sobota, 28 czerwca 2014

KONKURS!

Długo myślałam nad zorganizowanie jakiegoś konkursu i w końcu mam. Wczoraj zaczęły się wakacje, więc mam nadzieję, że miło je spędzicie!

Dobra, teraz przejdę do konkretów.

Są dwie kategorie konkursu: one shot i rysunek.

Więc z One Shot'em chodzi o to, aby napisać krótkie (minimum 3 strony, maksimum 10 stron) opowiadanie związane z tematyką wakacyjną i przynajmniej z jednym członkiem z następujących zespołów: One Direction, 5 Seconds of Summer, The Vamps, The Janoskians. Stwierdziłam, że będzie dla was łatwiej, bo o ile lubicie 1D (bo w końcu czytacie to opowiadanie o nich) to może jest ktoś o kim wolicie bardziej napisać.

A z rysunkiem chodzi o to, żeby narysować naszą parę Halyn (dla jasności Harry i Lyn) . Chyba nie muszę tłumaczyć szczegółów bo to jest oczywiste. Technika jest dowolna, ołówek, kredki, dlugopis, flamaster, farby, wyklejanka czy cokolwiek wam przyjdzie do głowy.

Więc teraz regulamin w skrócie:

ONE SHOT
1. Praca musi być związana z wakacjami i z przynajmniej jednym członkiem podanych zespołów One Direction, 5 Seconds of Summer, The Vamps, The Janoskians.
2. Praca musi być tylko i wyłącznie waszego autorstwa.
3. Prace wysyłajcie na maila martyna__11@onet.eu o temacie "KONKURS"
4. Prace można wysyłać do 31 lipca.
5. Opowiadanie musi mieć co najmniej 3 strony a4 dokumentu tekstowego i maksimum 10 stron a4.
6. Każda wysłana praca musi być w dokumencie tekstowym, nie przyjmuje rękopisów.
7. Zwycięska praca będzie opublikowana na tym blogu, więc zgłaszając się, zgadzasz się na publikacje swojej pracy jeśli będzie taka potrzeba.
8. Prace wysyłajcie w załączniku, a w treści wpiszcie wzór zgłoszenia.

RYSUNEK:
1. Na pracy musi być Harry i Lyn (Harry Styles, Selena Gomez)
2. Praca musi być tylko i wyłącznie waszego autorstwa.
3. Prace wysyłajcie na maila martyna__11@onet.eu o temacie "KONKURS"
4. Prace można wysyłać do 31 lipca.
5. Technika dowolna.
6. Zwycięska praca będzie opublikowana na tym blogu, więc zgłaszając się, zgadzasz się na publikacje swojej pracy jeśli będzie taka potrzeba.
7. Prace wysyłajcie w załączniku, a w treści wpiszcie wzór zgłoszenia.


WZÓR ZGŁOSZENIA:
1. Imię, Nazwisko, bądź jeśli wolisz nazwa z bloggera.
2. Wiek
3. Adres bloga (jeśli prowadzisz)
4. Kategoria (one shot/rysunek)
5. Tytuł twojej pracy (Tylko w przypadku opowiadania)




NAGRODY:
1 miejsce - promowanie twojego bloga do końca września 2014 na tym blogu, Help Me (if you can), Trailer Makers, wykonanie buttonu bloga, zwiastun i szablon (zwycięzca może wybrać każdą z wymienionych rzeczy, ale również może z czegoś zrezygnować. Również jeśli ma możliwość dojazdu do Warszawy (i się mnie nie boi xD) i lubi pozować, sesja zdjęciowa (można powiedzieć, że profesjonalna)
2 miejsce -promowanie twojego bloga na tym blogu, maksymalnie dwie rzeczy z wymienionych: button, zwiastun czy szablon. I jak wyżej sesja zdjęciowa.
3 miejsce - promowanie twojego bloga na tym blogu, jedna rzecz z wymienionych: button, zwiastun, czy szablon. Jak wyżej sesja zdjęciowa.



Mam nadzieję, ze napisałam wszystko co najważniejsze, jednak jeśli ma ktoś jeszcze jakieś pytania to zapraszam na aska , bądź twittera . :) 
 

czwartek, 26 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 4

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Lary, która ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego skarbie <3
Życzę Ci duuużo szczęścia i spełnienia marzeń, spotkania idoli !
Wiem, że jestem słaba w składaniu życzeń...
Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział usprawiedliwi mój brak umiejętności składania życzeń :))

"Cities and woods are flying
I leave the world behind
People are talking and talking
But I don't mind"

 ~.~
-Jak ty sobie teraz to wszystko wyobrażasz? Ty mieszkasz w Londynie, ja w Chicago. To trochę daleko, prawda? -spytałam się Harr'ego, gdy siedzieliśmy w moim pokoju i oglądaliśmy jakiś denny serial. To dopiero pierwszy dzień naszego prawdziwego związku, a my już nie mamy co robić, tylko oglądać telenowele, jak jakieś stare małżeństwo.
-Myślałem, że wrócisz ze mną do Londynu. -odpowiedział, przekręcając się w moją stronę.
-Nawet jeśli bym chciała, to trochę mało realne. Nie mam już mieszkania w Londynie, a nie stać mnie teraz na wynajęcie czegoś. Mama na pewno nie będzie chciała mi pomóc w tej sprawie. Wiem, że nie chciałaby, abym znowu wyjechała. -wytłumaczyłam chłopakowi, który uśmiechnął się na moje słowa, co było dziwne. Ja nie widziałam żadnego powodu do szczęścia w tej sytuacji.
-Wcale bym nie chciał, żebyś wynajmowała mieszkanie w Londynie. Chciałbym, żebyś wróciła ze mną do mojego mieszkania. -jeszcze szerzej się do mnie uśmiechnął i jedną ręką odgarnął niesforne kosmyki, spadające na moją twarz.
-Umm... nie sądzisz, że to by było trochę dziwne? Nie jesteśmy ze sobą długo i już chcesz ze mną mieszkać? -to wszystko wydawało mi się zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
-Daj spokój Lyn. Znamy się prawie rok. Nie raz spałaś ze mną w jednym łóżku. Skoro i tak spędzimy razem całe życie, to czemu nie możemy razem mieszkać? Co to różnica czy teraz, czy za rok, czy kiedyś tam. -próbował mnie przekonać. Może i miał rację, jednak dla mnie nadal to wszystko było zbyt idealne.
-Oh, całe życie? Podobno jestem irytująca. Nie wiem czy wytrzymasz ze mną całe życie. -zaśmiałam się z jego słów.
-Taa, i właśnie w takiej irytującej dziewczynie się zakochałem. -pocałował czubek mojego nosa, co było bardzo słodkie. Trudno mi było uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nigdy nie śmiałam marzyć o tym, że Harry mnie pokocha. To było zbyt nierealne marzenie. -I nie wyobrażam sobie życia bez tej irytującej dziewczyny. -dodał muskając moje usta. Zabrakło mi słów, abym cokolwiek mu odpowiedziała. Jako odpowiedź chciałam wpić się w jego usta, jednak przerwało mi coś, a raczej ktoś.
-Harry! -pisnęła Angel, widząc chłopaka na moim łóżku.
-Cześć Angel. -Hazz odwrócił się w jej stronę i szeroko się uśmiechnął.
-Co ty tutaj robisz? -pytała podekscytowana jego widokiem dziewczynka, siadając koło niego na łóżku.
-Leże, nie widzisz? -zaśmiał się ze swoich słów. Rzeczywiście, takie śmieszne.
-Widzę. Wybaczyła Ci? -zaczęła dopytywać się Angel.
-Skoro tu jestem, to chyba logiczne, że wybaczyła. -rozmawiali tak, jakby wcale mnie tam nie było.
-To fajnie. -dziewczynka uśmiechnęła się do Harr'ego. -Tylko jej nie zrań. Nie chcę, żeby Ally przez Ciebie płakała.
-Angel, mama Cię woła. -wymyśliłam beznadziejną wymówkę, aby tylko pozbyć się młodszej siostry.
-Wcale nie. -wystawiła mi język. Czasami była naprawdę irytującym dzieckiem. Podobno ja też byłam, więc nie mam się czemu dziwić...
-Na prawdę wołała Cię mama. -odezwał się Harry, na co dziewczynka opuściła ze zrezygnowaniem pokój. -Płakałaś przeze mnie? -spytał się, gdy zostaliśmy sami. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. To przeszłość, o której chce zapomnieć. Spuściłam głowę w dół i próbowałam uniknąć odpowiedzi. -Spójrz na mnie. -podniósł mój podbródek do góry, zmuszając mnie, abym patrzyła się prosto w jego oczy. -Płakałaś przeze mnie? -powtórzył swoje pytanie.
-To nie przez Ciebie. To przez to, że nie byłam świadoma, że odwzajemniasz moje uczucia. -wyjaśniłam mu, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego, co było trudne. Mimo, że był już prawdziwym moim chłopakiem, nadal uważałam na swoje słowa. Bałam się, że ten czar nagle pryśnie i wrócimy do tego co było. Bałam się, że może on jednak mnie nie kocha. Że może dobrze blefuje, a tak naprawdę chodzi mu tylko i wyłącznie o jakąś cholerną umowę, o której ja nigdy nie powinnam się dowiedzieć. Wiem, że są to najgorsze scenariusze i wiem też, że powinnam zaufać Harr'emu. Jest tutaj ze mną i twierdzi, że mnie kocha, więc czemu nie potrafię tego po prostu zaakceptować i zapomnieć o przeszłości?
-Czyli przeze mnie. -westchnął, puszczając moją twarz. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Przez chwilę wpatrywał się w coś za szybą. Położył swoje dłonie na karku i podniósł głowę do góry tak, że pewnie mógł zobaczyć sufit. -Wtedy, kiedy zobaczyłem rany na twoich nadgarstach, to też było przeze mnie, albo jak ty wolisz to nazywać, przez to, że nie wiedziałaś, że Cię kocham? -odwrócił się w moją stronę, jednak wciąż zachowywał dystans między nami. Nie miałam pojęcia co powinnam mu odpowiedzieć. Wyglądał na zdenerwowanego, nie chciałam powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej wyprowadzi go z równowagi. Pokiwałam twierdząco głową, bojąc się jego reakcji.
-Kurwa. -przeklnął cicho pod nosem, po czym znowu odwrócił się w stronę szyby. Położył dłonie na parapeci i patrzył się przez kilka sekund na podłogę. Po chwili jednak podszedł do mnie u ukucnął przede mną. Położył swoje dłonie na moich kolanach i spojrzał się w górę, szukając wzrokiem moich oczu. -Przepraszam. -szepnął i ułożył swoją głowę na moich udach. On naprawdę tego żałował. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Moje dłonie znalazły się we włosach Harr'ego.
-Nie wracajmy do tego. Zapomnijmy o przeszłości. -poprosiłam go, delikatnie bawiąc się jego włosami. Harry pokiwał twierdząco głową, wciąż klęcząc przede mną i trzymając swoją głowę na moich kolanach. Po chwili wstał i usiadł koło mnie, pewnie było mu niewygodnie.
-Czy ty masz blizny? -spytał po chwili ciszy.
-To nie ma żadnego znaczenia. Nie rozmawiajmy o tym, proszę. -nie był to zbyt przyjemny temat. Chciałam go jak najszybciej skończyć. Harry jednak sięgnął moją lewą dłoń, po czym podciągnął rękawy mojej bluzy do góry. Nawet ślepy zauważyłby blizny. Przez chwilę przyglądał się śladom, po czym przyłożył niegdyś rozcięte miejsce do swoich ust i musnął nimi blizny. -Przepraszam. -ponownie wyszeptał.
-Kocham Cię. -wymsknęło się z moich ust. Miałam mu zamiar odpowiedzieć „nie przepraszaj mnie więcej za to”, jednak powiedziałam coś zupełnie innego.
-Kocham Cię. -odpowiedział, całując mój policzek.
-Wcale mnie mama nie wołała! -do pokoju ponownie wpadła Angel z obrażoną miną. -Mogliście powiedzieć, żebym sobie poszła, bo chcecie się całować. Nie musieliście mnie okłamywać. -mówiła obrażonym głosem.
-Nie zdążyliśmy się pocałować. Za krótko Cię nie było, więc jeśli chcesz, to możesz wyjść. -zażartował Harry, a ja delikatnie walnęłam go w ramię.
-Nie słuchaj go Angel. Gada głupoty, możesz zostać. -byłam zawstydzona tym, że mówił przy mojej siedmioletniej siostrze, że potrzebuje więcej czasu na pocałowanie mnie.
-Angel! -usłyszeliśmy wołanie mojej mamy, dochodzące od strony drzwi, które po chwili się otworzyły. Matka stała w drzwiach. Ze skrzyżowanymi dłońmi na klatce piersiowej, przyglądała się Harr'emu.
-Dzień dobry. -przywitał się grzecznie Hazz.
-Kim on jest? -spytała się surowym tonem. Poczułam się, jak nieodpowiedzialna nastolatka.
-To chłopak Ally. -odpowiedziała za mnie Angel, co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem.
-Allyson ma usta i język. -odezwała się szorstko do Angel. Jak ta kobieta może odzywać się takim tonem do własnej córki? Gdzie ona ma uczucia? Ah, już dawno się ich pozbyła.
-To jest Harry, mój chłopak. -odezwałam się spokojnie w stronę matki.
-Nie powiedziałaś, że przyjdzie. -mówiła wciąż poważnym i surowym tonem.
-Jestem już pełnoletnia. -użyłam dość pospolitego argumentu.
-Co z tego, że jesteś już dorosła? Mieszkasz pod moim dachem i nie życzę sobie, żebyś przyprowadzała tutaj jakiś chłopaków. -miała grobową minę, trudno było cokolwiek z niej wyczytać. Traktowała mnie, jak gówniarę. Przez kilka lat nie obchodziło ją co się ze mną dzieje, a teraz kiedy postanowiłam wrócić do niej, bo niby żałowała swojej decyzji, robi mi awanturę o chłopaka? Jak można być aż taką... Z powodu, że mam szacunek do ludzi, nie dokończę tego zdania, bo nie chciałabym używać w jej przypadku wulgarnych określeń.
-On nie jest jakimś chłopakiem. -postanowiłam postawić się jej.
-Nathan nie był jakimś chłopakiem. Każdy inny, jest nikim w moich oczach. -powiedziała to z wyższością w głosie i jej postawie. Jak można być taką egoistką? Nat jest dla niej kimś bo ma kase. Gdyby tylko wiedziała, że Harry ma o stokroć więcej kasy, niż jej „ulubiony” Nat. Spojrzałam się na Harr'ego. Wiedziałam, że uraziły go te słowa. Zacisnął mocno usta, aby nie powiedzieć o kilka słów za dużo. -Chcę, żeby on poszedł sobie stąd. -przesadziła tymi słowami.
-Pójdę z nim. -nie bałam się jej sprzeciwić. Wiedziałam, że nie spodoba jej się to, co powiedziałam, ale nie miałam pojęcia, że aż tak zareaguję. Gdy tylko wypowiedziałam to zdanie, poczułam siarczyste uderzenie w policzek. Jak mogła? Była moją mamą. Ona... ona nie jest już moją matką. Odsunęłam się na kilka kroków od niej. Harry od razu znalazł się przy mnie i mnie objął. To było straszne. Jak ona mogła to zrobić? Spodziewałam się, że mogła wreszczeć, robić mi awantury, ale żeby uderzyć? To szczyt wszystkiego.
-Pójdę z nim. -powtórzyłam jeszcze pewniej niż wcześniej. Teraz nie miałam już żadnych wątpliwości co do tego, czy powinnam wrócić z Harry'm do Londynu.
-Jeśli pójdziesz z nim, możesz przestać nazywać się moją córką. -znowu na jej twarzy gościł ten chytry uśmieszek. Za kogo ona się miała? Za moją matkę? Nie, na pewno nie. Matki się tak nie zachowują. Nie traktują tak swoich dzieci.
-Przestałam się nią nazywać, kiedy powiedziałaś mi, że jeśli pomogę Rebecce, mam nie pokazywać Ci się na oczy. -niemalże wysyczałam ze złości w jej stronę te słowa. Matka, a raczej kobieta, która mnie urodziła, wyszła bez słowa z mojego pokoju. Angel wyszła z niego znacznie wcześniej. Nie chciała sluchać naszej niezbyt przyjemnej dyskusji. Od razu wtuliłam się w tors Harr'ego i zaczęłam cicho płakać. To co stało się przed chwilą, nie mieściło mi się w głowie. To było straszne. Oczywiście, że się stąd wyprowadzę, ale co będzie z Angel? Co jeśli ona ją uderzy? To jest okropne.
-Cii, będzie dobrze. -Harry próbował mnie uspokoić. Delikatnie gładził dłonią moje plecy, co znacznie pomagało.
-Nie zostawiaj mnie. -powiedziałam przez łzy w jego koszulkę.
-Nigdy tego nie zrobię. -obiecał, całując moje włosy. Przy nim czułam się bezpiecznie.
-Nadal chcesz, żebym z tobą mieszkała? -spytałam po chwili mileczenia.
-Oczywiście, że chcę. -poczułam, że uśmiecha się.
-Pomożesz mi się spakować? -zadałam kolejne pytanie, a on jedynie odsunął się ode mnie i skinął twierdząco głową.
-Chodź. -złapał mnie za rękę i podszedł ze mną do szafy, z której wyciągnął walizki. Zaczęliśmy po kolei wkładać do nich wszystkie moje rzeczy. Przez chwilę zapomniałam, czemu się pakuje.
-Czy to nie jest moja koszulka? -spytał zdziwiony, pokazując mi t-shirt, który rzeczywiście niegdyś należał do niego.
-Dałeś mi ją w Holmes Chapel. -przypomniałam mu. Automatycznie na wspomnienie chwil w tym wspaniałym mieście, uśmiechnęłam się.
-Ah, no tak, zapomniałem. Wtedy jak padał deszcz, prawda? -chciał się upewnić, czy dobrze pamięta. Było tak, jak powiedział. Dał mi ją po dość „mokrym” spacerze. Złapała nas wtedy ulewa, a że wszystkie moje t-shirty się skończyły, ponieważ było to ostatniego dnia, Harry pożyczył mi swoją koszulkę. Jakoś tak wyszło, że nie oddałam mu jej. -To chyba już wszystko. -powiedział, domykając już drugą pełną walizkę. Nie było co dłużej siedzieć w tym mieszkaniu. Chwyciłam jedną rączkę walizki, a Harry drugą. Po cichu zeszliśmy na dół. Nie miałam zamiaru jej znowu spotkać. Pokazała już wystarczającą „klasę”.
-Angel, czemu płaczesz? -gdy byłam już niemal na końcu schodów, usłyszałam głos Mike'a.
-Ally znowu wyjeżdża. -powiedziała niewyraźnie dziewczynka, dławiąc się łzami. Mike spojrzał się w stronę schodów, gdzie byłam z Harry'm. Posłał mi pytające spojrzenie. Na pewno chciał wyjaśnienia.
-Twoja matka nie dała mi wyboru. -powiedziałam w stronę brata.
-Co ty mówisz? To przecież też twoja mama. -podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. Nie chciał, żebym znowu wyjeżdżała.
-Już nie. -odpowiedziałam mu, odgarniając włosy, aby mógł zobaczyć sino-czerwony ślad po jej uderzeniu.


_____________________

Witajcie kochani <3
Podziękujcie Larze (nie wiem czy dobrze odmieniłam) za dzisiejszy rozdział. :)) Niestety muszę was zawieść, bo skoro dzisiaj dodaję, to nie będzie kolejnego w niedzielę. Nadzwyczajnie nie wyrobię się z napisaniem. :)
W piątek (27.06) mam wyyniki z fundacji, a 3 lipca ze szkół, więc trzymajcie za mnie kciuki, abym dostała stypendium i dostała się do szkoły!
To do następnego kochani! <3

niedziela, 22 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 3

"I’m so sorry I can’t stop myself from staring at you
When you’re tired and blue, my dear.
It’s just any reason that I get to be closer to you,
I wanna shout about it."

~.~
-Proszę, chodźmy do parku! -Angel niemal klękała przede mną, abym poszła z nią do parku.
-Niech Ci będzie. -Zgodziłam się zrezygnowana. Nie miałam siły iść z nią teraz na spacer. Moje myśli były w pełni pochłonięte Harry'm.
Po chwili Angel była już ubrana i zaczęła mnie pośpieszać. Gdy już znalazłyśmy się w parku, Angel zaczęła biegać i bawić się w śniegu. Zdecydowanie kochała zimę. Ja wręcz przeciwnie, nienawidziłam tej pory roku. Oparłam się o pień drzewa i zaczęłam się przyglądać jej zabawie. Oczywiście chciała, abym się przyłączyła, ale byłam zbyt padnięta, aby teraz tarzać się po śniegu. Siostrzyczka zaczęła lepić bałwana, co było dla niej nie małą trudnością. Z uśmiechem na ustach przyglądałam się, jak próbuje stworzyć sporą kulę ze śniegu.
-Nie zdążyliśmy porozmawiać o jednej rzeczy w Londynie. -Usłyszałam za sobą ten charakterystycznie zachrypnięty głos, który poznałabym wszędzie.
-Nie mieliśmy powodu do rozmowy. -Spokojnie powiedziałam, odwracając się w stronę Harr'ego.
-Nie prawda. Mieliśmy. -Delikatnie uśmiechnął się do mnie, ukazując mi swoje urocze dołeczki w policzkach. Jak ja tęskniłam za tym uśmiechem...
-Nie wydaje mi się. -Nie chciałam, aby zobaczył, że cieszę się z jego widoku. Na prawdę czułam się szczęśliwa, jednak wiedziałam, że nie powinien się o tym dowiedzieć.
-Kocham Cię. -Szepnął, spuszczając głowę w dół, jakby bał się, że te słowa coś zniszczą. Ale nie miały co niszczyć. Nie prawdziwe słowa nic nie zniszczą, ani nic nie naprawią. Nie wierzyłam, że mnie kocha. Nie mogła to być prawda. On nie mógł mnie pokochać.
-Nie Harry. Nie kochasz mnie. -Próbowałam mu uświadomić jak jest naprawdę, choć wiedziałam, że nie mam co uświadamiać. On wiedział, że mnie nie kocha i wiedział, że ja go kocham.
-Kocham. -Podniósł wzrok na moją osobę. Chciałabym, żeby mnie kochał, ale nigdy się tak nie stanie.
-Skąd mogę mieć pewność, że to co mówisz jest prawdą? Równie dobrze mógłbyś to powiedzieć tylko po to, aby ktoś usłyszał naszą rozmowę i napisał o tym w gazecie. -Od razu postawiłam na najgorszy scenariusz, ale też ten najbardziej prawdziwy. Wiedziałam, że robi to tylko i wyłącznie dla sławy, że chce wzbudzić ciekawość mediów. Ale nie uda mu się to. Kocham go, ale nie pozwolę, aby ponownie mnie ranił. Nie tym razem.
-Zaufaj mi. Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie będziesz mieć pewności, jak jest naprawdę. -Powiedział bardzo delikatnym głosem. Zaczęły dręczyć mnie myśli, dlaczego Harry miałby kłamać. Może rzeczywiście to prawda? Może powinnam mu zaufać? I byłabym w stanie to zrobić, gdybym nie zobaczyła błysku flesha, który zniszczył wszystko, co mogło się stać. Czyli jednak sława, nie miłość. Spojrzałam się na Harr'ego, przygryzając wargę, po czym rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok spoczął na Angel, która stała przy krzywym bałwanie i uśmiechała się w naszą stronę. Może i jestem tchórzem, ale nie mogłabym dłużej tam z nim stać i rozmawiać o naszych uczuciach. Odwróciłam się w stronę Angel i podeszłam do niej.
-Musimy już iść Angel. -Powiedziałam do dziewczynki i złapałam ją za rękę, po czym oddaliłyśmy się od Harr'ego. Znowu mu uciekłam, a on wcale nie zamierzał mnie gonić. Stał w miejscu nic nie mówiąc. Po prostu pozwolił mi odejść. Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego. Zatrzymałby mnie.
~.~
Znowu mnie zostawiła, ale ja i tak ją znajdę. Muszę dać jej czas. Byłem już tak blisko, ale ten cholerny paparazzi wszystko popsuł. Musiał się akurat pojawić tam w tym momencie? Miałem ochotę pobiec za nią, zatrzymać ją, przekonać co do swoich uczuć, jednak wiedziałem, że to nie najlepszy moment. Nie pozwolę jej tak po prostu odejść. Udowodnię jej, że naprawdę ją kocham. Muszę to zrobić. Nie poddam się. Będę walczył do końca. Dopóki nie stracę nadziei. A nadzieja umiera zawsze ostatnia.
Kolejny dzień spędzam w restauracji, gdzie pracuje Lyn. Wiem, że tam jest. Wciąż łudzę się, że w końcu wyjdzie do mnie i będzie chciała ze mną porozmawiać. Zdążyłem się zorientować, że pracuje na kuchni. Przez cały tydzień dzień w dzień przychodziłem tutaj i siedziałem do zamknięcia restauracji. W końcu kiedyś ze mną porozmawia. Ja nie odpuszczę. Nie teraz, kiedy znalazłem ją po półrocznym poszukiwaniu. Nie teraz, kiedy wiem, że ją kocham. I przede wszystkim nie teraz, kiedy wiem, że ona też mnie kocha.
-Odpuść, ona chce o tobie zapomnieć, a ty jej to utrudniasz. -Do mojego stolika przysiadł się Natt, którego wręcz nie cierpię.
-To nie jest twoja sprawa. -Powiedziałem oschle w jego stronę. Nie zamierzałem być miły. Zdążyłem zauważyć, że klei się do Lyn, co jest wystarczającym powodem do nienawiści.
-Dopóki Lyn jest moją przyjaciółkom, jest to też moja sprawa. -Chytrze się do mnie uśmiechnął. Myślał, że jest ode mnie lepszy, ale wcale tak nie było. Ona kocha mnie, nie jego.
-Natt, błagam Cię, odpuść. -Za plecami chłopaka, pojawił się inny, wyższy od niego i bardziej... męski? Wybaczcie za ten sarkazm, ale to nie moja wina, że ten cały Natt wygląda jak pedał. -Zajmij się pracą stary, ja z nim pogadam. -Powiedział do niego chłopak, po czym usiadł naprzeciwko mnie. Szczerze mówiąc trochę się obawiałem tego, o czym on chce ze mną porozmawiać. Przez chwilę się przyglądałem temu chłopakowi. Gdzieś go już widziałem. Był bardzo podobny do Lyn... To z pewnością musiał być jej brat.
-Jestem Mike. -Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, którą niepewnie uścisnąłem.
-Harry. -Odpowiedziałem z lekki strachem w głosie. Nie miałem pojęcia, czego mam się zaraz spodziewać.
-Nie chcę na Ciebie krzyczeć, grozić Ci, czy coś w tym stylu, jak zapewne robił ten idiota. -Wskazał skinieniem głową na bar, gdzie stał Natt, który przyglądał się naszej rozmowie. -Chcę tylko zapytać się Ciebie o kilka rzeczy. Tylko obiecaj, że odpowiesz szczerze. -Mówił bardzo spokojnym głosem, co całkowicie nie pasowało do jego postury. Chłopak miał więcej niż 1.90 m wzrostu, więc delikatny głos był nieco dziwny w jego osobie.
-Jasne, odpowiem szczerze. -Bez problemu się zgodziłem.
-Kochasz Ally? -Zadał pierwsze pytanie, którego mogłem się spodziewać.
-Tak, kocham ją. Kocham najbardziej na świecie całym sercem. -Odpowiedziałem bez większego namysłu zgodnie z prawdą.
-Nie robisz tego dla kolejnej umowy, dla rozgłosu? -Zadał kolejne pytanie, którego również mogłem się spodziewać.
-Nie, robię to tylko i wyłącznie dla siebie i Lyn, dla naszego szczęścia. -To również była prawda. Chciałem być w końcu szczęśliwy z nią.
-Jak dużo jesteś w stanie dla niej zrobić? -Spytał się, lustrując mnie wzrokiem.
-Wszystko, oprócz jednej rzeczy. Nie mogę z niej zrezygnować. -Odpowiedziałem szczerze. Mógłbym nawet wskoczyć za nią w ogień.
-Przyjdź jutro, to impreza zamknięta, więc lepiej by było, gdybyś nie zapomniał zaproszenia, inaczej Cię nie wpuszczą. -Podał mi jakąś kopertę, którą od razu otworzyłem i zacząłem oglądać jej zawartość. Było tam zaproszenie na przyjęcie z okazji zajęcia pierwsze miejsca jakieś drużyny koszykarskiej.
-Grasz w kosza? -Spytałem nagle, choć miałem ochotę zapytać się o coś innego.
-Nie widać? -Zaśmiał się, mając na myśli swój wzrost. -Tak, gram w kosza. -W końcu mi odpowiedział. -Nie ma sensu, abyś dłużej tutaj siedział. Wystarczy jak przyjdziesz jutro. -Wstał od stolika, odwracając się w stronę wyjścia. -Dobrze by było, gdybyś wziął ze sobą jakieś kwiatki dla Ally i zaśpiewał tam jej jakąś piosenkę. Miło jej będzie. -Powiedział, zanim wyszedł z lokalu. Właśnie dostałem szansę, której nie mogę zmarnować. Rzeczywiście nie było sensu dłużej tam siedzieć. Sięgnąłem po swoją kurtkę i założyłem na siebie. Spojrzałem się na Natt'a, który cały czas mnie obserwował. Posłałam mu uśmiech zwycięzcy. Ze mną nie da się tak łatwo wygrać.
***
Nie mogłem się zdecydować co powinienem założyć na tą imprezę. W końcu nie miałem pojęcia jakiego rodzaju jest to przyjęcie. Ostatecznie wybrałem koszulę w granatowo-czarną kratkę. Włosy jak zwykle w nieładzie, ale nie zamierzałem ich układać. Podobno one dodają mi uroku. Dochodziła już siódma, czyli godzina rozpoczęcia przyjęcia. Coraz bardziej się stresowałem. Ten dzień może decydować o wszystkim. Wyszedłem z hotelu z dość sporym bukietem czerwonych róż, które zamierzałem dać Lyn. Właściwie sam nie wiem, jak teraz powinienem do niej mówić, czy Lyn, czy Ally, a może Allyson? Wiem, że na pewno nie Alice, ponieważ nigdy nie chciała używać tego imienia. Wsiadłem do zamówionej wcześniej taksówki i podałem taksówkarzowi adres. Po kilku minutach drogi byłem już na miejscu. Impreza była w jakimś klubie. Pokazałem ochroniarzowi zaproszenie, po czym znalazłem się wewnątrz klubu. W szatni zostawiłem swój płaszcz i zacząłem się rozglądać po sali. Było bardzo dużo osób. Sam nie wiedziałem, gdzie Lyn mogłaby być. Postanowiłem pójść do baru. Miałbym stamtąd lepszy widok. Zacząłem się przeciskać przez tańczące osoby. Sprawiło mi to niemałą trudność.
-Ładne kwiatki. -Pojawił się koło mnie roześmiany Mike.
-Gdzie jest Lyn? -Od razu spytałem się chłopaka, wciąż szukając wzrokiem brunetki.
-Stamtąd będziesz miał lepszy widok, na pewno ją zobaczysz. -Wskazał na podest, gdzie był DJ. Wiedziałem o co mu chodzi. Podziękowałem mu, po czym skierowałem się w stronę podestu.
-Masz może pożyczyć mikrofon i mógłbyś włączyć podkład do jednego kawałka? -Spytałem się młodego chłopaka, który od razu się zgodził. Po chwili zamiast szybkiej klubowej muzyki, zaczęła lecieć melodia do mojej piosenki. Czułem, że serce zaczęło mi szybciej bić. Miałem ochotę uciec, jednak gdy zacząłem śpiewać pierwsze słowa, nie mogłem się wycofać.

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be

I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone

Ta piosenka doskonale opisywała moje uczucia do Lyn i to co teraz jest między nami. Bez niej czułem się samotny. Nie mogła mi teraz pozwolić tak po prostu odejść, nie po tym wszystkim. Od razu, gdy zacząłem śpiewać, zobaczyłem ją. Mój wzrok utknął na jej osobie. Chciałem, żeby każdy wiedział, że śpiewam dla niej. Gdy kończyłem śpiewać, Lyn odwróciła się od sceny i zaczęła przeciskać się przez tłum. Musiałem ją zatrzymać.
-Lyn, Ally... jakkolwiek masz teraz na imię, proszę Cię zaczekaj. Ten jeden raz nie uciekaj. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, po prostu posłuchaj co chcę Ci powiedzieć. -Zacząłem mówić do mikrofonu i nagle wszystkie osoby na sali spojrzały się na brunetkę, a ona stanęła w miejscu i odwróciła w stronę sceny. -Kiedy się poznaliśmy, nie przepadaliśmy za sobą, a wręcz się nienawidziliśmy. Nie byłem zbyt miły w stosunku do Ciebie. Kilka razy powiedziałem o kilka słów za dużo. Przepraszałem Cię za to, ale teraz przepraszam Cię jeszcze raz. Wiesz, któregoś dnia poczułem się, jakby nagle wszystko się zmieniło. Zacząłem coś czuć. Wiedziałem, że nie miałaś kolorowej przeszłości, ale nie wiedziałem jakiej. Mimo to chciałem Ci pomóc, chciałem być przy Tobie, martwiłem się. Wiem, że może to co mówię, nie jest zbyt logiczne, ale nigdy wcześniej nie mówiłem nikomu o moich uczuciach. Mówiłem, że nigdy się w nikim nie zakocham, ale ty to zmieniłaś. Pokazałaś mi na czym polega prawdziwa miłość. I właśnie taką prawdziwą miłością obdarzyłem Ciebie. Gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, próbowałem powiedzieć Ci to wiele razy, ale nigdy tego nie zrobiłem. Raz, kiedy byliśmy w tym mieście na wakacjach. Gdy miałem Ci powiedzieć o moich uczuciach do Ciebie, ty mnie odepchnęłaś i stwierdziłaś, że jestem pijany. Potem, gdy byliśmy w Holmes Chapel. Zamiast powiedzieć Ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, spytałem się, czy podoba Ci się w tym miejscu. Pamiętasz, jak poszliśmy na spacer nad strumyk? Wtedy też próbowałem Ci powiedzieć, ale zaczęliśmy rozmawiać o twojej mamie i to nie był najlepszy moment na wyznawanie uczuć. Nie zrobiłem też kolacji, ponieważ chciałem być tylko miły. Tego dnia chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo wtedy się stresowałem. Odkładałem ten moment do ostatniej chwili, a kiedy miałem już powiedzieć te magiczne słowa, nagle w twoim mieszkaniu pojawił się twój brat. Był to dla mnie ogromny szok, kiedy dowiedziałem się trochę prawdy o Tobie. Byłem zły, że nie wiedziałem tego, ale nie na Ciebie, tylko na samego siebie. Zły, bo nie byłem odpowiednią osobą, której mogłabyś zaufać. Sam nie wiem czemu powiedziałem, że nic do Ciebie nie czuję. Kierowały mną te złe emocje. Bardzo żałuję tych słów. Kiedy wyszłaś, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, że możesz zniknąć na zawsze z mojego życia. Chciałem przeprosić Cię za to i powiedzieć wszystko co do Ciebie czuję kilka dni później, kiedy mieliśmy się spotkać z Rose. Gdy Rose powiedziała, że odeszłaś, poczułem ogromną pustkę w sercu. Nienawidziłem i nadal nienawidzę siebie za to, że pozwoliłem Ci odejść. Szukałem Cię w każdy możliwy sposób. Nawet policja była to wplątana, ale nikt inny nic nie wiedział na twój temat, nic nie słyszał o tobie. Każdy mi mówił, że powinienem zapomnieć, ale ja nadzwyczajnie nie potrafiłem tego zrobić. Nawet spotkałem się kilka razy z jedną dziewczyną, ale to sprawiło, że czułem się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej Cię kochałem. Codziennie rano budziłem się w pustym łóżku i przypominałem sobie, kiedy w Holmes Chapel budziłem się zawsze przed tobą i patrzyłem się, jak bardzo jesteś piękna i słodka, kiedy śpisz. Chciałbym cofnąć czas i to wszystko rozegrać inaczej. Tak bardzo chciałbym Cię teraz przytulić, pocałować, po prostu przy Tobie być, nic więcej. Chciałbym móc naprawdę nazywać Cię moją dziewczyną. Chciałbym chodzić z tobą za rękę na spacery. Chciałbym mieć Cię przy sobie. Wiem, że to nie jest dla Ciebie takie proste, ale pomyśl o innych. Pomyśl o Katy. Pamiętasz, jak jej obiecałaś, że nigdy mnie nie zostawisz? Ona wciąż wierzy, że wrócisz. Pomyśl o Niall'u. Powiedział, że bez Ciebie mam nie pokazywać mu się na oczy. I przede wszystkim pomyśl o sobie. Pomyśl o tym co czujesz. Czy chcesz być szczęśliwa? Czy chcesz, abym ja był szczęśliwy? Jeśli to co napisałaś w liście do Niall'a jest prawdą, nie pozwól mi odejść. -Mówiąc te wszystkie słowa, cały czas patrzyłem się na Lyn. Kiedy skończyłem, ona wciąż stała w miejscu, a osoby w klubie wciąż wpatrywały się w nią, jakby chciały wyciągnąć z niej jakąś odpowiedź. Alice, a właściwie to Allyson zamknęła na chwile oczy, po czym je otworzyła. Mimo, że stałem daleko, mogłem zauważyć, że leciały jej łzy po policzku. Ponownie spojrzała się na mnie i zaczęła iść w moją stronę. Wziąłem róże do rąk i zacząłem iść w jej kierunku. Spotkaliśmy się w połowie naszej drogi.
-Kocham Cię. -Powiedziała cicho, jednak usłyszałem to, ponieważ wokół nas panowała idealna cisza, mimo że było tu tak dużo osób.
-Kocham Cię. -Odpowiedziałem, wręczając jej kwiaty. Przez kilka sekund nie wiedziała co z nimi zrobić. Ostatecznie podała je jakiejś dziewczynie, która stała obok nas, po czym przeniosła swój wzrok na mnie. Niepewnie zmniejszyłem odległość między nami i delikatnie objąłem ją w talii, bojąc się, że ten czar zaraz pryśnie. Lyn położyła swoje drobne rączki na mojej szyi. Oparłem swoje czoło o jej i wpatrywałem się w jej czekoladowe tęczówki.
-Nie pozwól mi odejść. -Szepnąłem do dziewczyny.
-Nie zrobię tego. -Odpowiedziała równie cicho, jak ja. Nie mogłem dłużej się powstrzymywać. Delikatnie musnąłem jej usta, co miało być pytaniem o więcej. Lyn odwzajemniła pocałunek. Czułem, że szczęście rozrywa mnie od środka. Nie liczyło się już nic więcej, tylko Lyn. Wszyscy wokół nas zaczęli bić nam brawa. To wyglądało, jak jakaś scena z komedii romantycznej. Kocham ją.
_________________________
Mam nadzieję, że nikt nie rozpłynął się za bardzo przy tym rozdziale :) Obiecałam, że Mike będzie pozytywną postacią i jest. Teraz pytanie co będzie dalej? Tak, są razem, szczęśliwi, wszystko jest idealne. Oczywiście nie będę ciągnąć tej sielanki przez całe opowiadanie, bo to byłoby nudne. Nie mówię, że w następnym zerwą, potem wrócą, znowu zerwą i znowu wrócą. To też by było nudne i oklepane xD Mogę obiecać, że ciągle coś się będzie działo, nawet jeśli to czasami będą krótkie, przejściowe wątki, to będzie się działo. :))
Na blogu Help Me (if you can) pojawił się nowy rozdział, to tak, jakby ktoś nie widział jeszcze :)

PRZYPOMINAM O ZLOCIE 5 LIPCA W WARSZAWIE!! JEŚLI KTOŚ BĘDZIE, NIECH PISZE TU, BĄDŹ NA TT (@EmilyJenny_) CHCĘ WIEDZIEĆ CZY BĘDZIE CHOCIAŻ JEDNA OSOBA, BO JAK NA RAZIE JESTEM SAMA...

wtorek, 17 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 2

"See the stone set in your eyes
See the thorn twist in your side
I wait for you"
 
 ~.~
-Ally, co się dzieje? -z zamyślenia wyrwał mnie głos Natt'a.
-Mówiłeś coś? -wróciłam myślami do tego, co dzieje się wokół mnie.
-Tak, mówiłem do Ciebie przez pięć minut, ale ty mnie całkowicie nie słuchałaś. -mówił urażonym głosem.
-Przepraszam, zamyśliłam się. -próbowałam się wytłumaczyć z tej niezręcznej sytuacji.
-Znowu o nim myślałaś? -zadał mi to samo pytanie, które zadawał często w ostatnich miesiącach.
-A o kim innym miałabym myśleć? -spytałam zrezygnowana, wycierając kolejne talerze.
-Nie warto tracić na niego czasu. -i znowu powtórzył to, co często mi powtarza.
-Łatwo Ci powiedzieć. -a ja odpowiedziałam mu to samo zdanie, które zawsze mu odpowiadam. Odkąd wróciłam to był już taki zwyczaj, odpływałam, potem pytał się czy to o Harry'm myślałam, a na koniec mówił, że nie warto.
-Powinnaś zapomnieć. To już nie wróci Lyn. Minęło i musisz się z tym pogodzić. -jakoś jego rady nie pomagały mi zbyt bardzo.
-Kocham Go. -powiedziałam cicho pod nosem, bojąc się, że magia tych słów nagle przestanie działać.
-Mi też mówiłaś, że mnie kochasz. -powiedział smutnym głosem. Wiedziałam, że nie przepadał za Harry'm. Nie był zadowolony, że przez jakiś czas zajmował jego miejsce.
-To było co innego Natt. Byliśmy nastolatkami. Byłeś moim pierwszym chłopakiem, to było zauroczenie. Harr'ego kocham naprawdę. -próbowałam mu spokojnie wytłumaczyć. Wiedziałam też, że gdybym tylko chciała, Natt mógłby do mnie wrócić, ale ja nie chciałam, nie mogłam. Nie powiedział tego wprost, ale sugerował gestami i podtekstami. Nie potrafiłam nikogo wpuścić do mojego serca, ponieważ wciąż siedział tam Harry i nie chciał wyjść.
-Czyli chcesz powiedzieć mi, że te kilka lat razem nic dla Ciebie nie znaczyły? -spytał widocznie zasmucony moimi słowami.
-Nie tak, że nie znaczyły. Kocham Cię, ale jako przyjaciela. Zrozum to. -nie chciałam się z nim kłócić. Był teraz jedną z najbliższych mi osób. Gdyby nie on, już dawno bym nie wytrzymała tutaj bez Harr'ego.
-Rozumiem Ally, ale nie chcę widzieć, jak cierpisz. -przytulił mnie po przyjacielsku. W żaden sposób nie mogłam porównywać tego do uczucia, które towarzyszyło mi, kiedy przytulał mnie Harry.
-Śnił mi się dzisiaj. Rozmawiał z Angel. -delikatnie się uśmiechnęłam na wspomnienie snu. Ostatnio Harry dość często mi się śni. Mogłabym pomyśleć, że to jakiś znak, ale z reguły nie wierzę w tego typu rzeczy. Ten sen wydawał się taki realistyczny. Tak po prostu rozmawiał z Angel o jakiś głupotach.
-Po prostu o tym nie myśl Ally. To sprawia, że jeszcze bardziej jesteś smutna. Chodź, wracamy do pracy. -złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę kuchni. Akurat wtedy zadzwonił mój telefon. Jak się okazało, dzwoniła wychowawczyni Angel, aby poinformować mnie, że zostały odwołane dwie ostatnie lekcje i muszę odebrać siostrę wcześniej.
-Natt, muszę odebrać Angel ze szkoły. -powiedziałam niechętnie w stronę przyjaciela.
-To co za problem? -powiedział, zawiązując swój fartuch w pasie. Byłam już do tego przyzwyczajona, że inni pracownicy w tym lokalu śmieli się z naszych rozmów, tak jak teraz. Natt co chwila robił jakeś głupie miny. Pewnie, gdyby zrobił to inny pracownik, zostałby ukarany, ale nie Natt. Właściwie to Nathan jest właścicielem tego lokalu, więc może robić co mu się podoba. Dostał go w spadku po rodzicach. Miał go prowadzić razem z siostrą, ale ta wyjechała do Nowego Jorku studiować, więc został sam. Czasami pomagam mu w papierach, robię za menadżera. Fajnie brzmi, prawda?
-Odebrać Angel, to żaden problem, ale co z nią potem zrobić, jest problemem. Miała skończyć dwie godziny później, ale odwołali lekcje i nie mam jej z kim zostawić. Mama i Mike są w pracy, ja w sumie też, a sama nie będzie siedzieć w mieszkaniu. To byłoby niebezpieczne. -wytłumaczyłam wszystko kumplowi.
-To przyprowadź ją tutaj. Ty będziesz na kuchni, a Clark będzie mogła rzucić na nią okiem. -zaproponował Natt.
-I właśnie takiej odpowiedzi oczekiwałam. -głośno się zaśmiałam i musnęłam ustami policzek chłopaka, który teatralnie zaczął udawać, że mdleje od tego pocałunku. -Jesteś głupi. -podsumowałam jego zachowanie i tylnym wyjściem wyszłam z restauracji. Z racji, że na dworze było zimno, a w dodatku lekko prószył śnieg. Dokładnie zapięłam swój płaszcz i założyłam czapkę na głowę, aby za bardzo nie zmoczyć włosów. Po krótkim spacerze byłam pod szkołą. Angel już na mnie czekała, więc gdy tylko mnie zobaczyła w bramie, wybiegła z budynku i rzuciła mi się na szyję. Uwielbiam tego aniołka, choć wcale tak nie wygląda. Gdybym miała oceniać ją po wyglądzie, stwierdziłabym, że naprawdę jest małym diabełkiem, ale na szczęście serduszko ma dobre.
-Pójdziemy do parku? -spytała z nadzieją w głosie.
-Nie Angel. -od razu musiałam jej zaprzeczyć. -Pójdziemy jutro. Dzisiaj muszę iść jeszcze do pracy, a z racji, że nie masz z kim zostać, musisz iść ze mną. -wyjaśniłam jej, prowadząc ją zaśnieżonym chodnikiem.
-Będę mogła z tobą gotować? -spytała z ogromnym entuzjazmem. Uwielbiała zostawać ze mną po godzinach i przygotowywać różne rzeczy na następny dzień.
-Nie dzisiaj Angel. Innym razem. -i znowu musiałam jej odmówić. Gdy weszłyśmy do restauracji, posadziłam ją przy ladzie na wysokim krześle i zdjęłam z niej kurtkę, czapkę i szalik. Z jej plecaka wyjęłam piórnik z kredkami i jakiś zeszyt.
-Porysuj sobie, a ja wracam do pracy. Clark będzie Cię pilnować, więc jak będziesz czegoś potrzebowała, to jej powiedz, a ja zaraz przyniosę Ci coś do jedzenia. -powiedziałam do siostry i zniknęłam za ścianą, która oddzielała zaplecze od części dla klientów. Znowu przed oczami pojawił mi się mój dzisiejszy sen. Czułam, że coś zaraz się wydarzy, lecz nie wiedziałam co. Wyjęłam frytki z zamrażarki i wrzuciłam je do frytkownicy. Może nie było to najzdrowsze jedzenie, ale nie miałam głowy żeby wymyślać coś specjalnego na obiad dla Angel. Zresztą i tak pewnie woli zjeść frytki, niż jakieś mięso.
~.~
Gdy tylko opuściłem mieszkanie Liam'a, zarezerwowałem bilet na najbliższy lot do Chicago. Miałem kilka godzin do przygotowania się. Wsiadając do samolotu, widziałem nadzieję na znalezienie jej. Na prawdę wierzyłem w to, że wszystko się ułoży. Gdy samolot wylądował, taksówką pojechałem do hotelu, gdzie kiedyś się zatrzymaliśmy. Wziąłem jedno osobowy pokój. Zostawiłem w nim walizki i wyszedłem na miasto. Nie mogłem siedzieć w pokoju ze świadomością, że ona może gdzieś tutaj być. Właściwie to nie miałem pojęcia, gdzie powinienem jej szukać, a pustka w moim żołądku dała o sobie znać. Postanowiłem pójść na obiad do restauracji, którą pokazała mi Lyn. Dobrze znanym mi parkiem poszedłem do knajpki. Chłodne powietrze muskało moją twarz, więc gdy tylko wszedłem do pomieszczenia, poczułem przypływ ciepła. Rozejrzałem się po lokalu, szukając jakiegoś wolnego miejsca. Na tak, pora obiadowa, więc nie była za bardzo gdzie usiąść. Jedynie przy ladzie było wolne miejsce. Siedziała tam mała dziewczynka, która wydawała mi się bardzo znajoma. Patrzyłem się na nią kilka sekund, po czym stwierdziłem, że jest to Angel, dziewczynka, która kiedyś na mnie wpadła. Jaki ten świat jest mały. Postanowiłem się do niej przysiąść. Ciekawe czy mnie pamięta.
-Cześć Angel. -powiedziałem w kierunku dziewczynki, na co ona odwróciła się w moją stronę.
-Cześć Harry. -odpowiedziała mi piskliwym głosikiem, szeroko się do mnie uśmiechając.
-Co tutaj robisz sama? -dopytywałem się, próbując wzrokiem znaleźć jakiegoś jej opiekuna.
-Jestem z siostrą. Ona tutaj pracuje i przyszłam z nią, ale nie mogę wejść do kuchni, bo nie jestem pracownikiem. A ty? -opowiedziała mi dziewczynka i zapytała się mnie o to samo.
-Szukam kogoś i poza tym jestem trochę głodny. -wytłumaczyłem jej przeglądając menu.
-Masz dziewczynę? -zadała dość dziwne pytanie, które brzmiało jeszcze dziwnie z ust siedmiolatki.
-Nie mam. Czemu pytasz? -spytałem bardzo zdziwiony jej pytaniem.
-Kiedyś byłeś z Lyn. Byłoby jej przykro, gdybyś teraz miał dziewczynę. -wyjaśniła mi Angel. Od razu się uśmiechnąłem, gdy usłyszałem imię brunetki. Już chciałem się zapytać czemu tak sądzi, gdy usłyszałem kolejny dziwnie znajomy mi głos.
-Angel, ile razy Ci mówiliśmy, żebyś nie rozmawiała z nieznajomymi. -usłyszałem za swoimi plecami głos tego całego Natt'a, za którym tak bardzo nie przepadałem. Od razu odwróciłem się w jego stronę.
-O kurwa. -przeklnął, gdy mnie zobaczył. Jego reakcja naprawdę była dziwna.
-Mógłbyś odzywać się nieco kulturalniej przy dzieciach. -zwróciłem mu uwagę. Nie miałem zamiaru być dla niego szczególnie miłym, ale cieszyłem się, że go spotkałem. Może uda mi się z niego wyciągnąć, gdzie znajdę Lyn.
-Co ty tutaj robisz? -spytał wyraźnie zdziwionym głosem.
-Szukam Lyn, a ty? -odpowiedziałem mu ze stoickim spokojem. Miałem ochotę się śmiać z jego miny.
-Czemu chcesz ją znaleźć? -mówił wciąż zdziwionym głosem.
-Nie zdążyłem z nią omówić jednej rzeczy. -odpowiedziałem mu, zerkając na Angel, która uważnie nam się przysłuchiwała.
-Nie ma jej tutaj, powiniene... -nie zdążył dokończyć, ponieważ przerwał mu dźwięk tłuczonego szkła. Szybko odwróciłem głowę w stronę, skąd dochodzi dźwięk. Nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem. Stała tam. Wyglądała jak anioł. Jej twarz była znacznie jaśniejsza niż kilka miesięcy temu, włosy dłuższe i proste, nie było żadnego śladu po niesfornych falach. Wpatrywała się przez kilka sekund w moją osobę z lekko rozchylonymi ustami. Miałem ochotę wstać i podejść do niej, jednak ona się odwróciła i nadzwyczajnie uciekła. Wtedy zacząłem iść w kierunku drzwi, za którymi zniknęła Lyn, jednak poczułem, jak zatrzymuje mnie czyjaś ręka.
-To pomieszczenie tylko dla pracowników, nie możesz tam wejść. -powiedział z pewnego rodzaju satysfakcją w głosie.
-Muszę z nią porozmawiać. -próbowałem go przekonać, jednak wiedziałem, że teraz będzie chciał mi pokazać, że to on tutaj teraz rządzi.
-Mam gdzieś co ty musisz zrobić. Widocznie nie chciała z tobą rozmawiać, skoro uciekła. -użył moich własnych słów przeciw mnie. Kilka miesięcy temu, mówiłem do niego podobnie.
~.~
Jak to możliwe? Co on tu robi? To miał być koniec, a kiedy znowu go zobaczyłam, wszystkie wspomnienia i uczucia wróciły. Nie mogłam zrobić nic innego jak ponownie uciec. Wiem, że jestem tchórzem, ale nie potrafiłam postąpić inaczej. Byłam zbyt słaba, aby po prostu z nim porozmawiać. Schowałam się w szatni dla pracowników. Usiadłam na ławce i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Gdy usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, pomyślałam, że mógł być to Harry, ale w końcu nikt by go tutaj nie wpuścić. Odetchnęłam z ulgi, gdy zobaczyłam, że to tylko Natt i Angel.
-Wszystko w porządku? -Natt podszedł do mnie i ukucnął tuż przy mnie.
-Co on tutaj robi? -spytałam, próbując ukryć łamiący się głos.
-Nie wiem. -odpowiedział Nathan.
-Szukał Ciebie. -odezwała się Angel, a Natt spiorunował ją wzrokiem, jakby nie chciał, żeby tego powiedziała.
-Ally, nie możesz pokazać mu teraz, że jesteś słaba. On wie co do niego czujesz, więc musisz mu teraz pokazać co stracił. -Natt próbował znaleźć wyjście z tej sytuacji, aby pozbyć się Harr'ego. Wiedziałam, że był o niego zazdrosny.
-Nie będę mu nic pokazywać. -od razu zaprzeczyłam na jego pomysł.
-To co zamierzasz zrobić? -spytał bardziej od niechcenia. Nie był zadowolony tym, że nie potrafię tak po prostu zignorować obecności Harr'ego.
-Nie wiem. Na pewno nie mogę go ciągle unikać. -odpowiedziałam mu i zaczęłam się ubierać. -Wyjdę dzisiaj wcześniej. -poinformowałam go, a on jedynie skinął głową. Miał mocno zaciśnięte usta, więc wiedziałam już, że był wkurzony.
Wyszłam z Angel z restauracji tylnym wyjściem. Po krótkim spacerze byłyśmy już w mieszkaniu. Przygotowałam siostrze coś do jedzenia, ponieważ nie miała okazji zjeść w restauracji. Gdy tylko poszła do swojego pokoju odrabiać lekcje, ja zaczęłam zadręczać się myślami o Harry'm. Po co on mnie szukał? Czy nie dowiedział się wystarczająco dużo rzeczy? I czemu tak nagle po tak długim czasie zachciało mu się mnie szukać? O co w tym wszystkim chodzi?

_____________________
 ←←←←←PRZYPOMINAM O GŁOSOWANIU!!

Przepraszam, że dodaje dzisiaj - we wtorek. Miał być w niedzielę... cóż, trudno mi powiedzieć czemu go nie dodałam. Zbierałam się żeby go dodać, aż w końcu przyszedł wieczór i minął dzień i nie dodałam. Znowu wczoraj zajęłam się czytaniem innego opowiadania i nawet nie miałam czasu usiąść przy komputerze. Mam nadzieję, że nie jesteście na mnie bardzo złe :) Może ktoś zauważył, a może nie, zrobiłam nową stronę "Halyn Galerry" znajdziecie tam zdjęcia naszych bohaterów. :)

niedziela, 8 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 1

" And being here without you
It's like I'm waking up to
Only half a blue sky
Kinda there but not quite
I'm walking 'round with just one shoe
I'm a half a heart without you
I'm half the man, at best
With half an arrow in my chest
'Cause I miss everything we do
I'm a half a heart without you"

 ~.~
Kolejne dni i nic. Nigdzie nie ma nic o Alice Bailey. Przez moją głowę przechodzą najgorsze scenariusze. A może coś jej się stało? Może nie żyje? Przecież nie mogłaby się tak po prostu zapaść pod ziemię. Ostatnie informacje o niej to to, że mieszkała w Londynie i w połowie lipca przestała wynajmować mieszkanie. Tylko tyle, a potem nagle ślad się urywa. Nikt nie wie, gdzie się wyprowadziła, jak się wcześniej nazywała. Jedynie wiem, że miała na imię Allyson. Nazwiska nie znam. Może miała na nazwisko Bailey, a może zupełnie inaczej. Nawet pod nazwą Allyson Bailey szukałem. I nic...
-Co słychać Harry? -do mojego mieszkania przyszli chłopaki. Nawet nie musieli pukać. Mieli klucze, więc sami weszli.
-A co ma słychać? Bez zmian. -odpowiedziałem obojętnym tonem. Nie miałem ochoty na żadne żarty, uśmiechy czy coś takiego.
-Idziesz z nami do Funky Buddha? -zaproponował Liam, jednak mu odmówiłem.
-Nie mam ochoty iść. -odpowiedziałem przyjacielowi.
-No weź Hazz, wyluzujesz się. Masz okazję dobrze się zabawić, może poznasz jakąś dziewczynę. -Zayn próbował mnie namówić, jednak jeszcze bardziej wkurzył.
-Nie mam ochoty poznawać żadnej dziewczyny! -podniosłem głos na kumpla.
-Spokojnie Hazz. Przepraszam. -Malik próbował załagodzić sytuację.
-Harry, minęło już tyle czasu. Nigdzie jej nie ma. Czy nie uważasz, że powinieneś odpuścić? -odezwał się cicho Niall, jakby bał się, że na niego też nakrzyczę.
-Czy kiedy ty rozstałeś się z Alex i wciąż ją kochałeś, tak po prostu zrezygnowałeś? Nie starałeś się? Zapomniałeś? -zacząłem mu wytykać jego zachowanie.
-Nie, próbowałem ją odzyskać, ale to jest inna sytuacja. Wiedziałem, gdzie mogę znaleźć Alex, a ty nie masz zielonego pojęcia, gdzie jest Lyn. -odpowiedział blondyn.
-To nie ma znaczenia. Chodzi mi o uczucia. Jak komuś naprawdę zależy, nie odpuści nigdy. Rozumiesz to? Nigdy! Nie tęsknisz za nią? Była twoją przyjaciółką! -ponownie zacząłem mu wytykać wszystko.
-Tęsknię Harry, nawet nie wiesz jak bardzo. Każdy chciałby Ci pomóc, ale nikt nie potrafi. Nigdzie jej nie ma. Z każdym dniem jest z Tobą gorzej. Te uczucia Cię niszczą. -próbował do mnie dotrzeć.
-Pomogłem Ci z Lyn. Gdyby nie my, nie wiadomo, czy wróciłbyś do Alex. Teraz wy pomóżcie nam. -poprosiłem przyjaciela. Wciąż miałem nadzieję, że ją znajdę. Widziałem małe światełko, które nie zgasło dzięki moim uczuciom.
-To ty pozwoliłeś jej odejść. -odezwał się milczący dotąd Louis.
-Wszystko zepsułem. -schowałem twarz w dłoniach, powstrzymując napływające do oczu łzy. Czułam się jak mały chłopiec, któremu zepsuła się ulubiona zabawka, czy uciekł balon z helem. Pustka w moim sercu dawała o sobie znać w każdy możliwy sposób. Samotność jest najgorszym wrogiem człowieka. Sprawia, że spadamy w dół i trudno jest się podnieść. Czemu nie zauważyłem wcześniej, że ona mnie kocha? Przecież dawała mi tyle znaków. Widziałem je, ale nie chciałem ich zrozumieć. Zachowywała się dosłownie tak samo jak ja. Oboje próbowaliśmy dać sobie nawzajem do zrozumienia o naszych uczuciach, jednak oboje nie chcieliśmy wierzyć w to, że możemy je odwzajemnić. To takie bezsensu.
***
-Rose, musisz coś wiedzieć. Pracowała u Ciebie. W dokumentach nie masz nic, co by mogło mi pomóc ją znaleźć? -kolejny raz przyszedłem do biura byłej szefowej Lyn. Było to dla mnie nie realne, aby nie miała jej danych, skąd jest, czy czegoś takiego.
-Chciałabym Ci pomóc, ale nie mogę. -jak zwykle odpowiedziała mi tym samym zdaniem.
-Musisz coś wiedzieć. A coś na temat Rebecci? Albo tego jej brata? -próbowałem z niej wyciągnąć jakąkolwiek informację.
-Wiem, że oprócz Rebecci i brata, ma jeszcze młodszą siostrę. Ma na imię Angel. -w końcu dała mi jakąś konkretną odpowiedź. Angel, to imię kojarzyło mi się z małą dziewczynką, która wpadła na mnie w Chicago. Właśnie, Chicago! Ale ja jestem głupi! Może ten Natt będzie coś wiedział? Przyjaźnili się kiedyś. Może wie więcej na temat jej rodziny niż ja.
-Coś więcej? -dopytywałem się.
-Jej mama miała firmę prawniczą. Nie mam pojęcia jak ma na nazwisko. Coś na „M”. -mówiła mi kolejne informacje.
-Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej? Wiesz, jak dużo mi pomożesz tymi informacjami?
-Wydaje mi się, że Alice nie chce, abyś ją znalazł. Ona uciekła przed tobą. Czemu miałaby chcieć, abyś ją znalazł? -mówiła poważnym głosem, który strasznie mnie irytował.
-Bo ją kocham. Wyjechała, bo myślała, że nic do niej nie czuję, ale jest zupełnie inaczej. -wytłumaczyłem jej spokojnie.
-Gdybyś powiedział jej to wcześniej, już dawno byś ją znalazł, albo nie musiałbyś wcale szukać. Poszukaj ją w miejscu, które jest dla niej ważne. -zabrzmiało to tak, jakby dawała mi jakąś wskazówkę. Bardzo tajemnicze...
-Coś więcej Rose? -próbowałem coś jeszcze z niej wyciągnąć.
-Jej brat ma na imię Mike, siostra Angel. Wiem tylko tyle. Nie wiem skąd jest i gdzie może być. Przypomnij sobie, czy nie mówiła Ci nic o jakiejś rodzinie, kuzynach, krewnych? -próbowała mnie nakierować. Miałem wrażenie, że ona coś wie, ale nie chce mi powiedzieć.
-Mówiła, że ma rodzinę w Chicago, ale nie utrzymuje z nimi kontaktu. -to było pierwsze, co przyszło mi na myśl.
-Harry, muszę wracać do pracy. Powodzenia w dalszym szukaniu. -rzuciła w moją stronę i wyminęła moją osobę, zostawiając mnie samą w jej gabinecie. Miałem wrażenie, że zrobiła to w tym momencie, ponieważ nie chciała powiedzieć nic więcej. Nie czekając dłużej, wyszedłem z jej biura. Wsiadłem w samochód, który był Alice. Nie miałem okazji go oddać jej, a bardzo spodobała mi się nim jazda, więc postanowiłem zatrzymać go dla siebie, poza tym czuję w nim obecność Lyn. Pojechałem do domu Liam'a, dzwoniąc wcześniej do chłopaków, aby szybko pojawili się w jego mieszkaniu.
-Co się stało Harry? -takim zdaniem przywitał mnie Payne. Był zdziwiony tym nagłym zebraniem.
-Mam kilka informacji o Lyn. Musicie mi pomóc. -ominąłem go i poszedłem do salonu, gdzie siedzieli już chłopaki. -Dowiedziałem się, że jej brat ma na imię Mike i ma jeszcze młodszą siostrę Angel. Pamiętacie tego znajomego Lyn z Chicago, Natt'a? Ona może coś wiedzieć. Tylko znamy jego imię, nie wiemy jak ma na nazwisko, gdzie dokładnie mieszka. Wiem, że śpiewa, więc może gdzieś w internecie znajdziemy coś na jego temat, może to być kluczem do znalezienia Lyn. -zacząłem im wszystko po kolei tłumaczyć. Byłem podekscytowany, że po tak długich poszukiwaniach nagle coś znalazłem.
-Gdzie mamy go dokładniej szukać? -odezwał się Zayn.
-Nie wiem, wszędzie. Youtube, google, nawet na wikipedii jak chcesz. -podsunąłem mu kilka propozycji. Liam od razu włączył swojego laptopa, tak samo jak ja, a chłopaki z racji, że nie mieli komputerów przy sobie, szukali na telefonach. Siedzieliśmy w ciszy przeglądając strony internetowe. Nic nigdzie nie było. Wpisywałem wszystko co mi się z nim kojarzyło. Natt, Nathan, wszystkie możliwe odmiany jego imienia. Nic.
-Liam, jak już wszedłeś na youtube, to mógłbyś znaleźć cover w wykonaniu Natt'a, a nie Lyn. W taki sposób jej nie znajdziesz. -powiedziałem do przyjaciela, gdy nagle włączył jakąś piosenkę w wykonaniu Alice.
-Sądzę, że powinno Cię to bardziej zainteresować od Natt'a. -odpowiedział mi Payne.
-Wiem, że Lyn ma cudny głos, ale po samym głosie jej nie znajdziemy. -odpowiedziałem mu i wziąłem się dalej za szukanie.
-Nie chodzi mi o jej głos. To nie śpiewa Alice Bailey. -Liam wpatrywał się w ekran swojego monitora. Jak nie Lyn, to kto? Przecież nikt nie może mieć takiego głosu jak ona.
-To kto? -byłem zdziwiony tym co powiedział.
-Allyson May. -odpowiedział, podając mi swojego laptopa. W filmiku, który był włączony pokazana była dziewczyna, miała na oko 17 lat, nie więcej. Była podobna do Lyn, tylko o kilka lat młodsza i trochę bardziej pulchna. Wszystko by pasowało. Imię – Allyson. Nazwisko jej matki na „M”, czyli jej nazwisko mogło tak samo brzmieć. Film dodany 3 lata temu, więc było to kiedy Lyn była jeszcze nastolatką. Bingo!
-Jesteś wielki Liam! -cieszyłem się, że pomógł mi w ten sposób. Kiedy wiem jak na 99% się nazywa, jestem prawie pewien, że ją znajdę.
-Oh, to nic takiego. Ale jak na razie wiemy tylko jak się nazywa. -zauważył Payne.
-No to wejdźmy na jej profil. Może ma coś napisanie w bio? -miałem nadzieję, że tam będzie miała informacje na swój temat. Szybko wszedłem na profil dziewczyny.
-Chicago. -odezwał się Niall, czytając jej bio.
-Harry, czemu szukałeś jej w nowym Jorku, skoro tu jest napisane, że mieszka w Chicago? -odezwał się zdziwiony Louis.
-Ona mi powiedziała, że mieszkała kiedyś w Nowym Jorku. Widocznie kłamała. To logiczne, nie chciała się tłumaczyć, czemu nie chciała pojechać do Chicago. -odpowiedziałem, łącząc ze sobą fakty, jak w jakiejś układance.
-To co teraz zrobisz? -tym razem odezwał się Liam.
-Jak to co? Pojadę tam i ją znajdę. -powiedziałem bez namysłu.
-Harry, to duże miasto. -zauważył Niall.
-Znam kilka miejsc, do których Lyn lubiła przychodzić. Jeśli rzeczywiście tam jest, na pewno ją spotkam w którymś z tych miejsc. -wytłumaczyłem chłopakom.
-A jeśli nie? -spytał się Louis.
-Nie dopuszczam do siebie myśli, że jej tam nie ma. Musi być. -nie mogła być nigdzie indziej. Muszę ją znaleźć i naprawić swój błąd.
-Jeśli ją znajdziesz, zrób wszystko, żeby wróciła tutaj. -poprosił Niall. -Też za nią tęsknię. Nie masz co się pokazywać mi na oczy bez niej. -mówił z nadzieją w głosie.
-Jeśli tam jest, nie wrócę bez niej. -obiecałem przyjacielowi.
-To kiedy tam się wybierasz? -tym razem spytał się Zayn.
-Nie wiem, najlepiej jak najszybciej. -odpowiedziałem mu.
-Nie sądzisz, że powinniśmy polecieć tam z tobą? -zaproponował Liam.
-Nie, muszę sam to naprawić. To ja popełniłem błąd, pozwoliłem jej odejść, więc to ja muszę to naprawić. -tak się cieszyłem, że ją prawie znalazłem. Kiedy wiem, jak się nazywa, wszystko pójdzie z górki. Jestem tego pewien. Nie mogę się już doczekać, kiedy ją zobaczę. Tak bardzo za nią tęsknię. Brakuje mi jej i nie tylko mi. Widzę, że Niall za nią równie bardzo tęskni jak ja. Dziewczyny pewnie też chciałyby ją spotkać. Kiedy dowiedziały się, że wyjechała i to przeze mnie, prawie mnie pobiły. Przez kilka tygodni na mnie krzyczały i były obrażone. Po pewnym czasie pogodziły się z tym, że jej nie ma, ale nadal są na mnie złe. Zresztą sam na siebie jestem zły. Nie zasługuję na nią, ale jestem zbyt samolubny, aby zrezygnować z niej. Muszę ją odnaleźć. Kocham ją i nie potrafię bez niej żyć. Czuję wewnętrzną pustkę. Moja połowa serca należy do niej czy tego chcę, czy nie, a ona zabrała ją razem ze sobą.
_______________________
PRZYPOMINAM O GŁOSOWANIU!!!
Rozdział jest strasznie nudny, wiem... od początku mi się nie podobał, ale wcześniej nie wydawał mi się taki zły jak teraz. Tu nic nie ma sensu. Ale obiecuję, że od następnego to się poprawi! :)
Nawet nie wiem co mam tu napisać. Zapomniałam ustawić wcześniej na zaplanowane i piszę teraz, a że chce mi się spać, to nie mam pojęcia o czym napisać xD
Dobra, nic.. Więc idę spać, a was proszę o zostawieniu jakiegoś śladu po sobie. Chcę wiedzieć kto czyta!
Dobranoc, albo jak kto woli, do następnego! :)

niedziela, 1 czerwca 2014

Don't Forget Me || Prolog

Chciałabym tutaj napisać, że po śmierci Beccy, ktoś nazwał park jej imieniem, wybudował jej pomnik, czy napisał książkę o jej życiu. Jednak nie mogę. Żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. Ona po prostu umarła i teraz mało kto o niej pamięta. Zostałam tylko ja. Wbrew pozorom udawanie, że wszystko jest w porządku, nie przychodzi mi aż tak trudno. Od stycznia do czerwca opanowałam kłamstwo do perfekcji. Potrafię normalnie rozmawiać z kobietą, którą z przymusu nazywam swoją mamą. Udaję, że wszystko jest dobrze. Na zewnątrz wybaczyłam jej zachowanie, jednak w środku czuję ból. Również udaję, że nie tęsknię za Harry'm. Minęło już prawie pół roku odkąd wróciłam do Chicago. Zachowuję się tak, jakbym nigdy nie poznała Harr'ego. Czasami na ulicy ludzie zatrzymują mnie i pytają się, czy to ja jestem Alice Bailey. Wtedy od razu przeczę i mówię, że nazywam się Allyson May. Wróciłam do starego nazwiska, łatwiej jest się ukrywać. Na prawdę staram się zapomnieć. W ciągu dnia albo pracuję, albo jestem z Angel. Próbuję zabić pustkę po Harry'm. Ale nawet kochana Angel jej nie potrafi wypełnić. Dziewczynka wniosła wiele radości i kolorów do mojego życia, jednak czasami wspomnienia wracają. Często wieczorami łapię się na tym, że przeglądam stare artykuły, gdzie są zamieszczone moje i Harr'ego wspólne zdjęcia. Rzadziej otwieram folder ze zdjęciami z przyjęcia u Anne, ponieważ wtedy nie mogę powstrzymać łez. Kilka dni po tamtej imprezie Gemma mi je przysłała. Na jednym ze zdjęciu Harry stoi za mną i obejmuje mnie w talii, oboje jesteśmy uśmiechnięci i z pozoru zakochani. Wiele bym dała, żeby wrócić do dni spędzonych w Holmes Chapel. Było to najwspanialsze kilka dni w całym moim życiu. Najgorzej jest, kiedy przypomnę sobie o pocałunkach. Za każdym razem, kiedy o tym myślę, łzy zbierają mi się pod powiekami.
„You know, when people are saying 'you're famous', they struggle with the word. It gives you no substance. It's not like you're. He was a really nice guy or he was really funny. It like becomes this things when it's just he's famous. I hate it. One of the reason why i don't like the word 'famous', becouse then people use it afterwords. They go like used to be 'famous' but he's not famous anymore. It's like, this weird things, like i was a guy before, i was the same guy during and the same guy afterwards. People think they can label your life.” - Kolejny raz oglądałam filmik zrobiony przez fankę. Miałam wrażenie, że pokazuje on prawdziwego Harr'ego. Harr'ego, który był w Holmes Chapel, tego delikatnego, skrzywdzonego. Tego, którego pokochałam. Słysząc jego głos, czułam jakby siedział przy mnie na kanapie, lecz gdy chciałam złapać go za rękę, łapałam powietrze.
-Angel, możesz to wyłączyć? -odezwałam się do siostry, kiedy włączyła przy mnie piosenkę „Don't Let Me Go” śpiewaną przez Harr'ego.
-Lubię go. -powiedziała moja siedmioletnia siostra.
-Po prostu nie włączaj tego przy mnie, dobrze? -poprosiłam ją kolejny raz.
-Według mnie powinnaś zapomnieć o nim i odciąć się od przeszłości. On ma dziewczynę, więc masz kolejny powód, aby przestać go kochać. -mówiła bardzo mądrze jak na siedmiolatkę.
-Jak to ma dziewczynę? -niemalże krzyknęłam na całe mieszkanie.
-Spójrz. -podała mi laptopa, gdzie było włączonych kilka stron plotkarskich. Od razu wyrwałam go z jej rąk i zaczęłam przeglądać po kolei strony. Na każdej podobne artykuły. Czyli to prawda. Harry ma dziewczynę. Wszędzie pisali to samo czyli, że Harry i Kendall Jeneer znowu do siebie wrócili. Nawet nie wiedziałam, że byli kiedyś razem. Było również kilka ich zdjęć, na każdym z nich ta dziewczyna się uśmiechała, a Harry miał poważną minę. Nie trzymali się jako tako za ręce. Jedynie ta Kendall próbowała złapać go pod rękę, ale on wydawał się, jakby wcale nie zauważał jej obecności. W ostatnim artykule porównywali Kendall do mnie. Pisali, że przy mnie Harry był bardziej szczęśliwy. Byłam niemal pewna, że spotyka się z tą dziewczyną dla nowej umowy. Mimo, że nie było to na poważnie, to bolało, że może pocałować jakąkolwiek dziewczynę. Chciałam, żeby całował tylko mnie, ale przecież to nierealne. On nic do mnie nie czuje.
~.~
-Nie zgadzam się! -kolejny raz krzyknąłem w stronę Paul'a. Zauważyłem, że nie był szczególnie zadowolony z mojego zachowania.
-Uspokój się Styles. Po prostu złóż ten cholerny podpis na tej umowie. -był widocznie zirytowany moją osobą.
-Nie podpiszę tego. Nie chcę nic udawać. -nie dawałem za wygraną. Nie mogłem pozwolić, aby „być” z jakąkolwiek dziewczyną. Jedyną osobą, która mogłaby być moją dziewczyną, mogłaby być Lyn.
-Wcześniej jakoś nie stawiałeś oporów. -zauważył.
-Bo wcześniej nie byłem zakochany! Jak ona się poczuje, kiedy zobaczy mnie na zdjęciu z Kendall? Ona mnie też kocha. Nie chcę jej bardziej zranić! -próbowałem przekonać Paul'a do mojego zdania, jednak ten był nieugięty.
-Powinieneś odpuścić Harry. Minęło już pięć miesięcy, a ty nadal jej nie znalazłeś. Nikt nic nie wie, nigdzie jej nie ma. Pogódź się z tym, że nie będziesz z nią i zacznij żyć od nowa. Spotkaj się z Kendall, zapomnij o niej. -Paul próbował mnie przekonać. Miałem dość tego wszystkiego. Rzeczywiście zrobiłem wszystko co mogłem zrobić, aby ją znaleźć. Nawet nie ma takiej osoby jak Alice, czy Allyson Bailey pasującej do opisu brunetki w bazie danych. Byłem wszędzie, gdzie mogła być. W Nowym Jorku jej nie było. Co prawda to duże miasto i nie pukałem do wszystkich domów, ale znajomy przeszukał system i nie było jej.
-Nie podpisze tego i tak. Jeśli tak bardzo Ci na tym zależy, to spotkam się z nią kilka razy, ale nic więcej. -niechętnie częściowo się zgodziłem. Wiedziałem, że nikt nie zastąpi miejsca Alice w moim sercu. Nie poddam się tak po prostu. Będę jej szukać, dopóki nie znajdę. Ona musi gdzieś być. Przecież nie zapadła się pod ziemię. Kocham ją i nie odpuszczę.

___________________
Nie potrafię was zostawić xD Chyba ktoś powinien mi internet odciąć, albo zabrać komputer, żebym was zostawiła przynajmniej na tydzień xD serce mi zmiękło, kiedy zobaczyłam komentarze pod epilogiem i ostatnim postem. Widzę, że dużo osób się uzależniło, to co "Fameonators" ? xD  Ja wam powiem, że ja się uzależniłam od was, ahahahaha nic.. humor mi dopisuje, więc dodaje prolog :)

PRZYPOMINAM O GŁOSOWANIU! SONDĘ DODAŁAM NA BLOGA, ŻEBY BYŁO WAM ŁATWIEJ! LICZĘ NA WASZE GŁOSY, JEST WAS PONAD 30, A TAK MAŁO NA RAZIE GŁOSÓW!

Cud się stanie, kiedy wytrzymam tydzień do pierwszego rozdziału, więc znając mnie, mogę dodać go w ciągu tygodnia, nawet jeśli powiem, że w niedzielę :D

BARDZO WAŻNA INFORMACJA +ZWIASTUN

Nie wiem czy już wiecie, więc jeśli nie wiecie to się dowiecie zaraz. Boże... jak to głupio brzmi xD
Mój blog został nominowany do bloga miesiąca maj. Nadal w to nie wierzę, bo było zgłoszonych mnóstwo o wiele lepszych blogów niż mój i cóż... nie sądziłam, że spośród tych wszystkich blogów wybiorą akurat mój. Nie od dziś wiadomo, że mam niską samoocenę i mimo, że podoba wam się to jak piszę, ja i tak uważam, że robię to słabo. Jeśli chcecie trochę podbudować mi moją samoocenę i podoba wam się to opowiadanie, moglibyście zagłosować na More Than Famous? Tutaj macie link: sonda.hanzo.pl/sondy,226931,95rY.html

Nie liczę, że zajmę jakieś wysokie miejsce, ale próbować zawsze można. Mam nadzieję, że nie będę ostatnia :)

A teraz zwiastun!



Zwiastun nie przedstawia całej fabuły, tylko ogólny zarys i jeden z ważniejszych wątków, a będzie ich o wiele wiele więcej! I teraz jedno pytanie do was. Na podstawie zwiastuna, jak myślicie, JAKI FILM ZAINSPIROWAŁ MNIE DO PISANIA DRUGIEJ CZĘŚCI?

mała podpowiedź: odpowiedź jest w pierwszej części i zrobiłam to celowo :) Od początku tak planowałam, żeby miało to coś z tym wspólnego :)

Więc to tyle, zaraz udostępnię zakładkę "bohaterowie", którą zaktualizowałam :)