niedziela, 2 marca 2014

More Than Famous || Rozdział 4

 komentarz = szacunek i motywacja dla autora

 Nobody said it was easy
It's such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be this hard
Oh, take me back to the start

~.~

Gdy chłopaki zaczęli już przysypiać Harry odwiózł mnie do domu. Było kilka minut po pierwszej, gdy znaleźliśmy się pod moim mieszkaniem. Zaparkował na niewielkim podjeździe dla osób, które nie mieszkają w tym budynku, a ja zaczęłam siłować się z rozpięciem pasa. Jednak nie szło mi to zbyt dobrze, ten zamek był bardzo uparty. Na szczęście na ratunek ruszył czarny rycerz Harry Styles i zwinnym ruchem odpiął mój pas.
-Dziękuję. -powiedziałam w stronę chłopaka, po czym wyszłam z samochodu. -To do zobaczenia. -powiedziałam, zanim zamknęłam drzwi. Harry jedynie delikatnie pomachał mi rękę i lekko się uśmiechnął. Aż się rozejrzałam dookoła, czy nie ma tu żadnych paparazzi i co dziwnie nie było. Nono, Harry robi postępy w „byciu miłym”. Po cichu weszłam do mieszkania, starając się nie obudzić Rebecci. Nie miałam siły nawet na prysznic, bo znając moją osobę, mogłabym nawet pod nim usnąć. Dlatego też szybko przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę, po czym odpłynęłam w krainę snów.
***
Obudziły mnie jasne promienie wpadające przez nie dosuniętą zasłonę do mojej sypialni. W duchu przeklęłam, za to, że coś mnie budzi o tak wczesnej porze. Ledwo otworzyłam oczy i ospale przekręciłam się na drugi bok, aby móc dalej iść w spokoju spać. Kątem oka spojrzałam na zegarek i przeraziłam się widząc, że jest 09:11. O 09:30 miałam być w wytwórni, gdzie miałam załatwioną przez Rose sesję. Od razu się obudziłam i biegiem zbierając po drodze pogięte ubrania (nadal ich nie uprasowałam) poszłam do łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, a następnie wysuszyłam włosy. 09:21 – nawet nie zdążę zjeść śniadania, ughh... Szybko założyłam na siebie pogniecioną koszulkę i wyszłam z domu. 09:30 – a ja właśnie stoję w korku, który nie zamierza się ruszyć. Aż się zdziwiłam, że Rose jeszcze nie dzwoni. Wyjęłam telefon z kieszeni i zrozumiałam, czemu Rose jeszcze nie zadzwoniła. Miałam rozładowaną komórkę. Założę się, że moja szefowa nie raz tego poranka próbowała się do mnie dodzwonić. Już wyobrażam sobie jakie piekło będę miała w wytwórni, nie dość, że się spóźnię, to jeszcze nie odbieram telefonów od szefowej. No pięknie... 09.45 – korek wreszcie się ruszył i po kolejnych 10 minutach byłam pod studiem. Jak się okazało zapomniałam zabrać ze sobą wejściówki, ale na szczęście ochroniarz mnie znał i bez zbędnych problemów mnie wpuścił.
-25 minut spóźnienia. -przywitała mnie w drzwiach Rose z skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma. -Jakieś wytłumaczenie panno Bailey? -spytała poważnym tonem. Ugh, pewnie zaraz da mi wykład, że nie mogę się spóźniać, że powinnam odbierać telefon, a jak zauważy moją pogniecioną koszulę to już w ogóle będzie po mnie. Rose jest zwolenniczką zasad, manier i dobrego wychowania. Jedna z największych jej wad.
-Zaspałam i w dodatku korek mnie zatrzymał... -zaczęłam się tłumaczyć, lecz ona tylko spojrzała się na mnie w taki sposób, jakby mi nie wierzyła.
-Przepraszam za spóźnienie. -do moich uszu dobiegł zachrypnięty głos Styles'a. Jeszcze Go tutaj brakowało...
-Nic się nie stało Harry. -Rose powiedziała w jego stronę o wiele łagodniejszym tonem niż odzywała się do mnie. -Paul już jest w gabinecie, idź do niego, a my zaraz przyjdziemy. -przyjaźnie uśmiechnęła się do mojego „chłopaka”. Ugh, no nie wierzę. I Rose po Jego stornie? Jak ona może być dla Niego taka miła? Nie wiem po co on tu jest dzisiaj potrzebny. I jeszcze się spóźnił i nie ma nic za to, a jak ja się spóźniłam to już wielka awantura. To nie fair!
-Więc masz mi coś do powiedzenia? -spytała moja szefowa, podnosząc jedną brew do góry. Zawsze tak robiła, gdy oczekiwała odpowiedzi na pytanie, na które doskonale znała odpowiedź.
-Umm... -zaczęłam myśleć co tym razem Rose chciałaby usłyszeć. -Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. -powiedziałam po kilku sekundach ciszy.
-Mam taką nadzieję. -odparła surowym tonem Rose. -Czemu masz pogniecioną koszulę? -zmierzyła mnie swoim przenikliwym wzrokiem. No tak, Rose każdy drobny szczegół wyłapie.
-Żelazko mi się zepsuło. -szybko wymyśliłam w miarę dobrą wymówkę. Oczywiście to było kłamstwo. Z moim żelazkiem wszystko jest w porządku, jedynie z moimi chęciami do jego użycia jest coś nie tak, ale cóż... nic nie poradzę na to, że mam lenia.
-Radzę Ci jak najszybciej zainwestować w nowe. Nie wypada tak przychodzić ubranym. -zwróciła mi uwagę. Tak, tak... ciesz się Rose, że znowu nie przyszłam w dresach... -A teraz chodź, musimy omówić kilka spraw z Paul'em i Harry'm.
-A co z sesją? -bo przecież dzisiaj miałam umówioną sesję. Może mam słabą pamięć, ale to nawet w notatniku sobie zapisałam.
-Odwołana jest. -rzuciła w moją stronę, idąc długim korytarzem do ostatniego pomieszczenie, które było jej gabinetem. Nie zostało mi nic innego niż podążanie za nią. Na okrągłym fotelu siedział Paul, Rose zajęła miejsce za swoim biurkiem. I właśnie w taki oto sposób zostało jedyne miejsce na dwu osobowej kanapie obok Styles'a. Rose pokazała mi ręką, abym zajęła miejsce, więc niechętnie usiadłam koło Harr'ego, który od razu się posunął tak jakby miał się ode mnie czegoś zarazić. To było nieprzyjemne z jego strony.
-Wczoraj nie omówiliśmy wszystkich szczegółów. -zaczęła mówić Rose, spoglądając to raz na mnie to na Harr'ego. -Wczoraj całkiem dobrze sobie poradziliście, ale to jednak wciąż za mało. -swój wzrok przeniosła na ekran laptopa.
-Co masz na myśli Rose? -spytał się Harry nie wiedząc tak samo jak ja, co tej kobiecie chodzi po głowie. Czy ona chce żebyśmy się przy tych kamerach całowali?
-Tylko kiedy widzicie kamery okazujecie sobie uczucia. -powiedziała, szukając czegoś w swoim komputerze.
-Przecież tak miało być. -odezwałam się, choć pewnie i tak moje zdanie najmniej się tutaj liczy.
-Nie zupełnie tak. -posłała mi spojrzenie typu „nie wiesz, to się nie odzywaj”. -Powinniście cały czas udawać, a nie tylko kiedy zobaczycie aparat. Prawda jest taka, że paparazzi są wszędzie i w każdej chwili mogą coś wychaczyć. Dlatego też jak już będziecie całkowicie sami, ewentualnie tylko z chłopakami możecie normalnie się zachowywać, jakby nic między wami nie było. Nawet fanki mogą wam zrobić zdjęcie i już będą krążyć po sieci plotki.
-Jasne, nie ma problemu, tylko Alice trochę jest sztywna, więc trudno jest przy niej udawać. -powiedział Styles, a ja miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami.
-Ja jestem sztywna? -krzyknęłam w jego stronę. -No przepraszam, to nie ja siedziałam wczoraj cały wieczór podpierając dłońmi brodę. Ty nawet nie potrafisz się dobrze bawić! -zaczęłam mu wytykać jego wczorajsze zachowanie.
-Co? -podniósł na mnie głos. -Wcale tak nie było! Potrafię się dobrze bawić, ale przy tobie się nie da. Jesteś nudziarą! -obraził mnie po raz drugi tego dnia.
-Jesteś żałosny! -nie dawałam za wygraną. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś taki jak Harry Styles mnie obrażał.
-Za to ty nie lepsza. -arogancko zaśmiał się pod nosem.
-Jesteś dupkiem Styles! -krzyknęłam w jego stronę, po czym miałam ochotę uciec z tego przeklętego miejsca, ale powstrzymało mnie spojrzenie Rose.
-Możecie się uspokoić?! -krzyknęła na nas. Miała chyba dzisiaj zły dzień. Od samego rana była zdenerwowana. No w sumie nie dziwię się jej, na widok Styles'a też się denerwuję. -Zachowujecie się jak dzieci, a nawet jeszcze gorzej! Zamiast wytykać swoje wady powinniście być dla siebie mili, bo w taki sposób na pewno nie będziecie wyglądać jak zakochani.
-Masz rację, przepraszamy. -odezwał się Harry, zawstydzonym głosem. Wow, Harry się zawstydził! Nowość...
-Alice? -Rose chyba oczekiwała na odpowiedź z mojej strony.
-Przepraszam. -powiedziałam nieco spokojniejszym tonem, choć tak naprawdę miałam ochotę rzucić się na Styles'a z pięściami.
-Tym razem wam odpuszczę, ale jeśli to się powtórzy to nie będzie tak kolorowo. Macie być dla siebie mili i nawzajem okazywać sobie szacunek, zrozumiane? -skończyła swój jakże ciekawy monolog, zerkając na nas.
-Zrozumiane. -odpowiedzieliśmy równo z Harry'm, jakbyśmy się zgadali. Mimo, że zgodziłam się na to, że będę miła dla Styles'a, wiedziałam, że nie będzie to takie łatwe. Dla takiego człowieka jak on nie da się być miłym.

~.~
Ja mam być miły dla Alice? Przecież to będzie nie możliwe. Nawet jakbym chciał, to bym nie mógł. Ona jest uparta i wiem, że nie odpuści, a ja też nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ktoś mnie obrażał. Jestem ciekaw co ja takiego zrobiłem tej dziewczynie, że tak się mnie uczepiła. Ojj, czuję, że nie będzie z nią łatwo. Jest inna niż moje poprzednie „partnerki”. One nie stawiały oporu. Zawsze ładnie się uśmiechały i wszystko szło po myśli. W dodatku dobrze się dogadywaliśmy prywatnie. Oczywiście nie mówię to o czymś więcej niż przyjaźń czy koleżeństwo, bo to nie wchodzi w grę, choć niektóre z nich z chęcią wskoczyłyby mi do łóżka. Ja po prostu nie potrafię się zakochać i nikt tego nigdy nie zmieni. Nawet jeśli bym chciał, to bym nie mógł. Miłość niesie ze sobą wiele złych rzeczy np. rozstania i ból. Nie chciałbym żeby jakaś dziewczyna przeze mnie cierpiała. Gdy byłem mały widziałem jak mama były przygnębiona po rozwodzie z tatą. Nie chciałbym nikogo doprowadzić do takiego stanu. Dlatego nigdy się nie zakocham. Pewnie dlatego też akurat mnie wybrali z całego zespołu do tych wszystkich „związków”. Żaden z chłopaków nie mógłby być w czymś takim, ponieważ są zbyt słabi i uczuciowi. To jest pewne, że kiedyś by się w którejś zakochali. W dodatku Louis, Liam i Zayn mają już dziewczyny. Jedynie ja i Niall jesteśmy wolni, no ale wiadome, że Horan nie mógłby w to wejść. Nialler jest bardzo uczuciowy i podejrzewam, że w pierwszej dziewczynie by się zakochał. A z własnego doświadczenia wiem, że takie dziewczyny chcą po prostu sławy i pieniędzy, niczego więcej. Zdecydowanie to nie dla Niall'a. Trochę to dziwne, bo Alice nie zachowuje się tak, jakby zależało jej na sławie, ale skoro się zgodziła to pewnie tylko udaje taką twardą i inną. Mam nadzieję, że za jakiś czas nasze relacje się nieco polepszą i Alice nie będzie tak uparta.
-Przygotowaliśmy dla was grafik, gdzie i kiedy macie się pokazywać. -odezwał się milczący dotychczas Paul. -Ale oprócz tego dobrze by było, gdybyście czasem spotykali się tam, gdzie nie ma typowych kamer. Jak Rose wcześniej wspomniała, nawet zwykła fanka może wam zrobić zdjęcie. Dlatego też Harry będziesz od czasu do czasu zabierał do siebie Alice np. na kolacje. Nawet jeszcze lepiej by było, gdyby czasami Alice nocowała u Ciebie. Wtedy będzie ten związek bardziej wiarygodny. -skończył swój monolog, czekając na moją odpowiedź.
-Jasne, nie ma problemu. -zgodziłem się, bo w końcu nie mam innego wyjścia. W sumie mi to i tak wszystko jedno. Z Alice, czy bez Alice...
-To dobrze. -tym razem odezwała się Rose. -Dzisiaj pójdziecie razem na obiad. -spojrzała na grafik. -Jutro wieczorem kolacja. -kontynuowała, nie odrywając wzroku od papierów. -Dwa dni przerwy, ale możecie w tym czasie oczywiście się spotkać, a w sobotę idziecie na premierę nowej płyty Ed'a Sheeran'a. Dobra, idźcie już na ten obiad, bo mam już was dość na dzisiaj. -skończyła swoją wypowiedź, czekając aż zostawimy ją samą.
-Umm... Rose, ja i Alice przyjechaliśmy osobnymi samochodami, więc będzie problem żebyśmy razem pojechali. -zwróciłem uwagę kobiecie, która skrzywiła się, gdy usłyszała co powiedziałem. Chyba rzeczywiście chciała się nas jak najszybciej pozbyć.
-W takim razie możecie się przejść, niedaleko jest kilka dobrych restauracji, więc co za problem?
W ciszy wyszliśmy z gabinetu Rose i windą zjechaliśmy na dół cały czas się nie odzywając do siebie. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz złapałem Alice za rękę mimo że nie było wokół nas żadnych reporterów. Po kilku minutowym spacerze byliśmy już w restauracji. Z grzeczności odsunąłem Alice krzesło i w ciszy zaczęliśmy przeglądać menu.
-To może spaghetti? -zaproponowałem, przeglądając kartę dań. Swoją drogą nawet nie wiedziałem o istnieniu niektórych potraw, ich nazwy były bardzo dziwne. Ciekawiło mnie jak smakują, ale postawiłem na coś bardziej znajomego.
-Może być. -odpowiedziała obojętnie Lyn zamykając menu.
-Mogę już przyjąć zamówienie? -do naszego stolika podeszła na oko 25 – letnia kelnerka. Gdy spojrzała na Lyn jej oczy zrobiły się nie naturalnie duże, tak jakby była zaskoczona jej obecnością. Alice miała podobną minę. Dziewczyny wymieniły się dziwnymi spojrzeniami.
-Będzie dwa razy spaghetti. -powiedziałem, oddając kelnerce menu.
-Może coś do picia? -zaproponowała łagodnym głosem kelnerka.
-Dla mnie będzie woda, a dla Ciebie Lyn? -spytałem mojej „dziewczyny”, która wciąż miała zaskoczoną minę.
-Może też być woda. -odpowiedziała, zgarniając kosmyki włosów, które spadały jej na czoło.
-W takim razie będą dwie szklanki wody. -odpowiedziałem, przyjaźnie uśmiechając się do kelnerki. -Na razie to wszystko, może potem pomyślimy nad jakimś deserem. -swój wzrok przeniosłem na Lyn. Stresowała się czymś. Nerwowo bawiła się dłońmi i miała zaciśnięte usta. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Przecież nic się nie stało takiego.
-Zamówienie zostanie zrealizowane w ciągu dwudziestu minut. -powiedziała kelnerka, odchodząc od naszego stolika, zostawiając nas samych. Zauważyłem, że stała za ladą i przyglądała się nam. Często byłem w takiej sytuacji, ale tym razem mam wrażenie, że nie chodzi tu o mnie, tylko o Lyn. Może Alice się zestresowała, ponieważ ta dziewczyna tak się na nią spojrzała. Dziwna sytuacja.
-Wszystko w porządku? -spytałem Lyn, gdy ta wciąż nie zmieniła swojego zachowania.
-Tak, jasne. -w tym momencie Alice dostała sms'a. Z kieszeni spodni wyjęła telefon i zaczęła czytać treść wiadomości. Po chwili go schowała. -Muszę iść do łazienki, zaraz przyjdę. -lekko się do mnie uśmiechnęła i odeszła od stolika, zostawiając mnie samego. Cóż, od pół godziny ani razu na siebie nie krzyczeliśmy i byliśmy dla siebie mili. Jak na razie dobrze nam idzie.

________________________________________
Witam was z 4 rozdziałem! Od dzisiaj rozdziały będę pojawiały się raz w tygodniu w każdą sobotę. Może jak już napiszę wszystkie rozdziały, to będę dodawała częściej, ale jak na razie zaczynam pisać 10 rozdział. Chcę prosić każdą osobę, która czyta o zostawienie komentarza, anonimy też się liczą. Chciałabym wiedzieć dla kogo to piszę :)  Jeszcze o jedno chciałam prosić. Macie jakieś podejrzenia jak rozwinie się akcja? Chciałabym wiedzieć jak wy na to patrzycie i sobie wyobrażacie ciąg dalszy. :) Być może, któryś z Waszych pomysłów mi się spodoba i włączę go do moich.
No to tyle ode mnie, do zobaczenia w sobotę! :)

4 komentarze:

  1. Jaki ja miałam zaskok, jak zaczełam czytać "Przemyślenia Harry'ego" To on ma jakieś uczucia?! o.O (Oczywiście mówiąc o FF) "Niechciałbym żeby jakaś dziewczyna przeze mnie cierpiała." A ja szczena przy ziemi xD Szczerze to FF jest (przynajmniej dla mnie) nieprzewidywalne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i właśnie o to chodzi, aby było nieprzewidywalne. Perspektywa Harr'ego jeszcze nie raz się pojawi, choć będzie ona występować rzadziej niż Alice. Harry to po prostu Harry i na pewno pokaże jeszcze nie raz swoją każdą stronę. :)

      Usuń
  2. Zakochają się w sobie. Prędzej czy później. Jestem pewna ^^
    ~Ich droczenie się ze sobą jest.. słodkie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Smuteczek że raz w tygodniu ale jaka satysfakcja w soboty :-):-) no cóż myslałam że się pobiją ale obeszło się bez rękoczynów narazie pomysłów nie mam ale może coś mi do głowy przyjdzie :-) no to do soboty i twórz kolejne super rozdziały

    OdpowiedzUsuń