środa, 2 kwietnia 2014

More Than famous || Rozdział 13

komentarz = szacunek i motywacja dla autora

"But I’m only human
And I bleed when I fall down
I’m only human
And I crash and I break down"

 ~.~
trzy miesiące później
Trzy miesiące. Tyle czasu „jestem” już z Harry'm. Ten czas tak szybko minął. Jeszcze tylko trzy miesiące i wolność! Nie wiem czy wytrzymam przez ten czas, ale miejmy nadzieję, że dam radę. Co jest między mną, a Harry'm? Nie ma nic. Naszych relacji nie można nawet koleżeństwem nazwać, nie mówiąc już o przyjaźni. Ciągle się kłócimy. Nie potrafimy być dla siebie mili. W sumie nawet nie mam sensownego powodu do tych awantur. Po prostu go nie lubię. Nie potrafię być dla niego miła. Próbowałam kilka razy, ale za każdym razem kończyło się to jeszcze większym konfliktem. Miesiąc temu zrezygnowałam z prób poprawienia naszych stosunków. I tak nie dawało to większych efektów, więc po co mam się wysilać? Hazz czepia się mnie dosłownie o wszystko i ciągle chce mi zrobić na złość. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy nie będzie mi za te trzy miesiące brakować tych jego docinek, ale raczej nie będzie. Marzę o tym, aby uwolnić się od niego. Jest okropny! Jeśli chodzi o wygląd, to już mówiłam, że jest bardzo przystojny, ale sam wygląd nic nie znaczy. Trzeba mieć coś jeszcze w głowie, a Styles nie ma nic. To totalny idiota! I w dodatku dupek!
-Możesz się pośpieszyć? -z moich rozmyśleń na temat Styles'a wyrwał mnie głos samego Harr'ego Styles'a. Wow, super.
-Nic Ci się nie stanie, jak spóźnisz się na mecz. Obejrzysz sobie powtórkę. -powiedziałam, wpatrując się w szafę. Rozmyślałam nad tym, co powinnam wziąć ze sobą. Mam nocować dzisiaj u Harr'ego. Na szczęście chłopaki też zostają, więc nie będę musiała przebywać z nim sama. Przebywanie z nim samemu jest największą karą!
-Pośpiesz się. -powtórzył się i wywrócił oczami. Nie pytając się mnie o nic, rozłożył się na moim łóżku, tak jakby był u siebie w domu.
-Nie za wygodnie Ci? -spytałam sarkastycznie, posyłając mu wrogie spojrzenie.
-Masz twardy materac. -skomentował moje łóżko, po czym podłożył sobie poduszkę pod głowę. Na prawdę przesadzał. Nawet nie zapytał się czy może na nim usiąść, a co dopiero położyć!
-Nikt Ci nie kazał się kłaść. Jeśli Ci nie pasuje mój materac, to możesz sobie postać. -zwróciłam mu uwagę, a on ponownie wywrócił oczami i zaśmiał się pod nosem. Znowu miał gdzieś moje zdanie... W sumie jak zawsze, tak samo jak ja mam gdzieś jego zdanie.
-Pośpiesz się. -powtórzył to zdanie już trzeci raz w ciągu niecałych dziesięciu minut. Owszem, mogłam wybierać szybciej ubrania, ale po co? Wolałam zrobić Harr'emu na złość i stać ile się da przy tej szafie. Jeszcze przez chwilę stałam przed szafą i mozolnie przeglądałam ubrania zastanawiając się co wziąć ze sobą. Nagle Harry podniósł się z łóżka. Myślałam, że pójdzie do łazienki, kuchni, czy gdzieś, ale on podszedł do szafy, przy której stałam. Wyjął z niej pierwszą lepszą koszulę i spodnie, po czym włożył je do torby.
-Bieliznę sama sobie spakuj, chyba, że pozwolisz mi grzebać w twoich szufladach. -powiedział jak zwykle swoim obojętnym i sarkastycznym tonem. Przyzwyczaiłam się już do tego. Odzywał się do mnie inaczej, jedynie, gdy wychodziliśmy gdzieś.
-W szafie też Ci nie pozwoliłam grzebać. -odpowiedziałam podobnym do niego tonem. Jakby się tak zastanowić, to w sumie zrobiłam się bardzo podobna do Harr'ego, jeśli chodzi o zachowanie. Mamy identyczne podejście do siebie, a nasz ton głosu i wrogie spojrzenia niczym się od siebie nie różnią. Coraz częście zastanawiam się nad pojęciem „miłość”. Czy to w ogóle istnieje, czy to tylko sterta kłamstw i niedomówień. Trudno mi jest powiedzieć czym jest miłość. To bardzo skomplikowane uczucie, o ile można ją nazwać uczuciem. Miłość przynosi szczęście i ból. Tak dwie kontrastujące się rzeczy. Może o to chodzi? Może przeciwieństwa rzeczywiście się przyciągają? Może mój związek z Natt'em nie przetrwał, ponieważ byliśmy zbyt do siebie podobni? W sumie ma to logiczny sens. Słuchaliśmy podobnej muzyki, lubiliśmy to same jedzenie, podobnie się ubieraliśmy i zachowaliśmy, tak samo jak lubiliśmy te same miejsca, filmy, książki. Był jak męska wersja mnie. Ale skoro Natt nie był dla mnie to kto? Harry, który jest zupełnie inny niż ja? O czym ja w ogóle myślę? Jak mogłam pomyśleć, że Harry do mnie pasuje.
-Jedziemy? -moje dumanie przerwał nie kto inny, jak Styles.
-Jasne. -odpowiedziałam obojętnie i założyłam pasek od torby na ramię. Akurat, gdy wychodziliśmy, do mieszkania weszła Beccy.
-Cześć Harry. -powiedziała melodyjnym głosem moja siostra, o czym Harry nie wiedział.
-Hej, właśnie wychodzimy. -wskazał dłonią na drzwi.
-Jasne, bawcie się dobrze. -szeroko się do nas uśmiechnęła.
-Powiedziałem, że wychodzimy, a ty właśnie przyszłaś. Nie chcę być niemiły, ale zamykamy mieszkanie. -zaczął tłumaczyć Styles, a Rebecca zrobiła minę, jakby nie wiedziała o co chodzi.
-W porządku Harry, Beccy może zostać sama. Ma klucze. Chodź. -złapałam go za rękę i wyszliśmy z pomieszczenia. Wolałam skończyć tą rozmowę. Harry nie ma pojęcia, że ona jest moją siostrą i w dodatku mieszka razem ze mną. Jest przekonany, że przyjaźnię się z nią i tylko czasami wpada do mnie na noc.
-I ty na to pozwalasz? -zdziwił się moim zachowaniem.
-Na co? -nie do końca wiedziałam o co mu chodzi.
-Żeby została sama w twoim mieszkaniu. Może coś zabrać... -zaczął opowiadać swoje teorię, jednak ja mu przerwałam.
-Ufam jej, ok? Wiem, że nie mogłaby nic ukraść z mojego mieszkania. -zapewniłam go. Kto jak kto, ale Beccy na pewno nie dotknęłaby moich rzeczy bez pozwolenia.
-Nie podoba mi się to. -skomentował moje postępowanie.
-Nie musi Ci się podobać. To moje życie. Jeśli mnie okradnie to będzie tylko i wyłącznie mój problem. -powiedziałam oschle w jego stronę. Nasza rozmowa „umiliła” nam jazdę windą. Harry przyzwyczaił się już do mojego samochodu. Ostatnio nawet częściej go używa niż ja. Często go pożycza i zostaje na tym, że nie mam czym jeździć, dlatego jestem zmuszona, aby wszędzie mnie podwoził. Okropne, prawda? Droga do domu Harr'ego zajęła nam niecałe dziesięć minut. Już przy samych drzwiach dało się usłyszeć krzyki i śmiechy chłopców. Niestety nie było z nimi dziewczyn. Czyli jestem skazana na nieprzyjemną wersję Harr'ego. Dziewczyny nie wiedzą o umowie i przy nich Styles zachowuje się, jak mój chłopak.
-Pamiętasz co dzisiaj robimy? -Niall spytał z entuzjazmem Lyn, gdy tylko ją zobaczył.
-Nie? -odpowiedziała pytająco dziewczyna.
-Obiecałaś, że jak przyjedziesz zrobimy czekoladowe ciasteczka! -krzyknął podekscytowany, a Alice zaczęła się z niego śmiać. Jak można aż tak bardzo się cieszyć z powodu jedzenia?
-Jasne, idźcie zrobić te ciasteczka. Przynajmniej będzie trochę spokoju od niej. -odezwał się oschle Styles w kierunku Niall'a. Horan nic nie odpowiedział. Wiedział, że jeśli zacznie rozmowę na temat jego zachowania, wybuchnie kłótnia. Zrobiło mi się nie miło, gdy Hazz się tak wypowiedział na mój temat, ale nie mogłam mu tego pokazać, nie mogłam dać mu tej satysfakcji, że prowadzi w naszej rywalizacji. Tak, owszem, rywalizujemy ze sobą. I to na każdy możliwy sposób. Nie chcę, aby był w czymkolwiek ode mnie lepszy, poza tym, kiedy przegrywa, fajnie jest patrzeć jak się denerwuje i wybucha złością. Może patrząc na mój stosunek do niego, wydaje się być mściwa, ale wcale taka nie jestem. Jedynie dla osoby Styles'a. Dla innych jestem miła, ale dla Harr'ego nie potrafię. Sam mnie prowokuje do awantur.
-On nie chciał tego powiedzieć, nie przejmuj się nim. -Niall zaczął usprawiedliwiać zachowanie Harr'ego. Styles nie miał żadnego usprawiedliwienia, nawet Horan nie mógł w tej sytuacji pomóc.
-W porządku Niall, naprawdę mam gdzieś co on o mnie myśli. Nie potrzebuję jego opinii do szczęścia. -skłamałam. Tak naprawdę było mi bardzo smutno z powodu, jak Hazz mnie traktuje, ale ja w końcu nie byłam lepsza, więc czego mogłam się spodziewać?
-Na pewno? -nie dowierzał mi. W końcu trudno jest się takim czymś nie przejmować.
-Tak, na pewno. -ponownie skłamałam. Starałam się to robić wiarygodnie, aby Nialler nie dopytywał.
-No dobra, to robimy te ciasteczka? -zmienił temat, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Nie chciałam okazać w mieszkaniu chłopaków żadnej swojej słabości, co przez Styles'a było możliwe. Czasami po większych awanturach nie wytrzymywałam i gdy byłam sama, płakałam. Chwilowa słabość daje na przyszłość dużego kopa do działania. To, że czasami płaczę nie znaczy, że się poddaję, że przegrywam. „Łzy nie są oznaką słabości, lecz dowodem, że nasze serce jeszcze nie wyschło i nie stało się pustynią.” - Nathan zawsze mi tak powtarzał, gdy płakałam. Był jedyną osobą, przy której nie wstydziłam się tego robić. Teraz nie potrafiłabym uronić publicznie łzy, przynajmniej nie łzy spowodowanej smutkiem, bólem. Płacz jest dla mnie bardzo intymną rzeczą.
-Lyn... Lyn... Ally! -Niall zaczął wymachiwać mi przed oczami, chyba odpłynęłam w świat wspomnień. Dopiero, gdy powiedział „Ally”, oprzytomniałam. Tylko Mike i Natt tak do mnie mówili... Przecież on nie wie... Czemu tak powiedział?
-Jak mnie nazwałeś? -spytałam, próbując dowiedzieć się tego, nad czym się zastanawiałam.
-Ally. -powtórzył, szeroko się uśmiechając. -Od Alice, brzmi podobnie. Wszyscy mówią do Ciebie Lyn, a ja nie chcę być jak wszyscy. Jestem twoim jedynym przyjacielem. Mogę mówić do Ciebie „Ally”? -spytał, szczerząc się do mnie. Pomysł nazywania mnie „Ally”, nie wydawał się pod żadnym kontem dobry. Nawet jeśli był moim przyjacielem i zawsze poprawiał mi humor, nie mogłam mu pozwolić na to.
-Nie. -odpowiedziałam krótko. Nie zamierzałam mu wyjaśniać. Wiązało się z tym wiele tłumaczeń dotyczących przeszłości. To za wcześnie na wyjawienie prawdy.
-Czemu? -spytał zawiedziony. Zrobiło mi się szkoda, widząc jego minę, jednak nie mogłam pozwolić na to, aby się dowiedział.
-Nie lubię, gdy ktoś tak do mnie mówi. Jeśli nie chcesz do mnie mówić Lyn, to wymyśl coś innego, tylko nie Ally. -skłamałam. Pewna część mnie pragęła, tego aby ktoś mnie nazywał „Ally”. Gdy powiedział to zdrobnienie, poczułam się przez chwilę znowu jak beztroska nastolatka w objęciach idealnego chłopaka i pod tarczą zbyt opiekuńczego brata.
-No dobra, niech Ci będzie. -powiedział zrezygnowany i wziął się dalej do robienia ciastek. Atmosfera między nami nieco się rozluźniła. Po kilku minutach Niall'owi wrócił dobry humor i zaczął mnie rozśmieszać swoimi beznadziejnymi żartami. Widząc, że pomaga to tylko chwilowo na mój zmizerniały nastrój, postanowił użyć mąki. Bez żadnych skrupułów wysypał na mnie cały kilogram białego proszku. Nie mogłam być temu obojętna. Chwyciłam w dłonie pierwszą, lepszą rzecz, jaką znalazłam, czyli cukier puder, który miał służyć do ozdabiania ciasteczek. Bez zastanowienia wysypałam zawartość torebki na włosy blondyna, który zaczął piszczeć. Ganialiśmy się po całej kuchni, bałaganiąc w całym pomieszczeniu. Dopiero, gdy Niall przez przypadek strącił porcelanową wazę z kuchennej wysepki, zatrzymał się.
-Harry mnie zabije... -wyszeptał, przyglądając się z przerażoną miną stłuczonemu naczyniu.
-Co tu do cholery się dzieje? -krzyknął Hazz, wchodząc do pomieszczenia. Musiał usłyszeć, że coś spadło.
-Umm... my... to znaczy ja... -zaczął się tłumaczyć zakłopotany Nialler. Był bardzo zdenerwowany, w życiu go takiego nie widziałam. Chodzi o tą wazę? Przecież to tylko przedmiot. No chyba, że była ważna dla Styles'a...
Harry przeniósł swój wzrok na podłogę i zaniemówił. Niall mówić coś w stylu „przepraszam, to nie chcący”, ale Hazz nie słuchał go. Wbił wzrok w naczynie i się zawiesił. Po chwili jednak odwrócił się w naszą stronę. Zauważyłam gniew na jego twarzy.
-Kto to zrobił?! -krzyknął rozzłoszczony w naszą stronę. Wolałam milczeć. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
-To było niechcący Harry... -Horan znowu zaczął swoje tłumaczenia niewinnym głosem, lecz Hazz mu przerwał.
-Jak nie chcący?! -powiedział jeszcze głośniej niż wcześniej. Szczerze mówiąc zaczęłam się trochę go bać. -Ty idioto! -wrzasnął na Niall'a. -Dobrze wiesz, jak bardzo ta waża jest dla mnie ważna! A ty ją zniszczyłeś! -cały czas krzyczał. Miałam wrażenie, że cała krew, przepłynęła na jego twarz, był czerwony z gniewu. Nawet jeśli to był bardzo ważny przedmiot dla niego, nie powinien obrażać Niall'a, przecież nie potlukł tego celowo.
-Spokojnie, Niall nie zrobił tego specjalnie. To tylko zwykły przedmiot, nie powinieneś robić z tego takiego dramatu. -próbowałam załagodzić sytuację, lecz wyszło zupełnie inaczej niż zakładałam.
-Czy ty słyszysz co mówisz? -tym razem wydarł się na mnie. -To nie był zwykły przedmiot! Nawet nie wyobrażasz sobie, jak był bardzo ważny dla mnie, a on go zniszczył. Nawet nie próbuj go usprawiedliwiać. Dobrze wiedział, że nikt nie może go tykać. Pewnie ty go do tego namówiłaś, aby zrobić mi nazłość. Brawo, udało Ci się! -mówił coraz głośniej. Chyba może jednak, nie powinnam tego mówić, lecz on w tej chwili przesadził. Jak śmiał powiedzieć, że zrobiliśmy to celowo? W życiu nie przyszedł by mi na myśl pomysł takiej zemsty.
-Jasne! Bo nie mam nic lepszego do robienia niż wymyślania zemsty na wielkim Harry'm Styles'ie! -tym razem to ja podniosłam głos. Nie mogłam pozwalać na to, aby nas obrażał.
-A tak nie jest?! -spytał rozgniewany i zirytowany. -Na każdym kroku próbujesz mi dopiec i spawić, abyś była ode mnie lepsza. Ale wiesz co? Nawet jeśli znajdziesz mój najbardziej czuły punkt, nie uda Ci się wygrać. Chodzi Ci tylko o pieniądze i sławe, a teraz chcesz pokazać mi, jak bardzo jesteś silna. Ale tak naprawdę jesteś słaba. Możesz iść wypłakać się teraz do rodziców, że Cię obrażam. Proszę bardzo, leć. Jesteś rozpuszczoną małolatą! Myślisz, że pieniądze i sława to wszystko, co może się liczyć w życiu. Ale tak nie jest! A wiesz dlaczego taka jesteś? Bo twoi rodzice poświęcili Ci w dzieciństwie za mało uwagi. Nie masz pojęcia o prawdziwym życiu. Nie masz pojęcia jakie wartości są najważniejsze. Tak samo jak twoi rodzice. Woleli poświęcić swoje życie na pracę i własne przyjemności, niż na opiekę nad tobą. A wiesz dlaczego? Bo ich nigdy nie obchodziłaś! Mieli gdzieś to co czujesz. Liczyło się tylko, abyś wyglądała ładnie przy znajomych. W życiu nikt nie okazał Ci ani grama miłości, czy zainteresowania. Dlatego jesteś teraz taką bezuczuciową, sarkastyczną suką! -wręcz wykrzyczał te zdania prosto w moją twarz. Mówiąc o moich rodzicach, uderzył w mój czuły punkt. Czy miał rację? Czy rzeczywiście ich nigdy nie obchodziłam? Nie, nie, nie. Może nie zawsze mama miała dla mnie czas, ale nie było tak jak mówił Styles. Czułam, że łzy zbierają się mi do oczu. Nie mogłam pokazać przy nich, że jestem słaba.
-Masz rację. Jestem bezuczuciową, sarkastyczną suką. -wysyczałam to zdanie prosto w jego twarz i wyszłam z kuchni. Chwyciłam kluczyki od mojego samochodu, które Hazz zostawił w przedpokoju i nie czekając na czyjąś reakcję, wyszłam z mieszkania Styles'a. Gdy tylko wyjechałam z posiadłości Harr'ego, dałam upust swoim emocjom. Nie mogłam powstrzymać łez. To było zbyt wiele jak na jeden dzień. Ledwo widziałam, co dzieje się na jezdni, przez zapłakane oczy. Miałam szczęście, że jezdnia była w miarę pusta i nie było nigdzie policji. Nie jechałam wtedy przepisowo. Na prawdę w tamtej chwili miałam przepisy w głębokim poważaniu. Gdy tylko znalazłam się w mieszkaniu, od razu się położyłam. Beccy nawet nie usłyszała, że weszłam. Może to i dobrze. Nie mogła widzieć, jak płaczę. Tylko Natt, mógł być tutaj ze mną w tym momencie, ale to było niemożliwe. To przeszłość. Natt'a już nie ma. Kolejny potok łez wylał się z moich oczu z podwójną siłą. Harry uderzył w najbardziej mój czuły punkt. Ciekawe czemu? Skąd tak się zna, nad sprawiami rodzinnymi? Wiem jedno. To co było wcześniej, było niczym. Nasze poprzednie kłótnie były małymi bitwami. Teraz Styles rozpętał wojnę, której nie zamierzam przegrać.

_______________________________
I jak wam podoba się 13 rozdział? I co teraz sądzicie o relacjach Harr'ego i Lyn?  Kiedy pod poprzednimi rozdziałami widziałam komentarze, że ich relacje się poprawiają i, że będzie lepiej między nimi, trochę mnie to śmieszyło, bo wiedziałam co będzie dalej. Jak widzicie Hazz uderzył w czuły punkt Lyn? Macie jakiś pomysł o co chodzi? I kim jest Mike i Natt? Często o nich będzie Lyn wspominać, ale tak dla jasności dopiero w epilogu tej części wyjaśni się cała prawda o Lyn, jej przeszłości, Mike'u, Nathanie i Rebecce.
Dobra, nie zdradzam więcej fabuły. Jeszcze jedno. W końcu założyłam aska na pytania od was (chciałam dać najpierw mojego poprzedniego, ale wole, zeby znajomi nie wiedzieli, że piszę, to taki sekret xD) . No więc niżej podaje link do aska i innych takich rzeczy, gdzie mnie znajdziecie. Możecie zadawać pytania dotyczące bohaterów, wasze rozkminy na temat ich dlaszych losów, relacji. Możecie się pytać też o mnie. Raczej nie mam nic do ukrycia (oprócz fabuły xD). No to zapraszam na aska. Na każde pytanie odpowiem, na hejty też xD Aaa na koniec znow sprawa "komentarze". Nie zakładam limitu, ale coś zrobić muszę. Jak wiecie jestem w trzeciej gimnazjum, za równe 3 tyg zaczynają mi się egzaminy, więc muszę sobie powtórzyć wiele rzeczy. W tą niedzielę pojawi się jeszcze rozdział, ale już w następną środę nie. Do egzaminów dodaje raz w tygodniu rozdziały. Po egzaminach pomyślę czy będzie jeden czy dwa tygodniowo. To zależy jak będziecie komentować. Z ankiety wiem, że na pewno czyta 12 osób, a ostatnio skomentowało 6 (to i tak dużo xD). Do niedzieli <3

ask:  http://ask.fm/EmilyJenny_
instagram: http://instagram.com/jestemdzunior#
Tt: @EmilyJenny_
mail: martyna__11@onet.eu   martyna.kaczmarczyk15@gmail.com


10 komentarzy:

  1. Ten rozdział mega mnie zaszokował! Jest okropny ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa :) Bardzo dużo w nim emocji i jest to... świetne !
    Dziękuję za anonimowe komentarze :) Twoja wierna czytelniczka pingerowa <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No i znowu się cudownie rypła sprawa.... ; D
    Ja chcę już coś pikantnego.. ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pikantnego? w jakim sensie? :D jak napiszesz mi co masz mniej więcej na myśli to, da się zrobić po 20 rozdziale, bo nie mam czasu zmieniać fabuły, aczkolwiek wydaje mi się, że z tego co napisałam, od teraz akcja się rozkręca, więc w sumie w każdym rozdziale coś się będzie działo, ale czy to będzie aż "pikantne", to trudno mi powiedzieć. :D

      Usuń
    2. Spokojnie Em, ona jest tylko głodna i ma ochotę na coś pikantnego... A co do rozdziału to moje zdanie znasz, wszystko co zrobisz TY jest najlepsze! (Niestety nie będę mogła się tym kierować przy konkursie :c O Foch!)

      Usuń
  3. Booże ! Aż się popłakałam razem z Alice ;/ Harry mocno przesadził i mam nadzieję, że sam też do tego dojdzie .... Jestem zaskoczona i teraz jeszcze bardziej ciekawa następnych rozdziałów ;> Jejuu , tyle emocji w tym rozdziale . A już liczyłam na coś milszego między Harrym i Lyn.. A tu takie coś ... Nie rozumiem Harrego ;c
    Czekam na nn i dziękuję za nominację :) :*

    Buziaczki, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jak po napisaniu tego rozdziału, czytałam go ponownie, też się trochę popłakałam w tym momencie. Co do zachowania Harr'ego - powinnaś zrozumieć w 14/15 rozdziale. :) Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. <3

      Usuń
  4. pliissssssssss niech oni sie jakoś dogadają, oni muszą byc razem / Lexi :******

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spokojnie, wszystko w swoim czasie ^^ o to chodzi, aby nie było od razu "love story" :D Ta historia nie miałaby sensu, gdyby od razu się w sobie zakochali i żyli długo i szczęśliwie. To jest oczywiste, że kiedyś się zejdą, ale w życiu nie zawsze jest kolorowo i przed Alice i Harry'm jeszcze dłuuuga droga. <3

      Usuń
  5. Zostałaś nominowana do liebster award wiecej informacji u mnie:
    harry-styles-moim-bogiem.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń