środa, 19 marca 2014

More Than famous || Rozdział 9

komentarz = szacunek i motywacja dla autora

"Now you're not amazing
the whole way you act is so damn frustrating
with your innocent look you always achieve
to charm the pants of anyone you meet"

~.~

Gdy tylko Beccy opuściła próg mieszkania, jak najszybciej zeszłam z kolan Harr'ego. Nie zamierzałam siedzieć dłużej na nim.
-Myślałem, że Ci się podobało... -powiedział zawiedzionym tonem Harry, co szczerze mnie bardzo zdziwiło. Myślałam, że powie coś w stylu „no nareszcie poszła, na przyszłość zaopatrz się w większą ilość krzeseł”, czy coś podobnego.
-Co? Że mi miało się podobać? Ugh... Nigdy. -skrzywiłam się na myśl, o przyjemności czerpanej z siedzenia Harr'emu na kolanach. To było okropne, w dodatku ma bardzo kościste nogi. On był chudszy ode mnie! To mniej dobijało... Nie oszukujmy się, mimo że go nie lubię, to muszę przyznać, że z wyglądu był całkiem przystępny. Jezu, co ja mówię, on wyglądał jak Apollo! No, ale co z tego, że z wyglądu ideał, jak w środku dupek...
-A jak wytłumaczysz ten uśmiech, kiedy Cię przytuliłem? Kiedy całowałem Cię w szyję? -zaczął się dopytywać. Nie mógł dać spokoju? Na prawdę nie chciałam mu się tłumaczyć. Wiem, że się uśmiechnęłam, ale nie dlatego, że podobało mi się to co robił... Też jestem kobietą i czasami każdy potrzebuje takich małych rzeczy jak np. przytulenie, ale fakt, że przytulał mnie Styles, wszystko psuł.
-Chciałam, żeby Rebecca nie pomyślała, że coś jest nie tak. To byłoby dziwne, gdybyś ty mnie przytulał, a ja stała z grobową miną. -wyjaśniłam mu nie do końca zgodnie z prawdą. Z jednej strony było tak, jak mu powiedziałam, ale też trochę było mi miło za to w jaki sposób mnie traktował, przynajmniej przy innych... Może jestem dziwna, ale po tym czasie spędzonym w towarzystwie Harr'ego i Becks, pomyślałam, że mogłabym się z nim zaprzyjaźnić. Bycie miłym dla niego nie jest aż takie trudne.
-Fakt, może i masz rację. Ale według mnie powinnaś się bardziej postarać, sam uśmiech nie wystarczy. -powiedział poważnym tonem. No i po przyjaźni... Czyżby wracamy do punktu wyjścia?
-Taa... Jasne, postaram się. -niechętnie przytaknęłam. A kilka minut temu stwierdziłam, że będę dla niego miła... -To co, idziemy już? -spytałam, zmieniając temat i oczywiście niszcząc przynajmniej częściowo napiętą atmosferę.
-Jasne. -wstał z krzesła i skierował się w stronę przedpokoju. Zaczęłam zbierać po drodze potrzebne rzeczy, czyli torebkę, do której włożyłam dokumenty i portfel, a na koniec sięgnęłam na górną półkę w przedpokoju po kluczyki do samochodu. Zwykle tam kładę wszystkie klucze, ponieważ jest to mało widoczne miejsce, a trzymanie takich przedmiotów jak klucze w jednym miejscu było bardzo pożyteczne, między innymi zaoszczędzałam czas w poszukiwaniu ich po całym mieszkaniu.
-Będzie bezpieczniej, jak pojedziemy moim samochodem. -powiedział tym swoim poważnym, grobowym głosem Harry. Ugh, przecież nikogo bym przecież nie potrąciła, może i nie jestem doświadczonym kierowcą, ale człowiek uczy się na błędach.
-Ok. -zgodziłam się, choć w duchu chciałam mu odmówić. Szczerze, nienawidziłam jego auta, mimo że jechałam w nim tylko jeden raz. Ten samochód był aż za idealny, skórzane siedzenia, które były zimne i twarde, a na pulpicie było wiele dziwnych przycisków, które nie wiadomo do czego służyły. Zdecydowanie wolałam swojego terenowego Land rovera, w którym były bardzo wygodne, miękkie, obsadzone materiałem siedzenia. Mimo, że nie był to najnowszy model i klimatyzacja często płatała mi figle, w tym momencie wiele bym dała, aby znaleźć się w moim aucie niż w tym luksusowym czymś. Zdecydowanie nie jestem typem dziewczyny, która leci na auta.
Zjechaliśmy na dół windą. Harry zaparkował pod samym blokiem. Wow, otworzył mi drzwi! No proszę, co za kultura... Czujecie ten sarkazm? Ponownie miałam problem z zapięciem pasów. Ten samochód jest przeklęty! Ugh... Styles zauważył, że nie mogę się zapiąć. Nie pytając mnie o nic, wręcz wyszarpał z mojej dłoni wtyczkę od pasa i mocnym ruchem dłoni wcisnął ją.
-Nienawidzę tego samochodu. -powiedział pod nosem, tak jakby czytał mi w myślach. Ale skoro go nienawidzi, to po co nim jeździ? -Ciągle się coś psuje. -sama już nie wiedziałam czy mówi do siebie, czy do mnie. -Całkowicie nie znam się na samochodach, a facet w salonie chyba to wyczuł i wcisnął mi najgorszy szajs. -kontynuował swoją wypowiedź. -A ty jaki masz samochód? -spytał, po chwili.
-Land Rover, szczerze mówiąc nie pamiętam jaki dokładnie model, ale nie należy do tych nowszych. Nie lubię samochodów z zaawansowaną elektroniką. -serio? Nie mamy lepszego tematu do rozmowy, niż samochody? No, ale przynajmniej lepsze to niż nieprzyjemne odzywki Styles'a.
-Na pewno nie masz tam skórzanych foteli? -bardziej stwierdził, niż spytał. Sama nie wiedziałam, czy ten chłopak teraz się wywyższa i uważa za lepszego z powodu skórzanych foteli, czy też mi zazdrościł, że ich nie posiadam.
-Nie mam. -powiedziałam obojętnym tonem, tak aby nie wyczuł rozdwojenia moich myśli.
-I po co ja chciałem jechać swoim samochodem? -jęknął pod nosem, a jego twarz przybrała ten znajomy mi grymas. Wyraźnie się skrzywił. -Przecież mogliśmy pojechać twoim samochodem, a ja mogłem prowadzić. Nie miałabyś nic przeciwko? -spytał z nadzieją w głosie. Przypomniało mi się nasze pierwsze spotkanie, jak dokładnie oglądał swoje auto, czy aby na pewno go nie zarysowałam. To było dziwne, że teraz zazdrości mi używanego samochodu, którego lakier nie świeci się, a wręcz przeciwnie jest wyblakły, w dodatku siedzenia są lekko wygniecione, ale za to bardzo wygodne z tego powodu. Na samą myśl, że tamten Harry Styles, który wyglądał na pedanta i maniaka lśniących, drogich aut, nie miałam ochoty zgadzać się na jego pomysł.
-Jasne, możemy następnym razem tak zrobić. -a jednak się zgodziłam... Czemu? Już wolałam, żeby Harry prowadził mój samochód, niż jechać tym sztywnym cackiem, od którego siedzeń bolą dosłownie wszystkie kości.
-To super. -uśmiechnął się i zaczął wciskać przypadkowe przyciski. Nie miałam pojęcia co zamierzał włączyć, ale wiedziałam, że on nie ma pojęcia, gdzie jest przycisk, od tego co chciał włączyć.
-Co chcesz zrobić? -spytałam spoglądając na jego palec, co chwila przyciskający inny guzik i jednocześnie włączający niepotrzebne rzeczy. Między innymi Harry zdążył już otworzyć szyber dach, którego na pewno nie chciał otworzyć.
-Umm... szukam przycisku od włączania radia. -powiedział zerkając jednym okiem na jezdnię, a drugim na panel. Cicho zaśmiałam się pod nosem, jednak dostałam za to nauczkę. Na swojej twarzy poczułam falę zimnego powietrza, która rozwiewała moje włosy na wszystkie możliwe sposoby. Musiały one wyglądać jak po niezłym huraganie.
-Jezu Lyn! -krzyknął przerażony Harry. -Na prawdę nie chciałem, to niechcący... -zaczął się tłumaczyć.
-W porządku Harry. -przerwałam mu, wybuchając śmiechem. On po chwili do mnie dołączył. Oboje się z siebie śmialiśmy. Nie wierzę! To pierwszy raz, kiedy widzę Harr'ego śmiejącego się w niebo głosy. Jego kąciki ust uniosły się bardzo wysoko i jednocześnie pokazał swoje dołeczki. Wyglądał uroczo! Nie! Nie mogę tak myśleć. Przecież Harry Styles nie jest uroczy, tylko jest dupkiem! Ugh... Czemu pomyślałam, że jest uroczy? Nienawidzę siebie za swoje myśli. On jest okropny, a nie uroczy!
-Coś nie tak? -spytał, widząc, że momentalnie przestałam się śmiać. Zrobiłam tak, gdy zaczęłam myśleć, że Harry jest uroczy.
-Nie, wszystko jest w porządku. -skłamałam. Nie mogłam się dać więcej razy przyłapać na myśleniu o nim. Na szczęście uwierzył.
-Jesteśmy. -powiedział wjeżdżając na podziemny parking galerii handlowej. Harry szybko wysiadł z samochodu, a ja wciąż siłowałam się z pasem. Za jakie grzechy on był taki uparty i nie chciał się odpiąć? Harry zdążył już otworzyć mi drzwi, a ja nadal siłowałam się z tym cholerstwem.
-Pomogę Ci. -ponownie ukazał mi swoje dołeczki i nachylił się w moją stronę. Zwinnym ruchem ręki odpiął ten piekielny pas i byłam wolna.
-Dzięki. -delikatnie uśmiechnęłam się do niego, a on wyciągnął w moją stronę rękę, którą niepewnie złapałam. Dalej wjechaliśmy ruchomymi schodami na górę, wciąż trzymając się za dłonie. Wiele dziewczyn na nas zerkało. To pewnie fanki Harr'ego. Miałam wrażenie, że niektóry z nich chciały mnie zabić wzrokiem. To było trochę przykre.
-Nie przejmuj się tym, one są po prostu zazdrosne. -szepnął mi na ucho Styles. Widocznie wyczuł, że się tym przejmuję. Ale swoją drogą z chęcią bym im oddała Harr'ego. Gdyby on mi był tylko potrzebny do szczęścia... ale nie jest, więc mogłabym im go oddać. Potrzebuję tylko pozwolenia Rose, która się na pewno nie zgodzi, więc jednak nie mogę im oddać Harr'ego. Harry Styles był mój, czy tego chciałam, czy nie. A ja byłam jego, czy tego chciał, czy nie.
-Muszę kupić sobie nowe adidasy. Pójdziemy do nike? -spytał rozglądając się po piętrze.
-Jasne. -zgodziłam się, po czym skierowaliśmy się do wcześniej wskazanego miejsca.
Podeszła do nas ekspedientka, proponując pomoc. Harry zgromił ją wzrokiem i niezbyt przejmnym tonem odmówił chęcia przyjęcia pomocy. Nie rozumiała go. Na pewno przy pomocy osoby, która lepiej jest obeznana w tym sklepie, chociażby gdzie można znaleźć rozmiar jakiegoś modelu, on wolał sam się obsłużyć. Ja na pewno skorzystałabym z takiej pomocy, między innymi z powodu oszczędzenia czasu. Cóż, przynajmniej pierwszy raz zobaczyłam, jak Harry jest nie miły nie tylko dla mnie.
-Co o tych sądzisz? -spytał, pokazując mi biało-niebieski model nike free 4.0. Dokładnie takie same jak ja miałam, były mega wygodne, idealnie nadawały się do biegania i długich spacerów. Widziałam po zainteresowaniu wypisanym na twarzy Harr'ego, że podoba mu się ta para. Te buty byłyby świetnym wyborem, na pewno nie żałowałby zakupy, jednak z powodu, że mam takie same, tylko damskie i o mniejszym rozmiarze, wolałam aby wybrał inną parę.
-Są... -na chwilę się zawahałam. -W porządku. -dodałam po kilku sekundach.
-Tylko w porządku? Zauważyłem, że zdecydowanie bardziej wolisz ubierać się na sportowo, niż elegancko. Powinnaś powiedzieć coś więcej niż tylko „w porządku”. -był bardzo spostrzegawczy. Tylko raz widział mnie w dresach i adidasach, a potrafi stwierdzić, że nie lubię szpilek i koszul.
-Cóż, rzeczywiście tak jest. -potwierdziłam jego domysły. -Akurat tak się składa, że mam ten model i są naprawdę wygodne. -powiedziałam w jego stronę, a on tak jakby odetchnął z ulgą. Nie wiem co to miało być. To było dziwne. W sumie on co chwilę zachowuje się dziwnie. -Powinieneś je przymierzyć, ale nie ten kolor. Zdecydowanie pasują do Ciebie ciemniejsze odcienie. -próbowałam w każdy możliwy sposób odradzić mu kupna niemal identycznych adidasów do moich.
-Te buty mi się naprawdę podobają, a tylko z tego koloru widzę mój rozmiar. Potrzebuję czegoś wygodnego do biegania i kolor mnie naprawdę w tym momencie najmniej obchodzi. -wytłumaczył mi swój wybór, po czym wyciągnął pudełko ze swoim rozmiarem i zaczął przymierzać buty. Szczerze? Nie, zdecydowanie nie! Te buty nie pasowały do jego stylu. Zawsze widzę go w koszuli, obcisłych spodniach i lakierkach, więc teraz przy obcisłych spodniach i koszuli w siatkowanych adidasach do biegania wyglądał okropnie. Nie mogłam powstrzymać cichego chichotu pod nosem.
-Co Cię tak śmieszy? Znowu przypomniałaś sobie coś śmiesznego? -spytał, przechodząc się kilka metrów, aby sprawdzić, czy na pewno są wygodne.
-Nie, tylko... może do dresów wyglądałoby to lepiej. Przepraszam, ale teraz wyglądasz najmniej dziwnie. -zakryłam dłonią usta, aby powstrzymać śmiech.
-I tak je wezmę. Są w porządku, powiedziałem, że potrzebuję butów do biegania, nie na wyjścia. -powiedział jak zwykle tym swoim poważnym tonem. A już ponownie myślałam, że znowu będziemy mogli w swoim towarzystwie się trochę pośmiać i być dla siebie miłym.
Harry włożył buty z powrotem do pudełka i skierował się w stronę kasy. Nawet nie zapytał, czy nie zamierzam czegoś kupić w tym sklepie. Ugh... co za dupek! Zapłacił za nie i w końcu od kilku minut spojrzał się w moją stronę i wyciągnął dłoń. Wcześniej mnie ignorował. No tak, wychodzimy ze sklepu, musi pokazać jak bardzo mnie kocha...
-Chcesz może wejść do jakiegoś sklepu? Mogę Ci pomóc coś wybrać? -zaproponował Harry. Na myśl, że mógłby pomagać mi wybierać się skrzywiłam. Na szczęście tego nie zauważył.
-W sumie, byłoby mi miło, gdybyś mi pomógł. -zmusiłam się na uśmiech, ale tylko dlatego, że widziałam, że on nie oczekuje innej odpowiedzi.
Skierowaliśmy się do sklepu z dziwną nazwą. Na szczęścia, ubrania nie były tak dziwne jak nazwa. Harry wybrał ten sklep, pewnie często tutaj kupował. Skierowaliśmy się na damski dział.
-Czego konkretnie szukamy? -spytał łagodnym głosem, aż za łagodnym na Harr'ego Styles'a, którego znam.
-Myślę, że powinnam kupić sobie przynajmniej dwie sukienki. Nie wiem jakim cudem wszystkie moje sukienki zrobiły się na mnie za duże. -zażartowałam, a Harry odpowiedział mi sztucznym uśmiechem. Był to najbardziej sztuczny uśmiech jaki widziałam. Pewnie pomyślał, że jestem żałosna, ale ja o nim tak myślę cały czas, więc nie zdziwiłabym się, gdyby on też tak o mnie pomyślał.
-Myślę, że w tej będziesz dobrze wyglądać. -powiedział nieznanym dla mnie dotychczas tonem i pokazał mi granatową sukienkę. Było to coś w stylu niechcenia, wyśmiania? Nie wiem do końca co to było, ale zabolało. Przyjęłam to tak, jakby mi sugerował, że nie ubieram się ładnie.
-Jasne, dzięki. -wzięłam od niego sukienkę, sztucznie się uśmiechając, aby nie wyczuł smutku, który przed chwilą wywołał. -Pójdę ją przymierzyć. -powiedziałam i odwróciłam się w stronę przymierzalni. Nie dałam rady dłużej się uśmiechać, więc tylko jak nie mógł zauważyć mojej twarzy, zrzuciłam z siebie ten sztuczny uśmiech. Harry podążał kilka kroków za mną. Weszłam do pustej przebieralni i zasunęłam zasłonkę. Założyłam na siebie granatową sukienkę. Dekolt był zabudowany, a plecy lekko wycięte. Sukienka sięgała do połowy ud i była skromna, ale za razem elegancka i ładna. Muszę przyznać, że idealnie na mnie pasowała. Zdecydowałam się ją wziąć. Już miałam ją zdejmować, gdy usłyszałam głos Harr'ego.
-Możesz mi się pokazać? -spytał z nadzieją w głosie. Może tylko mi się wydawało, ale według mnie powiedział to tak, jakby rzeczywiście chciał mnie zobaczyć w tej sukience. Delikatnie odsłoniłam zasłonkę i zbliżyłam się o krok do Styles'a.
-Wow, wyglądasz nies... -w jego oczach mogłam zobaczyć ekscytację, radość, czy coś podobnego. -...to znaczy wyglądasz dobrze. -dokończył poważniejszym tonem. Nie rozumiem go. Nagle z szerokiego uśmiechu i iskierek w oczach , przeszedł na „nazywam się Harry Dupek Styles”.
-Dziękuję. -sztucznie się do niego uśmiechnęłam, po czym zasłoniłam mu kilka milimetrów przed twarzą zasłonkę. Szybko zdjęłam z siebie sukienkę i ubrałam moje ubrania. Harry nadal stał po drugiej stronie zasłonki. Chyba na mnie czekał. Gdy tylko wyszłam, zaczęłam kierować się w stronę kasy. Harry dołączył do mnie, złapał mnie za rękę i poprowadził do kasy. Zaskoczył mnie bardzo. Nie pozwolił mi samej zapłacić za swoje zakupy. To było dziwne, ale i też miłe. Nie spodziewałam się tego po nim. Nie dał mi nawet dojść do głosu.
-Dziękuję. -powiedziałam niepewnie, gdy odeszliśmy od kasy.
-Drobiazg. -odpowiedział obojętnym tonem. Wyszliśmy przed sklep. Momentalnie wokół Harr'ego zbiegło się mnóstwo fanek. Postanowiłam się wycofać. Stanęłam kilka metrów dalej i oparłam się o barierkę, przyglądając się tej całej sytuacji. Jeden Harry obtoczony mniej więcej dwudziestoma dziewczynami, krzyczącymi i proszącymi o autograf. Styles zaczął po kolei każdej się podpisywać na czymkolwiek się dało, książka, zeszyt, ręka, szyja, torebka, koszulka, nawet na telefonie się komuś podpisał. Ahh ta popularność...
-Cześć, jesteś dziewczyną Harr'ego? -mała dziewczynka, oderwała moją uwagę od wpatrywania się w Styles'a i jego fanki.
-Umm... tak. -spojrzałam się dół na dziewczynkę. Miała na oko 8 lat. Była szczupła i miała piękne, duże niebieskie oczy i blond włosy. Wyglądała uroczo, jak aniołek. Na jej widok na mojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Nie żartuję, naprawdę obecność tego małego osobnika sprawiła, że się uśmiechnęłam, mimo że wymieniłyśmy po jednym zdaniu.
-Mogę Cię prosić o autograf? Proszę. -spytała z nadzieją w głosie i oczach. Ukucnęłam przy niej i ponownie się uśmiechnęłam. Byłam zaskoczona jej prośbą. Nigdy nie składałam autografu. Wiem, że nagrywam płytę, ale Rose jeszcze nie zgodziła się na publikację choć jednego klipu w internecie, więc byłam mało popularna.
-Jak masz na imię? -spytałam najłagodniejszym tonem, jaki posiadałam.
-Vanessa. -odpowiedziała słodkim głosem dziewczynka.
-Na czym mam Ci się podpisać? -spytałam, a dziewczynka podała mi kolorowy notes. Na wolnej kartce napisałam „Dla Vanessy Alice” i oddałam jej notes.
-Alice, cieszę się, że jesteś z Harry'm. Jesteś śliczna, idealnie do niego pasujesz. Jesteś o wiele milsza niż jego poprzednie dziewczyny. -powiedziała mi to, wpatrując się w moje oczy. Było mi bardzo miło. Niespodziewanie w moich kącikach zebrały się łzy. Szybko je wytarłam. Nie mogłam się rozpłakać na środku galerii.
-Dziękuję, to miłe. -podziękowałam lekko łamiącym się głosem. Blondynka mnie przytuliła. To było dziwne uczucie. Poczułam od niej przyjemne ciepło, którego nie czuję na co dzień od innych osób. Byłam wzruszona jej wyznaniem. Było kilka osób, które mówiły mi, że pasuję do Harr'ego, ale na pewno nie była to ośmioletnia dziewczynka, w dodatku ona powiedziała o wiele więcej niż inni.
-Przepraszam bardzo za nią. Jest nieznośna, ciągle mi ucieka. -podeszła do nas zdyszana na oko trzydziestoletnia kobieta. -Mam nadzieję, że nie sprawiła pani żadnego problemu.
-Nie, w porządku. Vanessa to złote dziecko. -uśmiechnęłam się do kobiety, podnosząc się do góry.
-Mamo, to jest Alice. Alice jest dziewczyną Harr'ego Styles'a. -Vanessa przedstawiła mnie swojej matce.
-Och, naprawdę? Jestem ogromną fanką chłopaków. -powiedziała z ogromnym entuzjazmem w głosie kobieta. -Wiem, że może jestem za stara na bycie directioners, ale oni są świetni. Przy okazji, jestem Charlie Stevens. -kobieta wyciągnęła w moją stronę dłoń.
-Alice Bailey. Nigdy nie jest się za starym na bycie directioners. -uśmiechnęłam się do niej i puściłam oczko do Vanessy.
-Już jestem kochanie. -naszą rozmowę przerwał Harry, który podszedł do mnie i objął mnie w talii. -Coś mnie przegapiło? -spytał, spoglądając najpierw na Vanessę, potem na Charlie, a na końcu na mnie.
-To jest Vanessa... -wskazałam dłonią na blondwłosą dziewczynkę. -... i jej mama Charlie Stevens. -tym razem skinęłam głową na kobietę.
-Miło mi was poznać, jestem Harry Styles. -uśmiechnął się w ich stronę.
-A mogę twój autograf? -spytała podekscytowana Vanessa. -Alice mi już swój dała. Byłoby super, gdybym miała też twój. Nigdy nie miałam autografów od dwóch osób, które są razem. -zaczęła jeszcze bardziej się ekscytować, co sprawiało, że wyglądała jeszcze słodziej.
-Jasne. -Harry ukucnął przy niej, tak samo jak ja kilka minut temu i złożył podpis w jej notesie.

______________________
I jak wam się podoba rozdział?
To taki mały wstęp do tego co zaczyna się dziać w tym opowiadaniu.  Około 12/13 rozdziału zacznie się akcja rozkręcać. Zakładałam, że to co teraz piszę, będzie w 10 rozdziale, ale wyszło, że będzie w 16. No tak, właśnie piszę 16 rozdział. Będzie to chyba najważniejszy rozdział w całym opowiadaniu i od tego zaczną się dziać najważniejsze rzeczy. ^^  trudno mi trzymać język za zębami xD ale postaram się już nic więcej nie zdradzić! no to ja zmykam uczyć się "Reduty Ordona". Do niedzieli! <3
PROSZĘ KAŻDEGO CZYTELNIKA O ZOSTAWIENIE KOMENTARZA!

4 komentarze:

  1. Pierwsza.. <3 Kiedy next xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. To widzę, że się rozpisałaś skoro masz już 15 rozdziałów ^^ Ja się doczekać nie mogę! Nie usiedzę spokojnie... xD A co do rozdziału, to moją opinię znasz: Wszystko co zrobisz TY jest świetne! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już 16 i zaczynam 17^^ Nie sądziłam, że tak się w to wciągnę. Jestem bardzo związana z moim pierwszym FF i wszystko co po nim pisałam, było dla mnie obce. A teraz jak otworzę edytor tekstowy, nie mogę się od niego odkleić. To już chyba taki nawyk, że przynajmniej godzinę dziennie muszę poświęcić na rozdział ^^

      Usuń
  3. Coraz bardziej zakochuje się w tym opowiadaniu !:);*
    Fajnie , że ich relacje trochę sie poprawiły , ale czekam na jakąś kłótnie między nimi ;D
    Za godzinke nowy rozdział, nie mogę sie doczekac ;);*

    Buziaczki, Karinka<3

    OdpowiedzUsuń