komentarz = szacunek i motywacja dla autora
"Now you're not amazing
the whole way you act is so damn frustrating
with your innocent look you always achieve
to charm the pants of anyone you meet"
the whole way you act is so damn frustrating
with your innocent look you always achieve
to charm the pants of anyone you meet"
~.~
Gdy tylko Beccy opuściła próg
mieszkania, jak najszybciej zeszłam z kolan Harr'ego. Nie zamierzałam
siedzieć dłużej na nim.
-Myślałem, że Ci się podobało...
-powiedział zawiedzionym tonem Harry, co szczerze mnie bardzo
zdziwiło. Myślałam, że powie coś w stylu „no nareszcie poszła,
na przyszłość zaopatrz się w większą ilość krzeseł”, czy
coś podobnego.
-Co? Że mi miało się podobać?
Ugh... Nigdy. -skrzywiłam się na myśl, o przyjemności czerpanej z
siedzenia Harr'emu na kolanach. To było okropne, w dodatku ma bardzo
kościste nogi. On był chudszy ode mnie! To mniej dobijało... Nie
oszukujmy się, mimo że go nie lubię, to muszę przyznać, że z
wyglądu był całkiem przystępny. Jezu, co ja mówię, on wyglądał
jak Apollo! No, ale co z tego, że z wyglądu ideał, jak w środku
dupek...
-A jak wytłumaczysz ten uśmiech,
kiedy Cię przytuliłem? Kiedy całowałem Cię w szyję? -zaczął
się dopytywać. Nie mógł dać spokoju? Na prawdę nie chciałam mu
się tłumaczyć. Wiem, że się uśmiechnęłam, ale nie dlatego, że
podobało mi się to co robił... Też jestem kobietą i czasami
każdy potrzebuje takich małych rzeczy jak np. przytulenie, ale
fakt, że przytulał mnie Styles, wszystko psuł.
-Chciałam, żeby Rebecca nie
pomyślała, że coś jest nie tak. To byłoby dziwne, gdybyś ty
mnie przytulał, a ja stała z grobową miną. -wyjaśniłam mu nie
do końca zgodnie z prawdą. Z jednej strony było tak, jak mu
powiedziałam, ale też trochę było mi miło za to w jaki sposób
mnie traktował, przynajmniej przy innych... Może jestem dziwna, ale
po tym czasie spędzonym w towarzystwie Harr'ego i Becks, pomyślałam,
że mogłabym się z nim zaprzyjaźnić. Bycie miłym dla niego nie
jest aż takie trudne.
-Fakt, może i masz rację. Ale według
mnie powinnaś się bardziej postarać, sam uśmiech nie wystarczy.
-powiedział poważnym tonem. No i po przyjaźni... Czyżby wracamy do
punktu wyjścia?
-Taa... Jasne, postaram się.
-niechętnie przytaknęłam. A kilka minut temu stwierdziłam, że
będę dla niego miła... -To co, idziemy już? -spytałam,
zmieniając temat i oczywiście niszcząc przynajmniej częściowo
napiętą atmosferę.
-Jasne. -wstał z krzesła i skierował
się w stronę przedpokoju. Zaczęłam zbierać po drodze potrzebne
rzeczy, czyli torebkę, do której włożyłam dokumenty i portfel, a
na koniec sięgnęłam na górną półkę w przedpokoju po kluczyki
do samochodu. Zwykle tam kładę wszystkie klucze, ponieważ jest to
mało widoczne miejsce, a trzymanie takich przedmiotów jak klucze w
jednym miejscu było bardzo pożyteczne, między innymi zaoszczędzałam
czas w poszukiwaniu ich po całym mieszkaniu.
-Będzie bezpieczniej, jak pojedziemy
moim samochodem. -powiedział tym swoim poważnym, grobowym głosem
Harry. Ugh, przecież nikogo bym przecież nie potrąciła, może i
nie jestem doświadczonym kierowcą, ale człowiek uczy się na
błędach.
-Ok. -zgodziłam się, choć w duchu
chciałam mu odmówić. Szczerze, nienawidziłam jego auta, mimo że
jechałam w nim tylko jeden raz. Ten samochód był aż za idealny,
skórzane siedzenia, które były zimne i twarde, a na pulpicie było
wiele dziwnych przycisków, które nie wiadomo do czego służyły.
Zdecydowanie wolałam swojego terenowego Land rovera, w którym były
bardzo wygodne, miękkie, obsadzone materiałem siedzenia. Mimo, że
nie był to najnowszy model i klimatyzacja często płatała mi
figle, w tym momencie wiele bym dała, aby znaleźć się w moim
aucie niż w tym luksusowym czymś. Zdecydowanie nie jestem typem
dziewczyny, która leci na auta.
Zjechaliśmy na dół windą. Harry
zaparkował pod samym blokiem. Wow, otworzył mi drzwi! No proszę,
co za kultura... Czujecie ten sarkazm? Ponownie miałam problem z
zapięciem pasów. Ten samochód jest przeklęty! Ugh... Styles
zauważył, że nie mogę się zapiąć. Nie pytając mnie o nic,
wręcz wyszarpał z mojej dłoni wtyczkę od pasa i mocnym ruchem
dłoni wcisnął ją.
-Nienawidzę tego samochodu.
-powiedział pod nosem, tak jakby czytał mi w myślach. Ale skoro go
nienawidzi, to po co nim jeździ? -Ciągle się coś psuje. -sama już
nie wiedziałam czy mówi do siebie, czy do mnie. -Całkowicie nie
znam się na samochodach, a facet w salonie chyba to wyczuł i
wcisnął mi najgorszy szajs. -kontynuował swoją wypowiedź. -A ty
jaki masz samochód? -spytał, po chwili.
-Land Rover, szczerze mówiąc nie
pamiętam jaki dokładnie model, ale nie należy do tych nowszych.
Nie lubię samochodów z zaawansowaną elektroniką. -serio? Nie mamy
lepszego tematu do rozmowy, niż samochody? No, ale przynajmniej
lepsze to niż nieprzyjemne odzywki Styles'a.
-Na pewno nie masz tam skórzanych
foteli? -bardziej stwierdził, niż spytał. Sama nie wiedziałam,
czy ten chłopak teraz się wywyższa i uważa za lepszego z powodu
skórzanych foteli, czy też mi zazdrościł, że ich nie posiadam.
-Nie mam. -powiedziałam obojętnym
tonem, tak aby nie wyczuł rozdwojenia moich myśli.
-I po co ja chciałem jechać swoim
samochodem? -jęknął pod nosem, a jego twarz przybrała ten znajomy
mi grymas. Wyraźnie się skrzywił. -Przecież mogliśmy pojechać
twoim samochodem, a ja mogłem prowadzić. Nie miałabyś nic
przeciwko? -spytał z nadzieją w głosie. Przypomniało mi się
nasze pierwsze spotkanie, jak dokładnie oglądał swoje auto, czy
aby na pewno go nie zarysowałam. To było dziwne, że teraz
zazdrości mi używanego samochodu, którego lakier nie świeci się,
a wręcz przeciwnie jest wyblakły, w dodatku siedzenia są lekko
wygniecione, ale za to bardzo wygodne z tego powodu. Na samą myśl,
że tamten Harry Styles, który wyglądał na pedanta i maniaka
lśniących, drogich aut, nie miałam ochoty zgadzać się na jego
pomysł.
-Jasne, możemy następnym razem tak
zrobić. -a jednak się zgodziłam... Czemu? Już wolałam, żeby
Harry prowadził mój samochód, niż jechać tym sztywnym cackiem,
od którego siedzeń bolą dosłownie wszystkie kości.
-To super. -uśmiechnął się i zaczął
wciskać przypadkowe przyciski. Nie miałam pojęcia co zamierzał
włączyć, ale wiedziałam, że on nie ma pojęcia, gdzie jest
przycisk, od tego co chciał włączyć.
-Co chcesz zrobić? -spytałam
spoglądając na jego palec, co chwila przyciskający inny guzik i
jednocześnie włączający niepotrzebne rzeczy. Między innymi Harry
zdążył już otworzyć szyber dach, którego na pewno nie chciał
otworzyć.
-Umm... szukam przycisku od włączania
radia. -powiedział zerkając jednym okiem na jezdnię, a drugim na
panel. Cicho zaśmiałam się pod nosem, jednak dostałam za to
nauczkę. Na swojej twarzy poczułam falę zimnego powietrza, która
rozwiewała moje włosy na wszystkie możliwe sposoby. Musiały one
wyglądać jak po niezłym huraganie.
-Jezu Lyn! -krzyknął przerażony
Harry. -Na prawdę nie chciałem, to niechcący... -zaczął się
tłumaczyć.
-W porządku Harry. -przerwałam mu,
wybuchając śmiechem. On po chwili do mnie dołączył. Oboje się z
siebie śmialiśmy. Nie wierzę! To pierwszy raz, kiedy widzę
Harr'ego śmiejącego się w niebo głosy. Jego kąciki ust uniosły
się bardzo wysoko i jednocześnie pokazał swoje dołeczki. Wyglądał
uroczo! Nie! Nie mogę tak myśleć. Przecież Harry Styles nie jest
uroczy, tylko jest dupkiem! Ugh... Czemu pomyślałam, że jest
uroczy? Nienawidzę siebie za swoje myśli. On jest okropny, a nie
uroczy!
-Coś nie tak? -spytał, widząc, że
momentalnie przestałam się śmiać. Zrobiłam tak, gdy zaczęłam
myśleć, że Harry jest uroczy.
-Nie, wszystko jest w porządku.
-skłamałam. Nie mogłam się dać więcej razy przyłapać na
myśleniu o nim. Na szczęście uwierzył.
-Jesteśmy. -powiedział wjeżdżając
na podziemny parking galerii handlowej. Harry szybko wysiadł z
samochodu, a ja wciąż siłowałam się z pasem. Za jakie grzechy on
był taki uparty i nie chciał się odpiąć? Harry zdążył już
otworzyć mi drzwi, a ja nadal siłowałam się z tym cholerstwem.
-Pomogę Ci. -ponownie ukazał mi swoje
dołeczki i nachylił się w moją stronę. Zwinnym ruchem ręki
odpiął ten piekielny pas i byłam wolna.
-Dzięki. -delikatnie uśmiechnęłam
się do niego, a on wyciągnął w moją stronę rękę, którą
niepewnie złapałam. Dalej wjechaliśmy ruchomymi schodami na górę,
wciąż trzymając się za dłonie. Wiele dziewczyn na nas zerkało.
To pewnie fanki Harr'ego. Miałam wrażenie, że niektóry z nich
chciały mnie zabić wzrokiem. To było trochę przykre.
-Nie przejmuj się tym, one są po
prostu zazdrosne. -szepnął mi na ucho Styles. Widocznie wyczuł, że
się tym przejmuję. Ale swoją drogą z chęcią bym im oddała
Harr'ego. Gdyby on mi był tylko potrzebny do szczęścia... ale nie
jest, więc mogłabym im go oddać. Potrzebuję tylko pozwolenia
Rose, która się na pewno nie zgodzi, więc jednak nie mogę im
oddać Harr'ego. Harry Styles był mój, czy tego chciałam, czy nie.
A ja byłam jego, czy tego chciał, czy nie.
-Muszę kupić sobie nowe adidasy.
Pójdziemy do nike? -spytał rozglądając się po piętrze.
-Jasne. -zgodziłam się, po czym
skierowaliśmy się do wcześniej wskazanego miejsca.
Podeszła do nas ekspedientka,
proponując pomoc. Harry zgromił ją wzrokiem i niezbyt przejmnym
tonem odmówił chęcia przyjęcia pomocy. Nie rozumiała go. Na
pewno przy pomocy osoby, która lepiej jest obeznana w tym sklepie,
chociażby gdzie można znaleźć rozmiar jakiegoś modelu, on wolał
sam się obsłużyć. Ja na pewno skorzystałabym z takiej pomocy,
między innymi z powodu oszczędzenia czasu. Cóż, przynajmniej
pierwszy raz zobaczyłam, jak Harry jest nie miły nie tylko dla
mnie.
-Co o tych sądzisz? -spytał,
pokazując mi biało-niebieski model nike free 4.0. Dokładnie takie
same jak ja miałam, były mega wygodne, idealnie nadawały się do
biegania i długich spacerów. Widziałam po zainteresowaniu
wypisanym na twarzy Harr'ego, że podoba mu się ta para. Te buty
byłyby świetnym wyborem, na pewno nie żałowałby zakupy, jednak z
powodu, że mam takie same, tylko damskie i o mniejszym rozmiarze,
wolałam aby wybrał inną parę.
-Są... -na chwilę się zawahałam.
-W porządku. -dodałam po kilku sekundach.
-Tylko w porządku? Zauważyłem, że
zdecydowanie bardziej wolisz ubierać się na sportowo, niż
elegancko. Powinnaś powiedzieć coś więcej niż tylko „w
porządku”. -był bardzo spostrzegawczy. Tylko raz widział mnie w
dresach i adidasach, a potrafi stwierdzić, że nie lubię szpilek i
koszul.
-Cóż, rzeczywiście tak jest.
-potwierdziłam jego domysły. -Akurat tak się składa, że mam ten
model i są naprawdę wygodne. -powiedziałam w jego stronę, a on
tak jakby odetchnął z ulgą. Nie wiem co to miało być. To było
dziwne. W sumie on co chwilę zachowuje się dziwnie. -Powinieneś je
przymierzyć, ale nie ten kolor. Zdecydowanie pasują do Ciebie
ciemniejsze odcienie. -próbowałam w każdy możliwy sposób
odradzić mu kupna niemal identycznych adidasów do moich.
-Te buty mi się naprawdę podobają, a
tylko z tego koloru widzę mój rozmiar. Potrzebuję czegoś
wygodnego do biegania i kolor mnie naprawdę w tym momencie najmniej
obchodzi. -wytłumaczył mi swój wybór, po czym wyciągnął
pudełko ze swoim rozmiarem i zaczął przymierzać buty. Szczerze?
Nie, zdecydowanie nie! Te buty nie pasowały do jego stylu. Zawsze
widzę go w koszuli, obcisłych spodniach i lakierkach, więc teraz
przy obcisłych spodniach i koszuli w siatkowanych adidasach do
biegania wyglądał okropnie. Nie mogłam powstrzymać cichego chichotu
pod nosem.
-Co Cię tak śmieszy? Znowu
przypomniałaś sobie coś śmiesznego? -spytał, przechodząc się
kilka metrów, aby sprawdzić, czy na pewno są wygodne.
-Nie, tylko... może do dresów
wyglądałoby to lepiej. Przepraszam, ale teraz wyglądasz najmniej
dziwnie. -zakryłam dłonią usta, aby powstrzymać śmiech.
-I tak je wezmę. Są w porządku,
powiedziałem, że potrzebuję butów do biegania, nie na wyjścia.
-powiedział jak zwykle tym swoim poważnym tonem. A już ponownie
myślałam, że znowu będziemy mogli w swoim towarzystwie się
trochę pośmiać i być dla siebie miłym.
Harry włożył buty z powrotem do
pudełka i skierował się w stronę kasy. Nawet nie zapytał, czy
nie zamierzam czegoś kupić w tym sklepie. Ugh... co za dupek!
Zapłacił za nie i w końcu od kilku minut spojrzał się w moją
stronę i wyciągnął dłoń. Wcześniej mnie ignorował. No tak,
wychodzimy ze sklepu, musi pokazać jak bardzo mnie kocha...
-Chcesz może wejść do jakiegoś
sklepu? Mogę Ci pomóc coś wybrać? -zaproponował Harry. Na myśl,
że mógłby pomagać mi wybierać się skrzywiłam. Na szczęście
tego nie zauważył.
-W sumie, byłoby mi miło, gdybyś mi
pomógł. -zmusiłam się na uśmiech, ale tylko dlatego, że
widziałam, że on nie oczekuje innej odpowiedzi.
Skierowaliśmy się do sklepu z dziwną
nazwą. Na szczęścia, ubrania nie były tak dziwne jak nazwa. Harry
wybrał ten sklep, pewnie często tutaj kupował. Skierowaliśmy się
na damski dział.
-Czego konkretnie szukamy? -spytał
łagodnym głosem, aż za łagodnym na Harr'ego Styles'a, którego
znam.
-Myślę, że powinnam kupić sobie
przynajmniej dwie sukienki. Nie wiem jakim cudem wszystkie moje
sukienki zrobiły się na mnie za duże. -zażartowałam, a Harry
odpowiedział mi sztucznym uśmiechem. Był to najbardziej sztuczny
uśmiech jaki widziałam. Pewnie pomyślał, że jestem żałosna,
ale ja o nim tak myślę cały czas, więc nie zdziwiłabym się,
gdyby on też tak o mnie pomyślał.
-Myślę, że w tej będziesz dobrze
wyglądać. -powiedział nieznanym dla mnie dotychczas tonem i
pokazał mi granatową sukienkę. Było to coś w stylu niechcenia,
wyśmiania? Nie wiem do końca co to było, ale zabolało. Przyjęłam
to tak, jakby mi sugerował, że nie ubieram się ładnie.
-Jasne, dzięki. -wzięłam od niego
sukienkę, sztucznie się uśmiechając, aby nie wyczuł smutku,
który przed chwilą wywołał. -Pójdę ją przymierzyć.
-powiedziałam i odwróciłam się w stronę przymierzalni. Nie dałam
rady dłużej się uśmiechać, więc tylko jak nie mógł zauważyć
mojej twarzy, zrzuciłam z siebie ten sztuczny uśmiech. Harry
podążał kilka kroków za mną. Weszłam do pustej przebieralni i
zasunęłam zasłonkę. Założyłam na siebie granatową sukienkę.
Dekolt był zabudowany, a plecy lekko wycięte. Sukienka sięgała do
połowy ud i była skromna, ale za razem elegancka i ładna. Muszę
przyznać, że idealnie na mnie pasowała. Zdecydowałam się ją
wziąć. Już miałam ją zdejmować, gdy usłyszałam głos
Harr'ego.
-Możesz mi się pokazać? -spytał z
nadzieją w głosie. Może tylko mi się wydawało, ale według mnie
powiedział to tak, jakby rzeczywiście chciał mnie zobaczyć w tej
sukience. Delikatnie odsłoniłam zasłonkę i zbliżyłam się o
krok do Styles'a.
-Wow, wyglądasz nies... -w jego
oczach mogłam zobaczyć ekscytację, radość, czy coś podobnego.
-...to znaczy wyglądasz dobrze. -dokończył poważniejszym tonem.
Nie rozumiem go. Nagle z szerokiego uśmiechu i iskierek w oczach ,
przeszedł na „nazywam się Harry Dupek Styles”.
-Dziękuję. -sztucznie się do niego
uśmiechnęłam, po czym zasłoniłam mu kilka milimetrów przed
twarzą zasłonkę. Szybko zdjęłam z siebie sukienkę i ubrałam
moje ubrania. Harry nadal stał po drugiej stronie zasłonki. Chyba
na mnie czekał. Gdy tylko wyszłam, zaczęłam kierować się w
stronę kasy. Harry dołączył do mnie, złapał mnie za rękę i
poprowadził do kasy. Zaskoczył mnie bardzo. Nie pozwolił mi samej
zapłacić za swoje zakupy. To było dziwne, ale i też miłe. Nie
spodziewałam się tego po nim. Nie dał mi nawet dojść do głosu.
-Dziękuję. -powiedziałam niepewnie,
gdy odeszliśmy od kasy.
-Drobiazg. -odpowiedział obojętnym
tonem. Wyszliśmy przed sklep. Momentalnie wokół Harr'ego zbiegło
się mnóstwo fanek. Postanowiłam się wycofać. Stanęłam kilka
metrów dalej i oparłam się o barierkę, przyglądając się tej
całej sytuacji. Jeden Harry obtoczony mniej więcej dwudziestoma
dziewczynami, krzyczącymi i proszącymi o autograf. Styles zaczął
po kolei każdej się podpisywać na czymkolwiek się dało,
książka, zeszyt, ręka, szyja, torebka, koszulka, nawet na
telefonie się komuś podpisał. Ahh ta popularność...
-Cześć, jesteś dziewczyną Harr'ego?
-mała dziewczynka, oderwała moją uwagę od wpatrywania się w
Styles'a i jego fanki.
-Umm... tak. -spojrzałam się dół na
dziewczynkę. Miała na oko 8 lat. Była szczupła i miała piękne,
duże niebieskie oczy i blond włosy. Wyglądała uroczo, jak
aniołek. Na jej widok na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech.
Nie żartuję, naprawdę obecność tego małego osobnika sprawiła,
że się uśmiechnęłam, mimo że wymieniłyśmy po jednym zdaniu.
-Mogę Cię prosić o autograf? Proszę.
-spytała z nadzieją w głosie i oczach. Ukucnęłam przy niej i
ponownie się uśmiechnęłam. Byłam zaskoczona jej prośbą. Nigdy
nie składałam autografu. Wiem, że nagrywam płytę, ale Rose
jeszcze nie zgodziła się na publikację choć jednego klipu w
internecie, więc byłam mało popularna.
-Jak masz na imię? -spytałam
najłagodniejszym tonem, jaki posiadałam.
-Vanessa. -odpowiedziała słodkim
głosem dziewczynka.
-Na czym mam Ci się podpisać?
-spytałam, a dziewczynka podała mi kolorowy notes. Na wolnej kartce
napisałam „Dla Vanessy Alice” i oddałam jej notes.
-Alice, cieszę się, że jesteś z
Harry'm. Jesteś śliczna, idealnie do niego pasujesz. Jesteś o
wiele milsza niż jego poprzednie dziewczyny. -powiedziała mi to,
wpatrując się w moje oczy. Było mi bardzo miło. Niespodziewanie w
moich kącikach zebrały się łzy. Szybko je wytarłam. Nie mogłam
się rozpłakać na środku galerii.
-Dziękuję, to miłe. -podziękowałam
lekko łamiącym się głosem. Blondynka mnie przytuliła. To było
dziwne uczucie. Poczułam od niej przyjemne ciepło, którego nie
czuję na co dzień od innych osób. Byłam wzruszona jej wyznaniem.
Było kilka osób, które mówiły mi, że pasuję do Harr'ego, ale
na pewno nie była to ośmioletnia dziewczynka, w dodatku ona
powiedziała o wiele więcej niż inni.
-Przepraszam bardzo za nią. Jest
nieznośna, ciągle mi ucieka. -podeszła do nas zdyszana na oko
trzydziestoletnia kobieta. -Mam nadzieję, że nie sprawiła pani
żadnego problemu.
-Nie, w porządku. Vanessa to złote
dziecko. -uśmiechnęłam się do kobiety, podnosząc się do góry.
-Mamo, to jest Alice. Alice jest
dziewczyną Harr'ego Styles'a. -Vanessa przedstawiła mnie swojej
matce.
-Och, naprawdę? Jestem ogromną fanką
chłopaków. -powiedziała z ogromnym entuzjazmem w głosie kobieta.
-Wiem, że może jestem za stara na bycie directioners, ale oni są
świetni. Przy okazji, jestem Charlie Stevens. -kobieta wyciągnęła
w moją stronę dłoń.
-Alice Bailey. Nigdy nie jest się za
starym na bycie directioners. -uśmiechnęłam się do niej i
puściłam oczko do Vanessy.
-Już jestem kochanie. -naszą rozmowę
przerwał Harry, który podszedł do mnie i objął mnie w talii.
-Coś mnie przegapiło? -spytał, spoglądając najpierw na Vanessę,
potem na Charlie, a na końcu na mnie.
-To jest Vanessa... -wskazałam dłonią
na blondwłosą dziewczynkę. -... i jej mama Charlie Stevens. -tym
razem skinęłam głową na kobietę.
-Miło mi was poznać, jestem Harry
Styles. -uśmiechnął się w ich stronę.
-A mogę twój autograf? -spytała
podekscytowana Vanessa. -Alice mi już swój dała. Byłoby super,
gdybym miała też twój. Nigdy nie miałam autografów od dwóch
osób, które są razem. -zaczęła jeszcze bardziej się ekscytować,
co sprawiało, że wyglądała jeszcze słodziej.
-Jasne. -Harry ukucnął przy niej, tak
samo jak ja kilka minut temu i złożył podpis w jej notesie.
______________________
I jak wam się podoba rozdział?
To taki mały wstęp do tego co zaczyna się dziać w tym opowiadaniu. Około 12/13 rozdziału zacznie się akcja rozkręcać. Zakładałam, że to co teraz piszę, będzie w 10 rozdziale, ale wyszło, że będzie w 16. No tak, właśnie piszę 16 rozdział. Będzie to chyba najważniejszy rozdział w całym opowiadaniu i od tego zaczną się dziać najważniejsze rzeczy. ^^ trudno mi trzymać język za zębami xD ale postaram się już nic więcej nie zdradzić! no to ja zmykam uczyć się "Reduty Ordona". Do niedzieli! <3
PROSZĘ KAŻDEGO CZYTELNIKA O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA!
Pierwsza.. <3 Kiedy next xxx
OdpowiedzUsuńTo widzę, że się rozpisałaś skoro masz już 15 rozdziałów ^^ Ja się doczekać nie mogę! Nie usiedzę spokojnie... xD A co do rozdziału, to moją opinię znasz: Wszystko co zrobisz TY jest świetne! xD
OdpowiedzUsuńTeraz już 16 i zaczynam 17^^ Nie sądziłam, że tak się w to wciągnę. Jestem bardzo związana z moim pierwszym FF i wszystko co po nim pisałam, było dla mnie obce. A teraz jak otworzę edytor tekstowy, nie mogę się od niego odkleić. To już chyba taki nawyk, że przynajmniej godzinę dziennie muszę poświęcić na rozdział ^^
UsuńCoraz bardziej zakochuje się w tym opowiadaniu !:);*
OdpowiedzUsuńFajnie , że ich relacje trochę sie poprawiły , ale czekam na jakąś kłótnie między nimi ;D
Za godzinke nowy rozdział, nie mogę sie doczekac ;);*
Buziaczki, Karinka<3