niedziela, 27 kwietnia 2014

More Than famous || Rozdział 21

"You can take everything I have
You can brake everything I am"

~.~
Najchętniej zaszyłabym się w tym pokoju na zawsze i nigdy z niego nie wychodziła. Harry każdym wypowiedzianym zdaniem, wydobył ze mnie wszelkie chęci do życia. Nadal się sobie dziwię, że po ponad tygodniu od tego wydarzenia nadal egzystuje. Oczywiście nie mówię tu o pracy, czy spotkaniach z Harry'm. Musiałam zrezygnować z tych rzeczy. Wcisnęłam Rose jakiś tani kit o przeziębieniu a Harr'emu... cóż, Harr'emu nic nie powiedziałam. Przez ten czas ciągle go ignorowałam. Odrzucałam połączenia, nie odpisywałam na sms'y. Kiedy przychodził po prostu mu nie otwierałam. Stał długo pod drzwiami, pukał, dzwonił, lecz bez skutku. Nie zamierzałam mu otworzyć. Miałam tyle szczęścia, że wybierał takie godziny, w których nie było Beccy w mieszkaniu. Ona na pewno by go wpuściła. To już 10 dzień od incydentu u Niall'a. Zostało tylko cztery dni do wyjazdu. Właśnie... wyjazdu. Wyjazdu do Chicago. Tak bardzo nie chciałam tam jechać, ale nie miałam wyjścia. Przecież nie spędzę resztę życia w pokoju. Spojrzałam na wyświetlacz – Harry dzwonił. Ostatnio robił to często. Czemu nie odpuści? Nie oczekuję od niego żadnych przeprosin, wyjaśnień, niczego. Gdy on mnie obraził stokroć mocniej niż ja jego, nie powiedział nawet głupiego „przepraszam”, a teraz nie chce dać mi spokoju. Z jednej strony podoba mi się. Tak, wiem, jestem dziwna. Moje nastawienie co do jego osoby, zmienia się bardzo szybko. Raz mam wrażenie, że go nienawidzę, a raz, że go kocham. Teraz mam wrażenie, że tęsknię za nim. Brzmi nierealnie, co nie? Ale to prawda, tęsknię za Harry'm. Dużo bym dała, aby mnie teraz przytulił, pocałował, cokolwiek, byle by był przy mnie, tylko tyle. Jego obecność ostatnio zaczęła działać na mnie uspokajająco. Ale mimo to, nie mogłam mu otworzyć. Bałam się spojrzeć mu w oczy po tym wszystkim. Sam mi powiedział, że wie, że coś ukrywam, więc sytuacja nie wygląda za ciekawie. Usłyszałam pukanie do drzwi od mojej sypialni. Rebecca na pewno wróciła z pracy i postanowiła zajrzeć do mnie. Nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Szybko przykryłam się kołdrą, zamknęłam oczy i udawałam, że śpię. Usłyszałam, że drzwi się otwierają, a więc weszła. Łóżko lekko się ugięło, więc pewnie usiadła obok mnie. Czułam jej obecność. Miałam nadzieję, że nie będzie tu długo. Nie potrafię za bardzo udawać, że śpię. Poczułam dłoń na swoim policzku. Nie, to zdecydowanie nie była Beccy. Osoba, która była obok mnie zaczęła delikatnie głaskać mnie po policzku. Mogłabym pomyśleć, że ktoś się włamał do mojego mieszkania i wtedy zaczęłabym krzyczeć, ale doskonale znałam te ruchy. To mógł być tylko Harry. Nikt inny. Czułam, że cała moja złość, zdenerwowanie odpływa pod wpływem jego dotyku. Był taki delikatny i ciepły. Z trudem powstrzymałam się przed uśmiechem, nie mogłam tego zrobić, ponieważ mógłby domyślić się, że nie śpię.
-Pewnie i tak mnie nie słyszysz... -w końcu usłyszałam jego głos, którego tak bardzo mi brakowało. -Głupio wyszło. Nie powinienem naciskać. Mój błąd. Nie mam pojęcia co wydarzyło się w twoim życiu. Ja... -na chwilę się zawahał. -Przepraszam Cię za te wszystkie przykre słowa. Nie chciałem Cię zranić. Wiesz, ja też mam przeszłość. Na początku myślałem, że nic nas nie łączy, ale teraz mam wrażenie, że mamy wiele wspólnego. Czuję się trochę dziwnie tak do Ciebie mówiąc, bo w końcu i tak mnie nie słyszysz, ale nie odważyłbym tego powiedzieć Ci, gdybyś nie spała. Wiele razy już próbowałem, ale kończyło się tak samo. To trochę pogmatwane... twoja obecność tak na mnie działa, onieśmielasz mnie. -mówił i mówił, a ja naprawdę miałam ochotę się uśmiechnąć. To było takie miłe... Nie sądziłam, że on może o mnie myśleć w taki sposób. Delikatnie podniosłam jedną powiekę. Na szczęście akurat w tym momencie miał odwróconą głowę w przeciwną do mnie stronę. Gdy zobaczyłam, że przekręca się w moją stronę, od razu zamknęłam oczy. -Mam nadzieję, że po tym wszystkim nie znienawidziłaś mnie tak bardzo, że do końca życia będziesz mnie unikała. -poczułam jak wstaje z łóżka. Po chwili poczułam jego usta na moim czole. Tak, Harry pocałował mnie w czoło. To było naprawdę słodkie. -Śpij dobrze. -szepnął i opuścił pokój. Gdy tylko usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, otworzyłam oczy i szeroko się uśmiechnęłam. Trudno mi było uwierzyć w to co usłyszałam. Wcześniej mogło wydawać się nierealne, ale to wydarzyło się naprawdę. Harry mnie przeprosił. Nie wiedział, że wszystko słyszałam, ale to zrobił. Nic więcej się nie liczyło. Czy to możliwe, że on choć trochę mnie lubi? Oh, tak bardzo bym tego chciała. Nie śmię myśleć, że mnie kocha. To zbyt wiele, jak na niego. Jak na razie dla moich uczuć wystarczyłoby, gdyby mnie lubił. Czy to aż tak dużo? Nagle poczułam potrzebę zobaczenia Harr'ego przytulenia go, cokolwiek, potrzebowałam Go. Wiedziałam, że nadal jest w mieszkaniu, rozmawiał z Beccy, a to było słuchać w mojej sypialni. Szybko doprowadziłam swój wygląd do porządku i wyszłam z pokoju. Gdy tylko go zobaczyłam, poczułam, że mój organizm przeszywa fala przyjemnego ciepła, bezpieczeństwa i spokoju. Oparłam się o futrynę i zaczęłam się przyglądać. Siedział tyłem do mnie. Trzymał łokcie na stole i podpierał głowę dłońmi. Włosy jak zwykle miał w nieładzie, co dodawało mu uroku. Mimowolnie uśmiechnęłam się na widok jego osoby.
-O Lyn, już wstałaś. -Beccy przerwała mi mierzenie wzrokiem Harr'ego. Hazz gdy tylko usłyszał słowa mojej siostry, od razu odwrócił się w moją stronę i delikatnie się uśmiechnął. Wstał z krzesła i podszedł do mnie. Myślałam, że zacznie rozmowę na temat tego, co wydarzyło się w ostatnich dnia, jednak nie zrobił tego. Tak po prostu mnie przytulił, a ja w duchu podziękowałam za to. Tak bardzo tego potrzebowałam. Tą piękną chwilę przerwał dźwięk tłuczonego szkła. Szybko odsunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w kierunku, skąd usłyszeliśmy dźwięk. To była Beccy. Kubek wypadł jej z rąk i spadł na podłogę, oczywiście się stłukł.
-Ja przepraszam, to niechcący. -zaczęła się tłumaczyć. Spojrzałam na jej dłonie. Strasznie się trzęsły. O nie! Tylko nie to! Nie teraz! Błagam, nie!
-W porządku Beccy. Poczekaj tutaj. Harry, możemy porozmawiać u mnie w pokoju? -spytałam się chłopaka, który jedynie skinął, zgadzając się głową. Sama nie wiedziałam co miałabym mu powiedzieć, ale nie mogłam pozwolić, aby został tam z Beccy. Musiałam mu pokrótce wyjaśnić, że to nie jest najlepszy czas na spotkanie i omówić szybko sprawę wyjazdu, a potem się go pozbyć, wrócić do Beccy i jej pomóc, zrobić cokolwiek.
-Beccy jest na coś chora? -spytał Hazz, gdy weszliśmy do mojego pokoju. -Nie wygląda najlepiej, w dodatku ręce jej się trzęsą, dlatego spadł jej kubek. -zauważył.
-Tak, jest przeziębiona. -skłamałam. Nie mam pojęcia czy Becks chce, aby powiedzieć mu prawdę o jej chorobie. -Dlatego to nie najlepszy czas, abyś tu był. -od razu zaczęłam ten temat. -Nie chcę Cię wyganiać, ale chyba będzie lepiej jak już pójdziesz. Spotkamy się za 4 dni. Samochód nadal jest w naprawie, więc przyjedziesz po mnie? Nie za bardzo mi się chce tłuc się z walizkami autobusem, czy taksówką. -zaczęłam mu wyjaśniać.
-Czyli jednak zdecydowałaś się na wyjazd? -spytał z nadzieją w głosie, a ja skarciłam go wzrokiem. -Myślałem, że po tym co było ostatnio, nie będziesz chciała z nami pojechać. -zaczął wyjaśniać, a ja spojrzałam się na niego wzrokiem typu „jeśli nie przestaniesz o tym mówić, to możesz się pożegnać z życiem”. Od razu zmienił temat. -To znaczy, no wiesz... dobra, nie ważne, mniejsza o to. Przyjadę po Ciebie. -zgodził się na moją prośbę.
-Dziękuję, to... -zaczęłam niepewnie, nie wiedząc jak skończyć to zdanie.
-To ja już pójdę. Do zobaczenia za 4 dni. -wyszliśmy z mojego pokoju i pożegnaliśmy się. Harry opuścił mieszkanie, a ja poszłam do Beccy. Siedziała przy stole, robiąc coś z ręką. Dokładnie to próbowała równo przykleić sobie plaster. Zobaczyłam, że pozbierała stłuczone szkło. Musiała się skaleczyć.
-Pomogę Ci. -od razu wzięłam się za robienie jej opatrunku na skaleczonym palcu.
-Dlaczego to robisz? Dlaczego ciągle mi pomagasz? Dlaczego ciągle tutaj ze mną jesteś? -Beccy zaczęła płakać. Całkowicie wyprowadziła mnie z tropu. Myślałam, że sprawy pomocy wyjaśniłyśmy sobie na początku naszej znajomości. Miałyśmy do tego nie wracać.
-Pomagam Ci, bo nie zniosłabym myśli, że coś Ci mogło się stać i to przez to, że jedyna osoba, która mogła Ci pomóc zachowała się egoistycznie. -wytłumaczyłam jej to po raz koleiny. Zawsze jej to mówiłam, choć w sumie nie musiałam mówić zbyt często. Właściwie to powiedziałam raz na początku i potem nie miałam potrzeby powtarzać tych słów. Aż do teraz...
-Czemu nie zostawisz mnie w cholerę? Przecież mogłabyś teraz tam być, mieć wszystko co chcesz i nie martwić się o nic. -Beccy cały czas płakała. Tak bardzo było mi jej szkoda.
-Nie. Gdybym zostawiła to wszystko w cholerę i wróciła tam wcale by tak nie było. Martwiłabym się o Ciebie. O to, czy dajesz radę. O to, czy w ogóle jeszcze żyjesz. Nie zniosłabym myśli, że przeze mnie nie żyj... -nie dałam rady dokończyć mojej wypowiedzi. Płacz mi to uniemożliwił. Płakałyśmy obie. Nigdy tego nie robiłyśmy w swojej obecności. Wstydziłyśmy się swoich łez nawzajem.
-Przeze mnie musisz okłamywać Harr'ego... -powiedziała kolejny argument, który był absurdalny.
-Nie martw się o to, dobrze? -poprosiłam ją, lecz ona nic nie odpowiedziała. -Harry... cóż, masz rację. Nie wie o niczym. Nie wie o twojej chorobie. Nie wie o tym, że jesteśmy siostrami. Może nie w stu procentach, ale w połowie też się liczy. Nie wie, że mam jeszcze jednego połowicznego brata i jedną połowiczną siostrę. Nie wie, że nasz tata był kim był. Nie wie nic o mojej i twojej rodzinie. -zaczęłam jej tłumaczyć. Właściwie sama nie wiem po co. Wystarczyło powiedzieć, że nie wie nic i tyle.
-Nie sądzisz, że powinien wiedzieć prawdę? -spytała, wycierając spływające po jej policzkach łzy.
-Nie wiem. Może i tak, ale to za wcześnie. Harry jest dla mnie bardzo ważny, ale nie wiem czy mogę mu na tyle zaufać, aby powierzyć mu nasze tajemnice. One są nasze. Nie chcę by były w posiadaniu nieodpowiedniej osoby. -spokojnie jej wytłumaczyłam.
-Rozumiem. Ja nie chcę, aby przeze mnie coś się popsuło między wami. Jeśli uznasz, że jesteś gotowa, możesz mu powiedzieć. Ja mu ufam. On Cię kocha i nie byłby w stanie Cię zranić. -stwierdziła Beccy, a ja czułam się okropnie, myśląc, że ona nie wie jak jest naprawdę. Harry ranił mnie bardzo często. Tak często, że ona nawet nie mogłaby sobie tego wyobrazić.
-W porządku. A jak ty się czujesz? -próbowałam zejść z tematu Harr'ego.
-Umm... -na chwilę się zawahała i wypuściła powietrze z płuc. -Nie najlepiej. Za trzy tygodnie mam badania. Pewnie znowu mi zmienią leki na coś mocniejszego i pewnie droższego... Ja przepraszam, jeśli nie masz tych pieniędzy, to ja je zarobię, wezmę jakąś dodatkową zmianę, albo zacz... -zaczęła tłumaczyć się Rebecca, lecz ja jej przerwałam. Nie mogłam tego dłużej słuchać.
-Dam Ci te pieniądze. Tobie bardziej się przydadzą niż mi. Nie będziesz brać żadnej dodatkowej zmiany. -od razu skończyłam temat pieniędzy. Nie należy on do najprzyjemniejszych w tym mieszkaniu, ponieważ dopóki nie zgodziłam się na związek z Harry'm, zawsze ich brakowało. -Muszę Ci jeszcze coś powiedzieć. Harry chciał, żebym pojechała z nim na wakacje do Chicago... -zaczęłam niepewnie temat wyjazdu.
-Do Chicago? -wyraźnie się zdziwiła, gdy usłyszała nazwę tego miasta.
-Tak, do Chicago. -potwierdziłam jej pytanie.
-Nie uważasz, że to nie najlepszy pomysł? -spytała, wpatrując się we mnie. Już nie płakała. Ani ja, ani ona.
-Owszem, to nie jest najlepszy pomysł. To jest najgorszy z możliwych pomysłów, ale nie mogę nic zrobić. Nikt nie wie o mojej rodzinie, nawet Harry, a oni tak bardzo chcą tam pojechać. Musiałam się zgodzić. -wytłumaczyłam jej spokojnie zaistniałą sytuację.
-W porządku. To twoja decyzja. Ja tylko się martwię. Kiedy jedziecie i na ile? -zadała kolejne pytanie.
-Za 4 dni na dwa tygodnie. -odpowiedziałam jej. Miałam nadzieję, że nie wkurzy się, że dopiero teraz jej o tym mówię i, że zostawiam ją na tak długo.
-Wyślesz mi pocztówkę? -spytała z nadzieją, a ja odetchnęłam z ulgą, że ta rozmowa nie niesie do żadnej kłótni.
-Jasne, że tak. -odpowiedziałam jej i zaczęłam się chicho śmiać z powodu obrotu sytuacji.

_______________________
hej :)
Lubię ten rozdział ze względu na Harr'ego. Ich relacje w końcu zaczynają się zmieniać, ale tak dokładniej co i jak dowiecie się w następnych rozdziałach. Mogę jedynie zdradzić, że Harry i Lyn są bardzo skomplikowani w każdym znaczeniu tego słowa :) 
Co tam u was słychać? Macie jakieś plany na majówkę? Jak na razie mam zaplanowaną sesję zdjęciową taką niby profesjonalną, ale nie wiem co z tego wyjdzie. Jej już nie mogę się doczekać aż opublikuje 25 rozdział. Można się przy nim rozpłynąć... Dzisiaj czytałam od początku do końca wszystkie rozdziały, aż w którymś momencie zapomniałam, że to ja jestem ich autorką i zaczęłam się zastanawiać kto wpadł na taki pomysł, aby Lyn na początku była taka sarkastyczna xD taa, mogłabym czasami użyć mózgu xD
Ehh, to zostawiam was i może do środy to już od was zależy kiedy będzie rozdział ;)

16 komentarzy:

  1. Super rozdział! uwielbiam to i czekam na next <33333333

    OdpowiedzUsuń
  2. *O* U nas na majówce grają Zabili Mi Żółwia i ide z przyjaciółkami ^^ A tak to opierdalaning! XD Będę pisać rozdziały, bi nie mam życia poza blogiem XD A ostatnio dostałam braku weny i wczoraj napisałam trzy zdania, jeeej! Do następnego! Co do Twojej inteligencji, znam to -,- Ja smaruje kromke chlebem XD Nigdy nic nie łapie i nie wiem o co chodzi, więc PIONA!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww , jaki Harry <3 Liczyłam na troszkę więcej jego , ale też jest okeej ;) Matko, jak Lyn mogła tak długo wytrzymać bez Stylesa ? Ja bym tak nie mogła na jej miejscu ;) Dobrze , że ją przeprosił W KOŃCU ;D
    Coś mi się wydaje , że pomimo tego , że Lyn nie chce w Chicago spotkać kogoś znajomego , to pewnie i tak spotka i będzie to nie miłe spotkanie. Tak mi się wydaje ;)
    Dobrze , że mam wi-fi w całym domu , bo pierwsze co zrobiłam po otworzeniu jednego oka to weszłam na Twojego bloga ;) Bo tak mi się zdawało , że już dodałaś ;) ;*
    Nie możesz doczekać sie , kiedy dodasz 25 rozdział? A my co mamy powiedzieć?;) Ty przynajmniej wiesz co w nim będzie , a my musimy czekać ;>
    Dobra , idę dalej spać. ;) Czekam na następny i do środy ! ;*
    Miłej niedzieli ;*

    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej to jest najcudowniejszy blog jaki kolwiek czytałam. Ty wiesz że doprowadxasz mnie do taiego stanu że co chwilą muszę sprawdzać czy sie nie pojawiła notka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło się czyta takie komentarze ♡ przepraszam za wszelkiego rodzaju uzależnienia i nie ma sensu co chwila sprawdzać, bo i tak dodaje tylko w niedzielę środę i piątek :)

      Usuń
  5. chyba najlepszy jak do tej pory *o*

    OdpowiedzUsuń
  6. aaaaa Harry :* oni rzeczywiście są skomplikowani cudny rozdział i jeden z moich ulubionych dużo weny i di następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Proooszę dodaj jak najszybciej :XX

    OdpowiedzUsuń
  8. Awwwww jak Harry się ładnie zachował.
    Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny, to jest genialne! Rozpłynęłam się czytając to! <3 z niecierpliwością czekam na następny ! :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju genialny ! <3 Czekam na następny ! JEstem ciekawa jak będzie na wyjeździe :)

    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. ten rozdział jest cudowny!!!!!! Byłąma daj szybciej next :)

    OdpowiedzUsuń
  12. błaam daj szybko next :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham Twojego bloga !!!!! <3 <3 jest cudowny !!!! czekam na next ;) ;) :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział, oczywiście czekam na ciąg dalszy ;)

    OdpowiedzUsuń