"There's nothing left I used
to cry,
My inspiration has run dry
That's what's goin' on
Nothing's fine. I'm torn..."
My inspiration has run dry
That's what's goin' on
Nothing's fine. I'm torn..."
~.~
Wieczorem wyszliśmy do
klubu. Wiedziałem, że Alice nie bardzo chciała tam iść, ale to
był jedyny sposób, aby czegoś się o niej dowiedzieć. Ten Natt
jest jedyną znajomą mi osobą, która prawdopodobnie zna jej
przeszłość. Lyn powiedziała, że klub nie jest daleko i nie ma
sensu brać taksówki. Gdy wyszliśmy, zaczęło się ściemniać.
Nie wiem czy miało to sens, ale miałem wrażenie, że gdy trzymam
Lyn za rękę, staje się pewniejsza siebie. Oczywiście za każdym
razem, kiedy ją dotykałem, spotykałem się ze złowrogim
spojrzeniem Danielle, Eleanor, czy Perrie. Teraz też trzymałem
Alice za rękę, jednak musiałem ją puścić, gdy wpadła na mnie
jakaś mała dziewczynka. Czy dzisiaj każdy musi na mnie wpadać?
Dobrze, że tym razem nie skończyło się to upadkiem. Spojrzałem
się na dziewczynkę. Przypominała mi kogoś i to nawet bardzo. Te
same czekoladowe oczy, ciemne włosy i oliwkowa cera. Gdybym nie znał
Alice i dziewczynka nie byłaby z mamą, pomyślałbym, że to córka
Lyn. Była dosłownie jej młodszą kopią.
-Hej mała, uważaj.
-uśmiechnąłem się do małej brunetki.
-Przepraszam, ja nie
zauważyłam Pana. -odpowiedziała słodkim głosem dziewczynka.
-W porządku. -uśmiechnąłem
się do niej i lekko odwróciłem w bok. Nie wiem czemu miałem
potrzebę zobaczenia Alice. Jednak, gdy odwróciłem się, nie było
jej koło mnie, gdzie przed chwilą stała. Rozejrzałem się i
zobaczyłem ją z tyłu. Czemu ona tam stanęła?
-Angel, musimy już iść.
Twoja mama czeka, nie chcę aby mnie zwolniła. -odpowiedziała
kobieta, która z nią była. A więc to nie jest jej mama, tylko
pewnie opiekunka. Dziewczynka odeszła, a ja podszedłem do Lyn.
Miała podobną minę do tej, gdy zobaczyła Natt'a. Może tą
dziewczynkę też znała?
-Wszystko w porządku?
-spytałem delikatnie, próbując wyczytać coś niezrozumiałego w
jej twarzy. Było tam coś przypominającego smutek, tęsknotę, żal,
współczucie.
-Tak. -pokiwała twierdząco
głową, jednak wiedziałem, że kłamie.
-Chodź. -złapałem ją za
rękę. Po chwili doszliśmy do klubu. Bez problemu znaleźliśmy się
w środku. Już przy samych drzwiach dobiegła nas głośna muzyka i
ten charakterystyczny zapach spoconych osób. Usiedliśmy przy jednym
z wolnych stolików. Po chwili przyszedł do nas ten cały Natt.
Mimowolnie skrzywiłem się na jego widok. Nie znam go zbyt dobrze,
ale nie lubię go. Tak po prostu, bez powodu. Najbardziej wkurzyło
mnie to, że witając się z Alice, musiał ją przytulić. Nie
podobało mi się to, że ją dotykał. W dodatku usiadł koło niej,
co wywołało u mnie jeszcze większą złość, ale powstrzymałem
się, nie zacząłem krzyczeć. Jedynie aby zrobić mu na złość,
przytulałem Lyn i od czasu do czasu pozwalałem sobie na to, aby
musnąć kącik jej ust. Sama nie sprzeciwiała się, więc może
też chciała mu dopiec. Widziałem jak ten chłopak patrzył się na
nią. Co chwila posyłał jej dziwne spojrzenia i uśmiechy.
Zachowywał się tak, jakby wcale mnie tu nie było. Nawet próbował
poderwać ją jakimiś tandetnymi tekstami typu „jak ty się
zmieniłaś, byłaś ładna, a jesteś jeszcze ładniejsza”.
Widziałem jak na te wszystko komplementy Lyn się uśmiechała.
Najchętniej siedziałbym przy niej przez cały wieczór, aby mieć
pewność, że Natt skończy swoje zaloty tylko na tekstach. Jednak
jestem tylko człowiekiem i też muszę korzystać z toalety.
-Zaraz przyjdę. -szepnąłem
na ucho Lyn i odszedłem od stolika. Odwróciłem się przez ramię,
sprawdzając, czy aby Natt nie przysuwa się do niej. Tylko by
spróbował ją tknąć!
~.~
-Zatańczysz? -spytał się
Natt, na co z chęcią się zgodziłam. Nie lubiłam siedzieć w
klubie przy stoliku. Oczywiście Harry nie poprosiłby mnie do tańca.
Dla niego zabawa w klubie to siedzenie przy stoliku i powolne picie
drinka. Za każdym razem tak się zachowywał i teraz też. Dlatego
też, od razu gdy Nathan mi zaproponował taniec, wstałam i poszłam
z nim na parkiet. Kołysaliśmy się w rytm szybkiej melodii przez
kilka minut. Gdy zmieniła się piosenka na nieco wolną, wiedziałam,
że nie jest to dobry pomysł, aby tańczyć z Natt'em przytulańca.
-Duszno tutaj, muszę wyjść
na zewnątrz. -powiedziałam do chłopaka, aby przerwać nasz taniec.
Nathan coś mi odpowiedział, jednak nie usłyszałam co przez głośną
muzykę. Wyszłam na zaplecze klubu, a Natt zaraz za mną. Oparłam
się o nie za wysoki murek i próbowałam uspokoić mój przyśpieszony
od tańca oddech.
-Więc oni nie wiedzą?
-wiedziałam, że w końcu zacznie ten temat. To było nieuniknione.
-Tak, jak widzisz. Dzięki,
że się nie wygadałeś. -posłałam mu wdzięczny uśmiech.
-Nie ma sprawy. Trochę się
zdziwiłem, jak przeczytałem tego sms'a od Ciebie. W końcu Harry
jest twoim chłopakiem, nie sądzisz, że powinien wiedzieć? -Natt
stanął obok mnie i wyjął z kieszeni paczkę papierosów, po czym
odpalił jednego. Od kiedy on pali? Zawsze był przeciwny wszelkiego
rodzaju używkom.
-Może i powinien, ale jest
moim chłopakiem, nie Beccy. To dotyczy jej tajemnicy, nawet boję
się zapytać jej, czy mogłabym komukolwiek powiedzieć. -wyjaśniłam
mojemu byłemu chłopakowi. On pokiwał jedynie głową, że
zrozumiał moje słowa.
-Jesteś szczęśliwa?
-spytał po chwili milczenia, wypuszczając dym z płuc.
-Zależy, jak na to patrzeć.
Z jednej strony tak, z drugiej nie. -odpowiedziałam zgodnie z
prawdą. Cieszyłam się, że przynajmniej w tej sprawie nie musiałam
kłamać. -A ty? -spytałam po chwili namysłu.
-Cóż, trudno powiedzieć.
Wciąż jestem sam, moi rodzice mieli śmiertelny wypadek cztery
miesiące temu, ale poza tym wszystko inne się układa. Studiuję,
nadal śpiewam i gram. Często wieczorami gram w różnych klubach.
Całkiem nieźle płacą, więc nie jest źle. -zaśmiał się na
ostatnie zdanie. Chyba właśnie to mi się w nim najbardziej
podobało. Nawet w najgorszej sytuacji potrafił znaleźć coś
pozytywnego.
-Przykro mi, jeśli chodzi o
rodziców. -na prawdę było mi przykro. Mama Natt'a była
najwspanialszą kobietą na świecie.
-Nie przejmuj się tym.
-powiedział, gdy zobaczył moją smutną minę. -Ja już się z tym
pogodziłem, nie rozmawiajmy o tym. Więc, czemu z jednej strony
jesteś szczęśliwa, a z drugiej nie? -wrócił do mojego tematu.
-Kim on dla Ciebie właściwie jest? Co do niego czujesz?
Przepraszam, że tak się dopytuję, ale widzę, że coś jest nie
tak. Może i zachowujecie się jak normalna para, ale coś jest w
waszych spojrzeniach. Raz patrzysz na niego z miłością, a raz ze
smutkiem. -zaczął wymieniać swoje spostrzeżenia, a ja wypuściłam
powietrze z płuc.
-Nasze relacje są trochę
skomplikowane, ale kocham go. Harry jest dla mnie bardzo ważny. -tym
razem również nie kłamałam. Kochałam go, jak nikogo innego.
-W porządku. To co?
Wracamy? Bo twój mega zazdrosny chłopak jeszcze coś mi zrobi.
-zaśmiał się i razem ze mną wrócił do klubu. Nie było nas
jakieś dobre pół godziny. Mam nadzieję, że Harry nie będzie
zły, że mu nie powiedziałam, że idę.
-Gdzie jest Harry? -spytałam
Alex, gdy usiedliśmy przy stoliku. Nie było przy nim Harr'ego.
-Przy barze. Niall poszedł
z nim pogadać. -wyjaśniła mi blondynka.
-Pogadać o czym?
-dopytywałam się.
-Jak poszłaś z Natt'em,
Harry trochę się wkurzył, gdy się o tym dowiedział. Zaczął was
szukać, ale nie znalazł i ostatecznie nie wiadomo czemu skończył
przy barze z butelką whiskey. Nikt nie wie co mu nagle odbiło i
Niall próbuje coś z niego wyciągnąć.-zaczęła mi po kolei
tłumaczyć wszystko.
-Pójdę do nich.
-poinformowałam Alex i poszłam w stronę baru. Stanęłam jakiś
metr od Harr'ego. Siedział odwrócony do mnie tyłem, obracając w
dłoni prawie pustą szklankę z whiskey. Niall coś mu tłumaczył,
ale niestety przez muzykę nie mogłam usłyszeć co. Od razu
przestał mówić, gdy podniósł głowę i mnie zobaczył.
-Lyn, to nie najlepszy
moment.. Wróć do stolika. -poprosił mnie Niall, a Harry słysząc
co blondyn do mnie mówi, odwrócił się moją stronę. Miał
czerwone oczy. Pierwsza myśl to, że od alkoholu. Druga, że może
płakał, lecz to przecież w jego przypadku było niemożliwe.
Jednak, gdy przyjrzałam się mu uważniej, zmieniłam zdanie. Mokre
poliki potwierdziły to, że płakał. Ale czemu? Coś mnie ścisnęło
w sercu, gdy zobaczyłam go takiego. On naprawdę płakał. Patrzył
się na mnie przez chwilę tymi załzawionymi oczami. Próbowałam
coś z nich odczytać. Jedyne co dałam radę w nich zobaczyć to ból
i smutek. Nie dałam rady przyjrzeć się dokładniej, ponieważ
odwrócił głowę i nalał sobie kolejną dawkę alkoholu do
szklanki. Gdy podniósł ją na wysokość swoich ust, miałam ochotę
zacząć krzyczeć. Był to dla mnie bardzo znajomy widok. Nie mogłam
pozwolić na to, aby coraz bardziej się upił. Podeszłam bliżej i
zabrałam mu szklankę.
-Oddaj to. -powiedział,
wyciągając w moją stronę dłoń. Jego głos lekko się łamał.
To było straszne. Nigdy nie pomyślałabym, że Harry może być w
takiej sytuacji.
-Nie, nie będziesz pił.
-nakazałam mu, a on spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem, takim
jak obrażony pięciolatek.
-Nie będziesz mi
rozkazywać. Zapłaciłem za to.-warknął, a Niall spojrzał się na
mnie smutnym głosem. Wiedział, że Hazz rani mnie tymi słowami,
ale czego ja się mogłam spodziewać? Tak właśnie na człowieka
działa alkohol. Dlatego też nie piję, bo wiem jakie są tego
efekty.
-W takim razie, aby się nie
zmarnowało, ja wypiję. -odpowiedziałam bez namysłu i wypiłam
szybko zawartość szklanki. Czułam gorycz w moich ustach. Nie
cierpię alkoholu. Jest okropny. Obrzydliwy. Ale wolałam ja to
wypić, niż pozwolić Harr'emu, aby jeszcze bardziej się upił.
Whiskey od razu rozgrzało mój organizm. Poczułam, jak mój
organizm się rozgrzewa i lekko kręci w głowie. Muszę przyznać,
że mam słabą głowę i nawet szklanka whiskey może na mnie
zadziałać.
-Wróćmy już do hotelu.
-powiedział Niall i wstał, a za nim Harry. Nawet na mnie nie
spojrzał, co zabolało. Nic. Totalnie. Nie przytulił mnie. Nie
złapał mnie za rękę. Szedł tak po prostu przede mną, nie
zwracając uwagi na moją osobę. Szybko doszliśmy do hotelu. Harry
poszedł się wykąpać. Jezu, co za dupek! Codziennie pytał się
mnie, czy nie chcę iść pierwsza, a teraz tak jakby zapomniał o
moim istnieniu. W tamtej chwili byłam jednym wielkim poplątanym
kłębkiem nerwów. Wyszłam na balkon i oparła się o barierkę.
Potrzebowałam trochę świeżego powietrza, aby uspokoić mój
umysł. Nie rozumiałam zachowania Harr'ego. Zachowywał się, jakby
był na mnie obrażony. Jak rozkapryszony nastolatek. Ale mimo to
kochałam go i nadal potrzebowałam. Jak niczego innego.
Potrzebowałam go niemal jak tlenu. Straciłam poczucie czasu. Nie
wiem ile stałam na balkonie, 10 minut, czy 30. Robiło się coraz
chłodniej. Alkohol przestał buzować w mojej krwi. Nagle poczułam
czyjeś dłonie na mojej talii i miękkie mokre usta na szyi. To był
Harry. Poznałam to po jego niesfornych lokach, które łaskotały
moją skórę.
-Przepraszam. -wyszeptał,
cały czas całując moją szyję. Zrobiło mi się ciepło przez
jego dotyk i głos. Odwróciłam się w jego stronę i napotkałam
spojrzenie jego zielonych tęczówek, w których mogłam się
zatopić. Trudno mi było oderwać od niego wzrok. Powieki nadal miał
zaczerwienione, jednak nie widać było, że płakał. Gdybym nie
widziała tego wcześniej, pomyślałabym, że to od alkoholu. Harry
wciąż obejmował mnie w talii, a ja mimowolnie położyłam swoje
dłonie na jego szyi. Nie wiedziałam do czego to wszystko zmierza,
ale nie mogłam tak po prostu go odepchnąć i odejść. Hazz
przysunął się bliżej mnie tak, że nasze twarze były
niebezpiecznie blisko. Dzieliły nas dosłownie milimetry. Nagle
poczułam jego miękkie wargi na swoich ustach. Tak długo na to
czekałam. Przez cały dzień nie pocałował mnie ani razu. Może
przy Nathanie musnął kilka razy moje usta, ale to było tylko
muśnięcie. Chciałam więcej. I w końcu kiedy nadarzyła się ku
temu okazja, zatapiałam się w jego ustach. Nie byłam w stanie tego
przerwać. Mój umysł całkowicie się wyłączył. Moje dłonie
powędrowały we włosy chłopaka, któremu najwidoczniej się to
podobało. Wydawało się, że nasz pocałunek nie miał końca. Z
każdą sekundą Harry go pogłębiał. Podobało mi się to.
Potrzebowałam jego ciepła. Nie obchodziło mnie nic innego, poza
Harry'm. Jego dłonie błądziły po moich plecach. Hazz podniósł
mnie, nie odrywając ust od moich, a ja oplotłam nogami jego biodra.
Zaniósł mnie do pokoju i delikatnie położył na łóżku, wciąż
całując. Nagle uświadomiłam sobie jedną ważną rzecz. Nikt nie
widzi tego co robimy. Szybko go odepchnęłam, a on spojrzał się na
mnie pytającym wzrokiem.
-Jesteś pijany Harry.
-wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. -Z resztą ja
też. -dodałam na tyle głośno, aby mógł usłyszeć. Było to
kłamstwo. Alkohol w mojej krwi już dawno przestał działać. Nie
czekałam na jego odpowiedź. Zamknęłam się w łazience i
zjechałam po drzwiach. Schowałam twarz w dłonie, pozwalając na
to, aby moje łzy wydostały się na światło dzienne. Na zewnątrz
płakałam cicho, aby nikt mnie nie usłyszał, jednak w wewnątrz
rozrywało mnie z bólu na milion kawałków. Czy to właśnie
chciałam sobie udowodnić? Więcej niż co? Więcej niż ból? Tak,
to co czułam nawet nie dało się nazwać bólem. Dosłownie czułam
jak coś szarpie z każdej strony moje serce i rozrywa je co chwila
na nowo. Tak bardzo chciałabym, aby każdy z tych pocałunków był
prawdziwy, nie na pokaz, albo kierowany alkoholem. Najgorsze jest to,
że nie czułam bólu na zewnątrz, tylko w środku. Spojrzałam się
na kosmetyczkę. Czy to właśnie ten czas, aby przestać udawać
silną? Sięgnęłam po nią i odsunęłam niewielką kieszonkę,
gdzie trzymałam moje „zbawienie”. Chciałam poczuć prawdziwy
ból fizyczny, aby zapomnieć o tym psychicznym. Wzięłam niewielkie
srebrne ostrze w palce. Obróciłam kilka razy, dokładnie się
przyglądając żyletce. Czy właśnie tego chciałam? Wrócić do
tego gówna? Obiecałam Beccy, że już nigdy po nią nie tknę.
Jednak to wszystko zbyt wiele. Jestem tchórzem. Jestem zwykłym
tchórzem. Przyłożyłam ostrze do skóry i przymknęłam powieki,
po czym mocno przejechałam trzy razy po ręce. Nie chciałam się
zabić. Chciałam poczuć tylko ból, który pozwoliłby mi na chwilę
zapomnieć o bólu w środku. Nie cięłam po żyłach. Chyba byłam
zbyt dużym tchórzem, żeby to zrobić. Spojrzałam się na moją
skórę, z której sączyła się krew. Wpatrywałam się w to
miejsce przez kilka dobrych minut. W końcu obmyłam świeże rany.
Krew przestawała lecieć, ale ból nadal czułam. Zdjęłam z siebie
ubrania i weszłam pod prysznic, który na chwilę uspokoił moje
myśli. Założyłam na siebie czystą bieliznę i pidżamę, po czym
spojrzałam na rękę. Krew już nie leciała, jednak ślady były
widoczne. Dopiero wtedy zdałam sobie z tego sprawę. Co jeśli ktoś
zobaczy? Przecież to jest w takim miejscu, gdzie jest niemożliwe,
aby ktoś nie zobaczył.
~.~
Wyszła. Zostawiła mnie. W
momencie, kiedy chciałem jej wszystko powiedzieć. Kiedy chciałem
ją przeprosić za wszystko. Kiedy chciałem jej powiedzieć o moich
uczuciach. Nie kocha mnie. Nigdy mnie nie pokocha. Kiedy ją
pocałowałem, miałem nadzieję, że jest inaczej. Jednak nie.
Myliłem się. Nie kocha mnie, a to wszystko co było przed chwilą
między nami, było kierowane alkoholem w jej krwi. W moim przypadku
tak nie było. Może i wypiłem trochę, ale prysznic przywołał
mnie do trzeźwego myślenia. Pocałunek z mojej strony był jak
najbardziej szczery. Ona jest przekonana, że było inaczej. Że to
przez to cholerne Whiskey. Po co piłem? Ale po co ona wyszła gdzieś
z tym całym Natt'em? To wkurzyło mnie na maksa. Nie wiem gdzie z
nim była, po co z nim była i co z nim robiła. Byli kiedyś razem.
To mi wystarczyło, aby być zazdrosnym. A teraz pokazała mi, że
nic dla niej nie znaczę. Po co ja ją całowałem? Wolałbym już
żyć w nieświadomości, jak bardzo ma mnie gdzieś. Po co
rozmawiałem z Niall'em? Powiedziałem mu wszystko co do niej czuję,
a on poradził mi, aby porozmawiać z nią o tym. I właśnie dlatego
nie chciałem się zakochać. Nie chciałem dopuścić do siebie
żadnej osoby i żadnych uczuć. Ale nie. Musiała się pojawić na
mojej drodze taka irytująca Alice Bailey, która nagle stała się
dla mnie całym światem.
_________________
Lyn jest głupia prawda? Jak ona może nie widzieć, że on ją kocha?! Gdyby tylko słyszała jego myśli...
A tak wgl to cześć :)
Ten rozdział miałam w głowie dosłownie od początku i wyszedł dokładnie tak, jak sobie umyśliłam.
Wiecie, że za 2,5 tygodnia dodam epilog? Jak ten czas szybko leci... Kiedy skończę dodawać pierwszą część, przez przynajmniej 2 tygodnie nie będę dodawać rozdziałów drugiej części, bo mam mało rozdziałów, a wolę nadrobić, żeby mieć zapas. I jeszcze prawdopodobnie od 1 czerwca zacznę dodawać rozdziały do nowego opowiadania. Mam już szablon, dodałam bohaterów i fabułę więc zapraszam http://breath-of-lifexx.blogspot.com/ :)
Mam jedno pytanie. Chcecie w drugiej części sceny +18? Akurat piszę 5 rozdział i mam go już połowę i muszę go skończyć, żeby w następnym zacząć nową akcję, a całkowicie nie wiem, jak go dokończyć i tak pomyślałam, że taka scena by pasowała. Jeśli nie będziecie chcieli to po prostu napiszę suchy fakt, że to zrobili i rozdział będzie mega krótki.
Do następnego <3
No nie! Czemu ona wyszła? Argh czuję się w tej chwili zupełnie jak Harry ._. Jezu, nic.
OdpowiedzUsuńA co do scenek plus ejtin XD to jak najbardziej możesz napisać coś od czasu do czasu hahahaXD
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział;))
Mam nadzieję że Niall pomożę Harremu. Chce w końcu żeby boje wiedzieli o swoich uczuciach :) Czekam czekam ! <3 Kocham to opowiadanie :) Czekam na next :) Życzę weny ^^
OdpowiedzUsuńTy mi nie mów, że Lyn jest głupia, bo ja ją świetnie rozumiem! Jestem zbokie i jak napiszesz +18 to ja będę za każdym razem w rozdziale 5 Don't forget me czy jakoś tak, nie pamiętam XD Do następnego <3 I gdzie mój filmik?!
OdpowiedzUsuńza kilka dni będę mieć naprawioną kamerkę w laptopie, więc nagram :D
UsuńŁii! Będę czekać!
UsuńWkurzyla mnie Lyn. Rozdzial genialny.
OdpowiedzUsuńLubię ich. Są tacy słodcy :-) Kat
OdpowiedzUsuńo jeeeej *__*
OdpowiedzUsuńszczerze myślałam że na pocałunku się nie skończy!! takie rozczarowanie .. xD
świetny rozdział!!
i taaaak, pisz +18 ;>
i już epilog??? ;o
jak to szybko zleciało! 0.0
super rozdział. pisz jak chcesz :)
OdpowiedzUsuńaww Harry <3
OdpowiedzUsuńNo Lyn to mnie załamuje pomału - jak się całowali to ja tak w myślach 'w końcu' potem łazienkowe przemyślenia, a ja 'serio?znowu' xD
Ale akcję trzeba budować, no i wiadomo nie znają swoich myśli, a ile w życiu jest podobnych sytuacji, że oboje kochają tylko żadne nie wie o uczuciach drugiej osoby? Mnóstwo!
Więc czekaaam, matko 28 <333
Racja, Lyn jest głupia. Biedny Harry. Aż czuć jego ból... Okropne ;-; A tak dobrze się zapowiadało ;c
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego xx
Ugh Lyn -.- a ja myślałam, że się im ułoży ale rozdział mega <3
OdpowiedzUsuńLyn go kocha. :)
OdpowiedzUsuńNo nie wierze ... Jak ona mogła uciec w takim momencie? Ale się teraz wkurzyłam na Lyn ... A mogło być tak pięknie .
OdpowiedzUsuńNo i Harry... Matko jest mi go tak cholernie szkoda . Aż sama się popłakałam czytając , jak Lyn zobaczyła zapłakanego Stylesa. No masakra ;c Niech się im w końcu ułoży , bo chyba nie wytrzymam ;/ ;*
Z niecierpliwością czekam na następny !
'Do środy ;*
Buziaczki, Karinka <3
Dokładnie tak, kocha Go, a on kocha ją. Trochę zrozumienia dla Alice. Ona reaguje na alkohol w ten sposób, ponieważ ma z tym złe wspomnienia, chyba za dwa rozdziały będzie wyjaśnione jakie. Gdyby Harry nie pił, prawdopodobnie potoczyłoby się to inaczej, ale dla niej było to nierealne, aby tak po prostu ją pocałował, mimo, że tak naprawdę było. Pamiętacie jaki był kiedyś dla niej? Ona wciąż o tym nie zapomniała i mimo, że Harry się zmienia, ciągle boli ją to, jak ją niegdyś traktował. :)
OdpowiedzUsuńCzytajac to buzowalo we mnie tyle uczuc,że gdy sie skończył prawie sie poplakalam. Tak bardzo chce przeczytać nastepny rozdział i żeby wtedy Harry zobaczył jej blizny i domyslil sie że sa świeże i że to przez niego i żeby wyznał jej prawdę aww ale koniec o moich marzeniach hah rozdział piękny cudówny mrga i wg <3
OdpowiedzUsuńzajebisty ♥
OdpowiedzUsuńPłaczę ;( Cudowny <3
OdpowiedzUsuńŻuć wszystko. -Idź czytać More Than Famous! HAHAHAHAHAH XD
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3 Szkoda mi Lyn i Harry'ego zresztą też... Mam nadzieję że w następnym rozdziale wszystko sobie wyjaśnią ^^ Zapraszam do mnie, na nowy :)) ----> http://bright-angel-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/ Pozdrawiam xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń