niedziela, 11 maja 2014

More Than famous || Rozdział 27

"There's nothing left I used to cry,
My inspiration has run dry
That's what's goin' on
Nothing's fine. I'm torn..."


~.~
Wieczorem wyszliśmy do klubu. Wiedziałem, że Alice nie bardzo chciała tam iść, ale to był jedyny sposób, aby czegoś się o niej dowiedzieć. Ten Natt jest jedyną znajomą mi osobą, która prawdopodobnie zna jej przeszłość. Lyn powiedziała, że klub nie jest daleko i nie ma sensu brać taksówki. Gdy wyszliśmy, zaczęło się ściemniać. Nie wiem czy miało to sens, ale miałem wrażenie, że gdy trzymam Lyn za rękę, staje się pewniejsza siebie. Oczywiście za każdym razem, kiedy ją dotykałem, spotykałem się ze złowrogim spojrzeniem Danielle, Eleanor, czy Perrie. Teraz też trzymałem Alice za rękę, jednak musiałem ją puścić, gdy wpadła na mnie jakaś mała dziewczynka. Czy dzisiaj każdy musi na mnie wpadać? Dobrze, że tym razem nie skończyło się to upadkiem. Spojrzałem się na dziewczynkę. Przypominała mi kogoś i to nawet bardzo. Te same czekoladowe oczy, ciemne włosy i oliwkowa cera. Gdybym nie znał Alice i dziewczynka nie byłaby z mamą, pomyślałbym, że to córka Lyn. Była dosłownie jej młodszą kopią.
-Hej mała, uważaj. -uśmiechnąłem się do małej brunetki.
-Przepraszam, ja nie zauważyłam Pana. -odpowiedziała słodkim głosem dziewczynka.
-W porządku. -uśmiechnąłem się do niej i lekko odwróciłem w bok. Nie wiem czemu miałem potrzebę zobaczenia Alice. Jednak, gdy odwróciłem się, nie było jej koło mnie, gdzie przed chwilą stała. Rozejrzałem się i zobaczyłem ją z tyłu. Czemu ona tam stanęła?
-Angel, musimy już iść. Twoja mama czeka, nie chcę aby mnie zwolniła. -odpowiedziała kobieta, która z nią była. A więc to nie jest jej mama, tylko pewnie opiekunka. Dziewczynka odeszła, a ja podszedłem do Lyn. Miała podobną minę do tej, gdy zobaczyła Natt'a. Może tą dziewczynkę też znała?
-Wszystko w porządku? -spytałem delikatnie, próbując wyczytać coś niezrozumiałego w jej twarzy. Było tam coś przypominającego smutek, tęsknotę, żal, współczucie.
-Tak. -pokiwała twierdząco głową, jednak wiedziałem, że kłamie.
-Chodź. -złapałem ją za rękę. Po chwili doszliśmy do klubu. Bez problemu znaleźliśmy się w środku. Już przy samych drzwiach dobiegła nas głośna muzyka i ten charakterystyczny zapach spoconych osób. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików. Po chwili przyszedł do nas ten cały Natt. Mimowolnie skrzywiłem się na jego widok. Nie znam go zbyt dobrze, ale nie lubię go. Tak po prostu, bez powodu. Najbardziej wkurzyło mnie to, że witając się z Alice, musiał ją przytulić. Nie podobało mi się to, że ją dotykał. W dodatku usiadł koło niej, co wywołało u mnie jeszcze większą złość, ale powstrzymałem się, nie zacząłem krzyczeć. Jedynie aby zrobić mu na złość, przytulałem Lyn i od czasu do czasu pozwalałem sobie na to, aby musnąć kącik jej ust. Sama nie sprzeciwiała się, więc może też chciała mu dopiec. Widziałem jak ten chłopak patrzył się na nią. Co chwila posyłał jej dziwne spojrzenia i uśmiechy. Zachowywał się tak, jakby wcale mnie tu nie było. Nawet próbował poderwać ją jakimiś tandetnymi tekstami typu „jak ty się zmieniłaś, byłaś ładna, a jesteś jeszcze ładniejsza”. Widziałem jak na te wszystko komplementy Lyn się uśmiechała. Najchętniej siedziałbym przy niej przez cały wieczór, aby mieć pewność, że Natt skończy swoje zaloty tylko na tekstach. Jednak jestem tylko człowiekiem i też muszę korzystać z toalety.
-Zaraz przyjdę. -szepnąłem na ucho Lyn i odszedłem od stolika. Odwróciłem się przez ramię, sprawdzając, czy aby Natt nie przysuwa się do niej. Tylko by spróbował ją tknąć!
~.~
-Zatańczysz? -spytał się Natt, na co z chęcią się zgodziłam. Nie lubiłam siedzieć w klubie przy stoliku. Oczywiście Harry nie poprosiłby mnie do tańca. Dla niego zabawa w klubie to siedzenie przy stoliku i powolne picie drinka. Za każdym razem tak się zachowywał i teraz też. Dlatego też, od razu gdy Nathan mi zaproponował taniec, wstałam i poszłam z nim na parkiet. Kołysaliśmy się w rytm szybkiej melodii przez kilka minut. Gdy zmieniła się piosenka na nieco wolną, wiedziałam, że nie jest to dobry pomysł, aby tańczyć z Natt'em przytulańca.
-Duszno tutaj, muszę wyjść na zewnątrz. -powiedziałam do chłopaka, aby przerwać nasz taniec. Nathan coś mi odpowiedział, jednak nie usłyszałam co przez głośną muzykę. Wyszłam na zaplecze klubu, a Natt zaraz za mną. Oparłam się o nie za wysoki murek i próbowałam uspokoić mój przyśpieszony od tańca oddech.
-Więc oni nie wiedzą? -wiedziałam, że w końcu zacznie ten temat. To było nieuniknione.
-Tak, jak widzisz. Dzięki, że się nie wygadałeś. -posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Nie ma sprawy. Trochę się zdziwiłem, jak przeczytałem tego sms'a od Ciebie. W końcu Harry jest twoim chłopakiem, nie sądzisz, że powinien wiedzieć? -Natt stanął obok mnie i wyjął z kieszeni paczkę papierosów, po czym odpalił jednego. Od kiedy on pali? Zawsze był przeciwny wszelkiego rodzaju używkom.
-Może i powinien, ale jest moim chłopakiem, nie Beccy. To dotyczy jej tajemnicy, nawet boję się zapytać jej, czy mogłabym komukolwiek powiedzieć. -wyjaśniłam mojemu byłemu chłopakowi. On pokiwał jedynie głową, że zrozumiał moje słowa.
-Jesteś szczęśliwa? -spytał po chwili milczenia, wypuszczając dym z płuc.
-Zależy, jak na to patrzeć. Z jednej strony tak, z drugiej nie. -odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Cieszyłam się, że przynajmniej w tej sprawie nie musiałam kłamać. -A ty? -spytałam po chwili namysłu.
-Cóż, trudno powiedzieć. Wciąż jestem sam, moi rodzice mieli śmiertelny wypadek cztery miesiące temu, ale poza tym wszystko inne się układa. Studiuję, nadal śpiewam i gram. Często wieczorami gram w różnych klubach. Całkiem nieźle płacą, więc nie jest źle. -zaśmiał się na ostatnie zdanie. Chyba właśnie to mi się w nim najbardziej podobało. Nawet w najgorszej sytuacji potrafił znaleźć coś pozytywnego.
-Przykro mi, jeśli chodzi o rodziców. -na prawdę było mi przykro. Mama Natt'a była najwspanialszą kobietą na świecie.
-Nie przejmuj się tym. -powiedział, gdy zobaczył moją smutną minę. -Ja już się z tym pogodziłem, nie rozmawiajmy o tym. Więc, czemu z jednej strony jesteś szczęśliwa, a z drugiej nie? -wrócił do mojego tematu. -Kim on dla Ciebie właściwie jest? Co do niego czujesz? Przepraszam, że tak się dopytuję, ale widzę, że coś jest nie tak. Może i zachowujecie się jak normalna para, ale coś jest w waszych spojrzeniach. Raz patrzysz na niego z miłością, a raz ze smutkiem. -zaczął wymieniać swoje spostrzeżenia, a ja wypuściłam powietrze z płuc.
-Nasze relacje są trochę skomplikowane, ale kocham go. Harry jest dla mnie bardzo ważny. -tym razem również nie kłamałam. Kochałam go, jak nikogo innego.
-W porządku. To co? Wracamy? Bo twój mega zazdrosny chłopak jeszcze coś mi zrobi. -zaśmiał się i razem ze mną wrócił do klubu. Nie było nas jakieś dobre pół godziny. Mam nadzieję, że Harry nie będzie zły, że mu nie powiedziałam, że idę.
-Gdzie jest Harry? -spytałam Alex, gdy usiedliśmy przy stoliku. Nie było przy nim Harr'ego.
-Przy barze. Niall poszedł z nim pogadać. -wyjaśniła mi blondynka.
-Pogadać o czym? -dopytywałam się.
-Jak poszłaś z Natt'em, Harry trochę się wkurzył, gdy się o tym dowiedział. Zaczął was szukać, ale nie znalazł i ostatecznie nie wiadomo czemu skończył przy barze z butelką whiskey. Nikt nie wie co mu nagle odbiło i Niall próbuje coś z niego wyciągnąć.-zaczęła mi po kolei tłumaczyć wszystko.
-Pójdę do nich. -poinformowałam Alex i poszłam w stronę baru. Stanęłam jakiś metr od Harr'ego. Siedział odwrócony do mnie tyłem, obracając w dłoni prawie pustą szklankę z whiskey. Niall coś mu tłumaczył, ale niestety przez muzykę nie mogłam usłyszeć co. Od razu przestał mówić, gdy podniósł głowę i mnie zobaczył.
-Lyn, to nie najlepszy moment.. Wróć do stolika. -poprosił mnie Niall, a Harry słysząc co blondyn do mnie mówi, odwrócił się moją stronę. Miał czerwone oczy. Pierwsza myśl to, że od alkoholu. Druga, że może płakał, lecz to przecież w jego przypadku było niemożliwe. Jednak, gdy przyjrzałam się mu uważniej, zmieniłam zdanie. Mokre poliki potwierdziły to, że płakał. Ale czemu? Coś mnie ścisnęło w sercu, gdy zobaczyłam go takiego. On naprawdę płakał. Patrzył się na mnie przez chwilę tymi załzawionymi oczami. Próbowałam coś z nich odczytać. Jedyne co dałam radę w nich zobaczyć to ból i smutek. Nie dałam rady przyjrzeć się dokładniej, ponieważ odwrócił głowę i nalał sobie kolejną dawkę alkoholu do szklanki. Gdy podniósł ją na wysokość swoich ust, miałam ochotę zacząć krzyczeć. Był to dla mnie bardzo znajomy widok. Nie mogłam pozwolić na to, aby coraz bardziej się upił. Podeszłam bliżej i zabrałam mu szklankę.
-Oddaj to. -powiedział, wyciągając w moją stronę dłoń. Jego głos lekko się łamał. To było straszne. Nigdy nie pomyślałabym, że Harry może być w takiej sytuacji.
-Nie, nie będziesz pił. -nakazałam mu, a on spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem, takim jak obrażony pięciolatek.
-Nie będziesz mi rozkazywać. Zapłaciłem za to.-warknął, a Niall spojrzał się na mnie smutnym głosem. Wiedział, że Hazz rani mnie tymi słowami, ale czego ja się mogłam spodziewać? Tak właśnie na człowieka działa alkohol. Dlatego też nie piję, bo wiem jakie są tego efekty.
-W takim razie, aby się nie zmarnowało, ja wypiję. -odpowiedziałam bez namysłu i wypiłam szybko zawartość szklanki. Czułam gorycz w moich ustach. Nie cierpię alkoholu. Jest okropny. Obrzydliwy. Ale wolałam ja to wypić, niż pozwolić Harr'emu, aby jeszcze bardziej się upił. Whiskey od razu rozgrzało mój organizm. Poczułam, jak mój organizm się rozgrzewa i lekko kręci w głowie. Muszę przyznać, że mam słabą głowę i nawet szklanka whiskey może na mnie zadziałać.
-Wróćmy już do hotelu. -powiedział Niall i wstał, a za nim Harry. Nawet na mnie nie spojrzał, co zabolało. Nic. Totalnie. Nie przytulił mnie. Nie złapał mnie za rękę. Szedł tak po prostu przede mną, nie zwracając uwagi na moją osobę. Szybko doszliśmy do hotelu. Harry poszedł się wykąpać. Jezu, co za dupek! Codziennie pytał się mnie, czy nie chcę iść pierwsza, a teraz tak jakby zapomniał o moim istnieniu. W tamtej chwili byłam jednym wielkim poplątanym kłębkiem nerwów. Wyszłam na balkon i oparła się o barierkę. Potrzebowałam trochę świeżego powietrza, aby uspokoić mój umysł. Nie rozumiałam zachowania Harr'ego. Zachowywał się, jakby był na mnie obrażony. Jak rozkapryszony nastolatek. Ale mimo to kochałam go i nadal potrzebowałam. Jak niczego innego. Potrzebowałam go niemal jak tlenu. Straciłam poczucie czasu. Nie wiem ile stałam na balkonie, 10 minut, czy 30. Robiło się coraz chłodniej. Alkohol przestał buzować w mojej krwi. Nagle poczułam czyjeś dłonie na mojej talii i miękkie mokre usta na szyi. To był Harry. Poznałam to po jego niesfornych lokach, które łaskotały moją skórę.
-Przepraszam. -wyszeptał, cały czas całując moją szyję. Zrobiło mi się ciepło przez jego dotyk i głos. Odwróciłam się w jego stronę i napotkałam spojrzenie jego zielonych tęczówek, w których mogłam się zatopić. Trudno mi było oderwać od niego wzrok. Powieki nadal miał zaczerwienione, jednak nie widać było, że płakał. Gdybym nie widziała tego wcześniej, pomyślałabym, że to od alkoholu. Harry wciąż obejmował mnie w talii, a ja mimowolnie położyłam swoje dłonie na jego szyi. Nie wiedziałam do czego to wszystko zmierza, ale nie mogłam tak po prostu go odepchnąć i odejść. Hazz przysunął się bliżej mnie tak, że nasze twarze były niebezpiecznie blisko. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Nagle poczułam jego miękkie wargi na swoich ustach. Tak długo na to czekałam. Przez cały dzień nie pocałował mnie ani razu. Może przy Nathanie musnął kilka razy moje usta, ale to było tylko muśnięcie. Chciałam więcej. I w końcu kiedy nadarzyła się ku temu okazja, zatapiałam się w jego ustach. Nie byłam w stanie tego przerwać. Mój umysł całkowicie się wyłączył. Moje dłonie powędrowały we włosy chłopaka, któremu najwidoczniej się to podobało. Wydawało się, że nasz pocałunek nie miał końca. Z każdą sekundą Harry go pogłębiał. Podobało mi się to. Potrzebowałam jego ciepła. Nie obchodziło mnie nic innego, poza Harry'm. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Hazz podniósł mnie, nie odrywając ust od moich, a ja oplotłam nogami jego biodra. Zaniósł mnie do pokoju i delikatnie położył na łóżku, wciąż całując. Nagle uświadomiłam sobie jedną ważną rzecz. Nikt nie widzi tego co robimy. Szybko go odepchnęłam, a on spojrzał się na mnie pytającym wzrokiem.
-Jesteś pijany Harry. -wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. -Z resztą ja też. -dodałam na tyle głośno, aby mógł usłyszeć. Było to kłamstwo. Alkohol w mojej krwi już dawno przestał działać. Nie czekałam na jego odpowiedź. Zamknęłam się w łazience i zjechałam po drzwiach. Schowałam twarz w dłonie, pozwalając na to, aby moje łzy wydostały się na światło dzienne. Na zewnątrz płakałam cicho, aby nikt mnie nie usłyszał, jednak w wewnątrz rozrywało mnie z bólu na milion kawałków. Czy to właśnie chciałam sobie udowodnić? Więcej niż co? Więcej niż ból? Tak, to co czułam nawet nie dało się nazwać bólem. Dosłownie czułam jak coś szarpie z każdej strony moje serce i rozrywa je co chwila na nowo. Tak bardzo chciałabym, aby każdy z tych pocałunków był prawdziwy, nie na pokaz, albo kierowany alkoholem. Najgorsze jest to, że nie czułam bólu na zewnątrz, tylko w środku. Spojrzałam się na kosmetyczkę. Czy to właśnie ten czas, aby przestać udawać silną? Sięgnęłam po nią i odsunęłam niewielką kieszonkę, gdzie trzymałam moje „zbawienie”. Chciałam poczuć prawdziwy ból fizyczny, aby zapomnieć o tym psychicznym. Wzięłam niewielkie srebrne ostrze w palce. Obróciłam kilka razy, dokładnie się przyglądając żyletce. Czy właśnie tego chciałam? Wrócić do tego gówna? Obiecałam Beccy, że już nigdy po nią nie tknę. Jednak to wszystko zbyt wiele. Jestem tchórzem. Jestem zwykłym tchórzem. Przyłożyłam ostrze do skóry i przymknęłam powieki, po czym mocno przejechałam trzy razy po ręce. Nie chciałam się zabić. Chciałam poczuć tylko ból, który pozwoliłby mi na chwilę zapomnieć o bólu w środku. Nie cięłam po żyłach. Chyba byłam zbyt dużym tchórzem, żeby to zrobić. Spojrzałam się na moją skórę, z której sączyła się krew. Wpatrywałam się w to miejsce przez kilka dobrych minut. W końcu obmyłam świeże rany. Krew przestawała lecieć, ale ból nadal czułam. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic, który na chwilę uspokoił moje myśli. Założyłam na siebie czystą bieliznę i pidżamę, po czym spojrzałam na rękę. Krew już nie leciała, jednak ślady były widoczne. Dopiero wtedy zdałam sobie z tego sprawę. Co jeśli ktoś zobaczy? Przecież to jest w takim miejscu, gdzie jest niemożliwe, aby ktoś nie zobaczył.
~.~
Wyszła. Zostawiła mnie. W momencie, kiedy chciałem jej wszystko powiedzieć. Kiedy chciałem ją przeprosić za wszystko. Kiedy chciałem jej powiedzieć o moich uczuciach. Nie kocha mnie. Nigdy mnie nie pokocha. Kiedy ją pocałowałem, miałem nadzieję, że jest inaczej. Jednak nie. Myliłem się. Nie kocha mnie, a to wszystko co było przed chwilą między nami, było kierowane alkoholem w jej krwi. W moim przypadku tak nie było. Może i wypiłem trochę, ale prysznic przywołał mnie do trzeźwego myślenia. Pocałunek z mojej strony był jak najbardziej szczery. Ona jest przekonana, że było inaczej. Że to przez to cholerne Whiskey. Po co piłem? Ale po co ona wyszła gdzieś z tym całym Natt'em? To wkurzyło mnie na maksa. Nie wiem gdzie z nim była, po co z nim była i co z nim robiła. Byli kiedyś razem. To mi wystarczyło, aby być zazdrosnym. A teraz pokazała mi, że nic dla niej nie znaczę. Po co ja ją całowałem? Wolałbym już żyć w nieświadomości, jak bardzo ma mnie gdzieś. Po co rozmawiałem z Niall'em? Powiedziałem mu wszystko co do niej czuję, a on poradził mi, aby porozmawiać z nią o tym. I właśnie dlatego nie chciałem się zakochać. Nie chciałem dopuścić do siebie żadnej osoby i żadnych uczuć. Ale nie. Musiała się pojawić na mojej drodze taka irytująca Alice Bailey, która nagle stała się dla mnie całym światem.


_________________
Lyn jest głupia prawda? Jak ona może nie widzieć, że on ją kocha?! Gdyby tylko słyszała jego myśli...

A tak wgl to cześć :)
Ten rozdział miałam w głowie dosłownie od początku i wyszedł dokładnie tak, jak sobie umyśliłam.
Wiecie, że za 2,5 tygodnia dodam epilog? Jak ten czas szybko leci... Kiedy skończę dodawać pierwszą część, przez przynajmniej 2 tygodnie nie będę dodawać rozdziałów drugiej części, bo mam mało rozdziałów, a wolę nadrobić, żeby mieć zapas. I jeszcze prawdopodobnie od 1 czerwca zacznę dodawać rozdziały do nowego opowiadania. Mam już szablon, dodałam bohaterów i fabułę więc zapraszam http://breath-of-lifexx.blogspot.com/ :)
Mam jedno pytanie. Chcecie w drugiej części sceny +18? Akurat piszę 5 rozdział i mam go już połowę i muszę go skończyć, żeby w następnym zacząć nową akcję, a całkowicie nie wiem, jak go dokończyć i tak pomyślałam, że taka scena by pasowała. Jeśli nie będziecie chcieli to po prostu napiszę suchy fakt, że to zrobili i rozdział będzie mega krótki.

jak zwykle dużo komentarzy=rozdział w środę, mało=w piątek :)

Do następnego <3

20 komentarzy:

  1. No nie! Czemu ona wyszła? Argh czuję się w tej chwili zupełnie jak Harry ._. Jezu, nic.
    A co do scenek plus ejtin XD to jak najbardziej możesz napisać coś od czasu do czasu hahahaXD
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że Niall pomożę Harremu. Chce w końcu żeby boje wiedzieli o swoich uczuciach :) Czekam czekam ! <3 Kocham to opowiadanie :) Czekam na next :) Życzę weny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty mi nie mów, że Lyn jest głupia, bo ja ją świetnie rozumiem! Jestem zbokie i jak napiszesz +18 to ja będę za każdym razem w rozdziale 5 Don't forget me czy jakoś tak, nie pamiętam XD Do następnego <3 I gdzie mój filmik?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. za kilka dni będę mieć naprawioną kamerkę w laptopie, więc nagram :D

      Usuń
    2. Łii! Będę czekać!

      Usuń
  4. Wkurzyla mnie Lyn. Rozdzial genialny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię ich. Są tacy słodcy :-) Kat

    OdpowiedzUsuń
  6. o jeeeej *__*
    szczerze myślałam że na pocałunku się nie skończy!! takie rozczarowanie .. xD
    świetny rozdział!!
    i taaaak, pisz +18 ;>
    i już epilog??? ;o
    jak to szybko zleciało! 0.0

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział. pisz jak chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. aww Harry <3
    No Lyn to mnie załamuje pomału - jak się całowali to ja tak w myślach 'w końcu' potem łazienkowe przemyślenia, a ja 'serio?znowu' xD
    Ale akcję trzeba budować, no i wiadomo nie znają swoich myśli, a ile w życiu jest podobnych sytuacji, że oboje kochają tylko żadne nie wie o uczuciach drugiej osoby? Mnóstwo!
    Więc czekaaam, matko 28 <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Racja, Lyn jest głupia. Biedny Harry. Aż czuć jego ból... Okropne ;-; A tak dobrze się zapowiadało ;c
    Nie mogę się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  10. Ugh Lyn -.- a ja myślałam, że się im ułoży ale rozdział mega <3

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie wierze ... Jak ona mogła uciec w takim momencie? Ale się teraz wkurzyłam na Lyn ... A mogło być tak pięknie .
    No i Harry... Matko jest mi go tak cholernie szkoda . Aż sama się popłakałam czytając , jak Lyn zobaczyła zapłakanego Stylesa. No masakra ;c Niech się im w końcu ułoży , bo chyba nie wytrzymam ;/ ;*
    Z niecierpliwością czekam na następny !
    'Do środy ;*


    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Dokładnie tak, kocha Go, a on kocha ją. Trochę zrozumienia dla Alice. Ona reaguje na alkohol w ten sposób, ponieważ ma z tym złe wspomnienia, chyba za dwa rozdziały będzie wyjaśnione jakie. Gdyby Harry nie pił, prawdopodobnie potoczyłoby się to inaczej, ale dla niej było to nierealne, aby tak po prostu ją pocałował, mimo, że tak naprawdę było. Pamiętacie jaki był kiedyś dla niej? Ona wciąż o tym nie zapomniała i mimo, że Harry się zmienia, ciągle boli ją to, jak ją niegdyś traktował. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytajac to buzowalo we mnie tyle uczuc,że gdy sie skończył prawie sie poplakalam. Tak bardzo chce przeczytać nastepny rozdział i żeby wtedy Harry zobaczył jej blizny i domyslil sie że sa świeże i że to przez niego i żeby wyznał jej prawdę aww ale koniec o moich marzeniach hah rozdział piękny cudówny mrga i wg <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Płaczę ;( Cudowny <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Żuć wszystko. -Idź czytać More Than Famous! HAHAHAHAHAH XD
    Cudowny rozdział <3 Szkoda mi Lyn i Harry'ego zresztą też... Mam nadzieję że w następnym rozdziale wszystko sobie wyjaśnią ^^ Zapraszam do mnie, na nowy :)) ----> http://bright-angel-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/ Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń