komentarz = szacunek i motywacja dla autora
"Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other"
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other"
W głowie powtarzałam sobie jedno
zdanie „być miłą dla Harr'ego”. Szczerze mówiąc
przestraszyłam się trochę, gdy Rose się na nas wkurzyła. Nie
chcąc jej bardziej denerwować muszę być miła dla Styles'a, choć
nie wiem co z tego wyjdzie. Jak na razie powtarzam sobie w głowie,
że mam być dla niego i miła i w miarę mi to wychodzi. Do naszego
stolika podeszła kelnerka i odezwała się znajomym dla mnie głosem.
Podniosłam wzrok znad karty dań i doznałam szoku. Nie mogłam
uwierzyć w to, kogo tam zobaczyłam. Całkowicie się jej nie
spodziewałam. Tak samo jak ona mnie. Po jej minie mogłam
wywnioskować, że była równo zaskoczona jak ja. Chyba obie
wolałyśmy w tym momencie nic nie mówić. Harry uratował całą
sytuację, składając zamówienie. Był miły, przynajmniej tyle.
Nie narobił mi obciachu. Kulturalnie się do mnie odzywał, aż
trudno uwierzyć, że on tak potrafi. Wiedziałam, że Backs na razie
da spokój, ale jak tylko wrócę do domu zaczną się pytania typu
„czemu jej nie powiedziałam” itp.. Chwilę po tym, gdy
złożyliśmy zamówienie dostałam sms'a, jak się potem okazało od
siostry. „Przyjdź w tej chwili do łazienki, inaczej jesteś
martwa.” -oho, może być ciekawie. Na pewno nie da mi spokoju i
będzie chciała wiedzieć wszystko. Poinformowałam Harr'ego, że
idę do łazienki i po chwili znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie
była już Rebecca.
-Co ty tu do cholery robisz z Harry'm
Styles'em? -krzyknęła na całe pomieszczenie.
-Ciszej. -przyłożyłam palec do ust,
rozglądając się dookoła czy nikt nie słyszał.
-Nikogo tu nie ma. -uspokoiła mnie
ściszając ton głosu. -Czemu mi nie powiedziałaś, że się z nim
spotykasz? -pytała podekscytowanym głosem. A nie mówiłam, że
będzie się o to pytać? No to teraz już nie odpuści.
-Nie miałam kiedy. Wczoraj mówiłam
Ci, że idę na imprezę z chłopakiem, nie pytałaś o kogo chodzi.
Dzisiaj rano się nie widziałyśmy. -zaczęłam jej powoli wszystko
tłumaczyć.
-No nie wierzę! -powiedziała
podekscytowana. -Moja siostra chodzi z samym Harry'm Styles'em!
-taaa... jest się czym ekscytować, naprawdę. Gdybym tylko mogła,
bym Ci go oddała Becks.
-Beccy, a co ty tutaj robisz?
-zmieniłam temat, chcąc się dowiedzieć co ona tu robi. Z tego co
mi wiadomo ostatnio nie miała pracy.
-Mówiłam Ci, że mnie zwolnili.
Wczoraj cały dzień grzebałam i znalazłam to miejsce. Całkiem
dobrze płacą i się niczego nie czepiają, więc jestem.
-wytłumaczyła, śmiesznie gestykulując rękoma.
-No to się nie obijaj i wracaj do
pracy, bo Cię zwolnią. -powiedziałam w jej stronę, jednocześnie
przeglądając się w lusterku.
-A ty wracaj do swojego ukochanego.
-jak to śmiesznie brzmi „ukochanego”. Oczywiście, Harry Styles
to mój ukochany. Jasne... Niedoczekanie!
-Już wracam do swojego ukochanego.
-szeroko się uśmiechnęłam kładąc nacisk na „ukochanego”.
Szczerze mówiąc może być ciekawie i zabawnie. Czasami mam ochotę
sama z siebie się śmiać, ponieważ każdy złapał chaczyk z tym
„związkiem”. Najzabawniejsze jest to, że nawet Beccy w to
uwierzyła i tak się cieszy z mojego „szczęścia”, a ja w duchu
mówię sarkastyczne odpowiedzi. To naprawdę jest zabawne. To nie
wiarygodne, że tak łatwo można kogoś wkręcić.
-Już jestem. -powiedziałam, gdy
wróciłam do stolika, przy którym siedział Harry.
-Długo Cię nie było, martwiłem się.
-podniósł na mnie wzrok, który wcześniej spoczywał na ekranie
jego telefonu.
-I tak wiem, że kłamiesz. -zadziorczo
się do niego uśmiechnęłam, próbując mu dogryźć. Wiem, wiem...
miałam być miła... No, ale nie mogę dłużej powstrzymać swoich
docinek. Z reguły jestem miła, ale kiedy ktoś mnie irytuje, muszę
to pokazać.
-Może chciałem być miły? -podniósł
jedną brew do góry, a jego usta nieco się skrzywiły. Często
robił podobną minę.
-Na prawdę nie musisz być dla mnie na
siłę miły. -powiedziałam, biorąc łyka wody, która została
przyniesiona, gdy byłam w łazience.
-Rose nie byłaby zadowolona z twojego
zachowania. -twierdził, rzucając mi przenikliwe spojrzenie, tak
jakby chciał coś ze mnie odczytać, albo co gorsza wywiercić mi
dziurę tego jego zielonymi gałkami.
-Ah, więc to o Rose chodzi. Od kiedy
ty się jej tak słuchasz? Czy Harry Styles nie miał być tym
niegrzecznym, łamiącym zasady? -spytałam, odstawiając szklankę na
poprzednie miejsce.
-Pomyliłaś mnie z Zayn'em. To on jest
bad boy'em w zespole. -wyjaśnił, podle się uśmiechając. Ugh, ale
wstyd Lyn! Taką gapę strzelić! Na prawdę powinnam częściej
używać mózgu! -Poza tym to chyba ty powinnaś przestrzegać zasad
Rose, prawda? To twoja szefowa, moim szefem jest Paul. Swoją drogą
to jest dziwne, przy Rose jesteś grzeczna i posłuszna, a kiedy jej
już nie ma stawiasz opór. -nie, tylko nie to. Czy ten koleś musi
wszystko zauważyć? No i po mnie. Myśl Lyn, myśl! Muszę szybko
znaleźć jakąś wiarygodną wymówkę.
-Czasami Rose przesadza, ale lepiej z
nią nie dyskutować. -wyjaśniłam, próbując nie poznać po sobie,
że kłamie. Trudno mi było zmyślać, choć w ciągu ostatnich
kilku dni musiałam to zrobić wiele razy. Wcześniej nigdy nie
kłamałam. No dobra, może jak byłam nastolatką i wracałam o
później godzinie wmawiałam mamie, że autobus mi uciekł czy coś
podobnego, ale to się nie liczy!
-Na pewno nie byłaby zadowolona, że
jesteś dla mnie nie miła. -jakbym tego nie wiedziała Styles! Na
prawdę, musiałeś?
-Czemu tak bardzo zależy Ci na tym,
żebym była dla Ciebie miła? -spytałam, podnosząc lekko brwi do
góry. Ten facet był dziwny, raz niemal by mnie nie dobił swoim
chamstwem i egoizmem, a teraz sam mnie prosi, żebym była dla niego
miła.
-Czemu tak bardzo nie zależy Ci na
tym, żebyś była dla mnie miła? -odpowiedział na moje pytanie
pytaniem.
-Czemu odpowiadasz na moje pytanie
pytaniem? -ponownie zadałam pytanie, próbując uzyskać od niego
sensowną odpowiedź, choć znając Styles'a, wcale jej nie
uzyskam...
-Czemu ty odpowiadasz na moje pytanie
pytaniem? -spytał, delikatnie marszcząc czoło. Wspominałam już,
że nienawidzę tego chłopaka? Jeśli nie, to go nienawidzę. A
jeśli wspominałam, to i tak go nie nawidzę.
-Ugh... jesteś irytujący! -chciałam
na niego krzyknąć, ale powstrzymałam się ze względu, że
znajdowaliśmy się w miejscu publicznym. Jeszcze brakowało nam tu
świadków naszej kłótni.
-Nie mniej niż ty. -chamsko uśmiechnął
się w moją stronę, po czym, wziął kilka łyków wody. Nie
zamierzałam mu odpowiadać. I tak w ciągu niecałej godziny
wystarczająco mnie do siebie zniechęcił. Na prawdę nie znam
bardziej irytującego człowieka niż Harry Styles'a. Aż się
dziwię, że tyle dziewczyn na całym świecie za nim tak szaleje.
Gdyby go poznały, na pewno zmieniłyby zdanie. Harr'ego Styles'a nie
da się lubić, a tym bardziej kochać! Całe szczęście, że kelner
przyniósł danie i jeszcze większe szczęście, że nie była to
Rebecca. Jeszcze jej tu brakowało! Nie, że mam coś do Becks, bo to
jest wspaniała osoba, ale nie chciałabym, żeby usłyszała moją
niezbyt przyjemną dyskusję z Harry'm. Myśli, że jestem w nim
zakochana i niech tak zostanie. Im mniej wie, tym lepiej śpi.
Posiłek minął nam w ciszy i w sumie to bardzo dobrze. Nie miałam
ochoty słyszeć tego irytującego głosu.
-Obraziłaś się na mnie? -nasze
milczenie przerwał oczywiście irytujący pan Styles. Ugh... musiał?
Serio?
-Nie, skąd? Tylko jak ktoś według
mnie jest irytujący, to wolę żeby milczał, więc jeśli uważasz,
że jestem irytująca, to stwierdziłam, że będzie lepiej, jak nie
będę się odzywała. -wyjaśniłam mu, kończąc jeść moje
spaghetti.
-Więc sugerujesz mi, że nie
powinienem się do Ciebie odzywać? -spytał, jak zwykle marszcząc
czoło. To chyba jego kolejny nawyk. Bardzo często tak robi.
-Właśnie tak. Już myślałam, że
nie posiadasz mózgu, a nawet jeśli go już tam masz, to nie
używasz, a tu taka niespodzianka. -szeroko się uśmiechnęłam w
jego stronę, mówiąc sobie w duchu „punkt dla Ciebie Lyn”. Miło
jest patrzeć, jak dissuje się Harr'ego Styles'a.
-Przestań to robić. -skrzywił się.
Kolejny jego nawyk, o którym już chyba wspominałam wcześniej.
-Ale co? -udałam zaskoczona, choć
wiedziałam o co mu chodzi. No dobra, nie wiedziałam dlaczego chce
żebym go nie dissowała, ale wiedziałam co ma mniej więcej na
myśli.
-Nie odzywaj się do mnie w ten sposób.
-wyjaśnił, rozglądając się dookoła. -Jakbyś nie zauważyła,
to jesteśmy w miejscu publicznym i nasze rozmowy może usłyszeć
wiele osób. Lepiej by było, gdyby myśleli, że się kochamy, a nie
na każdym kroku dogryzamy. Dlatego też powinnaś być dla mnie
miła. -skończył swoją wypowiedź, zawieszając swój wzrok na
mojej osobie. Znowu zaczął wiercić swoim oczami we mnie dziurę.
Ugh, kolejna, rzecz, którą bardzo często robi.
-Nie potrafię być miła dla kogoś,
kogo nie lubię. Przy kamerach jeszcze daję radę, ale nie mogę być
ciągle dla Ciebie miła. -wyjaśniłam ze stoickim spokojem, choć
tak naprawdę w środku już dawno byłam wyprowadzona z równowagi.
Jak łatwo przychodzi mi udawanie... Jeszcze kilka dni temu nie
wiedziałam, że potrafię coś takiego robić, a teraz proszę, bez
żadnych skrupułów potrafię się zaśmiać w twarz samemu Harr'emu
Styles'owi, mimo wewnętrznych oporów.
-W takim razie musisz się postarać.
-chytrze się do mnie uśmiechnął, po czym skinął na kelnera, aby
przyniósł rachunek. Oznaczało to jedno – nasza dyskusja
skończona. Ugh, tym razem Harry wygrał, ale to tylko dlatego, że
nie dał mi szansy, abym mogła mu dogryźć. Kiedy kelner przyniósł
rachunek, Harry wyjął portfel. Zrobiłam to samo, jeszcze nie
potrzebowałam narzucać się Styles'owi.
-Co ty robisz? -wyraźnie się zdziwił,
gdy zobaczył co robię.
-Umm... chcę zapłacić za swój
posiłek? -spytałam retorycznie, tak jakby Harry nie widział co
robię, choć tak naprawdę widział wszystko. Więc po co on się
pyta, skoro zna odpowiedź?
-Ja płacę, w końcu jesteśmy na
randce. -szeroko się do mnie uśmiechnął, tak jak nigdy. Nie było
żadnego śladu po zażenowaniu, ani złości. Odruchowo lekko
przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam kilka fanek Harr'ego (jak
się domyślam), które nam się przyglądały. Dlatego tak nagle
zrobił się taki przyjemny. Nie chcąc odstawiać niepotrzebnych
scen, zmieniłam swoją minę na nieco przyjemniejszą, niż tą,
którą zazwyczaj obdarowywałam Styles'a.
-W porządku, skoro tak bardzo chcesz.
-odwzajemniłam jego uśmiech i dopiłam resztki mojej wody, po czym
odstawiłam szklankę. Harry zapłacił za posiłek i uśmiechnięci
wyszliśmy z restauracji, trzymając się za dłonie. Oczywiście na
zewnątrz była dość spora grupka fanek. Nie dziwne, że zdążyły
się dowiedzieć. W restauracji siedzieliśmy około godziny, więc
szybko się rozeszło, gdzie jest Harry Styles. Dziewczyny nas
obtoczyły i za żadne skarby nie chciały odejść. Kątem oka
spojrzałam na Styles'a, czekając, aż da mi jakąś wskazówkę co
powinniśmy zrobić.
-Poczekaj, dam im kilka autografów i
zaraz do Ciebie wrócę. -szepnął mi na ucho, po czym się
wycofałam, ułatwiając dziewczynom dojście do Harr'ego. Niektóre
z nich patrzyły, jakby chciały mi go zabrać (o ile on był mój).
Szczerze mówiąc z chęcią bym go im oddała. Na prawdę Harry
Styles nie jest mi potrzebny do szczęścia. Z boku patrzyłam na tą
całą sytuację. Hazz wydawał się zupełnie innym człowiekiem, od
tego, którym był bez osób trzecich. Widziałam jaki był w
stosunku dla fanek. Był taki... kochany? Tak, zdecydowanie był dla
nich kochany. Do każdej dziewczyny się uśmiechnął, przytulił,
zrobił zdjęcie, dał autograf i nawet zamienił kilka zdań.
Spełnił marzenie wielu dziewcząt, sprawił, że były szczęśliwe.
Zaczęłam zastanawiać się czemu jest co chwila jest inny. Inny
jest, gdy jesteśmy sami. Inny jest przy chłopakach. Inny jest, gdy
są kamery. Inny jest, gdy ktoś jest przy nas. Inny jest przy
fanach. I to tylko on tak często zmienia swój charakter. Chyba...
Poznałam resztę chłopaków i są mili, choć może nie znam ich
tak dobrze, jak Harr'ego, o ile w ogóle Harr'ego dobrze znam. Bo w
sumie co to są dwa dnia znajomości? Choć z drugiej strony przez te
dwa dni dużo się o nim dowiedziałam, niestety większość
negatywnych rzeczy. Jak na razie mogę być tylko jednego pewna:
Harry Styles jest jedną, wielką, chodzącą i irytującą zagadką.
_______________________
NIESPODZIANKA!
Miał być w sobotę, jest dzisiaj. W sumie nie wiem czemu, pomyślałam, że mogłabym dzisiaj wstawić, więc wstawiam. Wiem, że się cieszycie, kiedy dodaje rozdziały, a ja się cieszę, kiedy komentujecie, bo to daje cholernie dużą motywację, aby pisać dalej. Następny rozdział pojawi się w niedzielę :)No i znowu zmieniłam wygląd... Od samego początku chciałam taki wygląd, ale nigdy nie wychodziły mi te odcienie, aż w końcu się udało! Właśnie słucham sobie piosenek z Up All Night. Midnight Memories i Take Me Home są świetnymi płytami, ale według mnie nic nie dorówna UAN. Mam ogromny sentyment do piosenek z tej płyty, między innymi do More Than This. Ta piosenka była jedną z głównych inspiracji do napisania tego opowiadania. Oprócz tego jeszcze jeden filmik mnie zainspirował http://www.youtube.com/watch?v=qEjzEZT1LwE. Przez to zaczęłam pisać o Harry'm. Osoby, które znają mnie z poprzednich opowiadań doskonale wiedzą, że moim ulubieńcem jest Niall, ale nie pasował mi do tej roli. Od samego początku widziałam tutaj miejsce dla Harr'ego, ale obiecuję, że Nialler też dużo tutaj zdziała. Nie mogłam go zostawić. 7 rozdział jest moim ulubionym z dotychczas napisanych rozdziałów, głównie z powodu Niall'a. Już nie mogę się doczekać publikacji go. No to do niedzieli! <3
Sama zrobiłaś szablon? Jezu ja tak totalnie nie ogarniam jakby tu zrobić na swojego bloga :(
OdpowiedzUsuńTwój jest śliczny <3
Opowiadanie też wspaniałe, czekam na kolejny rozdział :D
mogłabyś informować mnie na tt? @LadyMhor
Zapraszam również do siebie:
Www.fallen-zayn-fanfiction.blogspot.com
Co połączyło Harrego i Zayna dwóch nienawidzących się gangsterów? Dlaczego są w stanie oddać własne życie byleby wygrać z rywalem?
Będę wdzięczna za każdy komentarz :))
Tak sama zrobiłam, trochę jest z tym zabawy. Jeśli chcesz to mogę Ci zrobić szablon :) Miło, że podoba się opowiadanie i jasne, mogę Cię informować :)
UsuńJejku to jest świetne <3
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam jakim cudem nie zauważyłam, że jest nowy rozdział?! o.O Świetnie i ja też chcę już 7! :)
OdpowiedzUsuńUhuhuhuhu cudo *_*
OdpowiedzUsuńTeż mam wielki sentyment do pierwszej płyty Chłopców!
Kocham Kocham Kocham *_*