niedziela, 6 kwietnia 2014

More Than famous || Rozdział 14

 komentarz = szacunek i motywacja dla autora

"No we don't get down
We can turn this 'round
And maybe
It's today ahh yeahh"

-Lyn! Wstawaj! -wyrwał mnie ze snu irytujący o tej porze głos Beccy. Przekręciłam się leniwie w jej stronę i niechętnie podniosłam powieki.
-Coś się stało? -spytałam lekko przestraszonym głosem. Zwykle nie budziła mnie wcześnie rano bez powodu, a w tej chwili nie widziałam żadnego powodu.
-Chciałam zapytać się Ciebie o to samo. Wróciłaś wczoraj wieczorem, a miałaś zostać na noc. -zaczęła mi wyjaśniać wszystko po kolei. Nagle spojrzała się na moją twarz i zrobiła przestraszoną minę. Aż taka jestem brzydka, że tak reaguje na mój widok? -Boże, Lyn... -przyłożyła dłonie do ust. O co jej do cholery chodzi? -Czy ty płakałaś? -dodała po kilku sekundach ciszy. No pięknie... Całkowicie zapomniałam o wczorajszym wieczorze, o rozmowie ze Styles'em. Na samą myśl o wydarzeniu z poprzedniego dnia poczułam silne ukłucie w serce. Bolało bardzo... I nadal boli... W dodatku znowu miałam ochotę wybuchnąć płaczem, ale nie mogłam zrobić tego przy Becks. Nie mogę jej powiedzieć o umowie, poza tym mogę płakać tylko przy Nathanie... Ale Natt'a już nie ma...
-Umm... -zaczęłam niepewnie, wciąż myśląc co powinnam jej powiedzieć. -Tak. -potwierdziłam jej obawy, a ona zrobiła jeszcze większe oczy ze zdziwienia i przerażenia. Widziała mnie tylko raz płaczącą, ale wtedy miałam bardzo sensowny i jasny powód, a teraz? Dla Beccy płacz u mnie był czymś nierealnym, równającym się z cudem.
-Co się stało? -usiadła na brzegu łóżka i wbiła swój wzrok we mnie. Oczekiwała wyjaśnień. Wyjaśnień, których nie mogłam jej dać. Źle się z tym czułam, ale musiałam ją okłamać, przynajmniej częściowo.
-Pokłóciłam się z Harry'm. -ten fakt powiedziałam zgodnie z prawdą. Miałam nadzieję, że nie będzie wnikać, ale oczywiście nadzieja matką głupich.
-O co poszło? -dopytywała. Ehh... wiedziałam, że nie odpuści.
-Taka mała sprzeczka... Właściwie to o głupotę... Harry czepia się, że za dużo czasu spędzam z Niall'em, a ja z Horan'em się tylko przyjaźnię i się przez to pokłóciliśmy. -skłamałam. Beznadziejne kłamstwo, prawda? Ale nie miałam czasu, aby wymyślić coś innego. O tak wczesnej porze mój mózg pracuje jedynie w umiarkowanym stopniu.
-Czyli Harry jest zazdrosny... -podsumowała Beccy. Nie, Harry wcale nie jest zazdrosny. Wiedziałam, że teraz sypnie mi jakąś dobrą radą, która akurat w tej chwili nie jest mi potrzebna, bo w końcu wcale nie chodzi o Nialler'a. -Wiesz, jak jest zazdrosny, to znaczy, że mu zależy na Tobie, więc z jednej strony to dobrze. Ale musicie sobie wszystko spokojnie wyjaśnić. -zaczęła mi doradzać, co powinnam zrobić. Jest kochana, że chce dla mnie dobrze, ale gdyby tylko wiedziała prawdziwy powód kłótni ze Styles'em...
-Dziękuję Becks, jesteś kochana. -przytuliłam siostrę w ramach podziękowań. -Muszę iść się wykąpać. Wyglądam pewnie jak zombie. -zaśmiałam się pod nosem ze swojego wyglądu. Na prawdę musiałam wyglądać okropnie, roztrzepane włosy, rozmazany od łez makijaż i podpuchnięte oczy. Tak nie powinna wyglądać „dziewczyna” Harr'ego Styles'a.
-Prysznic dobrze Ci zrobi. -stwierdziła Rebecca i wstała z łóżka. -Zrobię Ci coś do jedzenia w tym czasie. -powiedziała na odchodne i skierowała się do kuchni. Ja mozolnie wstałam z łóżka i wyciągnęłam parę granatowych spodni, kremowy sweterek i czystą bieliznę. Z tym zestawem poszłam do łazienki, gdzie wzięłam orzeźwiający prysznic. Założyłam na siebie czyste ubrania, zrobiłam delikatny makijaż, aby ukryć zmęczenie na twarzy, a mokre włosy zostawiłam rozpuszczone, żeby mogły swobodnie wyschnąć. Gdy wyszłam z łazienki do moich nozdrzy doszedł słodki zapach. Idąc tym tropem, znalazłam się w kuchni, gdzie zastałam Rebeccę stojącą przy kuchence i Niall'a, siedzącego na krześle przy stole. Zdziwiła mnie jego obecność. Przecież nie mówił, że przyjdzie, a nigdy nie przychodził bez zapowiedzi.
-Hej Lyn! -szeroko się do mnie uśmiechnął. Jego uśmiech zawsze działał na mnie uspokajająco.
-Cześć Niall. Nie chcę być niemiła, ale co ty tutaj robisz? -skrzyżowałam dłonie na klatce piersiowej i posłałam mu przenikliwe spojrzenie. Mam nadzieję, że Harry go nie wysłał. Właściwie to po co Harry miałby wysłać do mnie Niall'a? Ale ja jestem głupia. Przecież nie obchodzę Styles'a.
-Martwiłem się o Ciebie. Wczoraj wyszłaś z mieszkania Harr'ego nic nie mówiąc. Potem dzwoniłem do Ciebie wiele razy, ale miałaś wyłączony telefon. Już myślałem, że coś Ci się stało. Zawsze ode mnie odbierasz. -tłumaczył wszystko po kolei ze zmartwieniem wyrysowanym na twarzy. Jest taki kochany!
-Przepraszam, komórka mi się rozładowała. -skłamałam. Tak naprawdę celowo wyłączyłam telefon, ponieważ każdy z chłopaków, oprócz Harr'ego, próbował się do mnie dodzwonić, a to tylko zakłócało mój spokój, którego potrzebowałam minionej nocy.
-Wszystko w porządku? -spytał zmartwiony, a ja tylko pokiwałam twierdząco głową. Tak naprawdę nie byłam pewna czy jest w porządku.
-Jestem tylko trochę głodna. W końcu nawet nie udało mi się spróbować naszych ciasteczek. -zaśmiałam się cicho pod nosem i zajrzałam Beccy przez ramię, sprawdzając co pichci.
-Już kończę. -odezwała się siostra. Zrobiła mi pysznego omleta, którego posmarowałam nutellą. Tyle kalorii!
-No, wczoraj nie zdążyłaś spróbować ciasteczek, dlatego przyniosłem Ci je dzisiaj. -wskazał na pudełko stojące na stole. Jak ja mogłam go nie zauważyć? Od razu wzięłam pudełko do rąk i otworzyłam pokrywkę. Czekoladowe ciasteczka! Moje czekoladowe ciasteczka! Tak, wiem. Brzmię jak psychopatka, ale jeśli w grę wchodzą czekoladowe ciasteczka, to nic innego się nie liczy. To takie moje małe uzależnienie.
-Jesteś kochany! -krzyknęłam na całą kuchnię, a Beccy pokręciła tylko głową z niedowierzania.
-Kilka czekoladowych ciastek, a Lyn już jest wniebowzięta. One działają na nią lepiej niż Harry. -zaśmiała się pod nosem, a twarz Niall'a przybrała grymas.
-Harry wcale nie działa na Lyn. -odezwał się Horan, Beccy posłała mu przenikliwe spojrzenie, a ja kopnęłam Niall'a pod stołem. -Auu... -powiedział z bólu, a ja zaczęłam się śmiać. Miałam nadzieję, ze Becks nie wyłapała niczego z kontekstu. -To znaczy, nic nie działa na nią bardziej niż Harry. -poprawił się blondyn i sztucznie szeroko się uśmiechnął. Gdy Rebecca odwróciła się ponownie w stronę kuchenki, z ust Niall'a wyczytałam pytanie „Co to miało być?”. Ja tylko w ten sam sposób odpowiedziałam „Potem Ci powiem.”. Najlepszy sposób do porozumienia się. Niestety tylko do prostych słów. Szybko dokończyłam swojego omleta i włożyłam brudne naczynia do zlewu. Zamierzałam je później pozmywać. Nie miałyśmy zmywarki, musiałyśmy oszczędzać.
-Beccy, ty chyba często nocujesz u Lyn, prawda? -spytał melodyjnym głosem Horan. Ostatnio często w moim mieszkaniu widział Rebeccę. Właściwie rzadko kiedy jej nie widział. W końcu jak mieszkała ze mną, to gdzie miała się podziać? No, ale każdy myśli, że nie mieszka tutaj.
-Tak, ostatnio często. -potwierdziła jego spostrzeżenia Becks. Stała oparta o blat z talerzem w ręku i zajadała się omletem.
-Ugh... -lekko się zdenerwowałam widząc, że Niall siedzi, a Beccy musi stać. -A myślałam, że Niall Horan jest dżentelmenem. -powiedziałam sarkastycznie w stronę chłopaka. On spojrzał się na mnie ze zdezorientowaną miną, a Beccy zaczęła się śmiać. Dopiero wtedy przeniósł swój wzrok na nią i zrozumiał o co chodzi. Od razu się podniósł.
-Beccy, może usiądziesz? -zaproponował jej, wskazując na krzesło. Zaczęłam się z niego śmiać. Zdecydowanie swoim zachowaniem poprawił mi humor. W myślach pojawiło mi się wyobrażenie Niall'a i Beccy razem. Wyglądaliby razem uroczo. Nie za wysoki blond włosy głodomorek i jeszcze niższa, drobna brunetka z nieśmiałym uśmiechem na twarzy. Idealnie do siebie by pasowali. Na samą myśl ich razem, szeroko się uśmiechnęłam.
-Co jest Lyn? -Becks zauważyła, że nad czymś się zastanawiam.
-Tak sobie tylko rozmyślam. Nie ważne. Pyszne śniadanie mi zrobiłaś siostrzyczko. Dziękuję. -posłałam jej ciepły uśmiech i wstałam z krzesła. -To co Niall? Może się przejdziemy? -zaproponowałam chłopakowi. Wiedziałam, że oczekuje ode mnie kilku wyjaśnień, między innymi związanych z Beccy. Nie mogłam z nim o tym rozmawiać w mieszkaniu, przy Rebecce. Mogła wszystko usłyszeć. Nie mogła dowiedzieć się prawdy, przynajmniej nie w taki sposób. Kiedy już to się skończy, powiem jej wszystko, ale jeszcze nie teraz. Robię to dla niej. Tylko i wyłącznie dla niej. Nie potrzebuję tych pieniędzy dla siebie. Gdyby mi bardziej zależało na pieniądzach, niż na życiu siostry, mogłabym już dawno być w stanach z moją „kochaną” rodziną i nie martwić się o to w jaki sposób Styles może mnie obrazić. Ba! Pewnie nawet bym nie poznała Harr'ego. I wszystko by było proste. Nie miałabym powodu do złości i nerwów. Pewnie teraz siedziałabym na miękkiej, skórzanej kanapie wtulona w Natt'a. Ciekawe, czy gdybym została, nadal bym była z Nathan'em? Ta myśl dręczy mnie od samego wyjazdu. Ale to on zrezygnował, nie ja. Nie walczył. Sam stwierdził, że nie ma sensu tego ciągnąć, że prędzej, czy później odległość nas zniszczy. To jego wybór, nie mój. Moim wyborem było tylko życie Rebecci. Ciekawe, czy gdybym została TAM, ona teraz by żyła? Skąd by wzięła pieniądze na leczenie? Gdzie by mieszkała? Czy zniosłabym myśl, że coś mogło jej się stać, siedząc w ogromnym mieszkaniu mamy, nosząc cholernie drogie ciuchy? Nie żałuję, że tak postąpiłam. Z tym wyborem wiązało się wiele negatywnych konsekwencji, ale jest też jedna pozytywna rzecz, może jedyna, ale jest. Beccy jest tutaj, ze mną i dzięki mnie będzie jeszcze długo.
-O czym tak myślisz Lyn? -moje dumanie przerwał Niall. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, gdzie jesteśmy. Zdążyliśmy już przejść spory kawałek. Doszliśmy do cichszej strony parku, gdzie nie ma zbyt dużo osób. Każdy kto tutaj przychodzi, chce odpocząć i spokojnie spędzić wolny czas, czytając książkę, czy rysując, opierając się o pień drzewa.
-Tak tylko sobie rozmyślam, co by było, gdybym niektóre sytuacje rozegrała inaczej. -wyjaśniłam, wymuszając na swojej twarzy delikatny uśmiech. Niall był jedną z nielicznych osób, przy której mogłam być w stu procentach sobą, nawet jeśli nie znał o mnie całej prawdy.
-Żałujesz, że przeprowadziłaś się do Londynu? -spytał, wprowadzając mnie z zdezorientowanie. Niepotrzebnie tak zareagowałam, ponieważ każdy, nawet Styles wiedział, że nie mieszkałam wcześniej w Londynie. Nikt nie wiedział, gdzie dokładnie wcześniej byłam. Niall wie tylko, że w stanach, nie podałam mu konkretnych informacji.
-Nie. -odpowiedziałam bez większego namysłu. Na to pytanie sama sobie dałam przed chwilą odpowiedź, nie zamierzałam ponownie tego wyjaśniać. -Z jednej strony jest to jeden z lepszych wyborów. -tym razem szczerze się uśmiechnęłam. Cieszyłam się, że dzięki mnie Rebecca żyje.
-Dlaczego Beccy nie wie o Harry'm? -wiedziałam, że w końcu o to zapyta. Ale nie widzę powodu, dlaczego go to dziwi. Przecież to oczywiste, że tylko oni wiedzą o umowie.
-W umowie było, że oprócz was nikt nie może się dowiedzieć, dlatego nie mogłam jej powiedzieć. -wyjaśniłam mu pokrótce.
-Nie przeszkadza Ci to, że ją okłamujesz? -kontynuował swoje pytania.
-Przeszkadza, nawet nie wiesz jak bardzo. Ciągle się obwiniam za to, że ją okłamuję, ale nie mogę nic zrobić. Ona nie może się dowiedzieć, nawet jeśli bardzo bym tego chciała. -odpowiedziałam i wypuściłam powietrze z płuc. Czy ufałam Niall'owi? Kolejna myśl, która zaczęła mnie dręczyć. Mówiłam mu dużo, ale i tak nie wystarczająco dużo. Horan jest bardzo troskliwy i opiekuńczy, nie naciska na nic, choć jestem pewna, że chce wiedzieć niektóre rzeczy.
-Jeśli złamiesz umowę, nic wielkiego się nie stanie. Przecież skoro się przyjaźnicie, ona nikomu nie powie. Kto jak kto, ale według mnie ona zasługuje naprawdę. -jednak potrafi pomóc. Ma rację. Beccy nie zdradzi nikomu tej tajemnicy. Bo po co miałaby to robić?
-Masz rację. Dziękuję. Porozmawiam z nią o tym niedługo. -obiecałam chłopakowi i przytuliłam w ramach podziękowań.
-Nie ma sprawy. Ja po prostu chcę dobrze dla Ciebie. Nie chcę patrzeć, jak cierpisz. Wiem, że Beccy wie o wiele więcej ode mnie i w niektórych rzeczach ona pomoże Ci bardziej, niż ja, ale musi wiedzieć o umowie. -powiedział, jeszcze mocniej mnie przytulając. Mimo, że był to tylko zwykły przytulas, dawno nie poczułam od nikogo takiego ciepła. Brakuje mi tego.
-Co masz na myśli? -przez głowę zaczęły przechodzić mi różne scenariusze. Byłam pewna, że Niall domyśla się, że czegoś nie wie, ale nie wiedziałam, że jest aż tego pewien.
-Każdy ma jakąś przeszłość. Ty też, tylko twoja nie jest taka kolorowa jak innych. Musiałaś dużo przejść i cierpieć. Nie mam pojęcia co spotkało Cię w życiu i nie musisz mi tego mówić, bo wiem, że pewnie jest Ci z tym ciężko. -powiedział na jednym wydechu. Jest taki kochany. Wie, że coś jest na rzeczy, ale nie naciska. To jest w nim najlepsze.
-To za wcześnie, aby o tym rozmawiać. -z moich oczu mimowolnie na samo wspomnienie uroniła się pojedyncza łza. -Dziękuję, że nie naciskasz. -nieśmiało uśmiechnęłam się do chłopaka, a on koniuszkiem palca wytarł spływającą po moim poliku łzę.
-Drobiazg. -odpowiedział łagodnym głosem i uśmiechnął się do mnie, łagodząc wszelki ból w moim sercu.
-Dlaczego właściwie mi pomagasz? Ciągle mnie bronisz przed Harry'm? Stajesz po mojej stronie? -w końcu zadałam pytanie, które dręczyło mnie od dłuższego czasu. Za każdym razem, kiedy kłóciłam się z Harry'm, Nialler bronił mnie. Był zawsze, gdy go potrzebowałam.
-Nie zasługujesz na to, aby ktokolwiek Cię ranił. Nie zasługujesz na cierpienie. Harry nie jest wcale taki, jakiego ty znasz. Jesteście do siebie podobni. On też dużo przeszedł w życiu. Cały czas trzymał całą złość w sobie. Zawsze był spokojny, nigdy arogancki i chamski. Dopiero, gdy poznał Ciebie, zaczął się tak zachowywać. Obydwoje potrzebujecie czasami wyładowania i natrafiliście na siebie. On całą złość wykłada na Tobie, a ty na nim. Udajesz twardą i on złapał ten haczyk, więc myśli, że ty i tak się tym nie przejmujesz, ale ja widzę, że sprawia Ci przykrość. Ktoś Cię w końcu musi przed nim bronić. -zaczął mi wszystko opowiadać, a ja nie mogłam uwierzyć, że to może być prawda. Harry ma jakąś przeszłość? Jaką? Co się takiego wydarzyło, że ten chłopak ma w sobie tyle złości? Skoro wczoraj zaczął wytykać mi problemy z rodzicami, to może sam takie miał?
-Mógłbyś mi powiedzieć, jaką Harry ma przeszłość? Rozumiem jeśli nie, w końcu wy się przyjaźnicie, a on mnie nawet nie lubi. -w duchu jednak miałam nadzieję, że Niall mi powie. Potrzebowałam to wiedzieć. Może to zmieniłoby moje podejście do Harr'ego? Kilka razy próbowałam być miła, ale bez skutku. Żaden argument nie działał, ale teraz może podziała? Może będę potrafiła normalnie z nim rozmawiać, bez żadnych kłótni?
-Nie wiem, czy Harry byłby zadowolony, ale powiem Ci. Powinnaś wiedzieć. Ten chłopak sprawił Ci wiele cierpienia, więc powinnaś znać przyczynę. Kiedy Harry miał 7 lat, jego rodzice się rozwiedli. On bardzo to przeżył. Trudno mu było patrzeć, jak jego mama płakała wieczorami. Ma bardzo słaby kontakt z ojcem. Początkowo jego ojciec wcale się nie odzywał do Harr'ego. Nastoletnie lata były ciężkie dla niego. Wtedy, gdy najbardziej potrzebował ojca, był sam. Potem, gdy dostaliśmy się jako zespół do X-Factora, również nie był łatwo. Pojawili się hejterzy, a Harry z nas wszystkich najbardziej to przeżywał. Nie raz widziałem go płaczącego, ale nigdy złego. Teraz nie płacze, znalazł inny sposób na rozładowanie, znalazł Ciebie. -Niall wszystko mi wytłumaczył, a ja czułam się zażenowana swoim zachowaniem. Byłam okrutna i podła dla Harr'ego. Gdybym tylko wiedziała o jego przeszłości, na pewno byłabym dla niego o niebo milsza. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że Harry kilka razy próbował być dla mnie miły, ale za każdym razem go odpychałam. Tak samo jak on potrzebowałam rozładowania. Czemu padło na niego? Na osobę, która wycierpiała równie dużo jak ja. Nasza znajomość nie musiała wcale tak wyglądać. Przecież mogliśmy się przyjaźnić. To wcale nie jest trudne być miłym dla siebie. Przy bodajże Becks potrafimy być dla siebie mili. Czemu nie możemy być na co dzień tacy dla siebie? Może jeśli on by wiedział o mojej przeszłości, zachowałby się inaczej? Może zareagowałby tak, jak ja teraz?
-Jestem okropna. Jak ja mogłam się tak zachowywać w stosunku do niego? -sama siebie karciłam za swoje zachowanie. Nie miałam żadnego dobrego usprawiedliwienia.
-Spokojnie. -Niall mnie przytulił. -Nie obwiniaj się za to. Nie wiedziałaś o niczym. On też nie jest lepszy. Wasze relacje budują dwie strony, nie tylko ty je zepsułaś. -próbował załagodzić moje myśli, jednak ja nadal czułam się winna. Fakt, że jego zachowanie nie należało do tych najmilszych, ale próbował, a ja to zlekceważyłam. -Lyn, proszę, nie mów mu, że wiesz. -poprosił mnie Niall, a ja pokiwałam tylko twierdząco głową.
-Jesteś wspaniałą osobą Niall. W życiu nie spotkałam milszej osoby. Jak to jest, że nadal jesteś sam? Zasługujesz na to, aby być szczęśliwym. -spojrzałam się w błękitne oczy chłopaka. Były piękne, lecz gdy powiedziałam, że zasługuje na szczęście, nagle iskierki w jego oczach wygasły. Co jest Niall?
-Nie, nie zasługuję. -spuścił głowę w dół i nerwowo zacisnął wargi. Czy to odpowiedni moment do rozmowy? Wiem, że poruszyłam trudny dla chłopaka temat. W życiu go tak przygnębionego nie wiedziałam.
-Zrozumiem jeśli mi nie powiesz, w końcu ja też Ci o wielu rzeczach z mojego życia nie powiedziałam. Widzę, że coś jest nie tak. Gdy wspomniałam, że zasługujesz na bycie szczęśliwym, nagle posmutniałeś. Chciałabym Ci pomóc. -chłopak podniósł głowę do góry. Ujrzałam na policzkach chłopaka kilka łez. Co musiało się wydarzyć, że zawsze uśmiechnięty chłopak płacze?
-Jestem dupkiem Lyn. Większym niż Harry. -jeszcze mocniej zacisnął wargi i przymknął oczy, powodując, że kolejne łzy ujrzały światło dzienne.
-Nie mów tak. Jesteś najwspanialszą osobą na świecie, jaką znam. -próbowałam podnieść chłopaka na duchu, jednak na marne.
-Widocznie poznałaś mało osób. -powiedział smutnym głosem. Nie miałam pojęcia co mam zrobić, co powiedzieć. -Mogłem teraz być szczęśliwy, ale z własnej głupoty nie jestem. Zraniłem najcudowniejszą osobę na całym świecie. -z jego oczu zaczęły strużkiem lecieć łzy. Czy to możliwe, że Niall kogoś skrzywdził? Przecież on jest taki dobry. Nie mógłby nikomu nic zrobić, ani fizycznie, ani psychicznie.
-Nie płacz, proszę. -Przytuliłam chłopaka, a on jeszcze bardziej zaczął płakać. Ten widok mógłby wydawać się nierealny, ale Niall naprawdę płakał w moją koszulkę. W dodatku byłam od niego o kilka centymetrów wyższa, więc mój wzrost ułatwiał to.
-Nie mogę sobie wybaczyć tego, co jej zrobiłem. -ahh, czyli chodzi o dziewczynę. Czy on z nią był? Co jej zrobił? -Była taka dobra, a ja wszystko spieprzyłem. -cały czas łkał. Było mi bardzo przykro z jego powodu. Martwiłam się o tego nie za wysokiego głodomorka.
-Chcesz o tym porozmawiać? -odsunęłam się od niego na kilka centymetrów, a on pokiwał twierdząco głową. Usiedliśmy pod drzewem na trawie naprzeciwko siebie.
-Ma na imię Alex. Jest w twoim wieku. -zaczął opowiadać mi o tajemniczej dziewczynie. -Jest śliczną, nie za wysoką blondynką. Robi piękne zdjęcia. I ma siostrę bliźniaczkę- Camille, która przez pewien czas była z Louis'em, ale nie wyszło im. Oni przynajmniej rozstali się w zgodzie.
-Alex była twoją dziewczyną? -spytałam, chcąc potwierdzić moje przypuszczenia.
-Tak. -skinął twierdząco głową. -Zakochałem się w niej od pierwszego wejrzenia. Możesz w to nie uwierzyć, ale naprawdę tak było. Spotkałem ją w Paryżu podczas pierwszej trasy koncertowej. Wtedy nie zapytałem jej nawet o imię, tylko o numer, który zgubiłem. Rok później spotkałem ją ponownie. Okazało się, że jest córką przyjaciela Paul'a. Wtedy jeszcze mieszkaliśmy wszyscy razem i ona też mieszkała z nami. Najpierw się przyjaźniliśmy, potem byliśmy razem. Było idealnie, dopóki ona nie wyjechała do swojej mamy. Harr'emu coś odwaliło i rozwalił nasz związek. Oczywiście przeszło mu i żałował tego, ale ja zamiast to naprawić, jeszcze bardziej zwaliłem. Ona mnie potrzebowała, jej mama była chora, a mi załączył się honor. Zacząłem się spotykać z inną dziewczyną, aby była zazdrosna. To było żałosne. Ona mnie kochała, a ja zachowałem się jak ostatni palant. Po jakimś czasie zrozumiałem, że robię źle i udało nam się odbudować nasze relacje. Jej mama wtedy umarła, było jej bardzo ciężko. Pamiętam każdą spędzoną chwilę z nią. Było idealnie. Dopóki znowu coś mi nie odbiło. Zacząłem spotykać się z inną dziewczyną, początkowo była to tylko przyjaźń, ale gdy ona chciała coś więcej, ja nie odepchnąłem jej. Okłamywałem Alex. Gdy Alexandra się o tym dowiedziała, miała wypadek. Straciła pamięć. Wykorzystałem to i udawałem, że jesteśmy szczęśliwą, zakochaną parą. Ona o wszystkim sobie przypomniała no i tak skończył się nasz związek. Minął już rok. Ona mnie nienawidzi. Nie chce mnie znać. Tak bardzo za nią tęsknię. Chciałbym to naprawić, ale nie potrafię. Próbowałem już wszystkiego, ona nie chce mi wybaczyć. Nie zasługuję na nią, nie zasługuję na szczęście. Tak bardzo ją kocham. -z oczu Niall'a leciały już pojedyncze łzy. Wpatrywał się pustym wzrokiem przed siebie. Było mi go bardzo szkoda.
-Nadal uważam, że zasługujesz na szczęście. Może zrobiłeś w swoim życiu kilka złych rzeczy, ale zrobiłeś też wiele dobrych. Nie możesz się poddać. Jeśli rzeczywiście ją kochasz, musisz o nią walczyć. Musisz jej pokazać, że Ci zależy. Jeśli ona Cię również kocha, powinna Ci wybaczyć, a jeśli Cię nie kocha, to szkoda twoich łez. Wierzę w Ciebie. Jesteś tylko człowiekiem, a ludzie popełniają błędy, to normalne. Każdy zasługuje na szczęście. Każdy. A ty szczególnie Niall. -skończyłam swój monolog i poczułam, jak chłopak się na mnie rzuca.
-Dziękuję. -szepnął mi na ucho i jeszcze bardziej zacisnął uścisk. Było mi miło, że mogłam komuś przynajmniej w taki sposób pomóc. -Ty też zasługujesz na szczęście Lyn. Na pewno kiedyś je znajdziesz.
-Dziękuję Niall. -uśmiechnęłam się do chłopaka, który odwzajemnił mój uśmiech. Zdecydowanie wolałam go uśmiechniętego, niż płaczącego.
-Więc co powinienem zrobić? -spytał z nadzieją w głosie, że dam mu kolejną radę.
-Zacznij od małych rzeczy. Wiesz, gdzie teraz mieszka, albo gdzie możesz ją znaleźć? -spytałam, obmyślając plan.
-Wiem, gdzie mieszka, ale tam jest jej siostra i tata. Gdy ostatnio przyszedłem do niej, jej siostra nawet nie wpuściła mnie do mieszkania. Nienawidzi mnie bardziej niż Alex. -zaśmiał się cicho pod nosem. Próbowałam sobie wyobrazić, jak ta dziewczyna wygania Niall'a z mieszkania. -Ale Harry wie, gdzie Alex pracuje. Oni się przyjaźnią, czasami spotykają. Muszę z nim pogadać. -gdy Niall wspomniał, że Harry spotyka się z tą dziewczyną, poczułam ukłucie w sercu. Niby tylko się przyjaźnią, ale jednak... dziwne uczucie.
-Gdy zdobędziesz ten adres, musisz tam iść, najlepiej z bukietem róż. Próbuj aż do skutku. Wysyłaj listy, rób wszystko, aby pokazać jej, jak bardzo ją kochasz. -powiedziałam chłopakowi mój pomysł.
-Lyn, chciałabyś, aby jakiś chłopak w taki sposób się o Ciebie starał? -nagle Niall zadał pytanie, które nie dotyczyło jego Alex.
-Cóż, nie wiem. Chyba tak. Wydaje mi się, że każda dziewczyna marzy o takich przeprosinach. -wyjaśniłam blondynowi. W sumie miło by było dostać od chłopaka bukiet róż.
-Ok, dziękuję. Mam nadzieję, że Hazz mi pomoże. -uśmiechnął się do mnie i ponownie przytulił. Nagle zaczął mnie łaskotać. Coś, czego nienawidzę najbardziej na świecie. Łaskotki to mój słaby punkt. Zaczęłam się śmiać w niebo głosy. Musiałam wyglądać jak wariatka, choć w sumie Horan nie lepiej. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Cudem udało mi się uciec od chłopaka. Położyłam się na trawie, próbując opanować śmiech. Nialler zaczął iść w moją stronę. Szybko wymyśliłam chytry plan mściwej zemsty. Gdy był coraz bliżej mnie, podstawiłam mu nogę tak, że wylądował na ziemi tuż obok mnie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili dołączył do mnie i razem śmieliśmy się z siebie nawzajem i naszej głupoty. Zachowywaliśmy się jak przedszkolaki, ale o to właśnie chodziło, prawda? Chcieliśmy się dobrze bawić, nic więcej. Nie potrzebowaliśmy do dobrej zabawy alkoholu. Wystarczyła nam tylko nasza obecność. Tego dnia oboje nawzajem poprawiliśmy sobie humor i daliśmy dobre rady. Niall jest wspaniałym przyjacielem. Jestem pewna, że bez niego nie wytrzymałabym w tym „związku” z Harry'm. Horan zawsze mnie bronił i wspierał. Nadal to robi. Tak bardzo jest mi przykro z powodu Alex. Trudno mi uwierzyć, że mógł coś takiego zrobić. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży. Dziewczyna jest ogromną szczęściarą, że na swojej drodze natrafiła Niall'a. W sumie tak samo jak ja. Nialler jest jak anioł. Mój anioł stróż, który obroni mnie przed każdym złem. Złem, którym jest zraniony Harry Styles.

____________________________
Witam was z już 14 rozdziałem! :) 
To tak kilka małych spraw. Nie ma tu Harr'ego, ale jest dużo o Harry'm. Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Nie pasował mi do tego rozdziału. Ale obiecuję, że w następnych rozdziałach zajmiemy się relacjami Lyn i Hazzy. No właśnie, 15 rozdział jest jednym z tych najważniejszych! W ostatniej notce pisałam o nowym opowiadaniu - więc będę je pisać, ale na razie nie będę publikować. Nie lubię, gdy piszę nabieżąco i nie dodaję regularnie. Nigdy nie wiadomo co mi wypadnie, więc wolę być do przodu kilka rozdziałów. Druga sprawa, o której już mówiłam to rozdział 15 pojawi się dopiero w niedzielę. Niedługo mam egzaminy i nawet nie mam czasu dodawać postów i za bardzo pisać, więc mam nadzieję że ten jeden post do tyłu mi wybaczycie. <3 I ostatnia sprawa. Dostałam pytanie na maila o główną bohaterkę, a mianowicie czy dałam jej swój charakter. Więc z jednej strony tak. Oczywiście nie jest do mnie w 100 % podobna, ale częściowo tak. Między innymi ta pomocność Lyn. Dla mnie, tak jak dla naszej bohaterki rodzina stoi na pierwszym miejscu i jestem dla niej na prawdę dużo zrobić, nawet złych dla mnie rzeczy, będąc świadomo tych negatywnych konsekwencji. Kolejną cechą jest ten "spokój" Lyn. Zazwyczaj jestem spokojna i opanowana, ale jeśli ktoś mnie tak mocno wkurzy, a szczególnie jeśli wspomni o mojej rodzinie coś złego potrafię nieźle się wkurzyć i mścić się na nim. Jeszcze było pytanie nawiązujące do sytuacji rodzinnej Lyn. Może nie wiecie o co do końca chodzi, ale domyślacie się, że z nią coś jest nie tak. I pytanie dotyczyło tego czy znam taką sytuację. Więc odpowiedź brzmi i tak i nie. Ja mam wspaniałą, pełną, kochającą rodzinę <3 , ale znam z opowieści innych osób. Jestem ogólnie wolontariuszką i miałam okazję porozmawiać z osobą, która miała coś podobnego jak Lyn i to mnie zainspirowało do takiej problematyki w opowiadaniu. Jej i znowu się rozpisałam, a ostatnio postanowiłam, że będę pisać te notki krótsze...
No i na koniec, dodałam muzykę (pewnie zauważyłyście). Są to moje ulubione kawałki, przy których piszę i które mnie inspirują. Nie zanudzam wam już. Udanego dnia (bądź nocy, w zależności o której czytacie tego posta xD) To do niedzieli kochani <3

9 komentarzy:

  1. <33 Kocham to opowiadanie. :xx Kiedy next ?

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDOWNY !!! tylko strasznie krótki :) Fajnie że nawiązujesz do wcześniejszych opowiadań :)

    <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótki? o.O jak na razie jest to najdłuższy napisany przezemnie rozdział w tym opowiadaniu więc inne są jeszcze krótsze :)

      Usuń
  3. Świetny rozdział!!! :3 fajnie ze w następnych będą relacje Lyn i Harrego.Fajnie gdyby Harry w jakiś słodki sposób ja przeprosił ale to Harry wiec spodziewam się zwykłego "przepraszam".To straszne ze obydwoje wyladowują emocje na sobie nawzajem.....mam nadzieje ze z Alex się powiedzie i ze mu wybaczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na następny rozdział ; >
    Bardzo mnie ciekawi ^ ^
    Przyjaźń kwitnie!! Cudny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cuudny<333
    Czekam na następny :)).
    Mam nadzieję, że wszystko się ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie lubię pisać komentarzy do moich ulubionych blogów, bo mam wrażenie, że się zawsze powtarzam -,- Dobrze wiesz co o Tobie sądzę (Jakbyś miała zaniki pamięci, takie jak ja to: "Wszystko co zrobisz TY jest najlepsze!") Nialler taki suodki XD Lyn taka smutaśna :( Hazzy brak o.O ale crazy! Czekam...

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny jak zawsze czekam na nn tylko plisss niech Harry przestanie być takim dupkiem i niech oboje sobie wszystko wyjaśnią / Lexi :*****

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak myślałam, że o to chodzi z Harry'm... Szkoda mi go ;c W sumie to ich oboje mi szkoda ;/ Ale wierzę , że niedługo się między nimi ułoży :) Fajnie , że taki długi rozdział :) I jest Niall ! <3 Heeh ;) Uwielbiam go ;) I takie słodziaki ;> Dobrze, że Lyn zaprzyjaźniła się z Horanem :> ;)
    Już nie mogę doczekać się niedzieli ! ;)

    Pozdrawiam, Karinka <3

    OdpowiedzUsuń