócimy do domu – powiedziałam spokojnie, prowadząc auto. Mój wzrok był skupiony na jezdni, jednak myślami byłam zupełnie gdzie indziej.
-To co z nim się teraz stanie? Zostanie tutaj, kiedy my będziemy w waszym mieszkaniu? - dopytywała dziewczynka. Taka właśnie była Angel... Ciekawska tak samo bardzo jak ja.
-Nie Angel. My wrócimy do domu do Chicago. Mama i Mike bardzo stęsknili się za tobą – starałam się zachować spokój. Wiedziałam, że mam tylko dwie opcje do wyboru. Powrót do Harr'ego, albo powrót do matki. Nad pierwszym nawet nie mam co się zastanawiać. Nie mogę wrócić do niego. Zostaje mi druga opcja. Matka, co równa się z tym, że będę musiała jej wybaczyć, co jest bardzo trudne. Przynajmniej będę musiała dobrze udawać. Co jak co, ale to potrafię zrobić. Kilka miesięcy w związku dla umowy z Harry'm nauczyło mnie gry aktorskiej, a teraz mogę to ponownie wykorzystać. Jednak nigdy nie zapomnę zła, które mi wyrządziła. Takich rzeczy się nie zapomina. Prędzej wybaczę, niż zapomnę.

Z tyłu samochodu słyszałam spokojny oddech. Dosłownie na sekundę odwróciłam wzrok, aby sprawdzić czy już śpi. Niestety ta sekunda wystarczyła, aby stracić panowanie nad kierownicą. Kiedy poczułam, że tracę kontrolę i samochód mimowolnie skręca w bok, zaczęłam panikować. Nerwowo kręciłam kierownicą, próbując wyprostować koła samochodu i wrócić na odpowiedni pas jazdy. Czułam, że pomału udaje mi się przejąć kontrolę nad samochodem. Odetchnęłam z ulgą, kiedy zaczęłam wjeżdżać na mój pas. W tym wszystkim nie zauważyłam jednego – jadącego samochodu z naprzeciwka, który niewyobrażalnie szybko zbliżał się w moją stronę. Ponownie zaczęłam panikować i nim zdążyłam wjechać całym autem na odpowiedni pas, auto z naprzeciwka ogromną siłą walnęło w mój samochód. Poczułam ból. Nic więcej tylko ból. Trudno mi określić w którym miejscu. Bolało mnie wszędzie. Zmęczenie ogarnęło cały mój organizm. Wiedziałam, że nie mogę zamknąć oczu. Musiałam walczyć. Niestety, to było silniejsze. Zamknęłam ciężkie powieki, nie czując już nic. Przegrałam.


jeśli będzie pod tym rozdziałem więcej niż 30 komentarzy, kolejny rozdział pojawi się w piątek 30.01. Inaczej 04.02
_________________________


Hej misie. Co u was słychać? Brakowało mi tych notek i mówienia wam o wszystkim i o niczym xD
Jeśli wasze komentarze dadzą mi ogromnego kopa, to zbiorę w sobie wszystkie siły i będę pisać więcej. Poza tym cieszę się, że zostały starzy kochani czytelnicy, jak i zarówno doszli Ci nowi. To dla mnie wiele znaczy. Jak zdążyłam zauważyć, zwiastun się podobał, więc cieszę się jeszcze bardziej! <3
P.S dodałam 30 minut przed czasem!

czwartek, 22 stycznia 2015

NOWY ZWIASTUN!

Witam moich kochanych czytelników <3
Długo pracowałam nad tym filmikiem. Z jednej strony nie pokazuje on nic z fabuły, a z drugiej pokazuje niemalże wszystko.Specjalnie dałam pojedyncze słowa zamiast napisów jak w poprzednich, aby nic nie zdradzać, a jak ktoś czytał opowiadanie, to wie o co chodzi.
Zapraszam do oglądania, komentowania i czekania na nowy rozdział, który być może pojawi się już w niedzielę (25.01). :)



sobota, 17 stycznia 2015

Don't Forget Me || Rozdział 17

Przez mój umysł przechodziło mnóstwo myśli i pytań bez odpowiedzi. Najbardziej dręczyło mnie pytanie, co takiego ukrywa Harry? Czy to ona za tym wszystkim stoi? Ale to przecież nie możliwe. Ufałam mu. Nie mógłby mnie okłamać. Powiedział, że już nigdy mnie nie zrani. Czy mógłby to zrobić mimo obietnicy, jaką mi złożył?
Od rana włóczyłam się po mieście, próbując poukładać mój umysł. Odkąd usłyszałam rozmowę Harr'ego z nieznaną mi osobą, wszystko co robi chłopak wydaje mi się podejrzane. A może tylko się przesłyszałam? Może tylko panikuję? Niall od początku był osobą, której mogłam ufać bardziej niż Harr'emu. U niego powinnam znaleźć odpowiedź na przynajmniej część pytań.
Kilka razy nacisnęłam na guzik dzwonka, czekając aż ktoś wpuści mnie do środka. Spodziewałam się, że ujrzę uśmiechniętą twarz blondyna po otworzeniu drzwi, ale zamiast niego spotkałam uśmiechniętą Alex. Nie, że jej nie lubiłam, bo lubiłam i to bardzo, ale w tym momencie wolałam zastać samego Niall'a.
-Lyn, co za niespodzianka! - pisnęła blondynka i przytuliła mnie na powitanie. -Nie mówiłaś, że przyjdziesz. Harry przed chwilą przyszedł do Niall'a. Mówił, że załatwiasz coś na mieście – w myślach przeklęłam, kiedy usłyszałam, że Harry tutaj jest. Dzisiejszego dnia, a właściwie w ostatnich dniach wszystko jest przeciwko mnie. Zrobiłam coś komuś, że jestem jedna kontra cały świat?
-Oh, tak. Załatwiałam kilka rzeczy, ale zeszło mi się krócej niż myślałam i postanowiłam was odwiedzić, dawno nie widzieliśmy się – szybko wymyśliłam wymówkę, aby tylko Alex uwierzyła.
-Chłopcy są w salonie, dołącz do nich, ja mam jeszcze trochę pracy w kuchni przy obiedzie – jak zwykle szeroko się uśmiechnęła. Przytaknęłam jej i poszłam w stronę salonu. Kiedy byłam przy drzwiach, zaczęłam zastanawiać się, czy aby na pewno będę chciała zobaczyć Harr'ego i czy nie lepiej iść do Alex i pomóc jej przy obiedzie. Już miałam się wrócić do kuchni, lecz przez uchylone drzwi usłyszałam głos Harr'ego.
-Ona mi tego nigdy nie wybaczy – głos Harr'ego nie brzmiał najlepiej. Miałam wrażenie, że był pełen obaw i strachu.
-Hazz, od samego początku mówiłem Ci, żebyś się w to nie pakował. To nie zapowiadało się happy end'em – powiedział Niall. Po usłyszeniu tego, zaczęłam zadawać sobie coraz więcej pytań. Jedno jest pewne – coś jest na rzeczy i Horan o wszystkim wie.
-Najgorsze w tym jest to, że ja ją naprawdę kocham, a kiedy dowie się, że mam z tym wszystkim coś wspólnego, znienawidzi mnie i nigdy mi tego nie wybaczy – miałam wrażenie, że mowa tu o mnie. Tylko czego mam mu nie wybaczyć? A może chodzi o kogoś innego? Ale to by oznaczało, że Harry kocha kogoś innego. Nie, nie mógłby.
-Stary, sam się w to wpakowałeś. Znam Lyn nie od dziś i wiem, że jeśli nie dowie się tego od ciebie to z pewnością Ci nie wybaczy, a jeśli ty jej to powiesz, to może jeszcze nie jesteś na straconej pozycji, aczkolwiek jeśli wtedy Ci wybaczy, będziesz ją musiał nosić na rękach i stopy całować, bo zachowujesz się jakbyś nie miał swojego rozumu – z jednej strony chciałam się śmiać z tego co powiedział Niall, ale z drugiej, co takiego złego zrobił Harry, że mogę mu nie wybaczyć? Na samą myśl czułam jak moje serce rozrywa się na kawałki. Sam fakt, że ukrywał coś i w dodatku było to coś złego, sprawiał, że było mi smutno i byłam zraniona.
Nie mogłam tak po prostu wejść do salonu po tym, co usłyszałam. Nie potrafiłabym kłamać i udawać, że nic nie słyszałam. Wróciłam się do kuchni, gdzie była Alex.
-Może potrzebujesz pomocy? Stwierdziłam, że pewnie jak zwykle rozmawiają o pracy i będę się z nimi nudzić – oparłam się o kuchenny blat, wzdychając cicho.
-Jasne, możesz pokroić te warzywa – wskazała na deskę, po czym odwróciła się w moją stronę. -Coś się stało? Wydajesz się być smutna – uważnie zlustrowała mnie wzrokiem. Może przyjście do Alex nie było najlepszym rozwiązaniem... Zapomniałam jak bardzo dziewczyna jest spostrzegawcza.
-Chodzi o Angel, wiesz... Wciąż nic nie wiadomo, martwię się – z jednej strony nie było to kłamstwem, ale w tym momencie byłam smutna przez to co usłyszałam z ust mojego chłopaka, jeśli tak mogę go nazwać.
-Jestem pewna, że niedługo się znajdzie. Nie mogła tak po prostu rozpłynąć się w powietrzu – odpowiedziała Alex, biorąc się za krojenie warzyw, co miałam zrobić ja, ale skoro sama zaczęła to robić...
-Lyn? A co ty tutaj robisz? Mówiłaś, że masz w mieście coś do załatwienia - Harry wszedł do kuchni i bardzo zdziwił się na mój widok. Zdecydowanie nie spodziewał się mnie spotkać w domu Horana tym bardziej, że on tam przyszedł prawdopodobnie na poważną rozmowę z kumplem.
-Bo miałam, ale nie zeszło mi się z tym tak długo jak zakładałam, więc stwierdziłam, że odwiedzą Niall'a i Alex. Nie wiedziałam, że tu jesteś – wzruszyłam ramionami jak gdyby nigdy nic.
-Hej Lyn – Horan podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie. -Błagam, ogarnij swojego chłopaka. Mam już dość jego wybryków – szepnął mi na ucho, a ja zmarszczyłam brwi, nie wiedząc do końca co miał na myśli. A może miało to jakiś związek z tym, co przez przypadek usłyszałam?
-Niall, nie sądzisz, że to ja powinienem pierwszy przywitać moją dziewczynę na przywitanie? - odezwał się Harry, który wciąż stał przy drzwiach.
-Więc może zamiast tam stać i opierać i o futrynę, przyjdziesz i ją przytulisz? - powiedział ironicznie Horan, odsuwając się ode mnie. Styles po tych słowach od razu się ruszył i podszedł do mnie, aby wziąć mnie w swoje ramiona. Wiedziałam, że to będzie wyglądać dziwnie, jeśli odsunę się od niego, więc sztucznie się uśmiechnęłam i pozwoliłam, aby mnie przytulił.
-No dobra, już koniec tych czułości. Siadajcie do stołu – ten moment przerwała Alex, informując nas, że obiad jest już gotowy. Po części byłam jej wdzięczna, bo czułam się niezręcznie, kiedy Harry mnie przytulał. Był moim chłopakiem i kochałam go całym sercem, ale... No właśnie i tu zaczyna się problem. Coś ukrywa i prawdopodobnie jest to coś złego. A może nie? Może tylko wyolbrzymiam to co przez przypadek usłyszałam i tak naprawdę jedyną „złą” rzeczą, którą zrobił Harry było upicie się na imprezie, czy pokazanie nago przed kamerami i nie chce, abym się dowiedziała o tym, bo narobi sobie wstydu? Ale czy to jest coś, czego mogłabym mu nie wybaczyć nigdy?
Cichutko westchnęłam, grzebiąc widelcem w moim talerzu. Nie byłam głodna. Właściwie to nie miałam apetytu, a moje myśli były zbyt bardzo zajęte, aby przejmować się burczeniem w brzuchu.
-Nie smakuje Ci? - spytała się Alex, widząc mój rozgrzebany talerz.
-Nie, jest naprawdę pyszne, tylko nie jestem zbyt bardzo głodna – wyznałam, nie zamierzając nic więcej zjeść, a zarazem nie zrobić Alex przykrości, bo wiedziałam, że kto jak kto, ale Alex potrafi gotować.
-Nie jesteś głodna? - Harry zmarszczył brwi. -Przecież rano na śniadanie też nie zjadłaś za wiele. Coś się dzieje? - czy przed nim nie da się niczego ukryć? Może i coś ukrywa przede mną, ale zna mnie lepiej niż ja sama.
-Wszystko jest w porządku Harry – skłamałam. -Nie czuje się najlepiej, pewnie jestem chora czy coś – westchnęłam, aby zabrzmieć jeszcze bardziej wiarygodnie. Nie mogłam dać po sobie poznać kłamstwa, tym bardziej przed Harry'm.
Chłopak nie kontynuował już tematu, tylko zajął się swoim posiłkiem. Natomiast ja nie zamierzałam dokańczać mojej porcji, bo nawet siłą nikt by we mnie tego nie wcisnął. Zastanawiałam się nad moją obecną relacją ze Styles'em. Odkąd usłyszałam coś, co nie było dla mnie do końca zrozumiałe, postawiłam między nami gruby mur i nic na to nie poradzę, że nawet nie myślę o daniu jakiejkolwiek mu szansy, jeśli ma choćby w najmniejszym stopniu coś wspólnego z porwaniem Angel. Prędzej wybaczyłabym mu zdradę niż to.
Po obiedzie u Niall'a wróciłam z Harry'm do domu. Nie miałam możliwości, aby porozmawiać z Horan'em na osobności, bo albo Styles był w pobliżu, albo Alex. Zrezygnowana siedziałam w moim aucie, prowadzonym przez Harr'ego. Poczułam jak kładzie swoją dłoń na moim udzie. Automatycznie się odsunęłam, mimo że jakiś czas temu nie miałam nic przeciwko aby dotykał mnie w taki sposób. Harry zmarszczył brwi i popatrzył na mnie przenikliwie.
-Stało się coś? Nigdy nie reagowałaś tak na mój dotyk – spostrzegł, a ja westchnęłam cicho. Nie miałam siły i ochoty wymyślać jakiegoś kolejnego beznadziejnego kłamstwa.
-Skup się na prowadzeniu auta – westchnęłam, odwracając głowę w stronę okna. W duchu cieszyłam się, że Harry po mojej wypowiedzi nic już nie powiedział, tylko całkowicie skupił się na prowadzeniu samochodu. Wjechał autem do garażu. Nie czekając aż wszystko pozamyka, wysiadłam z pojazdu i weszłam do mieszkania. Zdjętą kurtkę powiesiłam na wieszaku w korytarzu i poszłam do salonu, gdzie położyłam się na kanapie. Z kieszeni spodni wyjęłam telefon, który chwilę wcześniej zawibrował, informując mnie o nowej wiadomości.
Poprzednia wiadomość do Ciebie nie doszła, czy nie zrozumiałaś jej treści? Twoja siostra wyjdzie z tego żywa, jeśli tylko wycofasz się z show biznesu i zostawisz Harr'ego.”
Kilka razy przeczytałam wiadomość, zastanawiając się nad znaczeniem każdego słowa. Po mału już rozumiałam. Byłam dla kogoś zagrożeniem. Byłam od kogoś lepsza w tym co robię, a porwanie Angel miało być zemstą dokonaną pod wpływem zazdrości. Tylko co z tym wszystkim mógł mieć wspólnego Harry? A może to dla niego jestem zagrożeniem? Może ubzdurał sobie, że jestem popularniejsza od niego i to go boli? To wszystko zaczyna mieć sens.
-Co tak patrzysz się na ten telefon? - Harry usiadł obok mnie i chciał sięgnąć po moją komórkę, ale w odpowiednim momencie schowałam ją do kieszeni telefonu.
-Gdzie jest Angel? - spytałam poważnym tonem, mając niemalże całkowitą pewność, że Harry zna odpowiedź na to pytanie. Styles tylko zaśmiał się cicho, kręcąc głową z niedowierzaniem.
-A skąd mam to wiedzieć, Lyn? Nie ja ją porwałem. Naprawdę chciałbym wiedzieć, gdzie ona jest – nie patrzył się w moje oczy, mówiąc mi to. Kłamał. Jego wzrok go zdradził. Błądził nim po całym pomieszczeniu, byleby tylko nie zatrzymać go choć na chwilę na mnie.
-Kłamiesz Harry. Wiem, że masz coś z tym wspólnego – mój głos drżał. Byłam zaniepokojona o siostrę, ale też oprócz tego zraniona przez osobę, której zaufałam w stu procentach. -Błagam Cię, powiedz gdzie ona chce – z moich oczy zaczęły lecieć łzy. Byłam bezsilna. -Zrobię wszystko, zapłacę, wyjadę, cokolwiek chcesz za to. Tylko mi ją oddaj – patrzyłam na niego zaszklonymi oczami. Po jego minie wnioskowałam, że był zaskoczony, a jednocześnie przestraszony.
-Ale... -zawahał się na chwilę. -Skąd wiesz, że mam coś z tym wspólnego? Kto Ci to powiedział? - w jego głosie wyczułam strach. Te słowa mnie zraniły. Potwierdziły moje wszystkie obawy. Nie powiedział tego wprost, ale w tym momencie było już pewne, że Harry maczał w tym wszystkim palce. Obiecał, że mnie nigdy nie zrani. Ufałam mu. A on? On przez cały czas bawił się mną, jak marionetką w teatrze lalek. Manipulował mną, każdym moim ruchem.
-Słyszałam wszystko Harry. Twoją wczorajszą rozmowę z kimś, kto według Ciebie był Paul'em i dzisiejszą rozmowę z Niall'em – otarłam łzy, chcąc przyjrzeć się mu. Jego mina wyglądała gorzej niż żałośnie. Był zaskoczony, przestraszony, trochę smutny. Świetny aktor. - Masz to, czego chciałeś. Wyjadę, wycofam się ze wszystkiego, tylko oddaj mi Angel.
-Lyn, to nie tak... -podjął próbę tłumaczenia, jednak nie dałam mu skończyć.

-Przestań! - krzyknęłam, nie chcąc słuchać żadnych jego wymówek. -Mam tego dość. Najpierw wmawiasz mi, jak bardzo mnie kochasz, potem robisz coś złego, a potem zaczynasz się tłumaczyć. Mam tego dość! - powtórzyłam, aby dobrze mnie zrozumiał. -Chciałeś żebym wyjechała, to wyjadę. Jesteś pieprzoną, rozpuszczoną gwiazdką – krzyczałam przez łzy, które nie chciały przestać lecieć z moich oczu. Nawet kiedy powiedział, że nic dla niego nie znaczę, nie zranił mnie tak mocno, jak zrobił to teraz. -Potrafisz tylko ranić ludzi Harry. Mam nadzieję, że na swojej drodze nie spotkasz już nigdy żadnej tak naiwnej jak ja osoby i nie zniszczysz jej tak, jak zrobiłeś to ze mną – cały czas podnosiłam głos na chłopaka. Nie potrafiłam być w tym momencie spokojna. On natomiast siedział cicho. Może wiedział, że każde jego słowo w tym momencie może tylko pogorszyć sytuację?


______________________

Witam wszystkich czytelników DFM!

Ogłaszam mój oficjalny powrót. Od dnia dzisiejszego rozdziały będą pojawiały się regularnie co dwa tygodnie (plus minus dwa dni w obie strony może być opóźnienia). Proszę was o wyrozumiałość. Aby wszystko ogarnąć, pisać blogi, uczyć się i zajmować się jeszcze fotografią i do tego obróbką tych wszystkich zdj z sesji muszę zarywać nocki i naprawdę siedzę teraz do 3 w nocy, kiedy muszę wstać o 7 i piszę dla was, więc mam nadzieję, że doceniacie to, bo nie mogłabym was zostawić. Wiem, że pewnie macie po tym rozdziale ogromny mindfuck, ale nie martwcie się. Następny rozdział wszystko wyjaśni ;)