komentarz = szacunek i motywacja dla autora
"But I’m only human
And I bleed when I fall down
I’m only human
And I crash and I break down"
And I bleed when I fall down
I’m only human
And I crash and I break down"
~.~
trzy miesiące później
Trzy miesiące. Tyle czasu „jestem” już z Harry'm. Ten czas tak szybko minął. Jeszcze tylko trzy miesiące i wolność! Nie wiem czy wytrzymam przez ten czas, ale miejmy nadzieję, że dam radę. Co jest między mną, a Harry'm? Nie ma nic. Naszych relacji nie można nawet koleżeństwem nazwać, nie mówiąc już o przyjaźni. Ciągle się kłócimy. Nie potrafimy być dla siebie mili. W sumie nawet nie mam sensownego powodu do tych awantur. Po prostu go nie lubię. Nie potrafię być dla niego miła. Próbowałam kilka razy, ale za każdym razem kończyło się to jeszcze większym konfliktem. Miesiąc temu zrezygnowałam z prób poprawienia naszych stosunków. I tak nie dawało to większych efektów, więc po co mam się wysilać? Hazz czepia się mnie dosłownie o wszystko i ciągle chce mi zrobić na złość. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy nie będzie mi za te trzy miesiące brakować tych jego docinek, ale raczej nie będzie. Marzę o tym, aby uwolnić się od niego. Jest okropny! Jeśli chodzi o wygląd, to już mówiłam, że jest bardzo przystojny, ale sam wygląd nic nie znaczy. Trzeba mieć coś jeszcze w głowie, a Styles nie ma nic. To totalny idiota! I w dodatku dupek!
Trzy miesiące. Tyle czasu „jestem” już z Harry'm. Ten czas tak szybko minął. Jeszcze tylko trzy miesiące i wolność! Nie wiem czy wytrzymam przez ten czas, ale miejmy nadzieję, że dam radę. Co jest między mną, a Harry'm? Nie ma nic. Naszych relacji nie można nawet koleżeństwem nazwać, nie mówiąc już o przyjaźni. Ciągle się kłócimy. Nie potrafimy być dla siebie mili. W sumie nawet nie mam sensownego powodu do tych awantur. Po prostu go nie lubię. Nie potrafię być dla niego miła. Próbowałam kilka razy, ale za każdym razem kończyło się to jeszcze większym konfliktem. Miesiąc temu zrezygnowałam z prób poprawienia naszych stosunków. I tak nie dawało to większych efektów, więc po co mam się wysilać? Hazz czepia się mnie dosłownie o wszystko i ciągle chce mi zrobić na złość. Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, czy nie będzie mi za te trzy miesiące brakować tych jego docinek, ale raczej nie będzie. Marzę o tym, aby uwolnić się od niego. Jest okropny! Jeśli chodzi o wygląd, to już mówiłam, że jest bardzo przystojny, ale sam wygląd nic nie znaczy. Trzeba mieć coś jeszcze w głowie, a Styles nie ma nic. To totalny idiota! I w dodatku dupek!
-Możesz się pośpieszyć? -z moich
rozmyśleń na temat Styles'a wyrwał mnie głos samego Harr'ego
Styles'a. Wow, super.
-Nic Ci się nie stanie, jak spóźnisz
się na mecz. Obejrzysz sobie powtórkę. -powiedziałam, wpatrując
się w szafę. Rozmyślałam nad tym, co powinnam wziąć ze sobą.
Mam nocować dzisiaj u Harr'ego. Na szczęście chłopaki też
zostają, więc nie będę musiała przebywać z nim sama.
Przebywanie z nim samemu jest największą karą!
-Pośpiesz się. -powtórzył się i
wywrócił oczami. Nie pytając się mnie o nic, rozłożył się na
moim łóżku, tak jakby był u siebie w domu.
-Nie za wygodnie Ci? -spytałam
sarkastycznie, posyłając mu wrogie spojrzenie.
-Masz twardy materac. -skomentował
moje łóżko, po czym podłożył sobie poduszkę pod głowę. Na
prawdę przesadzał. Nawet nie zapytał się czy może na nim usiąść,
a co dopiero położyć!
-Nikt Ci nie kazał się kłaść.
Jeśli Ci nie pasuje mój materac, to możesz sobie postać.
-zwróciłam mu uwagę, a on ponownie wywrócił oczami i zaśmiał
się pod nosem. Znowu miał gdzieś moje zdanie... W sumie jak
zawsze, tak samo jak ja mam gdzieś jego zdanie.
-Pośpiesz się. -powtórzył to zdanie
już trzeci raz w ciągu niecałych dziesięciu minut. Owszem, mogłam
wybierać szybciej ubrania, ale po co? Wolałam zrobić Harr'emu na
złość i stać ile się da przy tej szafie. Jeszcze przez chwilę
stałam przed szafą i mozolnie przeglądałam ubrania zastanawiając
się co wziąć ze sobą. Nagle Harry podniósł się z łóżka.
Myślałam, że pójdzie do łazienki, kuchni, czy gdzieś, ale on
podszedł do szafy, przy której stałam. Wyjął z niej pierwszą
lepszą koszulę i spodnie, po czym włożył je do torby.
-Bieliznę sama sobie spakuj, chyba, że
pozwolisz mi grzebać w twoich szufladach. -powiedział jak zwykle
swoim obojętnym i sarkastycznym tonem. Przyzwyczaiłam się już do
tego. Odzywał się do mnie inaczej, jedynie, gdy wychodziliśmy
gdzieś.
-W szafie też Ci nie pozwoliłam
grzebać. -odpowiedziałam podobnym do niego tonem. Jakby się tak
zastanowić, to w sumie zrobiłam się bardzo podobna do Harr'ego,
jeśli chodzi o zachowanie. Mamy identyczne podejście do siebie, a
nasz ton głosu i wrogie spojrzenia niczym się od siebie nie różnią.
Coraz częście zastanawiam się nad pojęciem „miłość”. Czy
to w ogóle istnieje, czy to tylko sterta kłamstw i niedomówień.
Trudno mi jest powiedzieć czym jest miłość. To bardzo
skomplikowane uczucie, o ile można ją nazwać uczuciem. Miłość
przynosi szczęście i ból. Tak dwie kontrastujące się rzeczy.
Może o to chodzi? Może przeciwieństwa rzeczywiście się
przyciągają? Może mój związek z Natt'em nie przetrwał, ponieważ
byliśmy zbyt do siebie podobni? W sumie ma to logiczny sens.
Słuchaliśmy podobnej muzyki, lubiliśmy to same jedzenie, podobnie
się ubieraliśmy i zachowaliśmy, tak samo jak lubiliśmy te same
miejsca, filmy, książki. Był jak męska wersja mnie. Ale skoro
Natt nie był dla mnie to kto? Harry, który jest zupełnie inny niż
ja? O czym ja w ogóle myślę? Jak mogłam pomyśleć, że Harry do
mnie pasuje.
-Jedziemy? -moje dumanie przerwał nie
kto inny, jak Styles.
-Jasne. -odpowiedziałam obojętnie i
założyłam pasek od torby na ramię. Akurat, gdy wychodziliśmy, do
mieszkania weszła Beccy.
-Cześć Harry. -powiedziała melodyjnym
głosem moja siostra, o czym Harry nie wiedział.
-Hej, właśnie wychodzimy. -wskazał
dłonią na drzwi.
-Jasne, bawcie się dobrze. -szeroko
się do nas uśmiechnęła.
-Powiedziałem, że wychodzimy, a ty
właśnie przyszłaś. Nie chcę być niemiły, ale zamykamy
mieszkanie. -zaczął tłumaczyć Styles, a Rebecca zrobiła minę,
jakby nie wiedziała o co chodzi.
-W porządku Harry, Beccy może zostać
sama. Ma klucze. Chodź. -złapałam go za rękę i wyszliśmy z
pomieszczenia. Wolałam skończyć tą rozmowę. Harry nie ma
pojęcia, że ona jest moją siostrą i w dodatku mieszka razem ze
mną. Jest przekonany, że przyjaźnię się z nią i tylko czasami
wpada do mnie na noc.
-I ty na to pozwalasz? -zdziwił się
moim zachowaniem.
-Na co? -nie do końca wiedziałam o co
mu chodzi.
-Żeby została sama w twoim
mieszkaniu. Może coś zabrać... -zaczął opowiadać swoje teorię,
jednak ja mu przerwałam.
-Ufam jej, ok? Wiem, że nie mogłaby
nic ukraść z mojego mieszkania. -zapewniłam go. Kto jak kto, ale
Beccy na pewno nie dotknęłaby moich rzeczy bez pozwolenia.
-Nie podoba mi się to. -skomentował
moje postępowanie.
-Nie musi Ci się podobać. To moje
życie. Jeśli mnie okradnie to będzie tylko i wyłącznie mój
problem. -powiedziałam oschle w jego stronę. Nasza rozmowa
„umiliła” nam jazdę windą. Harry przyzwyczaił się już do
mojego samochodu. Ostatnio nawet częściej go używa niż ja. Często
go pożycza i zostaje na tym, że nie mam czym jeździć, dlatego
jestem zmuszona, aby wszędzie mnie podwoził. Okropne, prawda? Droga
do domu Harr'ego zajęła nam niecałe dziesięć minut. Już przy
samych drzwiach dało się usłyszeć krzyki i śmiechy chłopców.
Niestety nie było z nimi dziewczyn. Czyli jestem skazana na
nieprzyjemną wersję Harr'ego. Dziewczyny nie wiedzą o umowie i
przy nich Styles zachowuje się, jak mój chłopak.
-Pamiętasz co dzisiaj robimy? -Niall
spytał z entuzjazmem Lyn, gdy tylko ją zobaczył.
-Nie? -odpowiedziała pytająco
dziewczyna.
-Obiecałaś, że jak przyjedziesz
zrobimy czekoladowe ciasteczka! -krzyknął podekscytowany, a Alice
zaczęła się z niego śmiać. Jak można aż tak bardzo się
cieszyć z powodu jedzenia?
-Jasne, idźcie zrobić te ciasteczka.
Przynajmniej będzie trochę spokoju od niej. -odezwał się oschle
Styles w kierunku Niall'a. Horan nic nie odpowiedział. Wiedział, że
jeśli zacznie rozmowę na temat jego zachowania, wybuchnie kłótnia.
Zrobiło mi się nie miło, gdy Hazz się tak wypowiedział na mój
temat, ale nie mogłam mu tego pokazać, nie mogłam dać mu tej
satysfakcji, że prowadzi w naszej rywalizacji. Tak, owszem,
rywalizujemy ze sobą. I to na każdy możliwy sposób. Nie chcę,
aby był w czymkolwiek ode mnie lepszy, poza tym, kiedy przegrywa,
fajnie jest patrzeć jak się denerwuje i wybucha złością. Może
patrząc na mój stosunek do niego, wydaje się być mściwa, ale
wcale taka nie jestem. Jedynie dla osoby Styles'a. Dla innych jestem
miła, ale dla Harr'ego nie potrafię. Sam mnie prowokuje do awantur.
-On nie chciał tego powiedzieć, nie
przejmuj się nim. -Niall zaczął usprawiedliwiać zachowanie
Harr'ego. Styles nie miał żadnego usprawiedliwienia, nawet Horan
nie mógł w tej sytuacji pomóc.
-W porządku Niall, naprawdę mam
gdzieś co on o mnie myśli. Nie potrzebuję jego opinii do
szczęścia. -skłamałam. Tak naprawdę było mi bardzo smutno z
powodu, jak Hazz mnie traktuje, ale ja w końcu nie byłam lepsza,
więc czego mogłam się spodziewać?
-Na pewno? -nie dowierzał mi. W końcu
trudno jest się takim czymś nie przejmować.
-Tak, na pewno. -ponownie skłamałam.
Starałam się to robić wiarygodnie, aby Nialler nie dopytywał.
-No dobra, to robimy te ciasteczka?
-zmienił temat, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Nie chciałam
okazać w mieszkaniu chłopaków żadnej swojej słabości, co przez
Styles'a było możliwe. Czasami po większych awanturach nie
wytrzymywałam i gdy byłam sama, płakałam. Chwilowa słabość
daje na przyszłość dużego kopa do działania. To, że czasami
płaczę nie znaczy, że się poddaję, że przegrywam. „Łzy nie
są oznaką słabości, lecz dowodem, że nasze serce jeszcze nie
wyschło i nie stało się pustynią.” - Nathan zawsze mi tak
powtarzał, gdy płakałam. Był jedyną osobą, przy której nie
wstydziłam się tego robić. Teraz nie potrafiłabym uronić
publicznie łzy, przynajmniej nie łzy spowodowanej smutkiem, bólem.
Płacz jest dla mnie bardzo intymną rzeczą.
-Lyn... Lyn... Ally! -Niall zaczął
wymachiwać mi przed oczami, chyba odpłynęłam w świat wspomnień.
Dopiero, gdy powiedział „Ally”, oprzytomniałam. Tylko Mike i
Natt tak do mnie mówili... Przecież on nie wie... Czemu tak
powiedział?
-Jak mnie nazwałeś? -spytałam,
próbując dowiedzieć się tego, nad czym się zastanawiałam.
-Ally. -powtórzył, szeroko się
uśmiechając. -Od Alice, brzmi podobnie. Wszyscy mówią do Ciebie
Lyn, a ja nie chcę być jak wszyscy. Jestem twoim jedynym
przyjacielem. Mogę mówić do Ciebie „Ally”? -spytał, szczerząc
się do mnie. Pomysł nazywania mnie „Ally”, nie wydawał się
pod żadnym kontem dobry. Nawet jeśli był moim przyjacielem i
zawsze poprawiał mi humor, nie mogłam mu pozwolić na to.
-Nie. -odpowiedziałam krótko. Nie
zamierzałam mu wyjaśniać. Wiązało się z tym wiele tłumaczeń
dotyczących przeszłości. To za wcześnie na wyjawienie prawdy.
-Czemu? -spytał zawiedziony. Zrobiło
mi się szkoda, widząc jego minę, jednak nie mogłam pozwolić na
to, aby się dowiedział.
-Nie lubię, gdy ktoś tak do mnie
mówi. Jeśli nie chcesz do mnie mówić Lyn, to wymyśl coś innego,
tylko nie Ally. -skłamałam. Pewna część mnie pragęła, tego aby
ktoś mnie nazywał „Ally”. Gdy powiedział to zdrobnienie,
poczułam się przez chwilę znowu jak beztroska nastolatka w
objęciach idealnego chłopaka i pod tarczą zbyt opiekuńczego
brata.
-No dobra, niech Ci będzie.
-powiedział zrezygnowany i wziął się dalej do robienia ciastek.
Atmosfera między nami nieco się rozluźniła. Po kilku minutach
Niall'owi wrócił dobry humor i zaczął mnie rozśmieszać swoimi
beznadziejnymi żartami. Widząc, że pomaga to tylko chwilowo na
mój zmizerniały nastrój, postanowił użyć mąki. Bez żadnych
skrupułów wysypał na mnie cały kilogram białego proszku. Nie
mogłam być temu obojętna. Chwyciłam w dłonie pierwszą, lepszą
rzecz, jaką znalazłam, czyli cukier puder, który miał służyć
do ozdabiania ciasteczek. Bez zastanowienia wysypałam zawartość
torebki na włosy blondyna, który zaczął piszczeć. Ganialiśmy się
po całej kuchni, bałaganiąc w całym pomieszczeniu. Dopiero, gdy
Niall przez przypadek strącił porcelanową wazę z kuchennej
wysepki, zatrzymał się.
-Harry mnie zabije... -wyszeptał,
przyglądając się z przerażoną miną stłuczonemu naczyniu.
-Co tu do cholery się dzieje?
-krzyknął Hazz, wchodząc do pomieszczenia. Musiał usłyszeć, że
coś spadło.
-Umm... my... to znaczy ja... -zaczął
się tłumaczyć zakłopotany Nialler. Był bardzo zdenerwowany, w
życiu go takiego nie widziałam. Chodzi o tą wazę? Przecież to
tylko przedmiot. No chyba, że była ważna dla Styles'a...
Harry przeniósł swój wzrok na
podłogę i zaniemówił. Niall mówić coś w stylu „przepraszam,
to nie chcący”, ale Hazz nie słuchał go. Wbił wzrok w naczynie
i się zawiesił. Po chwili jednak odwrócił się w naszą stronę.
Zauważyłam gniew na jego twarzy.
-Kto to zrobił?! -krzyknął
rozzłoszczony w naszą stronę. Wolałam milczeć. Jeszcze nigdy nie
widziałam go tak wkurzonego.
-To było niechcący Harry... -Horan
znowu zaczął swoje tłumaczenia niewinnym głosem, lecz Hazz mu
przerwał.
-Jak nie chcący?! -powiedział jeszcze
głośniej niż wcześniej. Szczerze mówiąc zaczęłam się trochę
go bać. -Ty idioto! -wrzasnął na Niall'a. -Dobrze wiesz, jak
bardzo ta waża jest dla mnie ważna! A ty ją zniszczyłeś! -cały
czas krzyczał. Miałam wrażenie, że cała krew, przepłynęła na
jego twarz, był czerwony z gniewu. Nawet jeśli to był bardzo ważny
przedmiot dla niego, nie powinien obrażać Niall'a, przecież nie
potlukł tego celowo.
-Spokojnie, Niall nie zrobił tego
specjalnie. To tylko zwykły przedmiot, nie powinieneś robić z tego
takiego dramatu. -próbowałam załagodzić sytuację, lecz wyszło
zupełnie inaczej niż zakładałam.
-Czy ty słyszysz co mówisz? -tym
razem wydarł się na mnie. -To nie był zwykły przedmiot! Nawet nie
wyobrażasz sobie, jak był bardzo ważny dla mnie, a on go
zniszczył. Nawet nie próbuj go usprawiedliwiać. Dobrze wiedział,
że nikt nie może go tykać. Pewnie ty go do tego namówiłaś, aby
zrobić mi nazłość. Brawo, udało Ci się! -mówił coraz
głośniej. Chyba może jednak, nie powinnam tego mówić, lecz on w
tej chwili przesadził. Jak śmiał powiedzieć, że zrobiliśmy to
celowo? W życiu nie przyszedł by mi na myśl pomysł takiej zemsty.
-Jasne! Bo nie mam nic lepszego do
robienia niż wymyślania zemsty na wielkim Harry'm Styles'ie! -tym
razem to ja podniosłam głos. Nie mogłam pozwalać na to, aby nas
obrażał.
-A tak nie jest?! -spytał rozgniewany
i zirytowany. -Na każdym kroku próbujesz mi dopiec i spawić, abyś
była ode mnie lepsza. Ale wiesz co? Nawet jeśli znajdziesz mój
najbardziej czuły punkt, nie uda Ci się wygrać. Chodzi Ci tylko o
pieniądze i sławe, a teraz chcesz pokazać mi, jak bardzo jesteś
silna. Ale tak naprawdę jesteś słaba. Możesz iść wypłakać się
teraz do rodziców, że Cię obrażam. Proszę bardzo, leć. Jesteś
rozpuszczoną małolatą! Myślisz, że pieniądze i sława to
wszystko, co może się liczyć w życiu. Ale tak nie jest! A wiesz
dlaczego taka jesteś? Bo twoi rodzice poświęcili Ci w dzieciństwie
za mało uwagi. Nie masz pojęcia o prawdziwym życiu. Nie masz
pojęcia jakie wartości są najważniejsze. Tak samo jak twoi
rodzice. Woleli poświęcić swoje życie na pracę i własne
przyjemności, niż na opiekę nad tobą. A wiesz dlaczego? Bo ich
nigdy nie obchodziłaś! Mieli gdzieś to co czujesz. Liczyło się
tylko, abyś wyglądała ładnie przy znajomych. W życiu nikt nie
okazał Ci ani grama miłości, czy zainteresowania. Dlatego jesteś
teraz taką bezuczuciową, sarkastyczną suką! -wręcz wykrzyczał
te zdania prosto w moją twarz. Mówiąc o moich rodzicach, uderzył
w mój czuły punkt. Czy miał rację? Czy rzeczywiście ich nigdy
nie obchodziłam? Nie, nie, nie. Może nie zawsze mama miała dla
mnie czas, ale nie było tak jak mówił Styles. Czułam, że łzy
zbierają się mi do oczu. Nie mogłam pokazać przy nich, że jestem
słaba.
-Masz rację. Jestem bezuczuciową,
sarkastyczną suką. -wysyczałam to zdanie prosto w jego twarz i
wyszłam z kuchni. Chwyciłam kluczyki od mojego samochodu, które
Hazz zostawił w przedpokoju i nie czekając na czyjąś reakcję,
wyszłam z mieszkania Styles'a. Gdy tylko wyjechałam z posiadłości
Harr'ego, dałam upust swoim emocjom. Nie mogłam powstrzymać łez.
To było zbyt wiele jak na jeden dzień. Ledwo widziałam, co dzieje
się na jezdni, przez zapłakane oczy. Miałam szczęście, że
jezdnia była w miarę pusta i nie było nigdzie policji. Nie
jechałam wtedy przepisowo. Na prawdę w tamtej chwili miałam
przepisy w głębokim poważaniu. Gdy tylko znalazłam się w
mieszkaniu, od razu się położyłam. Beccy nawet nie usłyszała,
że weszłam. Może to i dobrze. Nie mogła widzieć, jak płaczę.
Tylko Natt, mógł być tutaj ze mną w tym momencie, ale to było
niemożliwe. To przeszłość. Natt'a już nie ma. Kolejny potok łez
wylał się z moich oczu z podwójną siłą. Harry uderzył w
najbardziej mój czuły punkt. Ciekawe czemu? Skąd tak się zna, nad
sprawiami rodzinnymi? Wiem jedno. To co było wcześniej, było
niczym. Nasze poprzednie kłótnie były małymi bitwami. Teraz
Styles rozpętał wojnę, której nie zamierzam przegrać.
_______________________________
I jak wam podoba się 13 rozdział? I co teraz sądzicie o relacjach Harr'ego i Lyn? Kiedy pod poprzednimi rozdziałami widziałam komentarze, że ich relacje się poprawiają i, że będzie lepiej między nimi, trochę mnie to śmieszyło, bo wiedziałam co będzie dalej. Jak widzicie Hazz uderzył w czuły punkt Lyn? Macie jakiś pomysł o co chodzi? I kim jest Mike i Natt? Często o nich będzie Lyn wspominać, ale tak dla jasności dopiero w epilogu tej części wyjaśni się cała prawda o Lyn, jej przeszłości, Mike'u, Nathanie i Rebecce.
Dobra, nie zdradzam więcej fabuły. Jeszcze jedno. W końcu założyłam aska na pytania od was (chciałam dać najpierw mojego poprzedniego, ale wole, zeby znajomi nie wiedzieli, że piszę, to taki sekret xD) . No więc niżej podaje link do aska i innych takich rzeczy, gdzie mnie znajdziecie. Możecie zadawać pytania dotyczące bohaterów, wasze rozkminy na temat ich dlaszych losów, relacji. Możecie się pytać też o mnie. Raczej nie mam nic do ukrycia (oprócz fabuły xD). No to zapraszam na aska. Na każde pytanie odpowiem, na hejty też xD Aaa na koniec znow sprawa "komentarze". Nie zakładam limitu, ale coś zrobić muszę. Jak wiecie jestem w trzeciej gimnazjum, za równe 3 tyg zaczynają mi się egzaminy, więc muszę sobie powtórzyć wiele rzeczy. W tą niedzielę pojawi się jeszcze rozdział, ale już w następną środę nie. Do egzaminów dodaje raz w tygodniu rozdziały. Po egzaminach pomyślę czy będzie jeden czy dwa tygodniowo. To zależy jak będziecie komentować. Z ankiety wiem, że na pewno czyta 12 osób, a ostatnio skomentowało 6 (to i tak dużo xD). Do niedzieli <3
ask: http://ask.fm/EmilyJenny_
instagram: http://instagram.com/jestemdzunior#
Tt: @EmilyJenny_
mail: martyna__11@onet.eu martyna.kaczmarczyk15@gmail.com
Ten rozdział mega mnie zaszokował! Jest okropny ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa :) Bardzo dużo w nim emocji i jest to... świetne !
OdpowiedzUsuńDziękuję za anonimowe komentarze :) Twoja wierna czytelniczka pingerowa <3
No i znowu się cudownie rypła sprawa.... ; D
OdpowiedzUsuńJa chcę już coś pikantnego.. ^ ^
pikantnego? w jakim sensie? :D jak napiszesz mi co masz mniej więcej na myśli to, da się zrobić po 20 rozdziale, bo nie mam czasu zmieniać fabuły, aczkolwiek wydaje mi się, że z tego co napisałam, od teraz akcja się rozkręca, więc w sumie w każdym rozdziale coś się będzie działo, ale czy to będzie aż "pikantne", to trudno mi powiedzieć. :D
UsuńSpokojnie Em, ona jest tylko głodna i ma ochotę na coś pikantnego... A co do rozdziału to moje zdanie znasz, wszystko co zrobisz TY jest najlepsze! (Niestety nie będę mogła się tym kierować przy konkursie :c O Foch!)
UsuńBooże ! Aż się popłakałam razem z Alice ;/ Harry mocno przesadził i mam nadzieję, że sam też do tego dojdzie .... Jestem zaskoczona i teraz jeszcze bardziej ciekawa następnych rozdziałów ;> Jejuu , tyle emocji w tym rozdziale . A już liczyłam na coś milszego między Harrym i Lyn.. A tu takie coś ... Nie rozumiem Harrego ;c
OdpowiedzUsuńCzekam na nn i dziękuję za nominację :) :*
Buziaczki, Karinka <3
Szczerze mówiąc, jak po napisaniu tego rozdziału, czytałam go ponownie, też się trochę popłakałam w tym momencie. Co do zachowania Harr'ego - powinnaś zrozumieć w 14/15 rozdziale. :) Cieszę się, że rozdział Ci się podobał. <3
Usuńpliissssssssss niech oni sie jakoś dogadają, oni muszą byc razem / Lexi :******
OdpowiedzUsuńspokojnie, wszystko w swoim czasie ^^ o to chodzi, aby nie było od razu "love story" :D Ta historia nie miałaby sensu, gdyby od razu się w sobie zakochali i żyli długo i szczęśliwie. To jest oczywiste, że kiedyś się zejdą, ale w życiu nie zawsze jest kolorowo i przed Alice i Harry'm jeszcze dłuuuga droga. <3
UsuńBoskie;3, czekam na nn;D
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do liebster award wiecej informacji u mnie:
OdpowiedzUsuńharry-styles-moim-bogiem.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html?m=1