"I’m so sorry I can’t stop myself from staring at you
When you’re tired and blue, my dear.
It’s just any reason that I get to be closer to you,
I wanna shout about it."
When you’re tired and blue, my dear.
It’s just any reason that I get to be closer to you,
I wanna shout about it."
~.~
-Proszę, chodźmy do parku! -Angel
niemal klękała przede mną, abym poszła z nią do parku.
-Niech Ci będzie. -Zgodziłam się
zrezygnowana. Nie miałam siły iść z nią teraz na spacer. Moje
myśli były w pełni pochłonięte Harry'm.
Po chwili Angel była już ubrana i
zaczęła mnie pośpieszać. Gdy już znalazłyśmy się w parku,
Angel zaczęła biegać i bawić się w śniegu. Zdecydowanie kochała
zimę. Ja wręcz przeciwnie, nienawidziłam tej pory roku. Oparłam
się o pień drzewa i zaczęłam się przyglądać jej zabawie.
Oczywiście chciała, abym się przyłączyła, ale byłam zbyt
padnięta, aby teraz tarzać się po śniegu. Siostrzyczka zaczęła
lepić bałwana, co było dla niej nie małą trudnością. Z
uśmiechem na ustach przyglądałam się, jak próbuje stworzyć
sporą kulę ze śniegu.
-Nie zdążyliśmy porozmawiać o
jednej rzeczy w Londynie. -Usłyszałam za sobą ten
charakterystycznie zachrypnięty głos, który poznałabym wszędzie.
-Nie mieliśmy powodu do rozmowy.
-Spokojnie powiedziałam, odwracając się w stronę Harr'ego.
-Nie prawda. Mieliśmy. -Delikatnie
uśmiechnął się do mnie, ukazując mi swoje urocze dołeczki w
policzkach. Jak ja tęskniłam za tym uśmiechem...
-Nie wydaje mi się. -Nie chciałam,
aby zobaczył, że cieszę się z jego widoku. Na prawdę czułam się
szczęśliwa, jednak wiedziałam, że nie powinien się o tym
dowiedzieć.
-Kocham Cię. -Szepnął, spuszczając
głowę w dół, jakby bał się, że te słowa coś zniszczą. Ale
nie miały co niszczyć. Nie prawdziwe słowa nic nie zniszczą, ani
nic nie naprawią. Nie wierzyłam, że mnie kocha. Nie mogła to być
prawda. On nie mógł mnie pokochać.
-Nie Harry. Nie kochasz mnie.
-Próbowałam mu uświadomić jak jest naprawdę, choć wiedziałam,
że nie mam co uświadamiać. On wiedział, że mnie nie kocha i
wiedział, że ja go kocham.
-Kocham. -Podniósł wzrok na moją
osobę. Chciałabym, żeby mnie kochał, ale nigdy się tak nie
stanie.
-Skąd mogę mieć pewność, że to co
mówisz jest prawdą? Równie dobrze mógłbyś to powiedzieć tylko
po to, aby ktoś usłyszał naszą rozmowę i napisał o tym w
gazecie. -Od razu postawiłam na najgorszy scenariusz, ale też ten
najbardziej prawdziwy. Wiedziałam, że robi to tylko i wyłącznie
dla sławy, że chce wzbudzić ciekawość mediów. Ale nie uda mu
się to. Kocham go, ale nie pozwolę, aby ponownie mnie ranił. Nie
tym razem.
-Zaufaj mi. Jeśli tego nie zrobisz,
nigdy nie będziesz mieć pewności, jak jest naprawdę. -Powiedział
bardzo delikatnym głosem. Zaczęły dręczyć mnie myśli, dlaczego
Harry miałby kłamać. Może rzeczywiście to prawda? Może powinnam
mu zaufać? I byłabym w stanie to zrobić, gdybym nie zobaczyła
błysku flesha, który zniszczył wszystko, co mogło się stać.
Czyli jednak sława, nie miłość. Spojrzałam się na Harr'ego,
przygryzając wargę, po czym rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok
spoczął na Angel, która stała przy krzywym bałwanie i uśmiechała
się w naszą stronę. Może i jestem tchórzem, ale nie mogłabym
dłużej tam z nim stać i rozmawiać o naszych uczuciach. Odwróciłam
się w stronę Angel i podeszłam do niej.
-Musimy już iść Angel. -Powiedziałam
do dziewczynki i złapałam ją za rękę, po czym oddaliłyśmy się
od Harr'ego. Znowu mu uciekłam, a on wcale nie zamierzał mnie
gonić. Stał w miejscu nic nie mówiąc. Po prostu pozwolił mi
odejść. Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego. Zatrzymałby mnie.
~.~
Znowu mnie zostawiła, ale
ja i tak ją znajdę. Muszę dać jej czas. Byłem już tak blisko,
ale ten cholerny paparazzi wszystko popsuł. Musiał się akurat
pojawić tam w tym momencie? Miałem ochotę pobiec za nią,
zatrzymać ją, przekonać co do swoich uczuć, jednak wiedziałem,
że to nie najlepszy moment. Nie pozwolę jej tak po prostu odejść.
Udowodnię jej, że naprawdę ją kocham. Muszę to zrobić. Nie
poddam się. Będę walczył do końca. Dopóki nie stracę nadziei.
A nadzieja umiera zawsze ostatnia.
Kolejny dzień spędzam w
restauracji, gdzie pracuje Lyn. Wiem, że tam jest. Wciąż łudzę
się, że w końcu wyjdzie do mnie i będzie chciała ze mną
porozmawiać. Zdążyłem się zorientować, że pracuje na kuchni.
Przez cały tydzień dzień w dzień przychodziłem tutaj i
siedziałem do zamknięcia restauracji. W końcu kiedyś ze mną
porozmawia. Ja nie odpuszczę. Nie teraz, kiedy znalazłem ją po
półrocznym poszukiwaniu. Nie teraz, kiedy wiem, że ją kocham. I
przede wszystkim nie teraz, kiedy wiem, że ona też mnie kocha.
-Odpuść, ona chce o tobie
zapomnieć, a ty jej to utrudniasz. -Do mojego stolika przysiadł się
Natt, którego wręcz nie cierpię.
-To nie jest twoja sprawa.
-Powiedziałem oschle w jego stronę. Nie zamierzałem być miły.
Zdążyłem zauważyć, że klei się do Lyn, co jest wystarczającym
powodem do nienawiści.
-Dopóki Lyn jest moją
przyjaciółkom, jest to też moja sprawa. -Chytrze się do mnie
uśmiechnął. Myślał, że jest ode mnie lepszy, ale wcale tak nie
było. Ona kocha mnie, nie jego.
-Natt, błagam Cię, odpuść.
-Za plecami chłopaka, pojawił się inny, wyższy od niego i
bardziej... męski? Wybaczcie za ten sarkazm, ale to nie moja wina,
że ten cały Natt wygląda jak pedał. -Zajmij się pracą stary, ja
z nim pogadam. -Powiedział do niego chłopak, po czym usiadł
naprzeciwko mnie. Szczerze mówiąc trochę się obawiałem tego, o
czym on chce ze mną porozmawiać. Przez chwilę się przyglądałem
temu chłopakowi. Gdzieś go już widziałem. Był bardzo podobny do
Lyn... To z pewnością musiał być jej brat.
-Jestem Mike. -Chłopak
wyciągnął w moją stronę dłoń, którą niepewnie uścisnąłem.
-Harry. -Odpowiedziałem z
lekki strachem w głosie. Nie miałem pojęcia, czego mam się zaraz
spodziewać.
-Nie chcę na Ciebie
krzyczeć, grozić Ci, czy coś w tym stylu, jak zapewne robił ten
idiota. -Wskazał skinieniem głową na bar, gdzie stał Natt, który
przyglądał się naszej rozmowie. -Chcę tylko zapytać się Ciebie
o kilka rzeczy. Tylko obiecaj, że odpowiesz szczerze. -Mówił
bardzo spokojnym głosem, co całkowicie nie pasowało do jego
postury. Chłopak miał więcej niż 1.90 m wzrostu, więc delikatny
głos był nieco dziwny w jego osobie.
-Jasne, odpowiem szczerze.
-Bez problemu się zgodziłem.
-Kochasz Ally? -Zadał
pierwsze pytanie, którego mogłem się spodziewać.
-Tak, kocham ją. Kocham
najbardziej na świecie całym sercem. -Odpowiedziałem bez większego
namysłu zgodnie z prawdą.
-Nie robisz tego dla
kolejnej umowy, dla rozgłosu? -Zadał kolejne pytanie, którego
również mogłem się spodziewać.
-Nie, robię to tylko i
wyłącznie dla siebie i Lyn, dla naszego szczęścia. -To również
była prawda. Chciałem być w końcu szczęśliwy z nią.
-Jak dużo jesteś w stanie
dla niej zrobić? -Spytał się, lustrując mnie wzrokiem.
-Wszystko, oprócz jednej
rzeczy. Nie mogę z niej zrezygnować. -Odpowiedziałem szczerze.
Mógłbym nawet wskoczyć za nią w ogień.
-Przyjdź jutro, to impreza
zamknięta, więc lepiej by było, gdybyś nie zapomniał
zaproszenia, inaczej Cię nie wpuszczą. -Podał mi jakąś kopertę,
którą od razu otworzyłem i zacząłem oglądać jej zawartość.
Było tam zaproszenie na przyjęcie z okazji zajęcia pierwsze
miejsca jakieś drużyny koszykarskiej.
-Grasz w kosza? -Spytałem
nagle, choć miałem ochotę zapytać się o coś innego.
-Nie widać? -Zaśmiał się,
mając na myśli swój wzrost. -Tak, gram w kosza. -W końcu mi
odpowiedział. -Nie ma sensu, abyś dłużej tutaj siedział.
Wystarczy jak przyjdziesz jutro. -Wstał od stolika, odwracając się
w stronę wyjścia. -Dobrze by było, gdybyś wziął ze sobą jakieś
kwiatki dla Ally i zaśpiewał tam jej jakąś piosenkę. Miło jej
będzie. -Powiedział, zanim wyszedł z lokalu. Właśnie dostałem
szansę, której nie mogę zmarnować. Rzeczywiście nie było sensu
dłużej tam siedzieć. Sięgnąłem po swoją kurtkę i założyłem
na siebie. Spojrzałem się na Natt'a, który cały czas mnie
obserwował. Posłałam mu uśmiech zwycięzcy. Ze mną nie da się
tak łatwo wygrać.
***
Nie mogłem się zdecydować
co powinienem założyć na tą imprezę. W końcu nie miałem
pojęcia jakiego rodzaju jest to przyjęcie. Ostatecznie wybrałem
koszulę w granatowo-czarną kratkę. Włosy jak zwykle w nieładzie,
ale nie zamierzałem ich układać. Podobno one dodają mi uroku.
Dochodziła już siódma, czyli godzina rozpoczęcia przyjęcia.
Coraz bardziej się stresowałem. Ten dzień może decydować o
wszystkim. Wyszedłem z hotelu z dość sporym bukietem czerwonych
róż, które zamierzałem dać Lyn. Właściwie sam nie wiem, jak
teraz powinienem do niej mówić, czy Lyn, czy Ally, a może Allyson?
Wiem, że na pewno nie Alice, ponieważ nigdy nie chciała używać
tego imienia. Wsiadłem do zamówionej wcześniej taksówki i podałem
taksówkarzowi adres. Po kilku minutach drogi byłem już na miejscu.
Impreza była w jakimś klubie. Pokazałem ochroniarzowi zaproszenie,
po czym znalazłem się wewnątrz klubu. W szatni zostawiłem swój
płaszcz i zacząłem się rozglądać po sali. Było bardzo dużo
osób. Sam nie wiedziałem, gdzie Lyn mogłaby być. Postanowiłem
pójść do baru. Miałbym stamtąd lepszy widok. Zacząłem się
przeciskać przez tańczące osoby. Sprawiło mi to niemałą
trudność.
-Ładne kwiatki. -Pojawił
się koło mnie roześmiany Mike.
-Gdzie jest Lyn? -Od razu
spytałem się chłopaka, wciąż szukając wzrokiem brunetki.
-Stamtąd będziesz miał
lepszy widok, na pewno ją zobaczysz. -Wskazał na podest, gdzie był
DJ. Wiedziałem o co mu chodzi. Podziękowałem mu, po czym
skierowałem się w stronę podestu.
-Masz może pożyczyć
mikrofon i mógłbyś włączyć podkład do jednego kawałka?
-Spytałem się młodego chłopaka, który od razu się zgodził. Po
chwili zamiast szybkiej klubowej muzyki, zaczęła lecieć melodia do
mojej piosenki. Czułem, że serce zaczęło mi szybciej bić. Miałem
ochotę uciec, jednak gdy zacząłem śpiewać pierwsze słowa, nie
mogłem się wycofać.
Now you were standing
there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be
I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two
I'll keep my eyes wide
open
I'll keep my arms wide open
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone
I'll keep my arms wide open
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone
Ta
piosenka doskonale opisywała moje uczucia do Lyn i to co teraz jest
między nami. Bez niej czułem się samotny. Nie mogła mi teraz
pozwolić tak po prostu odejść, nie po tym wszystkim. Od razu, gdy
zacząłem śpiewać, zobaczyłem ją. Mój wzrok utknął na jej
osobie. Chciałem, żeby każdy wiedział, że śpiewam dla niej. Gdy
kończyłem śpiewać, Lyn odwróciła się od sceny i zaczęła
przeciskać się przez tłum. Musiałem ją zatrzymać.
-Lyn,
Ally... jakkolwiek masz teraz na imię, proszę Cię zaczekaj. Ten
jeden raz nie uciekaj. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, po
prostu posłuchaj co chcę Ci powiedzieć. -Zacząłem mówić do
mikrofonu i nagle wszystkie osoby na sali spojrzały się na
brunetkę, a ona stanęła w miejscu i odwróciła w stronę sceny.
-Kiedy się poznaliśmy, nie przepadaliśmy za sobą, a wręcz się
nienawidziliśmy. Nie byłem zbyt miły w stosunku do Ciebie. Kilka
razy powiedziałem o kilka słów za dużo. Przepraszałem Cię za
to, ale teraz przepraszam Cię jeszcze raz. Wiesz, któregoś dnia
poczułem się, jakby nagle wszystko się zmieniło. Zacząłem coś
czuć. Wiedziałem, że nie miałaś kolorowej przeszłości, ale nie
wiedziałem jakiej. Mimo to chciałem Ci pomóc, chciałem być przy
Tobie, martwiłem się. Wiem, że może to co mówię, nie jest zbyt
logiczne, ale nigdy wcześniej nie mówiłem nikomu o moich
uczuciach. Mówiłem, że nigdy się w nikim nie zakocham, ale ty to
zmieniłaś. Pokazałaś mi na czym polega prawdziwa miłość. I
właśnie taką prawdziwą miłością obdarzyłem Ciebie. Gdy
uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, próbowałem
powiedzieć Ci to wiele razy, ale nigdy tego nie zrobiłem. Raz,
kiedy byliśmy w tym mieście na wakacjach. Gdy miałem Ci powiedzieć
o moich uczuciach do Ciebie, ty mnie odepchnęłaś i stwierdziłaś,
że jestem pijany. Potem, gdy byliśmy w Holmes Chapel. Zamiast
powiedzieć Ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, spytałem się,
czy podoba Ci się w tym miejscu. Pamiętasz, jak poszliśmy na
spacer nad strumyk? Wtedy też próbowałem Ci powiedzieć, ale
zaczęliśmy rozmawiać o twojej mamie i to nie był najlepszy moment
na wyznawanie uczuć. Nie zrobiłem też kolacji, ponieważ chciałem
być tylko miły. Tego dnia chciałem Ci powiedzieć, że Cię
kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo wtedy się
stresowałem. Odkładałem ten moment do ostatniej chwili, a kiedy
miałem już powiedzieć te magiczne słowa, nagle w twoim mieszkaniu
pojawił się twój brat. Był to dla mnie ogromny szok, kiedy
dowiedziałem się trochę prawdy o Tobie. Byłem zły, że nie
wiedziałem tego, ale nie na Ciebie, tylko na samego siebie. Zły, bo
nie byłem odpowiednią osobą, której mogłabyś zaufać. Sam nie
wiem czemu powiedziałem, że nic do Ciebie nie czuję. Kierowały
mną te złe emocje. Bardzo żałuję tych słów. Kiedy wyszłaś,
nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, że możesz zniknąć na zawsze z
mojego życia. Chciałem przeprosić Cię za to i powiedzieć
wszystko co do Ciebie czuję kilka dni później, kiedy mieliśmy się
spotkać z Rose. Gdy Rose powiedziała, że odeszłaś, poczułem
ogromną pustkę w sercu. Nienawidziłem i nadal nienawidzę siebie
za to, że pozwoliłem Ci odejść. Szukałem Cię w każdy możliwy
sposób. Nawet policja była to wplątana, ale nikt inny nic nie
wiedział na twój temat, nic nie słyszał o tobie. Każdy mi mówił,
że powinienem zapomnieć, ale ja nadzwyczajnie nie potrafiłem tego
zrobić. Nawet spotkałem się kilka razy z jedną dziewczyną, ale
to sprawiło, że czułem się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej Cię
kochałem. Codziennie rano budziłem się w pustym łóżku i
przypominałem sobie, kiedy w Holmes Chapel budziłem się zawsze
przed tobą i patrzyłem się, jak bardzo jesteś piękna i słodka,
kiedy śpisz. Chciałbym cofnąć czas i to wszystko rozegrać
inaczej. Tak bardzo chciałbym Cię teraz przytulić, pocałować, po
prostu przy Tobie być, nic więcej. Chciałbym móc naprawdę
nazywać Cię moją dziewczyną. Chciałbym chodzić z tobą za rękę
na spacery. Chciałbym mieć Cię przy sobie. Wiem, że to nie jest
dla Ciebie takie proste, ale pomyśl o innych. Pomyśl o Katy.
Pamiętasz, jak jej obiecałaś, że nigdy mnie nie zostawisz? Ona
wciąż wierzy, że wrócisz. Pomyśl o Niall'u. Powiedział, że bez
Ciebie mam nie pokazywać mu się na oczy. I przede wszystkim pomyśl
o sobie. Pomyśl o tym co czujesz. Czy chcesz być szczęśliwa? Czy
chcesz, abym ja był szczęśliwy? Jeśli to co napisałaś w liście
do Niall'a jest prawdą, nie pozwól mi odejść. -Mówiąc te
wszystkie słowa, cały czas patrzyłem się na Lyn. Kiedy
skończyłem, ona wciąż stała w miejscu, a osoby w klubie wciąż
wpatrywały się w nią, jakby chciały wyciągnąć z niej jakąś
odpowiedź. Alice, a właściwie to Allyson zamknęła na chwile
oczy, po czym je otworzyła. Mimo, że stałem daleko, mogłem
zauważyć, że leciały jej łzy po policzku. Ponownie spojrzała
się na mnie i zaczęła iść w moją stronę. Wziąłem róże do
rąk i zacząłem iść w jej kierunku. Spotkaliśmy się w połowie
naszej drogi.
-Kocham
Cię. -Powiedziała cicho, jednak usłyszałem to, ponieważ wokół
nas panowała idealna cisza, mimo że było tu tak dużo osób.
-Kocham
Cię. -Odpowiedziałem, wręczając jej kwiaty. Przez kilka sekund
nie wiedziała co z nimi zrobić. Ostatecznie podała je jakiejś
dziewczynie, która stała obok nas, po czym przeniosła swój wzrok
na mnie. Niepewnie zmniejszyłem odległość między nami i
delikatnie objąłem ją w talii, bojąc się, że ten czar zaraz
pryśnie. Lyn położyła swoje drobne rączki na mojej szyi. Oparłem
swoje czoło o jej i wpatrywałem się w jej czekoladowe tęczówki.
-Nie
pozwól mi odejść. -Szepnąłem do dziewczyny.
-Nie
zrobię tego. -Odpowiedziała równie cicho, jak ja. Nie mogłem
dłużej się powstrzymywać. Delikatnie musnąłem jej usta, co
miało być pytaniem o więcej. Lyn odwzajemniła pocałunek. Czułem,
że szczęście rozrywa mnie od środka. Nie liczyło się już nic
więcej, tylko Lyn. Wszyscy wokół nas zaczęli bić nam brawa. To
wyglądało, jak jakaś scena z komedii romantycznej. Kocham ją.
_________________________
Mam nadzieję, że nikt nie rozpłynął się za bardzo przy tym rozdziale :) Obiecałam, że Mike będzie pozytywną postacią i jest. Teraz pytanie co będzie dalej? Tak, są razem, szczęśliwi, wszystko jest idealne. Oczywiście nie będę ciągnąć tej sielanki przez całe opowiadanie, bo to byłoby nudne. Nie mówię, że w następnym zerwą, potem wrócą, znowu zerwą i znowu wrócą. To też by było nudne i oklepane xD Mogę obiecać, że ciągle coś się będzie działo, nawet jeśli to czasami będą krótkie, przejściowe wątki, to będzie się działo. :))
PRZYPOMINAM O ZLOCIE 5 LIPCA W WARSZAWIE!! JEŚLI KTOŚ BĘDZIE, NIECH PISZE TU, BĄDŹ NA TT (@EmilyJenny_) CHCĘ WIEDZIEĆ CZY BĘDZIE CHOCIAŻ JEDNA OSOBA, BO JAK NA RAZIE JESTEM SAMA...
Tak! W końcu są razem! *odprawia taniec szczęścia na środku pokoju* hahahaha XD
OdpowiedzUsuńJejku tyle pozytywnych emocji, przez caly rozdział szczerzyłam się jak głupia! :D
Rycze :' )Świetny , nie spodziewalam sie az takiego obrotu sytuacji . Wspaniale , <3 x ilysm x nie moge sie doczekac next xx pozdrawiam /kasia
OdpowiedzUsuńWspaniałe. Szkoda tylko że rzadko dodajesz rozdział. Bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMatko przepraszam, że ostatnio jakoś nie komentowałam, ale już nadrabiam :)
OdpowiedzUsuńCo mi przychodzi do głowy, to jedno, wielkie AWWWW <3
Zdecydowanie się rozpłynęłam. Żeby facet mi coś takiego powiedział... żeby choć w połowie potrafił tak wyznać uczucia :D Ahh :)
Świetny! x
Boże jak słodko aww <3 świetnie to napisałaś czekam na następny bardzo mi się podoba twoja historia :)) @Only_1Dreams
OdpowiedzUsuńTeen rozdzial jest piękny... Aż nie wiem co napisać. Nie mogę sie doczekac następnego!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam xx
Jeeejjj, w końcu są razem ^.^ nareszcie ! Nie mogłam się już doczekać tego momentu, w którym ona mu wybaczy i wyznają sobie miłość :) Najbardziej spodobała mi się chwila, w której on podszedł do DJ'a i przez mikrofon wygłosić jak bardzo mu na niej zależy ^.^
OdpowiedzUsuńO mój Boże! Ryczę jak jebnięta XD I nie potrafię się wysłowić jak brat pyta o co chodzi, jest tylko takie "a, bo, no bo..." I nic więcej, ale na szczęście pisać jeszcze mogę XD No niestety Em, jestem osobą, która za bardzo się rozpłynęła XD Ta mowa i wgl takie to było słodkie i kochane! I takie, że normalnie brak mi słów! Ja Cię znajdę jak ty mi ich rozdzielisz, rozumiesz?! Znajdę Cię! Jeciepierdziele, brak mi słów i tyle! Nie cierpię happy endów, bo uważam, że "przesłodzone" Ale to musi mieć szczęśliwe zakończenie i tyle! KOCHAM CIĘ KOBIETO! <3 I tak trochę się uzależniłam...
OdpowiedzUsuńA o zlocie to ty mi nawet nie mów, bo muszę kurde mieszkać w Bielsku-Białej! Jakby nie mogli tutaj zrobić zlotu czy coś! To nie! W Warszawie!
UsuńAhahaha ty mi już po drugim rozdziale pisałaś że się uzależniałas xD spokojnie, nie rozdziele ich (przynajmniej nie od razu i na zawsze xD)
UsuńBo ja jestem uzależniona od początku i za niedługo mnie zamkną w psychiatryku! Zwariuje huehuehue
Usuń;)
OdpowiedzUsuńOMOMOMOMOM... OMG... Kocham tego bloga <33 Stara masz TALENT!!! Najlepszy blog EVER!!! Tylko wielkie PROSZE zeby ten fanfiction mial happy end... bo.. szczerze? Nienawidze opowiadan ktore koncza sie smutno bo potem mam dola przez miesiac albo dluzej... ale Twojego bloga darze straszna sympatia wiec moge miec dola przez caly rok xd Kocham pozdrawiam i weny zycze xx
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńhttp://company-arrangements.blogspot.com/
JESU *,* FAJOWWY<3 "COŚ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO' XDDD HYM ^^ CZEKAAAM NIECIERPLIWIE *.* x
OdpowiedzUsuńA
Cześć jeżeli szukasz zwiastunu na swojego bloga, zapraszam serdecznie na najlepszą zwiastunownię na blogspocie! http://dolina-zwiastunow.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNie czekaj złóż zamówienie! Pozdrawiam - Bellamy :)
:O właśnie zbieram szczękę z podłogi
OdpowiedzUsuńjezus jakie to piękne i takie romantyczne
te słowa które mówi Harry, UMARŁAM !!!
<3 <3 <3
Super. Pozdrawiam Kat
OdpowiedzUsuńJest jest jest !
OdpowiedzUsuńW końcu razem ! Booże czekałam na ten rozdział od początku tego opowiadania ;D ;* Yeah ! Harry , jaki słodki ! No nie wierzę ; d
Rozpłynęłam się i to bardzo ;D
Mam nadzieję , że następny rozdział będzie w niedzielę ;>
Nie mogę się doczekać ;*
Buziaczki <3
OMG! Nareszcie są razem!! <3 Normalnie Cię kocham, haha ;D Przepraszam, że ostatnio nie komentowałam, ale sama nie nadążam za pisaniem rozdziałów na moim blogu ;)
OdpowiedzUsuńKocham x
Szczerze Ci powiem, że popłakałam się podczas przemowy Harry'ego. Naprawdę. Twój blog jest trafiony, historia niebanalna :)
OdpowiedzUsuńhttp://fifty-shades-of-harry-styles.blogspot.com/
Hej plis dodasz rozdzial? Jutro sa moje urodzinki i bardzo bym sie cieszyla z rozdzialu.. bo kocham twojego bloga :) Pozdrawiam Lara
OdpowiedzUsuń