"People like us, we don’t need that much.
Just someone that starts, starts the spark in our bonfire hearts."
Just someone that starts, starts the spark in our bonfire hearts."
Na chwilę się zatrzymałam, aby
popatrzeć na chowające się w Tamizie słońce. Cudowny widok.
Mimo, że mieszkam kilkanaście minut spacerku od tego miejsca,
jestem tutaj może drugi, albo trzeci raz. Nie mam po prostu na to
czasu i chęci. Zdecydowanie wolę po pracy iść spać, niż
spacerować po Londynie. Złapałam dłońmi barierkę i lekko się
odchyliłam do tyłu, jednocześnie zderzając się plecami z jakąś
osobą.
-Bardzo przepraszam, naprawdę nie
chciałam, to niechcący. -zaczęłam się tłumaczyć, zanim jeszcze
się odwróciłam i spojrzałam na swoją ofiarę.
-Nic się nie stało. -ujrzałam przed
sobą uśmiechniętego blondyna, który na mój widok jeszcze bardziej
się wyszczerzyć. -Cześć Lyn. -miło się przywitał.
-Niall? Dobrze pamiętam? -spytałam
niepewnie, delikatnie się uśmiechając. Szczerze mówiąc nie
miałam pewności, czy to Niall, czy Zayn. Wiedziałam, że na pewno
któryś z nich, bo obaj spędzili ze mną dzień wcześniej dużo
czasu w klubie, ale kompletnie zapomniałam, który był którym.
-Bingo. -śmiesznie poruszył dłonią
i ponownie pokazał szereg równych, białych zębów. -Co tutaj
robisz? -spytał, lustrując mnie wzrokiem. Ugh... dzisiejszego dnia,
wiele osób tak na mnie spoglądało. Miałam serdecznie dość.
-Powiedzmy, że potrzebowałam trochę
spokoju, a to miejsce wydaje się odpowiednie dla zaspokojenia moich
potrzeb. -wyjaśniłam, ponownie odwracając się w stronę barierki,
na której położyłam łokcie. Niall postąpił tak samo jak ja i
po chwili oboje wpatrywaliśmy się w Tamizę. -A ty? -spytałam po
kilku sekundach ciszy.
-Wracam od Harr'ego. On mieszka mniej
więcej tam. -wskazał ręką na część miasta, w której nie
miałam jeszcze okazji być. -A ja mniej więcej tam. -pokazał na
centrum miasta. -Popsuł mi się samochód, a Harry stwierdził, że
nie ma ochoty mnie odwieźć, więc musiałem użyć własnych nóg.
A ty gdzie mieszkasz? -spytał, kończąc swoje „tłumaczenie”.
-Mniej więcej tam. -wskazałam dłonią
na część miasta, znajdującą się tuż przed centrum.
-To mniej więcej w połowie drogi ode
mnie do Harr'ego. -zauważył blondyn.
-Mniej więcej. -zaśmiałam się
delikatnie pod nosem.
-I teraz mniej więcej jesteśmy w
połowie drogi od twojego mieszkania do Harr'ego, czyli mniej więcej
w 1/4 drogi do mnie. -Niall ponownie szeroko się uśmiechnął. Temu
chłopakowi chyba nigdy uśmiech nie schodzi z twarzy. Jeszcze nigdy
nie widziałam go smutnego.
-Tak, mniej więcej. -nie mogłam już
powstrzymać śmiechu. W ciągu niecałych dwóch minut wyrażenia
„mniej więcej” użyliśmy więcej razy, niż przez całe moje
życie.
-To takie śmieszne? -spytał, widząc
moją reakcję.
-Mniej więcej poprawiłeś mi humor.
-powiedziałam, wybuchając kolejną dawką śmiechu.
-Mniej, czy więcej? -odwrócił się w
moją stronę, pokazując mi swoją uśmiechniętą twarz.
-Więcej. -odpowiedziałam, szeroko się
uśmiechając w stronę blondyna.
-Niall Horan zawsze do usług.
-powiedział jak jakiś koleś z reklamy o hydraulikach.
-Zapamiętam na przyszłość. -przy
tym chłopaku nie da się być smutny. Nawet kiedy milczy jest
zabawnie. Wydaje mi się, że będę miała z nim o wiele lepszy
kontakt niż z Harry'm. Przy Niall'u ciągle się śmieje, a przy
Harry'm? Przy Harry'm jestem zdenerwowana i znudzona.
-Właściwie to czemu byłaś smutna?
Jeśli można wiedzieć oczywiście, bo jak nie chcesz to nie mów,
nie naciskam. -delikatnie uśmiechnął się. Teraz ten uśmiech był
inny, delikatny, pełny troski i słodki.
-W porządku. Chyba tobie mogę zaufać,
co? -lekko szturchnęłam go w ramię.
-Oczywiście, że tak. -ponownie
szeroko się uśmiechnął. -Obiecuję, że wszystko co mi powiesz
zachowam dla siebie. -podniósł lewą dłoń do góry, a prawą
położył na klatce piersiowej. Wyglądał jak pierwszoklasista na
ślubowaniu. Ledwo co powstrzymałam śmiech.
-Pokłóciłam się z przyjaciółką.
-na wspomnienie tych wydarzeń uśmiech od razu zszedł mi z twarzy.
-O co poszło? -dopytywał Nialler.
-O Harr'ego. -odpowiedziałam
niechętnie, a moja twarz przybrała pewnego rodzaju grymas. Na
prawdę nie mogłyśmy znaleźć lepszego powodu do kłótni, tylko
Styles?
-Co? O Harr'ego? - zdziwił się Horan.
-Może nie należę do tych najmądrzejszych, bo nie studiuje i nigdy
nie byłem najlepszy w klasie, ale zdążyłem zauważyć, że nie
lubisz Harr'ego. -jej, to aż tak bardzo widać? Chyba muszę być
miła dla Styles'a...
-Fakt, nie lubię Harr'ego. Becky –
moja przyjaciółka myśli, że chcę rozkochać w sobie Harr'ego,
wyciągnąć z niego kasę i potem zostawić go ze złamanym sercem.
-wyjaśniłam mu.
-Ale przecież tak nie jest. Macie
umowę. -zauważył Niall. Właśnie, mamy umowę, o której nikt nie
może się dowiedzieć...
-Ale ona przecież nie wie o umowie.
Powiedziała mi, że jestem egoistką. W dodatku jest wkurzona na
mnie za to, że nie powiedziałam o niej Harr'emu. -kończąc to
zdanie ugryzłam się w język. Ups, nie powinnam tego powiedzieć.
To trochę za dużo... Oby tylko nie zaczął dopytywać...
-To trochę dziwne. Po co miałabyś o
niej mówić Harr'emu? Przecież nie masz jej w dowodzie, nie jest
twoją córką, ani nawet siostrą. -zaczął rozmyślać nad tą
całą sytuacją. I teraz co mu tu odpowiedzieć... Przecież nie
powiem mu, że ona jest jednak moją siostrą. Wiem!
-Wspominałam Ci już, że nie mam w
Londynie żadnej rodziny? Chyba nie. Przeprowadziłam się tutaj
ponad rok temu i znałam jedynie Beccy. Jesteśmy jak siostry i chyba
dlatego tak zareagowała. -skłamałam. To chyba było najbardziej
beznadziejne kłamstwo jakie mogłam wymyślić.
-Według mnie ta twoja przyjaciółka
jest zazdrosna. -Niall wyglądał na bardzo zamyślonego. Chyba
rzeczywiście chciał mi pomóc. To takie... kochane? Dawno nikt nie
chciał mi pomóc. To zawsze ja musiałam być dla wszystkich
oparciem, a sama go nie posiadałam. -Wiesz, wcześniej trzymałyście
się we dwie. -zaczął mi tłumaczyć, jednocześnie gestykulując
śmiesznie rękoma. W dodatku w tym momencie przypominał mi
psychologa. -Teraz trudno jest jej pogodzić się z faktem, że jakiś
chłopak wejdzie między was. Czas, który jej poświęcałaś, teraz
w połowie poświęcasz Harr'emu. Pewnie boi się, że całkowicie o
niej zapomnisz i Harry zajmie jej miejsce. -mówił, jak specjalista
od spraw dotyczących kłótni między przyjaciółkami. To dziwne,
że chłopak może się tak na tym znać, w dodatku lepiej niż nie
jedna dziewczyna.
-Myślisz, że odpuści kiedyś?
-spytałam, mając nadzieję, że i na to pytanie da mi odpowiedź.
-Nie wiem. -na chwilę się zamyślił.
-Nie znam jej, ale jeśli zależy jej na waszej przyjaźni, to
powinna zrozumieć, że chcesz być szczęśliwa.
-Późno się zrobiło. Dziękuję za
rozmowę, pomogłeś trochę. -przytuliłam chłopaka w ramach
podziękowań.
-Umm... Lyn mogę się o coś zapytać?
-nieśmiało na mnie spojrzał. Nie miałam pojęcia co może mu
chodzić po głowie.
-Jasne, pytaj. -szeroko się do niego
uśmiechnęłam.
-Oprócz tej przyjaciółki masz tutaj
kogoś? Jakąś rodzinę, znajomych? -spytał niepewnie, jakby bał
się, że tym pytaniem wywoła u mnie złość. Oczywiście, że się
nie zezłościłam, ale pytanie do najprzyjemniejszych nie należało.
-Umm... Nie. -odpowiedziałam po kilku
sekundach ciszy. -Znam tylko Rebeccę, no i Was teraz, bo Rose się
nie liczy. Odkąd tu przyjechałam, nie miałam czasu na nowe
znajomości. -powiedziałam nieśmiało, spuszczając głowę, aby
nie zobaczył mojego zmieszania. W końcu kto normalny po przyjeździe
do nowego miasta w ciągu roku nie nawiązuje znajomości?
-Jeśli chcesz... -zaczął niepewnie.
-...to mogę być twoim przyjacielem. -spojrzał się w moją stronę,
a na jego twarzy pojawił się łagodny uśmiech.
-Hmm... przyjaźń z Tobą? -komicznie
poruszałam brwiami, szeroko się uśmiechając. -Cóż, może być
ciekawie. -na samą myśl przyjaźni z tym chłopakiem uśmiechnęłam
się. Niall to osoba pełna optymizmu i poczucia humoru, więc nie
mogłabym się przy nim nudzić i smutać, a w dodatku potrafi pomóc
i pocieszyć, nie wspominając już, że jest przystojny. Ideał,
prawda?
-Więc jak? -chyba oczekiwał na
konkretną odpowiedź. Zaczęłam zachowywać się jak Rose.
Wspominałam już, że ona nigdy nie daje od razu konkretnych
odpowiedzi.
-Zgoda. -ponownie szeroko uśmiechnęłam
się do mojego nowego przyjaciela, a on mnie zamknął w ciepłym,
mocnym, a zarazem delikatnym uścisku. Ten uścisk o wiele bardziej
różnił się od tego Harr'ego, tamten był taki zimny, bez ąadnych
uczuć, a Niall'a był taki ciepły i przyjazny.
-A więc moja przyjaciółko, mogę
odprowadzić Cię do domu? I tak mam po drodze, a wolałbym, żeby
nikt po drodze Cię nie napadł i nie daj Boże zgwałcił. -cicho
zaśmiał się pod nosem. On nawet z tak banalnych rzeczy potrafi
żartować. Ten chłopak jest świetny!
-Myślisz, że przy Tobie nikt nic mi
nie zrobi? Hmm... widzę, że wysoka samoocena. -głośno się
zaśmiałam, po czym równie głośno kichnęłam, co spowodowało
wybuch śmiechu u Horana.
-Na zdrowie. -powiedział, próbując
powstrzymać śmiech.
-Nie śmiej się ze mnie. -próbowałam
udawać obrażoną, jednak średnio mi to wyszło.
-I tak wiem, że się nie gniewasz.
Wybacz, nie potrafisz udawać obrażonej. To aż dziwne, że
potrafisz udawać dziewczynę Harr'ego. -zauważył. Na samą myśl o
Harry'm się skrzywiłam. Już poprawił mi się humor, ale
oczywiście Harry Styles musiał wszystko popsuć.
-Błagam Cię, jeśli nie chcesz, abym
się naprawdę obraziła, to lepiej nie wspominaj o Harry'm.
-zagroziłam mu palcem, po czym odwróciłam się w stronę centrum.
-Chodź, wracamy. -zaczęłam iść, a kilka sekund później
dołączył do mnie Niall.
-Ale na serio grałaś kowboja na
szkolnym przedstawieniu? -ni z tego, ni z owego przypomniał sobie
wczorajszą rozmowę w klubie i głośno się zaśmiał.
-No tak, na serio. -również zaczęłam
się śmiać. Wspominałam już, że przy Niall'u nie da się być
smutnym?
-Ale jak? -dopytywał. -I miałaś rozszerzane spodnie, skórzaną kamizelkę i buty kowbojskie? -ahh
ten Horan, chciał wszystko wiedzieć.
-Miałam rozszerzane spodnie, skórzaną
kamizelkę, buty kowbojskie i nawet kapelusz i zabawkową spluwę.
-zaczęłam po kolei wyliczać elementy mojego ubioru ze szkolnego
przedstawienia sprzed kilku lat.
-Odjazd! -krzyknął z entuzjazmem.
-Zazdroszczę!
-Taaa... jest czego... -powiedziałam
niechętnie, na dalsze wspomnienia. -Potem dziewczyny się ze mnie
śmiały i mówiły, że jestem dziwna. Przez cały miesiąc wytykały
mnie palcami. -skrzywiłam się, wspominając te wydarzenia. Nigdy
nie byłam lubiana wśród koleżanek z klasy, ponieważ wolałam
przebywać w towarzystwie chłopaków, niż bawić się z nimi
lalkami, bądź w późniejszych latach gadać non stop o modzie.
-Mieszkam mniej więcej tu. -wskazałam na budynek, przed którym się
zatrzymałam.
-A dokładniej? -dopytywał się Horan.
-Mniej więcej tam. -wskazałam dłonią
na okna, znajdujące się na czwartym piętrze.
-Tam gdzie pali się światło? -spytał
dociekliwie.
-Tak, właśnie tam. Chyba zapomniałam
zgasić światła, zanim wyszłam. -szybko znalazłam wymówkę. Nie
mogłam mu powiedzieć, że Beccy ze mną mieszka. Mimo, że od
dzisiaj jest moim przyjacielem, nie ufam mu na tyle, żeby powiedzieć
mu o Beck. No i właśnie tu zaczyna się problem. Nikomu nie chcę
powiedzieć o Beck. Dla niej wydaje się to takie proste i mogłaby
pierwszej lepszej osobie opowiedzieć historię swojego życia. Jest
zbyt łatwowierna i naiwna.
-To do zobaczenia. -powiedziałam w
stronę chłopaka.
-Do zobaczenia. -przytulił mnie na
pożegnanie i poszedł w swoją stronę. Wjechałam windą na czwarte
piętro. Mimo, że w mieszkaniu paliło się światło, Beccy już
spała. Pewnie zapomniała powyłączać... Cóż, dzisiaj już na
pewno z nią nie porozmawiam, ale jutro muszę to zrobić. Nie
zostało mi nic innego jak pójść spać. Szybko się wykąpałam i
ułożyłam się pod ciepłą kołderką. Zaczęłam jeszcze raz nad
tym wszystkim rozmyślać. Nad zachowaniem Rebecci, nad rozmową z
Niall'em, nad związkiem z Harry'm. Wyciągnęłam kilka wniosków.
Pierwszy dotyczący Becks i Harr'ego. Muszę lepiej udawać, wtedy
siostra nie będzie się czepiać, a Styles może będzie mniej
irytujący. W dodatku Rose będzie zadowolna, a być może złapię z
Harry'm wspólny język (w co wątpię, ale marzyć zawsze można).
Kolejny dotyczący Niall'a i reszty zespołu. Muszę wszystkich
lepiej poznać i znaleźć w kimś oparcie. Prawdopodobnie tą osobą
jest Horan, ale nie zaszkodzi poznać innych chłopaków. Mogą się
okazać równie przyjaźni jak Nialler, co by bardzo mi pomogło. No
i ostatnia rzecz – od obiadu z Harry'm nic nie zjadłam, więc
bardzo burczy mi w brzuchu. Dobra, koniec tych rozmyśleń na dziś.
Zgasiłam lampkę i po chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.
______________________________
cześć wszystkim!
I jest w końcu 7 rozdział, jak już wcześniej wspomniałam mój ulubiony. ^^ Co sądzicie o relacji Lyn i Niall'a? Jak to się skończy? Piszcie w komentarzach! Już to pisałam, ale napiszę jeszcze raz, bo niektórzy się pytają. Rozdziały dodaję dwa razy w tygodniu w środy i w niedzielę, no chyba, że będzie mało osób komentować, to wtedy raz w tygodniu. Zawsze informacje o rozdziałach zamieszczam w "INFO" (na górze po lewej stronie ekranu). No to tyle, idę się uczyć wosu ;// Egzaminy się zbliżają...
<3
Przyjaźń z Niallerem..? Interesujące ; >
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze się w niej zakocha!!! Albo ona w nim.. No ciekawe.. ^ ^
Ta.. Egzaminy zbliżają się a ja się rozchorowałam.. Trzeba mieć szczęście >.<
Powodzenia! :3
Świetny. Ale czekam na rozwój wydarzeń z Harrym :3
OdpowiedzUsuńOmomomommmmmmm ! ;*
OdpowiedzUsuńTak , tak , tak :D Bardzo podoba mi się ten rozdział :) Jaki słodki Horanek ♥ Ciekawie się to wszystko dzieje, może ta przyjaźń przerodzi się w miłość? Albo Nialler pozna Becks i będzie love story , a Harry zmieni się dla Lyn ? ;D Takie tam moje osobiste plany ;> Haha ;*
Uwielbiam Twoje opowiadania i już nie mogę doczekać się niedzieli ! ;)
Zapraszam na blog o Harrym i Niallu :>
dangerous-styles-and-horan.blogspot.com/
Pozdrawiam, Karinka ♥
Aż żałuję, że w ogóle nie znajduję czasu. Wcześniej na to jakoś nie narzekałam, bo wyrabiałam się ze wszystkim, a teraz? Tylko bym tu siedziała i czatowała na nowy rozdział (Oczywiście w dni, w których ma się on pojawić) Dzisiaj nawet zapomniałam adresu bloga i musiałam przekopać całą historię! A z laptopa korzystam ja, brat i mama, więc trochę szukania miałam :( A teraz się skapłam, że mogłam wejść na twoje konto! Jaka ja jestem nieogarnięta! A zdanie na temat bloga i rozdziałów znasz. Ostatnio gadam z przyjaciółką, bo miałaś jej zrobić trailer i ona tak się zachwyca, że świetny i w ogóle nie wiedziała, że będzie jej robiła stażystka i takie tam, a ja uważam, że wszystko co zrobisz jest świetnie, lepsze... I nawet nie pytaj dlaczego, bo nie wiem xD
OdpowiedzUsuńLepsze? ok, nie pytam dlaczego :) według mnie Flawless (stazystka) o wiele lepiej sobie z tym poradziła niż ja :)
OdpowiedzUsuń