"This ain't the end of us,
Darling let me show you
I am good enough
Maybe in the end I should've toughened up
Not self-destruct"
~.~
Anne nie dopytywała o więcej.
Powiedziała, że to nasze życie, jesteśmy dorośli i to są nasze
błędy. Nie była zła. Zrozumiała wszystko. Oczywiście zagroziła
Harr'emu, że jeśli jeszcze raz mnie zrani, nie będzie dla niego
taka miła. Ale ja wierzę, że tego nie zrobi.I am good enough
Maybe in the end I should've toughened up
Not self-destruct"
~.~
-Co tutaj robisz w środku nocy? -Głos
Anne trochę mnie wystraszył. W końcu siedziałam o późnej
godzinie w kuchni, wszędzie ciemno i chicho, a tu nagle ktoś się
odzywa.
-Nie mogę spać. -Odpowiedziałam
kobiecie i upiłam trochę gorącej herbaty z kubka.
-Jutro wracacie do Londynu? -Zadała
kolejne pytanie.
-Tak. Harry ma pracę. -Wyjaśniłam
Anne.
-A ty wracasz do śpiewania? -To było
dość trudne pytanie, na które nie znałam odpowiedzi.
-Nie myślałam jeszcze o tym. Teraz
będzie i tak dość spore zamieszanie wokół mnie i Harr'ego, nie
chcę tego pogorszyć. -I tak wiem, że paparazzi nie przestaną nas
w najbliższym czasie męczyć. Każdy będzie chciał wiedzieć,
czemu wyjechałam.
-Oh, może i masz rację. Właściwie
to gdzie ty byłaś? U mamy? -Pytanie Anne przywołały niemiłe
wspomnienia sprzed ostatnich tygodni.
-Ja... umm... -Zaczęłam się jąkać.
Trudno mi było powiedzieć, że byłam u mamy. Nie mogę tej kobiety
tak nazwać. Już nie mam mamy.
-Mamo, nie męcz Lyn, ona jest
zmęczona. Była u brata w Chicago. -Nieoczekiwanie w kuchni pojawił
się Harry, który uratował całą sytuację. Naprawdę byłam mu za
to wdzięczna. Moi rodzice to bardzo wrażliwy temat, bo tak jakby
ich nie mam...
-Tak, byłam u brata. -Potwierdziłam
odpowiedź Harr'ego. -Hazz, nie powinieneś spać? -Przecież on
nigdy nie budzi się w środku nocy, więc było to dla mnie co
najmniej dziwne.
-Powinienem, ale się obudziłem i nie
było Ciebie przy mnie. Bałem się, że mnie zostawiłaś.
-Powiedział smutnym głosem i usiadł obok mnie, obejmując mnie
ramieniem, jakby chciał sprawdzić, że jestem przy nim.
-Nie zostawię Cię. Nigdy. -Szepnęłam,
zapominając o obecności Anne.
-Zostawię was samych. Dobranoc.
-Odezwała się Anne, przerywając naszą chwilę.
-Idziemy spać? -Spytałam po chwili
Harr'ego, który siedział przytulony, a raczej przyklejony do mnie,
jakby bał się, że mu ucieknę. Wstaliśmy z krzeseł i ruszyliśmy
w stronę sypialni. Gdyby wychodziłam z kuchni poczułam na swoich
biodrach czyjeś ręce, a po chwili straciłam grunt pod nogami.
-Zwariowałeś?! -Niemalże krzyknęłam
na Harr'ego, który jak gdyby nigdy nic, niósł mnie na górę do
pokoju.
-Jesteś zmęczona. Nie chciałem,
żebyś upadła, kiedy byś szła po schodach. -Cicho zaśmiał się
na swoje słowa.
-Ugh... Nie traktuj mnie jak
niemowlaka. -Udawałam obrażoną. To było słodkie, że tak się
martwił, jednak czasami przesadzał.
-Gdybym miał niemowlaka, wtedy bym się
o niego martwił. -Położył mnie delikatnie na łóżku i dokładnie
przykrył kołdrą.
-Chciałbyś mieć niemowlaka? -Jego
słowa dały mi trochę do myślenia. Harry wbrew pozorom był
ckliwy, wrażliwy i opiekuńczy, jednak za nic w świecie nie
potrafiłam sobie wyobrazić go w roli ojca.
-Jasne, a ty nie? -Szybko odpowiedział,
tak jakby był pewien swoich słów.
-Nie, że nie. Nie wiem. Nie myślałam
o tym. Jestem jeszcze młoda. Na prawdę chciałbyś mieć dziecko?
-Trudno mi było w to uwierzyć. Nie dochodziło do mnie, że Harry
chciałby być ojcem. Owszem, potrafi się martwić, ale to nie to
samo co być ojcem. On i dziecko? Nigdy.
-Mam już 22 lata, a ty 21. Starzejemy
się ciągle. Nie jestem już nastolatkiem. Myślę poważnie o
życiu. Poza tym w pewnym momencie włącza się ten instynkt
macierzyński. Bycie rodzicem jest dużą odpowiedzialnością, ale
wiesz ile jest przy tym frajdy? Dziecko wnosi mnóstwo kolorów w
każdy związek. -Mówił tak jakby dziecko było tym, czego pragnął.
-Mam 21 lata i chce mi się bardzo
spać. Naprawdę rozmowa o dzieciach, jest ostatnią rzeczą, na jaką
mam teraz ochotę Harry. -Chciałam skończyć tą rozmowę jak
najszybciej. Nigdy nie myślałam o byciu matką, cóż, przynajmniej
nie w taki sposób jak Harry. Oczywiście jak byłam mała, zawsze
mówiłam, że będę lepszą mamą niż moja biologiczna matka,
jednak nie były to większe plany. Nie wiem jak naprawdę
poradziłabym sobie w tej roli i czy w ogóle bym się do tego
nadawała.
-W takim razie idź spać i
porozmawiamy o tym kiedy indziej, ale tak na marginesie chciałbym
mieć najpierw syna, a potem córkę, żeby ją bronił i żebym miał
kogo rozpieszczać oprócz Ciebie. Dobranoc skarbie. -Musnął ustami
moje wargi i poprawił kołdrę, po czym zgasił światło i
przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej. Wtulona w jego tors
próbowałam usnąć, jednak nie mogłam. Mój umysł był zbyt
bardzo pochłonięty myślami o dzieciach. Może i chciałam je mieć,
ale na pewno nie teraz. To za wcześnie. Poza tym mój związek z
Harry'm nie trwa zbyt długo. Tak, to zdecydowanie za wcześnie na
dzieci.
***
Obiecałam Anne, że niedługo ponownie
ją odwiedzimy. Kobieta obawiała się, że będzie tak jak
poprzednio, kiedy byłam w Holmes Chapel z Harry'm i tym razem znowu
coś się wydarzy, że długo mnie nie będzie widziała. Mama
Styles'a jest wspaniałą osobą. Traktuje mnie jak własną córkę,
za co jestem jej ogromnie wdzięczna. Darzy mnie takim ciepłem,
jakiego czasem mi brakuje. Oczywiście mam przy sobie ciągle
Harr'ego, ale on nigdy nie da mi tego matczynego ciepła i nie
zrozumie, jak bardzo tego potrzebuję.Kocham go, ale matki mi nie
zastąpi.
-Hej skarbie. -Harry dał mi buziaka w
policzek na przywitanie. Nie widziałam go jakieś dziesięć godzin
i bardzo się za nim stęskniłam. Nawet nie miałam się czym zająć,
dom był posprzątany, obiad ugotowany, a telewizji nie lubię
oglądać. To dopiero pierwszy taki dzień, a ja już mam dość nic
nie robienia. Co innego gdybym nic nie robiła z Harry'm, samemu jest
to po prostu nudne.
-Muszę znaleźć pracę. -Powiedziałam
znudzona całym tyn dniem. Jestem typem osoby, która kiedy jest
sama, może zanudzić się na śmierć.
-Co? Czemu? Jeśli potrzebujesz
pieniędzy, tylko powiedz, przecież wiesz, że mogę Ci dać. -Oh,
czasami Harry naprawdę wydaje się naiwny. Może to prawda, że nie
mam zbyt dużo pieniędzy, właściwie mam ich bardzo mało, ale na
pewno nie wzięłabym ich od Harr'ego.
-Wiesz, że nie chcę twoich pieniędzy.
Po pierwsze muszę znaleźć pracę, bo w końcu niedługo zostanę z
niczym, a po drugie zanudzę się na śmierć, kiedy nie będzie Cię
w domu. -Wyjaśniłam mu po krótce o co mi chodzi.
-Jeśli Ci się nudzi, może wychodzić,
gdzieś z Eleanor, czy Perrie jeśli będą miały czas. El nic nie
robi, kiedy Louis'a nie ma, a Perrie teraz chyba ma przerwę w
nagrywaniu.
-Czemu nie chcesz, żebym pracowała?
Korona mi z głowy nie spadnie. Nie chcę być od Ciebie zależna.
-Nie mogłam mu dać za wygraną.
-Lyn, czemu ty jesteś taka uparta? Nie
możesz odpuścić? Jestem zmęczony, nie chcę teraz się z tobą o
to kłócić. Po prostu uważam, że nie musisz pracować i wcale nie
będziesz ode mnie zależna. -Przeciągnął się i położył swoje
ręce na oparciu od fotela.
-Nie chcesz ode mnie pieniędzy za
mieszkanie, za jedzenie, za wszystko za mnie płacisz. Rzeczywiście
nie jestem od Ciebie zależna. -Powiedziałam zirytowana tą
sytuacją. Nie lubiłam, kiedy ktoś mnie we wszystkim chciał
wyręczać, a tym bardziej finansowo. Poza tym, gdyby nagle coś się
popsuło między nami, pokłócilibyśmy się i w najgorszym wypadku
rozeszli, zostałabym z niczym. Musiałam mieć jakieś
zabezpieczenie.
-Wcale nie. Jeżdżę twoim samochodem.
-Wzruszył ramionami i skupił swoją uwagę na tym, co leciało w
telewizji. Miałam wrażenie, że mnie ignorował.
-Jeździsz moim samochodem, to tak
bardzo dużo... Samochodem, który się często psuje, a ty i tak
płacisz za jego naprawę i paliwo. -Moja irytacja rosła w górę.
-Tak, dużo. Czemu tak bardzo chcesz
żeby wszystko było po równo? Chcesz mi za wszystko oddawać? Po co
mi twoje pieniądze? Niczego mi nie brakuje. Możesz już mi dać
spokój? Jestem zmęczony. -Jego słowa zabolały i to bardzo. Nie
wiem czy zrobił to świadomie, czy nie. Nie miało to znaczenie.
Tak, czy inaczej, bolało.
-W porządku. Dam Ci spokój. Skoro tak
bardzo chcesz, to dam Ci spokój. W końcu niczego Ci nie brakuje.
Nie jestem Ci do niczego potrzebna. -Starałam się powiedzieć te
zdania spokojnie, jednak złość, smutek i ból kumulował się we
mnie z każdą sekundą.
-Lyn, ja nie miałem tego na myśl...
-Harry zaczął się tłumaczyć, co sprawiało, że był bardzo
zakłopotany. Teraz się tłumaczy. Kolejny raz mnie zranił.
Kolejny.
-W porządku Harry. Zrozumiałam.
-Zacisnęłam mocno usta, aby nie wybuchnąć głośnym płaczem.
Oczy zaczęły mnie piec, więc szybko odwróciłam się i zniknęłam
za drzwiami łazienki, gdzie już nie powstrzymywałam swoich łez.
-Lyn, skarbie. Przepraszam. Wiesz, że
nie chciałem tego powiedzieć. Miałem ciężki dzień w pracy. Nie
powinienem tego powiedzieć. Wcale nie miałem tego na myśli.
-Styles walił w drzwi, próbując się wytłumaczyć. Nie musi się
tłumaczyć. Dla mnie było wszystko jasne. -Skarbie, proszę,
otwórz. Porozmawiaj ze mną. -Nie odpuszczał.
-Przed chwilą byłeś zbyt zmęczony
na rozmowę. -Starałam się brzmieć obojętnie. Nie chciałam, aby
usłyszał mój łamiący się głos.
-Tak, byłem zmęczony, ale ty jesteś
ważniejsza. -Ważniejsza. Ja. Ważniejsza. Oczywiście. Jestem
ważniejsza. Ale pieniądze będą zawsze najważniejsze. Na co ja
liczyłam? Że Harry cały czas udawał materialistę, a tak naprawdę
miłość jest dla niego na pierwszym miejscu? Śmieszne. Tak bardzo.
-Odpowiesz coś? -Spytał wyczekującym tonem. Co miałam mu
odpowiedzieć? Że znowu mnie zranił? Że ciągle się na nim
zawodzę?
-Jestem zmęczona. Idę spać. -Wyszłam
z łazienki, czego na pewno się nie spodziewał. Nie czekając na
jakąkolwiek reakcję, wyminęłam go i skierowałam się do
sypialni. Szedł za mną, słyszałam jego kroki. Wyciągnęłam z
szafy szorty i luźny t-shirt Harr'ego, co służyło mi za pidżamę
i ponownie poszłam do łazienki, gdzie szybko się wykąpałam i
przebrałam w przygotowane ubrania. Kiedy ponownie znalazłam się w
sypialni, Harry leżał na łóżku, wpatrując się w sufit. Gdy
usłyszał dźwięk zamykanych drzwi, momentalnie się podniósł do
pozycji siedzącej i przeniósł swój wzrok na mnie. Starałam się
go ignorować.
-Płakałaś. -Stwierdził, uważnie
lustrując moją twarz. Ale odkrycie!
-Nie płakałam. -Zaprzeczyłam. Nie
chciałam, żeby wiedział o moich chwilach słabości. Otworzyłam
się dla niego i teraz tego żałuję. Nikt oprócz Natt'a, nigdy nie
powinien widzieć mnie, kiedy płaczę.
-Ale twoje oczy... -Zaczął kolejne
zdanie, lecz nie dałam mu go dokończyć.
-Są czerwone, bo jestem zmęczona.
-Położyłam się na mojej stronie łóżka i prykryłam szczelnie
kołdrą. Harry od razu położył się obok mnie. Odwróciłam się
plecami do jego osoby. Nie wiem czy nie zauważył, że go ignoruję,
czy nie chciał tego widzieć. Objął mnie w talii, jak to miał w
zwyczaju robić. Ja jednak nie odwróciłam się w jego stronę i nie
przytuliłam się do jego klatki piersiowej. Wręcz przeciwnie.
Odsunęłam się od niego, najdalej jak mogłam. Zrezygnowany, puścił
mnie. Nie powiem, że cieszyłam się z tego, bo w głębi
potrzebowałam tego, aby mnie przytulał, jednak nie mogłam mu tego
powiedzieć. Moje powieki robiły się powoli cięższe. Wcześniej
wcale nie miałam ochoty iść spać, skłamałam, aby Harry dał mi
spokój. Jednak teraz mój organizm powoli się wyłączał.
-Przepraszam. Jestem największym
idiotą na świecie. Nie zostawiaj mnie. Kocham Cię. -szepnął
Harry, po czym ponownie objął mnie w talii. Na pewno myślał, że
śpię. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Rzeczywiście jest idiotą.
Największym na świecie idiotą. Moim idiotą. Ale kocham tego
idiotę i nie mogłabym go zostawić. Nawet jeśli mnie teraz zranił.
Zbyt bardzo go potrzebuję, żeby go zostawić. Ale kłótnia czasami
jest potrzebna. W końcu muszę nauczyć Harr'ego, że nie może
ciągle się rządzić w naszym związku.
komentarz = szacunek dla autora
________________________
I jest pierwsza kłótnia! A to dopiero początek.. chyba. Bo nie wiem czy będę się trzymać planu, czy ominę te wszystkie dramy i przejde do głównego wątki. Ogólnie miałam taki pomysł, żeby pominąć te mniej ważne (ale wciąż ważne) wątki i zrobić od razu najważniejszy wątek i skończyć, ale dostałam dzisiaj przypływu chęci i napisałam aż 2/3 rozdziału w ciągu półtora godziny! Chcę wam podziękować, że czekaliście (kilka dni, ale zawsze coś !) i mnie wspieraliście. Wujek niby informatyk obejrzał niedziałający komputer, stwierdził że nadaje się do wyrzucenia i wszystko stracę. Myślałam, że coś sobie zrobię, bo wszystkie rozdziały DFM, Help Me i nowego opowiadania TORN, o którym powiem wam innym razem. No, ale kochana Maddie powiedziała mi, żebym przycisnęła f11 i się włączył po tym komputer, a wujek "imformatyk" był trochę zdziwiony xD tak czy inaczej odzyskałam wszystko i już zapisuję na bloggerze, żeby na wszelki wypadek nic nie stracić.
Pod hashtagiem #MoreThanFamousFF możecie znaleźć jakieś informacje, fragmenty dotyczące nowych rozdziałów DFM :)
tt/ask:@EmilyJenny_
komentarz = szacunek dla autora
________________________
I jest pierwsza kłótnia! A to dopiero początek.. chyba. Bo nie wiem czy będę się trzymać planu, czy ominę te wszystkie dramy i przejde do głównego wątki. Ogólnie miałam taki pomysł, żeby pominąć te mniej ważne (ale wciąż ważne) wątki i zrobić od razu najważniejszy wątek i skończyć, ale dostałam dzisiaj przypływu chęci i napisałam aż 2/3 rozdziału w ciągu półtora godziny! Chcę wam podziękować, że czekaliście (kilka dni, ale zawsze coś !) i mnie wspieraliście. Wujek niby informatyk obejrzał niedziałający komputer, stwierdził że nadaje się do wyrzucenia i wszystko stracę. Myślałam, że coś sobie zrobię, bo wszystkie rozdziały DFM, Help Me i nowego opowiadania TORN, o którym powiem wam innym razem. No, ale kochana Maddie powiedziała mi, żebym przycisnęła f11 i się włączył po tym komputer, a wujek "imformatyk" był trochę zdziwiony xD tak czy inaczej odzyskałam wszystko i już zapisuję na bloggerze, żeby na wszelki wypadek nic nie stracić.
Pod hashtagiem #MoreThanFamousFF możecie znaleźć jakieś informacje, fragmenty dotyczące nowych rozdziałów DFM :)
tt/ask:
No nareszcie! Myślałam, ż zbzikuje bez tego ff! Normalnie, aż wzięłam się za czytanie Stockholm Syndrome! Ja! Ta co nie cierpi Darka, Colda, Aftera i innych takich! A tu Stockholm Syndrome! Może mniej znany, ale zawsze coś xd Co do rozdziału, to jak Ty możesz mi to robić? ;-; Ale zabijesz wszystkich na koniec, co? XD Do następnego <3
OdpowiedzUsuńno jasne, wsadzę ich do malezyjskiego samolotu, który będzie leciał nad Ukrainą i separatyści wystrzelą pocisk, który walnie w ten samolot i Harry i Lyn umrą xD
UsuńEj no ;-; Myślałam, że Cb stać na więcej! Nie wiem, że na przykład napadną ich wojownicze żółwie ninja w kolorowych kapeluszach i powiedzą, że Hazz jest zamieszany w żółwiowkską masję, a teraz muszą go zabić, żeby ich nie wsypał. Lyn będzie go chciała ratować i potknie się na schodach, uderzy głową i rozbryźnie sobie mózg na miliony małych kawałeczków! Ale to tylko moja wizja :3
UsuńMafię* Palce mi się zaraz z rana tak mylą o.O Nie myśle już wgl
Usuńnie mogę się doczekać następnego 😻💜✌
OdpowiedzUsuńOby się często nie kłócić
OdpowiedzUsuńSuper ze komuter ci działa
Mam nadzieję że nie skończysz szybko tego ff
Weny! Xx
Kooooooooocham!
OdpowiedzUsuńNie co Ty gadasz? xd nie kończ tego ff tak szybko :(
Czekam na nn :))
@Kwiatkowska04
Wiecej takich dram i slodkich momentów! Bardzo ciekawy rozdział, czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńKocham to. Ja wolę jak byś od razu przeszła do tego głównego wątku. Cieszę się że masz wene i życzę żebyś miała ją jak najdłużej :-)
OdpowiedzUsuńAwww... To na końcu było takie słodkie!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego.
Weny! xX
Super rozdział :D Pisz tak żeby było jak najwięcej rozdziałów, bo nie przeżyje jak to się skończy :P
OdpowiedzUsuńWszystko mega ! Jak zawsze, ale pomysł o pisaniu dłuższych rozdziałów :*
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetny rozdział . Pierwsza mini kłótnia , nie było tak źle ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
JEJ ♥
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga ♥
Jest super ^^.Tak ps. to wysłałam one shoot. Przepraszam jeśli cię zanudziłam
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział..taki słodki :) <3333333
OdpowiedzUsuńOoooo i need more !! Super imagin <3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział czekam na następny :))
OdpowiedzUsuńDziewczyno , ten rozdzial jest genialny !! <3 < 3 dziekuje <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńuncanny-fanifction.blogspot.com
Nic w życiu nie dzieje się od tak.
To one nad nami czuwają.
Kierują nas w dobrym kierunku.
Ale to my idziemy w tym złym.
Dają nam potrzebne siły.
Podnoszą nas na duchu..
Są z nami.
To dzięki nim poznałam Liama.
Dzięki nim odkryłam moją tajemnicę.
Naszą wspólną tajemnicę.
Odnalazłam prawdziwą siebie.
Prawdziwą Cathlyn.
Genialny rozdział. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny życzę :D
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić .. świetny jak zawsze <3 czekam na następny. :D
OdpowiedzUsuńWoow,po prostu cudowny. Swietnie opisane uczucia. Gratulacje i powodzenia !
OdpowiedzUsuń<3!
OdpowiedzUsuńA ja jak zwykle spóźniona :( No ale trzeba przyznać, że rozdział świetny i oczywiście jak zawsze poprawił mi humor, za co dziękuję :* Ciekawa jestem co będzie dalej, jak ją przeprosi? Róże, czekoladki? I czy mu wybaczy od razu.. Ciekawość mnie zżera, nie mogę się doczekać nexta! kocham tego bloga! ♥
OdpowiedzUsuńOoo i życzę duuuuużo weny do następnych rozdziałów! :)
@crazymofo_yep