Rozdział ze specjalną dedykacją dla Lary, która ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego skarbie <3
Życzę Ci duuużo szczęścia i spełnienia marzeń, spotkania idoli !
Wiem, że jestem słaba w składaniu życzeń...
Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział usprawiedliwi mój brak umiejętności składania życzeń :))
"Cities and woods are flying
I leave the world behind
People are talking and talking
But I don't mind"
I leave the world behind
People are talking and talking
But I don't mind"
~.~
-Jak ty sobie teraz to wszystko
wyobrażasz? Ty mieszkasz w Londynie, ja w Chicago. To trochę
daleko, prawda? -spytałam się Harr'ego, gdy siedzieliśmy w moim
pokoju i oglądaliśmy jakiś denny serial. To dopiero pierwszy dzień
naszego prawdziwego związku, a my już nie mamy co robić, tylko
oglądać telenowele, jak jakieś stare małżeństwo.
-Myślałem, że wrócisz ze mną do
Londynu. -odpowiedział, przekręcając się w moją stronę.
-Nawet jeśli bym chciała, to
trochę mało realne. Nie mam już mieszkania w Londynie, a nie stać
mnie teraz na wynajęcie czegoś. Mama na pewno nie będzie chciała
mi pomóc w tej sprawie. Wiem, że nie chciałaby, abym znowu
wyjechała. -wytłumaczyłam chłopakowi, który uśmiechnął się
na moje słowa, co było dziwne. Ja nie widziałam żadnego powodu do
szczęścia w tej sytuacji.
-Wcale bym nie chciał, żebyś
wynajmowała mieszkanie w Londynie. Chciałbym, żebyś wróciła ze
mną do mojego mieszkania. -jeszcze szerzej się do mnie uśmiechnął
i jedną ręką odgarnął niesforne kosmyki, spadające na moją
twarz.
-Umm... nie sądzisz, że to by było
trochę dziwne? Nie jesteśmy ze sobą długo i już chcesz ze mną
mieszkać? -to wszystko wydawało mi się zbyt piękne, żeby było
prawdziwe.
-Daj spokój Lyn. Znamy się prawie
rok. Nie raz spałaś ze mną w jednym łóżku. Skoro i tak spędzimy
razem całe życie, to czemu nie możemy razem mieszkać? Co to
różnica czy teraz, czy za rok, czy kiedyś tam. -próbował mnie
przekonać. Może i miał rację, jednak dla mnie nadal to wszystko
było zbyt idealne.
-Oh, całe życie? Podobno jestem
irytująca. Nie wiem czy wytrzymasz ze mną całe życie. -zaśmiałam
się z jego słów.
-Taa, i właśnie w takiej irytującej
dziewczynie się zakochałem. -pocałował czubek mojego nosa, co
było bardzo słodkie. Trudno mi było uwierzyć, że to dzieje się
naprawdę. Nigdy nie śmiałam marzyć o tym, że Harry mnie pokocha.
To było zbyt nierealne marzenie. -I nie wyobrażam sobie życia bez
tej irytującej dziewczyny. -dodał muskając moje usta. Zabrakło mi
słów, abym cokolwiek mu odpowiedziała. Jako odpowiedź chciałam
wpić się w jego usta, jednak przerwało mi coś, a raczej ktoś.
-Harry! -pisnęła Angel, widząc
chłopaka na moim łóżku.
-Cześć Angel. -Hazz odwrócił się w
jej stronę i szeroko się uśmiechnął.
-Co ty tutaj robisz? -pytała
podekscytowana jego widokiem dziewczynka, siadając koło niego na
łóżku.
-Leże, nie widzisz? -zaśmiał się ze
swoich słów. Rzeczywiście, takie śmieszne.
-Widzę. Wybaczyła Ci? -zaczęła
dopytywać się Angel.
-Skoro tu jestem, to chyba logiczne, że
wybaczyła. -rozmawiali tak, jakby wcale mnie tam nie było.
-To fajnie. -dziewczynka uśmiechnęła
się do Harr'ego. -Tylko jej nie zrań. Nie chcę, żeby Ally przez
Ciebie płakała.
-Angel, mama Cię woła. -wymyśliłam
beznadziejną wymówkę, aby tylko pozbyć się młodszej siostry.
-Wcale nie. -wystawiła mi język.
Czasami była naprawdę irytującym dzieckiem. Podobno ja też byłam,
więc nie mam się czemu dziwić...
-Na prawdę wołała Cię mama.
-odezwał się Harry, na co dziewczynka opuściła ze zrezygnowaniem
pokój. -Płakałaś przeze mnie? -spytał się, gdy zostaliśmy
sami. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. To przeszłość, o
której chce zapomnieć. Spuściłam głowę w dół i próbowałam
uniknąć odpowiedzi. -Spójrz na mnie. -podniósł mój podbródek
do góry, zmuszając mnie, abym patrzyła się prosto w jego oczy.
-Płakałaś przeze mnie? -powtórzył swoje pytanie.
-To nie przez Ciebie. To przez to, że
nie byłam świadoma, że odwzajemniasz moje uczucia. -wyjaśniłam
mu, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego, co było trudne. Mimo,
że był już prawdziwym moim chłopakiem, nadal uważałam na swoje
słowa. Bałam się, że ten czar nagle pryśnie i wrócimy do tego
co było. Bałam się, że może on jednak mnie nie kocha. Że może
dobrze blefuje, a tak naprawdę chodzi mu tylko i wyłącznie o jakąś
cholerną umowę, o której ja nigdy nie powinnam się dowiedzieć.
Wiem, że są to najgorsze scenariusze i wiem też, że powinnam
zaufać Harr'emu. Jest tutaj ze mną i twierdzi, że mnie kocha, więc
czemu nie potrafię tego po prostu zaakceptować i zapomnieć o
przeszłości?
-Czyli przeze mnie. -westchnął,
puszczając moją twarz. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Przez
chwilę wpatrywał się w coś za szybą. Położył swoje dłonie na
karku i podniósł głowę do góry tak, że pewnie mógł zobaczyć
sufit. -Wtedy, kiedy zobaczyłem rany na twoich nadgarstach, to też
było przeze mnie, albo jak ty wolisz to nazywać, przez to, że nie
wiedziałaś, że Cię kocham? -odwrócił się w moją stronę,
jednak wciąż zachowywał dystans między nami. Nie miałam pojęcia
co powinnam mu odpowiedzieć. Wyglądał na zdenerwowanego, nie
chciałam powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej wyprowadzi go z
równowagi. Pokiwałam twierdząco głową, bojąc się jego reakcji.
-Kurwa. -przeklnął cicho pod nosem,
po czym znowu odwrócił się w stronę szyby. Położył dłonie na
parapeci i patrzył się przez kilka sekund na podłogę. Po chwili
jednak podszedł do mnie u ukucnął przede mną. Położył swoje
dłonie na moich kolanach i spojrzał się w górę, szukając
wzrokiem moich oczu. -Przepraszam. -szepnął i ułożył swoją
głowę na moich udach. On naprawdę tego żałował. Co do tego nie
miałam żadnych wątpliwości. Moje dłonie znalazły się we
włosach Harr'ego.
-Nie wracajmy do tego. Zapomnijmy o
przeszłości. -poprosiłam go, delikatnie bawiąc się jego włosami.
Harry pokiwał twierdząco głową, wciąż klęcząc przede mną i
trzymając swoją głowę na moich kolanach. Po chwili wstał i
usiadł koło mnie, pewnie było mu niewygodnie.
-Czy ty masz blizny? -spytał po chwili
ciszy.
-To nie ma żadnego znaczenia. Nie
rozmawiajmy o tym, proszę. -nie był to zbyt przyjemny temat.
Chciałam go jak najszybciej skończyć. Harry jednak sięgnął moją
lewą dłoń, po czym podciągnął rękawy mojej bluzy do góry.
Nawet ślepy zauważyłby blizny. Przez chwilę przyglądał się
śladom, po czym przyłożył niegdyś rozcięte miejsce do swoich
ust i musnął nimi blizny. -Przepraszam. -ponownie wyszeptał.
-Kocham Cię. -wymsknęło się z moich
ust. Miałam mu zamiar odpowiedzieć „nie przepraszaj mnie więcej
za to”, jednak powiedziałam coś zupełnie innego.
-Kocham Cię. -odpowiedział, całując
mój policzek.
-Wcale mnie mama nie wołała! -do
pokoju ponownie wpadła Angel z obrażoną miną. -Mogliście
powiedzieć, żebym sobie poszła, bo chcecie się całować. Nie
musieliście mnie okłamywać. -mówiła obrażonym głosem.
-Nie zdążyliśmy się pocałować. Za
krótko Cię nie było, więc jeśli chcesz, to możesz wyjść.
-zażartował Harry, a ja delikatnie walnęłam go w ramię.
-Nie słuchaj go Angel. Gada głupoty,
możesz zostać. -byłam zawstydzona tym, że mówił przy mojej
siedmioletniej siostrze, że potrzebuje więcej czasu na pocałowanie
mnie.
-Angel! -usłyszeliśmy wołanie mojej
mamy, dochodzące od strony drzwi, które po chwili się otworzyły.
Matka stała w drzwiach. Ze skrzyżowanymi dłońmi na klatce
piersiowej, przyglądała się Harr'emu.
-Dzień dobry. -przywitał się
grzecznie Hazz.
-Kim on jest? -spytała się surowym
tonem. Poczułam się, jak nieodpowiedzialna nastolatka.
-To chłopak Ally. -odpowiedziała za
mnie Angel, co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem.
-Allyson ma usta i język. -odezwała
się szorstko do Angel. Jak ta kobieta może odzywać się takim
tonem do własnej córki? Gdzie ona ma uczucia? Ah, już dawno się
ich pozbyła.
-To jest Harry, mój chłopak.
-odezwałam się spokojnie w stronę matki.
-Nie powiedziałaś, że przyjdzie.
-mówiła wciąż poważnym i surowym tonem.
-Jestem już pełnoletnia. -użyłam
dość pospolitego argumentu.
-Co z tego, że jesteś już dorosła?
Mieszkasz pod moim dachem i nie życzę sobie, żebyś przyprowadzała
tutaj jakiś chłopaków. -miała grobową minę, trudno było
cokolwiek z niej wyczytać. Traktowała mnie, jak gówniarę. Przez
kilka lat nie obchodziło ją co się ze mną dzieje, a teraz kiedy
postanowiłam wrócić do niej, bo niby żałowała swojej decyzji,
robi mi awanturę o chłopaka? Jak można być aż taką... Z powodu,
że mam szacunek do ludzi, nie dokończę tego zdania, bo nie
chciałabym używać w jej przypadku wulgarnych określeń.
-On nie jest jakimś chłopakiem.
-postanowiłam postawić się jej.
-Nathan nie był jakimś chłopakiem.
Każdy inny, jest nikim w moich oczach. -powiedziała to z wyższością
w głosie i jej postawie. Jak można być taką egoistką? Nat jest
dla niej kimś bo ma kase. Gdyby tylko wiedziała, że Harry ma o
stokroć więcej kasy, niż jej „ulubiony” Nat. Spojrzałam się
na Harr'ego. Wiedziałam, że uraziły go te słowa. Zacisnął mocno
usta, aby nie powiedzieć o kilka słów za dużo. -Chcę, żeby on
poszedł sobie stąd. -przesadziła tymi słowami.
-Pójdę z nim. -nie bałam się jej
sprzeciwić. Wiedziałam, że nie spodoba jej się to, co
powiedziałam, ale nie miałam pojęcia, że aż tak zareaguję. Gdy
tylko wypowiedziałam to zdanie, poczułam siarczyste uderzenie w
policzek. Jak mogła? Była moją mamą. Ona... ona nie jest już
moją matką. Odsunęłam się na kilka kroków od niej. Harry od
razu znalazł się przy mnie i mnie objął. To było straszne. Jak
ona mogła to zrobić? Spodziewałam się, że mogła wreszczeć,
robić mi awantury, ale żeby uderzyć? To szczyt wszystkiego.
-Pójdę z nim. -powtórzyłam jeszcze
pewniej niż wcześniej. Teraz nie miałam już żadnych wątpliwości
co do tego, czy powinnam wrócić z Harry'm do Londynu.
-Jeśli pójdziesz z nim, możesz
przestać nazywać się moją córką. -znowu na jej twarzy gościł
ten chytry uśmieszek. Za kogo ona się miała? Za moją matkę? Nie,
na pewno nie. Matki się tak nie zachowują. Nie traktują tak swoich
dzieci.
-Przestałam się nią nazywać, kiedy
powiedziałaś mi, że jeśli pomogę Rebecce, mam nie pokazywać Ci
się na oczy. -niemalże wysyczałam ze złości w jej stronę te
słowa. Matka, a raczej kobieta, która mnie urodziła, wyszła bez
słowa z mojego pokoju. Angel wyszła z niego znacznie wcześniej.
Nie chciała sluchać naszej niezbyt przyjemnej dyskusji. Od razu
wtuliłam się w tors Harr'ego i zaczęłam cicho płakać. To co
stało się przed chwilą, nie mieściło mi się w głowie. To było
straszne. Oczywiście, że się stąd wyprowadzę, ale co będzie z
Angel? Co jeśli ona ją uderzy? To jest okropne.
-Cii, będzie dobrze. -Harry próbował
mnie uspokoić. Delikatnie gładził dłonią moje plecy, co znacznie
pomagało.
-Nie zostawiaj mnie. -powiedziałam
przez łzy w jego koszulkę.
-Nigdy tego nie zrobię. -obiecał,
całując moje włosy. Przy nim czułam się bezpiecznie.
-Nadal chcesz, żebym z tobą
mieszkała? -spytałam po chwili mileczenia.
-Oczywiście, że chcę. -poczułam, że
uśmiecha się.
-Pomożesz mi się spakować? -zadałam
kolejne pytanie, a on jedynie odsunął się ode mnie i skinął
twierdząco głową.
-Chodź. -złapał mnie za rękę i
podszedł ze mną do szafy, z której wyciągnął walizki.
Zaczęliśmy po kolei wkładać do nich wszystkie moje rzeczy. Przez
chwilę zapomniałam, czemu się pakuje.
-Czy to nie jest moja koszulka? -spytał
zdziwiony, pokazując mi t-shirt, który rzeczywiście niegdyś
należał do niego.
-Dałeś mi ją w Holmes Chapel.
-przypomniałam mu. Automatycznie na wspomnienie chwil w tym
wspaniałym mieście, uśmiechnęłam się.
-Ah, no tak, zapomniałem. Wtedy jak
padał deszcz, prawda? -chciał się upewnić, czy dobrze pamięta.
Było tak, jak powiedział. Dał mi ją po dość „mokrym”
spacerze. Złapała nas wtedy ulewa, a że wszystkie moje t-shirty
się skończyły, ponieważ było to ostatniego dnia, Harry pożyczył
mi swoją koszulkę. Jakoś tak wyszło, że nie oddałam mu jej. -To
chyba już wszystko. -powiedział, domykając już drugą pełną
walizkę. Nie było co dłużej siedzieć w tym mieszkaniu. Chwyciłam
jedną rączkę walizki, a Harry drugą. Po cichu zeszliśmy na dół.
Nie miałam zamiaru jej znowu spotkać. Pokazała już wystarczającą
„klasę”.
-Angel, czemu płaczesz? -gdy byłam
już niemal na końcu schodów, usłyszałam głos Mike'a.
-Ally znowu wyjeżdża. -powiedziała
niewyraźnie dziewczynka, dławiąc się łzami. Mike spojrzał się
w stronę schodów, gdzie byłam z Harry'm. Posłał mi pytające
spojrzenie. Na pewno chciał wyjaśnienia.
-Twoja matka nie dała mi wyboru.
-powiedziałam w stronę brata.
-Co ty mówisz? To przecież też twoja
mama. -podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. Nie chciał,
żebym znowu wyjeżdżała.
-Już nie. -odpowiedziałam mu,
odgarniając włosy, aby mógł zobaczyć sino-czerwony ślad po jej
uderzeniu.
_____________________
Podziękujcie Larze (nie wiem czy dobrze odmieniłam) za dzisiejszy rozdział. :)) Niestety muszę was zawieść, bo skoro dzisiaj dodaję, to nie będzie kolejnego w niedzielę. Nadzwyczajnie nie wyrobię się z napisaniem. :)
W piątek (27.06) mam wyyniki z fundacji, a 3 lipca ze szkół, więc trzymajcie za mnie kciuki, abym dostała stypendium i dostała się do szkoły!
To do następnego kochani! <3
DZIEKUJE!!! Naprawde dziekuje.... Rozdzial cudowny *-* zyczenia tez.. a w szczegolnosci o idolach.. Trzymam kciuki, zycze weny i pozdrawiam Lara xxx
OdpowiedzUsuńJejku wspaniały rozdział <204930454969203
OdpowiedzUsuńxx /J.
Super!
OdpowiedzUsuń♥ wspaniały ♥ mam nadzieję, że Angel i Mike wyjadą razem z Ally i Harry'm
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńświetny rozdział tak się cieszę że wracają do Londynu <3
OdpowiedzUsuńNiech jej nie zostawiają! Ta mała ma takie humorki jak ja, kiedy byłam mała! Nieee! Kocham to! *o*
OdpowiedzUsuńBoski rozdział oby tak dalej :) <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że dostaniesz to stypendium i trafisz do wymarzonej szkoły :)
Ok trzymam kciuki ! I czekam na next xD
OdpowiedzUsuńAwwwww *o*
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ♥
Świetny rozdział. Jak matka Ally mogła ją uderzyć?! Jeszcze przy Harrym. Nie wierze. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńJA zawsze najbardziej boję się o relacje chłopak-rodzice, czy rodzice polubią jego, a bardziej czy on ich i czy nie będzie jakiś niezręcznych sytuacji itp. Więc nie mogę sobie nawet wyobrazić jakie to by było upokorzenie mieć takich rodziców i jeszcze dostać w twarz od matki przy chłopaku!
OdpowiedzUsuńAle rozdział b. fajny - ulubiona scena: Harry przy oknie, scena o bliznach :)
Czekam x
OMG!!!
OdpowiedzUsuńZNALAZŁAM TEGO BLOGA wczoraj bodajże: 20: 36 (sprawdziłam w historii przeglądania) !!!!!!!!!!!! i to był najlepszy wieczór mojego życia haha i noc! poszłam spać, jezu wstyd się przyznać, ale boże.. nigdy się tak nie wciągnęłam oooo 4:12 nad ranem - patrzyłam na komórkę, już wtedy jasno się zrobiło na dworze!!!!!!
kurde - jesteś cudowna!!!!!
pisz
pisz
pisz
i jeszcze raz
pisz!!!
przeczytałam na twoim asku, że przewidujesz około 40 rozdziałów jeszcze!! wspaniale!!
kurde na początku myślałam, że tłumaczysz to opowiadanie, ale kurde noo piszesz niee? nie czytałam notek pod rozdziałami, bo to było takie: szybko, szybko następny rozdział.. :P bo rany jestem taka podekscytowana, że udało mi się znaleźć taki wspaniały blog... <3 czytam ich sporo, czytałam (bo już się skończyły, albo przeczytałam jak już epilog był xd) ranyyy!! a tu takie zaskoczenie, wspaniały, idealny, cudowny, perfekcyjny!!!
ehhh uwielbiam cie!!
już jestem w obserwatorach, żeby mi się to opowiadanko nie wymknęło gdzieś xd
od razu przepraszam za błędy, ale nie mam czasu na takie bzdury, kiedy po prostu ugghh genialny blog!!
czekam z niecierpliwością !! :D ♥♥
eeh o ile dobrze się orientuje to kończysz gimnazjum :)?? skończyłaś właściwie xd JA TEEŻ :)) ♥ cóż, teraz czekam na wyniki !!
a później wszystko na nowo *,*
dobra, kończę już tą bezsensowną notkę.. kurczę próbuje ci jakoś przekazać ze to opowiadanie jest naprawdę świetne.. ale to tylko moje nic nieznaczące w sumie zdanie :D ale jezuuu
dobra nie ośmieszam się już hehehe ;]
okeej coś jeszczee?
umm no jak tez pisze :/ tzn. noo pisze, może nie jest to jakieś nie wiem co.. dobra to jest adres -----> http://aleksandra-and-1d.blogspot.com/ i koniec tematu :)) nie musisz wchodzić XD
aa i jeszcze.
u
w
i
e
l
b
i
a
m
c
i
ę
!!!!!
do nn :)
życzę weny <333
J.
ojejku, szczerze się jak głupia czytając twój komentarz :D miło mi bardzo, że aż tak spodobało Ci się moje opowiadanie <3 cieszę się, że mam nową czytelniczkę <3 i tak piszę, nie tłumaczę. Trzymam kciuki, abyś dostała się do wymarzonej szkoły skarbie <3
UsuńŚwietny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZaczęłam czytać to opowiadanie nie dawno, ale tak strasznie mnie wciągnęło, że po prostu brak słów. Życzę weny w pisaniu następnego tak świetnego rozdziału. :D
Całuje Patrycja :* :* :* :* :*