niedziela, 16 marca 2014

More Than Famous || Rozdział 8

 komentarz = szacunek i motywacja dla autora

 "You say it’s getting late, it’s getting late
And you don’t know if you can stay, if you can stay
But you, you don’t tell the truth
No, you, you like playing games"

~.~

-Ekhm... -ze snu wyrwało mnie czyjeś odchrząknięcie. Stawiałam na Beccy, bo kto inny mógł to zrobić? Normalnie mogłabym się na nią wydrzeć, że mnie obudziła wcześnie rano, kiedy do pracy mam na dwunastą, ale dzisiaj mogłam jej za to stopy całować. Czemu? Śnił mi się Harry Styles, a właściwie, że się z nim całowałam, nie tak, że buziak policzek, tylko no... no wiecie jak. Ugh, to było obrzydliwe. Dobrze, że skończyła ten mój okropny sen. Delikatnie przetarłam oczy i przewróciłam twarz w stronę drzwi, gdzie jak zakładałam powinna stać Beccy. Już chciałam powiedzieć „hej Becks”, jednak gdy zobaczyłam, że w drzwiach wcale nie stoi Becks, otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Albo miałam sen na jawie, albo jestem wariatką, albo w moich drzwiach rzeczywiście stał Harry Styles. Tak dobrze przeczytaliście. W drzwiach od mojej sypialnie dokładnie o 7:23 stał Harry Styles.
-Witaj kochanie. -powiedział donośnie, tak, że pewnie było go słychać w całym mieszkaniu, po czym zamknął drzwi i podszedł bliżej mojego łóżka, na którym nadal leżałam. Nic nie powiedziałam, jedynie zrobiłam zdziwioną minę.
-Jak się tutaj znalazłeś? -spytałam po chwili. Miałam problem z zebraniem słów. Mijały kolejne sekundy, a Harry nie znikał. Próbowałam już wszystkiego, nawet szczypanie w rękę nie pomogło. Wychodziło na to, że wcale nie miałam snu na jawie, tylko Styles naprawdę tu jest. No chyba, że jestem wariatką.
-Twoja koleżanka mnie wpuściła. -wyjaśnił, rozglądając się po pokoju. W duchu odetchnęłam, że Rebecca nie powiedziała mu, że jest moją siostrą. Nie pytając się mnie o nic, podszedł do okna i odsunął zasłony tak, że promienie padały centralnie na moje oczy. Byłam zmuszona do zmienienia pozycji z pół siedzącej, do siedzącej, inaczej nic bym nie widziała. -Ona nie wie o umowie, prawda? -spytał cichszym tonem, aby nikt nas nie usłyszał, po czym odwrócił się w moją stronę.
-Nie wie. -potwierdziłam jego pytanie.
-To dobrze. -delikatnie się do mnie uśmiechnął. Ja chyba rzeczywiście zwariowałam. To było nierealne, aby Harry Styles był dla mnie miły, w dodatku się uśmiechał.
-Właściwie to po co tu przyszedłeś? Przecież mieliśmy wieczorem dopiero się spotkać. -musiałam znać odpowiedź na pytanie, które dręczyło mnie od kilku minut.
-Rose do mnie zadzwoniła i powiedziała, że moglibyśmy rano iść do galerii czy gdzieś. Tam jest dużo osób i na pewno ktoś nas zauważy. -wytłumaczył pokrótce.
-Umm... nie mogłeś zadzwonić? -dopytywałam się. Akurat w tym momencie uświadomiłam sobie, że nadal jest w łóżku i nadal mam na sobie pidżamę, w dodatku jestem roztrzepana.
-Napisałem Ci sms'a, nie odpisałaś, więc pomyślałem, że wpadnę do Ciebie. -wyjaśnił, ponownie odwracając się w stronę okna. -Ładny widok. -powiedział po cichu pod nosem.
-Ok, ale galeria jest otwarta od dziesiątej, a jest dopiero po siódmej. -zauważyłam bardzo istotny fakt.
-Spostrzegawcza jesteś. -stwierdził. Jego głos przybrał irytujący ton. Jednak nie jestem wariatką. -Pomyślałem, że moglibyśmy zjeść razem śniadanie. Nie wiedziałem, że ktoś u Ciebie będzie. Ta przyjaciółka, ona nocowała u Ciebie? -zaczął się dopytywać. No i po mnie. I co ja mam teraz zrobić? Przecież nie powiem mu prawdy. Ugh... musiał się o to zapytać? -Zdziwiłem się, jak ona mi otworzyła. Pomyślałem, że pomyliłem mieszkania, ale zapytałem się o Ciebie i powiedziała, że tu mieszkasz. Zapytałem się jej co tutaj robi i powiedziała, że czasami zostaje u Ciebie na noc. -nie czekając na moja odpowiedź wszystko mi wyjaśnił. Kamień spadł mi z serca. Beccy uratowała całą sytuację, nie wiedząc o umowie. A może ona się czegoś domyśla? Nie, na pewno nie. Może jej chodzi o to, że chcę wykorzystać Harr'ego i nie chciała mnie wydać? Pewnie tak...
-Ok. -zgodziłam się na jego pomysł, choć wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.
-Jeszcze jedno, trzeba wyrobić wiarygodność w ten związek u bliskich dla nas osób, no oprócz chłopaków, bo oni wiedzą o wszystkim, więc możemy zostać u Ciebie i przy twojej przyjaciółce, będzie się zachowywać, tak jakbyśmy byli razem naprawdę? -usiadł na krawędzi łóżka i spojrzał się w moją stronę.
-Jasne. A teraz mógłbyś pójść np. do kuchni, to na końcu korytarza po lewo, a ja w tym czasie bym się ogarnęła? -spytałam, mając nadzieję, że się go przynajmniej na chwilę pozbędę.
-Już mnie nie ma. -skierował się w stronę drzwi i wyszedł.
Niechętnie podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej czarne rurki i bluzę w stylu vintage. Z czystymi ubraniami skierowałam się do łazienki, która znajdowała się naprzeciwko mojej sypialni. Pokonując ta krótką drogę zdołałam usłyszeć kawałek rozmowy Harr'ego z Beccy. Właśnie jej opowiadał, o tym, że wygoniłam go z pokoju i się przebieram. Mam nadzieję, że siostra nie palnie nic głupiego. Spojrzałam się w lustro i szczerze wstydziłam się, że Harry widział mnie z rana. Moje włosy wyglądały, jakby spotkały jakiś silny huragan. Szybko doprowadziłam je do porządku i zakryłam delikatne sińce pod oczami, które niestety miałam od zawsze. Mało kto wiedział, że mam taką wadę, jak sińce pod oczami, bez względu na poziom wyspania, stan zdrowia czy pogodę. Miałam je odkąd pamiętam i nigdy nie znikały, tyle w tym temacie. No i teraz Harry Styles wie o jednym z moich sekretów. Jeszcze raz przejrzałam się w lustrze i głośno westchnęłam. No to teraz czas założyć maskę „zakochana na zabój Alice Bailey”.
-Jestem. -powiedziałam melodyjnym głosem, podchodząc do Harr'ego.
-Ślicznie wyglądasz. -Styles zmierzył mnie wzrokiem od góry do doły, co swoją drogą było trochę denerwujące, po czym mnie delikatnie objął w pasie i położył swoją głowę na moim ramieniu. Jego loki łaskotały moją szyję. Nie mogłam się powstrzymać, przed szerokim uśmiechem. Jestem ciekawa jak wyglądamy razem. Zwykle jak widziałam zakochane pary, w moich myślach powtarzałam jedno zdanie „jak słodko razem wyglądają”. Ciekawe czy ja z Harry'm też wyglądamy słodko.
-Lyn, ja przepraszam za wczoraj, wyciągnęłam pochopne wnioski i... -zaczęła się tłumaczyć Beccy.
-Później o tym porozmawiamy, ok? -wolałam nie zaczynać tego tematu przy Harry'm. I tak nie powinien wiedzieć w ogóle o istnieniu Rebecci. Niech myśli, że jest moją przyjaciółką i może nie będzie żadnych problemów. Poczułam na swojej szyi oddech Harr'ego, a po chwili jego usta zaczęły delikatnie muskać moją skórę. Policzki zaczęły mnie okropnie piec. Założę się, że spaliłam buraka. Nie spodziewałam się, że Harry aż tak się posunie z okazywaniem uczuć, a fakt, że robił to przy Beccy, był trochę stresujący. Rebecca cicho się zaśmiała pod nosem. Podniosłam na nią wzrok, przyglądała się nam uważnie.
-Słodko razem wyglądacie. -stwierdziła, na co Harry szeroko się uśmiechnął. Poczułam jak rozszerzał swoje usta, dotykając mojej szyi. Założę się, że gdybym była niższa, nie mógłby na stojąco tak mnie całować. Musiałby się znacznie schylać, czego pewnie by nie zrobił, bo dziwnie by to wyglądało. Na jego szczęście, a moje nieszczęście mam 176 cm i jestem zaledwie o kilka centymetrów niższa od Harr'ego.
-Mieliśmy zjeść śniadanie, pamiętasz? -przypomniał mi Styles. No wow, co ty nie powiesz? Już dawno bym zajęła się jedzeniem, ale dłonie Harr'ego na mojej talii uniemożliwiały mi jakąkolwiek czynność prócz oddychania, choć i z tym było ciężko. Nie chodzi o to, że on tak na mnie działa (bo wcale nie działa), ale uścisk był dość mocny. Nie czekając na moją odpowiedź Harry mnie puścił i podszedł do lodówki. Zachowywał się, jakby był u siebie w mieszkaniu. O nic nie pytał, po prostu krzątał się po kuchni, szukając produktów, które nie mam pojęcia do czego były mu potrzebne. Ja w tym czasie stanęłam po drugiej stronie pomieszczenia i zajęłam się przygotowaniem herbaty.
-Gdzie jest pieczywo? -spytał Harry, otwierając po kolei wszystkie szafki.
-Górna półka przy samym prawym brzegu. -odpowiedziała Beccy na jego pytanie.
Po chwili Harry położył na stole w koszyczku pieczywo, masło, różne warzywa i wędlinę. Ja w tym samym czasie postawiłam na stole dzbanek z herbatą. Chciałam już usiąść, gdy zorientowałam się, że w kuchni mamy tylko dwa krzesła, a jedno z nich jest zajęte przez Beccy. No, a drugie zajął Harry. Co za dupek! Wiem, że to moje mieszkanie, a on jest gościem, ale mógłby się zachować jak gentelmen i ustąpić kobiecie miejsce! On złapał mnie za dłoń i pociągnął w swoją stronę, tak, że wylądowałam na jego kolanach.
-Przecież nie będziesz stała kochanie. -powiedział w moją stronę przesłodzonym tonem. Z mojej perspektywy brzmiało to sztucznie, ale Beccy zrobiła minę typu „ale oni są słodcy”. Na szczęście nikt z naszej trójki nie mówił nic więcej, tylko wszyscy zajęliśmy się jedzeniem. Harry miał to trochę utrudnione ze względu, że siedziałam na jego kolanach. Cóż, mam nadzieję, że nie pomyśli, że jestem ciężka.
-Skądś Cię kojarzę. -przerwał ciszę Harry, przenosząc wzrok na Becks. Obie zrobiłyśmy takie same miny, jak dzień wcześniej w restauracji. -Czy ty nie jesteś kelnerką w „Safe Heaven”? -spytał, lustrując ją wzrokiem.
-Umm... tak, jestem. -powiedziała niepewnie.
-To czemu wczoraj zachowywałyście się jakbyście się nie znały? -dopytywał Styles, a moja mina przybrała pewnego rodzaju przerażenie. Dobrze, że jej nie widział.
-Dopiero zaczęłam tam pracować, właściwie to był mój pierwszy dzień. -zaczęła tłumaczyć łagodnym głosem Beccy. Na prawdę bałam się, aby nie powiedziała za dużo. -Szef ciągle mnie obserwuje, a pogaduszki z klientami na pewno nie uszłyby jego uwadze. Wolałam nie ryzykować, więc nie zaczynałam rozmowy z Lyn. -spokojnie wyjaśniła, a ja w duchu odetchnęłam z ulgi. Nie mam pojęcia co sprawiło, że mnie kryła, ale w tym momencie mogłabym jej stopy za to całować. Tego dnia uratowała mnie na wszystkie możliwe sposoby, jedynym błędem było wpuszczenie Styles'a do mieszkania.
-To ja już będę się zbierać. Zaraz muszę być w pracy, a wolę się nie spóźnić. -zaczęła podnosić się z krzesła i zbierać brudne naczynia. -Alice... -zaczęła niepewnie, a ja znowu zaczęłam być pełna obaw do tego, co zamierzała powiedzieć. -Jeszcze raz dzięki za przenocowanie. -szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Nie ma sprawy. -odpowiedziałam jej uśmiechem.
-A właściwie to czemu tutaj spałaś? -no nie, Harry zaczął dopytywać się szczegółów... A myślałam, że obędzie się bez tego.
-Umm... -na chwilę się zamyśliła. -Mieszkam z taką jedną dziewczyną, która bardzo lubi imprezy. Właśnie wczoraj postanowiła taką zorganizować w naszym mieszkaniu i nie mogłam tam wytrzymać. -skłamała po chwili zastanowienia. Swoją drogą, bardzo łatwo przychodziło jej kłamstwo.
-To nie możesz zmienić mieszkania? -spytał Harry tonem, jakby było to oczywiste. Gdyby tylko wiedział, że tego poranka w tym mieszkaniu każdy nawzajem siebie okłamuje. To taki łańcuch... Ja z Harry'm okłamujemy Beccy. Ja z Beccy okłamujemy Harr'ego. A Harry pewnie też coś przede mną ukrywa. I tak siedzimy w tym błędnym kole, wymyślając co chwila nowe, lepsze, albo i gorsze kłamstwa.
-Nie mogę. -powiedziała poważnie. -Mam z nią podpisaną umowę. Ty powinieneś wiedzieć jak to jest, też masz umowę. -powiedziała poważnym tonem, a mina Harr'ego przeobraziła się w pewnego rodzaju strach. Od razu swoje oczy przeniósł na mnie, jakby chciał się upewnić, czy dobrze usłyszał. Moja mina wyglądała podobnie do jego. Czy to możliwe, że Beccy się domyśliła? To by tłumaczyło te jej kłamstwa i bronienie mnie przez cały pobyt Styles'a.
-No wiesz o co mi chodzi. -kontynuowała, a on zrobił minę typy „nie mam pojęcia o czym mówisz”. Pewnie chciał ją sprawdzić. -Na pewno masz jakąś umowę. Kontrakty, czy coś takiego. Nie chcę wyjść na jakąś psychofankę, ale lubię One Direction i słyszałam o umowie z Modest. -mówiła i mówiła... Nigdy nie widziałam jej tak rozgadanej...
-Ahh, o to Ci chodzi. Niby mamy umowę, ale tylko nie możemy się ośmieszyć publicznie. Pokazać się pijanym na ulicy, czy coś podobnego. Musimy dbać o dobre mienie zespołu i tyle. -wyjaśnił.
-No to wiesz o co mi mniej więcej chodzi. -kiedy powiedziała „mniej więcej”, przypomniałam sobie wczorajszy wieczór w towarzystwie Niall'a. Nie mogłam się powstrzymać przed przynajmniej cichym chichotem.
-Wszystko w porządku? -Harry popatrzył się na mnie, jak na idiotkę.
-Tak, po prostu... -no i wybuchłam głośnym śmiechem. To nie moja wina, że Horan dał mi wczoraj tyle pozytywnej energii. -...coś mi się przypomniało. -próbowałam się uspokoić. Beccy i Styles mierzyli mnie wzrokiem. Pewnie wyglądałam jak wariatka, oboje mieli poważne miny, a ja śmiałam się w niebo głosy. Po chwili jednak Becks się zaśmiała.
-Nie przejmuj się Harry, ona tak często ma, przyzwyczaisz się. -powiedziała, klepiąc go delikatnie po plecach, na dodanie otuchy. -Lyn, błagam Cię, nie rób sobie obciachu przed swoim chłopakiem. -powiedziała cicho Rebecca, lecz na tyle głośno, aby Harry mógł to usłyszeć.
-Wcale mi to nie przeszkadza. -przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie, dziwne, że dało się jeszcze bliżej, bo wciąż siedziałam na jego kolanach. -Dobrze, że Lyn ma poczucie humoru, przynajmniej nie jest nudna. -czy on właśnie powiedział, że nie jestem nudna? Wow, powinnam to zapisać w jakimś kalendarzu. Jeszcze wczoraj mówił, że jestem nudziarą. Czy to ma jakiś sens? 


____________
 Cześć wszystkim!
Taa, to znowu ja. :D
Jak rozdział? Tym razem trochę pozytywnych relacji Lyn i Harr'ego. Wolicie ich takich miłych dla siebie, czy wręcz przeciwnie? Jestem ciekawa waszej opinii. Ja osobiście wolę, jak się kłócą, ale to w przyszłych rozdziałach, bo jak na razie nie było jeszcze takich "ostrych" spięć. Dobra, nie mówię nic więcej bo się wygadam co będzie dalej. :D
No to tyle. Do środy! <3

P.S Dziękuję za wszystkie wasze komentarze! Jesteście kochane! <3

4 komentarze:

  1. Pierwsza <33 Kocham twoje opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahh cóż za mini odmiana : D
    Czyżby Harry się zaczął zmieniać..? Mega *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosh! Już mniej więcej (xD) mam wyrobione zdanie na temat Lyn i Harry'ego. Słodziaki *u*

    OdpowiedzUsuń
  4. Omomm , jakie słodziaki ! Szkoda tylko, że to niestety udawane ;c
    Ale jeszcze mam nadzieję, że w końcu się polubią, albo może coś więcej ? Nikt tego nie wie oprócz Ciebie, więc proszę nie trzymaj nas w niepewności ;>
    Jak dla mnie to może być i słodko i chamsko :) Wszystko , co piszesz jest genialne ! :)
    Polecam : dangerous-styles-and-horan.blogspot.com/

    Buziaczki , Karinka ♥

    OdpowiedzUsuń