piątek, 25 kwietnia 2014

More Than famous || Rozdział 20

 "But you don't need
You don't need to worry
And you will see it's easy to be loved
I know you wanna be loved"

~.~
Urlop. Urlop. Urlop. To słowo krąży mi po głowie, odkąd Paul oznajmił, że za dwa tygodnie mamy dwutygodniowy urlop. Mam już dość tego ciągłego nagrywania, sesji, wywiadów. W ostatnim czasie ciągle miałem coś na głowie, jak nie praca, to kłótnie z Lyn. Miałem tego wszystkiego serdecznie dość. W dodatku nadal nie wiem czemu Lyn tak zareagowała na to, że chciałem sprawić jej przyjemność w urodziny. Rozumiem, że może ich nie obchodzić, ale żeby aż tak się zdenerwowała? To było dziwne i wiem, że na pewno ona mi tego nie powie. Wolałem nawet nie pytać, zostało mi przemilczeć temat. Ta dziewczyna jest naprawdę ogromną zagadką. Wracając do urlopu, stwierdziliśmy z chłopakami, że pojedziemy, gdzieś razem, no i oczywiście weźmiemy swoje dziewczyny. Tak dla jasności, mówiąc swoje dziewczyny, miałem też na myśli Lyn. Zostało tylko pytanie „Gdzie mamy pojechać?”. Stwierdziliśmy, że ustalimy to wszyscy razem. Dlatego też mieliśmy się spotkać u Niall'a. Lyn o niczym nie wiedziała. Miała to być dla niej niespodzianka. Nie wiem czemu, ale chcę żeby była szczęśliwa z powodu tego wyjazdu. Oczywiście wcześniej musiałem wszystko załatwić z Rose – jej menadżerką, aby dała jej wolne na te dwa tygodnie. Na szczęście kobieta bez problemu się zgodziła.
-Dobra, to gdzie jedziemy? -w końcu zapytał się Zayn, gdy wszyscy spotkaliśmy się u Niall'a, aby to ustalić i zamiast tego, oglądaliśmy powtórkę meczu, który Manchester niestety przegrał.
-Grenlandia. -zaproponował Louis i szeroko się do wszystkich wyszczerzył.
-Puknij się w głowę idioto. -skomentowała jego pomysł Eleanor, na co Lyn zaczęła się cicho śmiać. Wyglądała tak słodko...
-No co? -Tomlinson wzruszył ramionami. -Nie podoba Ci się mój pomysł? -zaczął udawać obrażonego, jednak średnio mu to wychodziło.
-Nie. -odpowiedziała prosto i krótko. -Ja jestem za czymś nieco cieplejszym. -poinformowała nas Eleanor.
-My raczej też. -powiedział Liam za niego i Danielle.
-Może Borneo? -zaproponowała Perrie.
-Ja z Azjatami nie chcę mieć nic wspólnego. -odezwał się Niall, na co zacząłem się śmiać. On zawsze palnie coś głupiego.
-Los Angeles? -tym razem to ja podsunąłem jakiś pomysł.
-Byliśmy tam już kilka razy. -zauważył Zayn. Na tak, ale ja lubię to miejsce... I tak ich nie przekonam, więc po co się kłócić?
-To jak przeszliśmy do stanów, to może Chicago? -zaproponował Niall. Chicago? W sumie, czemu nie?
-Jak dla mnie super. -powiedziała Eleanor i wtuliła się w Louis'a. Czy oni na każdym kroku muszą pokazywać, jak bardzo się kochają? To jest słodkie, ale kiedy jest się samotnym, ma się tego dość.
-Ale tam nie ma pingwinów! -krzyknął smutnym głosem Lou.
-Ale są gołębie. -pocieszyła go jego dziewczyna.
-W takim razie jestem za. -Tomlinson również się zgodził, a Horan popatrzył się pytającym wzrokiem na resztę.
-Idziemy na to. -powiedział Zayn, za niego i Perrie.
-My też. -zawtórował mu Liam z Danielle.
-Nie mam nic przeciwko. -zgodziłem się na ten pomysł. W sumie każdy mój wyjazd do Chicago wiązał się z koncertem, więc z chęcią poznałbym lepiej to miasto.
-A ty Lyn? -tym razem Niall spytał się brunetki, która siedziała obok mnie. Dziwne, odkąd Niall zaproponował Chicago, nic nie powiedziała, nawet się nie zaśmiała z żartów Lou.
-Nie macie innego pomysłu? -spytała tak jakby bała się tego miejsca. Dziwne...
-Nie podoba Ci się Chicago? -spytałem, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej.
-Nie tak, że mi się nie podoba. Byłam tam kilka razy i jak dla mnie, to miasto jest nudne. -zaczęła się tłumaczyć.
-Jej, Lyn, to pojedziesz jeszcze raz. Byłaś tam bez nas, a z nami na pewno nie będzie Ci się nudzić. -Nialler próbował ją przekonać.
-Możecie pojechać beze mnie. -chyba chciała się wymigać od tego wyjazdu. Ciekawe dlaczego?
-Nigdzie bez Ciebie nie jedziemy. -włączyłem się do ich dyskusji. Nie wiem czemu to powiedziałem, ale jakoś nie wyobrażam sobie tych wakacji bez Alice.
-Ok? -odpowiedziała niepewnie i ze zrezygnowaniem. Zauważyłem, że ostatnio zawsze wycofuje się, kiedy zaczyna się napięta atmosfera. W sumie to dobrze, bo w ten sposób unikamy kłótni i nasze relacje są lepsze.
-Czyli ustalone, jedziemy do Chicago. -podsumował Liam. -Mam zarezerwować 9 miejsc, tak? -zadał oczywiste pytanie, w końcu było nas 9 osób.
-10. -poprawił go Niall, a każdy przeniósł na niego wzrok. Przecież jest nas 9, czy on nie umie liczyć?
-Jest nas 9 Niall, naucz się liczyć. -powiedział Liam, jakby czytał mi w myślach.
-Ale będzie 10. -Horan nie odpuszczał. O co mu chodzi? -Wy możecie mieć dziewczyny, to ja nie mogę? -jak zwykle szeroko się uśmiechnął. Chłopcy zaczęli mu gratulować, a ja zmierzyłem go wzrokiem. Znalazł sobie kogoś? Na serio? A co z Alex? Lyn mówiła, że Horan ją kocha i teraz niby ma dziewczynę?
-Co jest Harry? -moje rozmyślenia przerwał Louis. -Nie cieszysz się, że Nialler ma kogoś?
-On miał być z Alex. -niemal krzyknąłem na całe pomieszczenie i wszyscy na mnie spojrzeli. Chyba powiedziałem to za głośno... Nikt się nie odzywał, jedynie Horan zaczął się śmiać. Jak on tak może? Jeszcze się z tego śmieje? Nie no, zaraz nie wytrzymam. Alex tak przez niego cierpiała i teraz ma cierpieć jeszcze bardziej?
-Ja otworzę. -powiedział Horan, nadal się śmiejąc, gdy w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Po chwili wszedł do salonu obejmując... Alex? Tak, to była Alex. Boże, ja zwariowałem? Czy to możliwe, że to ona jest jego dziewczyną? Oby to była prawda! On nie może być z nikim innym!
-Hej Lyn! -blondynka przytuliła moją dziew... to znaczy przytuliła Alice. Horan spojrzał się na nie pytającym wzrokiem.
-To wy się znacie? -zdziwił się tą sytuacją.
-Tak, miałyśmy ostatnio okazję się poznać. -odpowiedziała Alex. Cieszyłem się, że są razem i, że w końcu obydwoje będą szczęśliwi. Ale jeszcze bardziej satysfakcjonowało mnie to, że Horan da teraz spokój Alice. Jej, myślę tak, jakbym był zazdrosny. Wcale nie jestem zazdrosny! Po prostu wkurza mnie to, że spędzają tyle czasu razem. Ale już po kłopocie, teraz Niall zajmie się Alex, a Lyn znajdzie więcej czasu dla mnie. Idealnie.
~.~
-Przepraszam, muszę na chwilę wyjść na zewnątrz. -poinformowałam moich przyjaciół i wyszłam na balkon. Oparłam się o barierkę i wypuściłam powietrze z płuc. Wyjazd do Chicago jest najgorszym z możliwych pomysłów. Wszędzie, tylko nie tam. To niby duże miasto, ale znając mojego pecha, to wszystko jest możliwe. Przecież nawet jak nie spotkam konkretnie ich, to na pewno kogoś znajomego. W końcu tak długo tam mieszkałam. Poza tym to miasto niesie ze sobą wiele negatywnych wspomnień. Ja nie wiem, czy dam radę. Wiem, że nie mam wyboru, muszę pojechać, ale to zbyt wiele.
-Wszystko w porządku? -na balkon wszedł Harry, którego tak bardzo nie chciałam teraz widzieć.
-W jak najlepszym. -skłamałam i nawet wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
-Na pewno? Nie wyglądasz najlepiej. -spytał łagodnym, zmartwionym głosem. Jeszcze takiego głosu nie słyszałam u niego. Trochę mnie tym zdziwił. To nie podobne do jego podłej osobowości.
-Na pewno? -nie dawał za wygraną. Ugh... wystarczyłoby, gdyby zostawił mnie samą.
-Na pewno. -ponownie skłamałam.
-Nie brzmi wiarygodnie. -stwierdził. -Chodzi o ten wyjazd? -spytał. No nie, jeszcze tylko tego brakowało...
-Nie czuję się najlepiej. -kolejne kłamstwo, ale co miałam zrobić? Powiedzieć mu, że nie chcę tam jechać, bo mogę tam spotkać osoby, przez które tak bardzo teraz cierpię i jestem zmuszona do tego związku? Taa, wspaniały pomysł...
-Będziemy tam tylko niecałe dwa tygodnie. Szybko zleci. -podszedł bliżej mnie.
-Możesz mnie odwieźć do domu? -poprosiłam go, aby skończyć temat wyjazdu.
-Jasne, tylko musisz mi coś obiecać. -zgodził się pod warunkiem. O co mu znowu chodzi? Nie może dać mi świętego spokoju? -Nie złość się na chłopaków na ten wyjazd. Ja wiem, że nie powiesz mi o co chodzi. To widać, że nie chodzi Ci o to, że to miejsce Ci się znudziło. Jeśli powiesz prawdę, poproszę ich, abyśmy pojechali gdzieś indziej. Powiedz tylko prawdę. -mówił do mnie łagodnym głosem. A więc po to to wszystko? Był dla mnie miły przez cały wieczór, żeby wyciągnąć ze mnie coś, czego nigdy mu nie powiem? Domyślił się, że coś ukrywam, jednak nie miał pojęcia co i tak powinno zostać. Moje tajemnice na zawsze zostaną tylko moje. Dobra, Beccy jest w to wtajemniczona, ale tylko ona i nikt więcej, a na pewno nie Styles. W życiu mu nie powiem.
-W takim razie zacznij się pakować do Chicago, radzę zabrać letnie rzeczy, bo o tej porze jest tam bardzo gorąco. -powiedziałam sarkastycznie w jego stronę. Wiedziałam, że może nie jest to najlepsze posunięcie, bo dawno się nie kłóciliśmy i teraz ma powód, aby wyładować na mnie swoją złość, którą pewnie zbierał przez ostatni czas.
-Czemu nie chcesz powiedzieć prawdy? -zauważyłam jak powstrzymuje się przed podniesieniem tonu. Boże, ale ja głupia jestem. Jeszcze niedawno miałam wrażenie, że zakochałam się w nim, ale teraz go nienawidzę, nic więcej. Jedynie nienawiść. Miałam ochotę go walnąć, zacząć krzyczeć, cokolwiek. Byleby być lepszą od niego. I naprawdę nie obchodziło mnie to, że dużo przeszedł w życiu. On mógł mi nawrzucać, a ja nie mogę? Nie, ja mogę. Nikt i nic mi nie zabroni.
-Czemu jesteś taki wścibski, co? Rodzice Cię nie nauczyli, że nie wsadza się nosa w nie swoje sprawy? -podniosłam na niego głos. Musiałam to zrobić. Swoim zachowaniem wyprowadził mnie z równowagi. Chciał tylko dowiedzieć się prawdy, której nie dowie się nigdy. -A może nie mieli czasu, żeby Cię nauczyć, co? Może się tobą nie interesowali wystarczająco, aby nauczyć Cię podstawowych zasad zachowania i kultury? -niemal powtórzyłam jego słowa. Tylko czekałam na moment, kiedy będę mogła się zemścić. I teraz miałam okazję, którą idealnie wykorzystałam.
-Skończ. -Harry powiedział jak najbardziej spokojnym głosem. -Czemu taka jesteś? Czemu za każdym razem kiedy jest między nami lepiej, musi się to popsuć? Czemu nie możesz odpuścić? Czemu ciągle chcesz być ode mnie lepsza? Czemu wyładowujesz swoją złość na mnie? Czy ty nie widzisz, że ja już nie chcę się kłócić? Chciałem tylko Ci pomóc, ale ty jak zwykle widzisz te negatywne strony. Dlaczego tak jest? Kto Cię tak bardzo skrzywdził, że teraz taka jesteś? Co ta osoba Ci zrobiła? -Hazz chyba znowu miał słowotok, lecz co dziwne, wciąż był spokojny. Nie miałam pojęcia co mu odpowiedzieć. To zbyt wiele. On nie jest taki głupi, jak zakładałam. Zauważył wszystko i teraz jest jeszcze trudniej kłamać.
-Wrócę na piechotę. -powiedziałam cicho i wyszłam z balkonu. Ominęłam śmiejących się w salonie przyjaciół i nie żegnając się z nikim, wyszłam z mieszkania. Słyszałam za sobą pytania typu „Co się stało?”, lecz je zignorowałam. Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Harry z każdym wypowiedzianym pytaniem, przywoływał coraz więcej wspomnień. Wspomnień, które nie powinny wrócić. Gdy tylko znalazłam się w swoim mieszkaniu, zamknęłam się w pokoju i nie zamierzałam przez najbliższy czas z niego wychodzić. Miałam dość wszystkiego. Czemu nie może być dobrze? Czemu każdy wokół mnie może być szczęśliwy oprócz mnie? Czemu to wszystko wraca i tak boli?

_______________________

Tak wiem, początek flaki z olejem, nudne mega... jestem mega leniem i nie chce mi się zmieniać, a musiałam zrobić z perspektywy Harr'ego, bo w sumie dawno nie było o od teraz będzie się coraz częściej pojawiać :)
Czuję się podle, że pod ostatnim rozdziałem tak się cieszyłyście, że Lyn się przyznała i teraz taki zwrot akcji. Ale nie martwcie się. W najbliższych rozdziałach co chwila będzie zwrot akcji ;)

Widzę, że trzymacie dobrze te kciuki za mnie na egzaminach ;) mówiłam jak z części humanistycznej, teraz pochwalę się matematyką, a więc miałam tylko jeden błąd, ogarniacie to? TYLKO JEDEN BŁĄD!!! jestem sama z siebie dumna. Dobra, ale częścią przyrodniczą nie mam się co chwalić... biologia i chemia nigdy nie były moją dobrą stroną, jak liczyłam wyszło mi 69 % xD

Sialala mam dla was niespodziankę, ale dodam to w osobnym poście jak coś się stanie, bo dzisiaj (25.04.14) jest ważnym dniem bardzo dla tego bloga. Kto zgadnie jakim, przed dodaniem niespodziankowego posta będzie miał dedykację w następnym rozdziale^^

To idę robić niespodziankę, żeby się wyrobić ^^
I wiecie, jak będziecie komentować tak dobrze jak teraz to rozdział będzie szybciej, czyli w niedzielę, a jak nie to w środę ;)
Bay <3

9 komentarzy:

  1. Genialny <3
    Właściwie sama nie wiem co napisać...
    Harry zaczyna coś podejrzewać, a ja mam przeczucie, że w Chicago wydarzy się coś co wszystko skomplikuje (ale to tylko moje domysły)
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuje, że wyjazd do Chicago dużo zmieni ;) czekam z niecierpliwością na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Woahh miałam trochę zaległości w czytaniu, ale już nadrobiłam.
    Koniec testów! łiii! ;D
    Akcja się toczy, ciekawie, ciekawie tak mocno *_*
    Kocham to :D

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW, biedna Lyn... ale Harrego przemiana jest cudowną <3
    A co do niespodzianki... może zwiastun, gif lub nowy rozdział ^^ //mrs_kinia

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach Ty niedobra ! A już myślałam, ze między nimi będzie okeej . A tu takie coś ;c
    Jednak mam nadzieję, że niedługo wszystko się wyjaśni . :) Fajnie, że była perspektywa Harr'ego , jeeejku taki słodziutki . <3 Popłakałam się, jak czytałam już końcówkę ich rozmowy ;/ Szkoda , że Lyn taka tajemnicza jest , ale w sumie Harry też nic nie mówi o sobie ;/
    Nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;*
    A co do dzisiejszej daty , to myślę i myślę i nie mam pojęcia, o co chodzi ;/ A co do niespodzianki to może jakiś zwiastun , czy coś ? No nic ;) Czekam na niespodziankę ;>


    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział. A już myślałam, że będzie między nimi słodko :-(. A jeśli chodzi o ważną datę to tylko pierwszy koncert nowej trasy Chłopaków przychodzi mi do głowy ;-) Pozdrawiam. KAT

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoooo kocham Twojego bloga!!!!!!!!!!!!!!! jest cudowny !!!!!!!!!!!! Już się nie mogę następnego rozdziału doczekać !!!!!!!!!!!!!! <33333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam czasu przeczytać i teraz jestem na siebie zła! Moje zdanie znasz, nie wiem co to może być... Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję, szczególnie tej matmy! :)
    Rozdział mi się podoba, tylko nadal: czemu oni w końcu nie pogadają jak ludzie :D
    Ale czekam przez to z jeszcze większą niecierpliwością na kolejne rozdziały! x

    OdpowiedzUsuń