"Settle down with me
And I'll be vour safety
You''ll be my lade
I was made to keep your bod warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms"
~.~
Jeśli miałbym wybrać najlepszy
poranek w moim życiu, wybrałbym bez zbędnego wahania ten
dzisiejszy. Obudziłem się wcześniej niż mam w zwyczaju i to w
dodatku u boku najpiękniejszej kobiety na świecie, która leżała
wtulona w mój nagi tors. Lyn. Właśnie o niej mówię. Chcę się
budzić już tak codziennie do końca mojego życia. Oboje byliśmy
całkowicie nagi, ale nie przeszkadzało mi to. Jesteśmy tutaj teraz
dla siebie. Nigdy nie zostawałem z żadną dziewczyną na dłużej.
Nasze „relacje”, kończyły się na jednym numerku w mieszkaniu
dziewczyny, czy w pokoju hotelowym. Nigdy żadna nie wylądowała w
mojej sypialnie. Lyn jest tą pierwszą i ostatnią. Kocham Ją. Na
prawdę Ją kocham i chcę, aby o tym wiedziała. Będę jej to
pokazywał na każdym kroku. Cholera, tak bardzo ją zraniłem.
Płakała kiedyś przeze mnie, cięła się przeze mnie. Chciałbym
wziąć ten ból na siebie. Też płakałem po jej odejściu, ale to
nic w porównaniu do tego co czuła Lyn. Brunetka zaczęła się
wiercić. Pamiętam, że zawsze to zwiastowało jej pobudkę. Często
obserwowałem ją z rana, kiedy jeszcze spała, kiedy byliśmy w
Chicago, czy Holmes Chapel.
-Hej słońce. -powiedziałem,
uśmiechając się, kiedy otworzyła swoje piękne, zaspane oczy.
-Umm... cześć. -powiedziała
niepewnie, rozglądając się dookoła. Była bardzo zmieszana. Bałem
się, że może żałuje tej nocy.
-Coś nie tak? -spytałem ze strachem.
Nie chciałem jej teraz stracić.
-Nie, po prostu muszę się
przyzwyczaić do tego miejsca. -odpowiedziała, spoglądając się w
moją stronę, a ja odetchnąłem z ulgi. Nie stracę jej. Nie mogę.
Jest moja już na zawsze. -Coś nie tak? -powtórzyła moje słowa,
kiedy złapałem „zawiechę”, rozmyślając na jej temat.
-Kocham Cię. -odpowiedziałem,
uśmiechając się do brunetki.
-Oh, też Cię kocham. -mocniej wtuliła
się w mój tors, co było wystarczającym potwierdzeniem. Mając ją
przy sobie, mam cały świat przy sobie.
-Nie zostawisz mnie już nigdy?
-spytałem z lekką obawą, że ten czar pryśnie i nasza bajka się
skończy.
-Obiecałam Katy. -odpowiedziała, na
co się uśmiechnąłem. Pamiętała. Nie zapomniała. -Przydałoby
się wstać. -powiedziała po chwili ciszy. Zanim wstała, sięgnęła
po koc, który leżał obok łóżka. Owinęła nim swoje nagie
ciało, co wywołało mój śmiech.
-Nie żartuj sobie Lyn, teraz chowasz
swoje ciało przede mną, a w nocy nie przeszkadzało Ci, jak na
Ciebie patrzyłem. -nie mogłem się powstrzymać przed tą uwagą.
Nie chcę, aby się mnie wstydziła.
-Ugh, jesteś okropny. Idę się
wykąpać. -powiedziała przez ramię, zanim zdążyła schować się
za drzwiami od łazienki. Nie czekałem dłużej. Wstałem z łóżka
i podążyłem za nią. Po cichu otworzyłem drzwi i wszedłem do
łazienki. Stała przed lustrem całkowicie naga i przyglądała się
swojemu idealnemu ciału. Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu.
-Harry! -pisnęła, odsuwając się ode
mnie i złapała pierwszy, lepszy ręcznik, okrywając nim ciało.
-Nie wstydź się. -powtórzyłem
kolejny raz, zabierając ręcznik. -Jesteś piękna. -powiedziałem,
przejeżdżając dłonią po malinkach, które zostawiłem na jej
szyi i dekolcie.
-Chciałam się wykąpać. -przerwała
magiczną ciszę między nami.
-Ok. -powiedziałem, prowadząc ją pod
prysznic.
-Sama. -dodała, widząc, że nie
zamierzam opuścić łazienki.
-Cóż, musisz zmienić plany.
-odpowiedziałem, wchodząc pod prysznic. Uśmiechnąłem się do
niej zadziornie i odkręciłem wodę. -Będziesz tak stała?
-spytałem, gdy dziewczyna wciąż nie ruszyła się z miejsca. W
końcu dołączyła do mnie. Szczerze mogę teraz stwierdzić, że
jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Niczego mi do
szczęścia nie brakuje. Spełniłem swoje marzenia, mam wspaniałych
przyjaciół, kochającą rodzinę i co najważniejsze – znalazłem
miłość swojego życia. Odkąd pamiętam, czegoś mi brakowało.
Teraz wiem, że to Jej mi brakowało. Jej miłości. To sprawa Boga.
Zaczynam wierzyć w przeznaczenie. Staruszek miała dla nas plan już
od dawna. Od samego początku Lyn miała moją połówkę serca, a ja
jej, mimo że żadne z nas o tym nie wiedziało. To po prostu
przeznaczenie. Los postawił nas sobie na swojej drodze i żadne z
nas nie miało na to wpływu.
~.~
-Szef kuchni Harry Styles
przygotowuje najsmaczniejsze naleśniki na świecie. -Hazz zaczął
popisywać się swoimi „umiejętnościami kulinarnymi”. Naprawdę
rozśmieszał mnie swoim zachowaniem. Ma już prawie 22 lata, a wciąż
zachowuje się jak nastolatek, albo gorzej.
-Szef kuchni Harry Styles
zaraz spali najlepszego naleśnika na świecie. -zaczęłam się z
nim droczyć. Chyba rzeczywiście to nigdy nie minie. Nie ważne czy
na żarty, czy na serio, nadal sobie dogryzamy. To już nawyk.
-A myślałem, że będziesz
już dla mnie miła. -Hazz zrobił minę smutnego szczeniaczka (?),
co bardzo mu nie wyszło.
-Wiesz, że to już taki
nawyk. -powiedziałam, chcąc musnąć jego policzek, jednak on
przekręcił głowę i pocałowałam go prosto w usta.
-Czyli przyznajesz, że
jestem twoim uzależnieniem? -powiedział, patrząc się prosto w
moje oczy i jedną rękę podrzucając na patelni naleśniki. Robił
to naprawdę profesjonalnie. Dobrze wiedzieć, że mam osobistego
szefa kuchni.
-Przyznaję. -musnęłam
kolejny raz jego usta i odsunęłam się od niego, dając mu pełne
pole do popisu, kiedy przerzucał naleśniki. Tym razem coś mu nie
wyszło i placek wylądował na podłodze. -Taki z Ciebie kucharz.
-zaśmiałam się z jego błędu.
-Nie podoba Ci się coś? W
takim razie ty jutro gotujesz! -zaczął się śmiać, nalewając
kolejną porcję ciasta na rozgrzaną patelnię. Wyglądał naprawdę
seksownie w dopasowanych dresach, opuszczonych nisko na biodrach, bez
koszulki i z ogromnym nieładem na głowie. Był perfekcyjny i w
dodatku cały mój. Naprawdę mnie kocha. Teraz to wiem. Udowodnił
mi to, a ja mu zaufałam w 100 %. Jestem tu dla niego, a on jest tu
dla mnie. Na zawsze.
-Lyn, pojedziemy w ten
weekend do Holmes Chapel? -spytał się Harry, odwracając się w
moją stronę.
-W ten weekend do Holmes
Chapel? -powtórzyłam jego pytanie, krzywiąc się w myślach. Może
i chciałam tam pojechać, ale bardzo się bałam. Czy Anne wie o
umowie? Jeśli tak, co ona teraz o mnie pomyśli? Może stwierdzić,
że nadal jestem z jej synem dla pieniędzy.
-Nie podoba Ci się ten
pomysł? Myślałem, że lubisz moją mamę i Robina. -odpowiedział
lekko zawiedziony. Najwidoczniej oczekiwał, że od razu się zgodzę.
-Bardzo lubię twoją mamę
i Robina, tylko... -nie wiedziałam, jak powinnam dokończyć to
zdanie. Bo co powiem? Że boję się, że jego mama ma złe zdanie na
mój temat?
-Tylko co? -dopytywał się.
Nie wiedział, jak bardzo jest to dla mnie trudne...
-Zawiodłam całą twoją
rodzinę. Oni byli tacy szczęśliwi z powodu, że byliśmy razem, a
ja potem wyjechałam... -powiedziałam po części zgodnie z prawdą,
ale nie o to chodziło.
-Nikogo nie zawiodłaś Lyn.
To ja ich zawiodłem. -Harry podszedł do mnie i objął moją twarz
w dłonie, zmuszając mnie, abym patrzyła na niego. -Nikogo nie
zawiodłaś. -powtórzył, widząc, że próbuję odwrócić wzrok.
Co miałam mu odpowiedzieć? Właściwie to nic. Zamiast tego
przytuliłam się do niego. -Pojedziemy? -ponowił swoją propozycję,
na co się zgodziłam twierdzącym kiwnięciem głowy.
***
Gdy Harry zatrzymał się na podjeździe przed mieszkaniem jego mamy w Holmes Chapel, mój strach wzrósł do maksimum. Bałam się, jak Anne zareaguje, gdy mnie zobaczy. Harry stwierdził, że nie powie jej, że przyjedzie i to ze mną, aby zrobić jej niespodziankę. Taka mi niespodzianka...
Gdy Harry zatrzymał się na podjeździe przed mieszkaniem jego mamy w Holmes Chapel, mój strach wzrósł do maksimum. Bałam się, jak Anne zareaguje, gdy mnie zobaczy. Harry stwierdził, że nie powie jej, że przyjedzie i to ze mną, aby zrobić jej niespodziankę. Taka mi niespodzianka...
-Chodź. -wyciągnął w
moją stronę dłoń, którą niepewnie złapałam. Moje serce biło
zbyt szybko. Mimo, że jestem tu drugi raz, boję się bardziej niż
za pierwszym. Hazz zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzył
Robin.
-Harry? -zdziwił się na
jego widok. -Nie mówiłeś, że przejedziesz. I to nie sam. -dodał,
przenosząc swój wzrok na mnie. Trudno mi było stwierdzić, co ten
mężczyzna o mnie myślał. Nie był zły, ale nie był też
szczególnie szczęśliwy.
-Chciałem wam zrobić
niespodziankę. Możemy wejść? -powiedział, jak gdyby nigdy nic
się nie stało, jakby umowa nigdy nie istniała, a my od początku
byli ze sobą dla siebie, nie dla sławy.
-Lyn? -do Robina podeszła
Anne, która była bardzo zaskoczona moją osobą. -Boże, Lyn to
naprawdę ty. -kobieta mocno mnie przytuliła. Takiej reakcji się
nie spodziewałam. -Tak się cieszę, że Cię widzę! Bałam się,
że już nigdy mój syn nie będzie szczęśliwy. On nikogo tak
bardzo nie kochał, jak kocha Ciebie. Wiem co mówię. -mówiła
podekscytowana, wciąż mnie przytulając.
-Mamo, daj jej spokój.
-Harry odciągnął swoją matkę ode mnie.
-Oh, już dobrze. Lyn, więc
już wszystko dobrze z twoją babcią? -Anne zadała dość dziwne
pytanie.
-Moją babcią? -zdziwiłam
się. -Nawet nie poznałam swojej babci, zmarła zanim się
urodziłam. -wyjaśniłam kobiecie, co sprawiło, że wpadła w
zdezorientowanie.
-Harry mówił, że
wyjechałaś, ponieważ twoja babcia jest ciężko chora i musiałaś
jej pomóc. -powiedziała Anne, posyłając pytające spojrzenie
swojemu synowi.
-Mamo, bo ja Cię
okłamałem... Lyn wyjechała przeze mnie. -odezwał się Harry,
spuszczając głowę. Czyli Anne nie wiedziała o umowie?
-Jak to przez Ciebie? Co ty
jej zrobiłeś? -pytała nerwowo. Oh, jeśli ona się teraz dowie,
nie ma szans, że będzie chciała mnie mieć w swojej rodzinie.
Harry jest jej synem, mu wybaczy, ale mi na pewno nie.
-Trochę jest do
wyjaśnienia. Możemy wejść? -spytał Hazz, przypominając
wszystkim, że wciąż stoimy przy drzwiach.
-Tak, chodźcie do salonu.
-odpowiedziała Anne, choć wiedziałam, że jest zła na swojego
syna, że ją okłamał i zaraz może być również zła na mnie.
-Więc czemu wyjechałaś Lyn? -spytała Anne poważnym tonem. Do
gardła podeszła mi ogromna gula, która blokowała wypowiedzenie
jakiegokolwiek słowa.
-Zraniłem bardzo Lyn.
-odpowiedział za mnie Harry, co spowodowało, że jego mama
przeniosła swoją uwagę na niego.
-Co jej zrobiłeś? -zadała
kolejne pytanie. Trudno mi było odczytać u niej jakiekolwiek
emocje, odczucia. Była poważna, nic więcej.
-Bo... -zaczął niepewnie
Harry. -...nasz związek był dla umowy, tylko, że Lyn się we mnie
zakochała i ja w niej też, tylko jej teego nie powiedziałem i
kiedy ona potrzebowała mojej pomocy, ja ją odepchnąłem i
powiedziałem, że nic dla mnie nie znaczy. -dokończył na jednym
wdechu. Gdy to powiedział, złapał moją dłoń, chcąc się trochę
uspokoić. Był bardzo zestresowany. Nie dziwię mu się...
-Czemu to zrobiłeś? -w
końcu udało mi się zauważyć zawiedzenie na twarzy Anne.
-Byłem z Lyn dla umowy, czy
ją zraniłem? -Hazz nie do końca zrozumiał o co chodzi jego matce.
-Byłeś z nią dla umowy.
-rozmawiali oboje, beze mnie, tak jakby wcale mnie przy nich nie
było.
-Ja... nie wiem... Modest mi
kazał, miało to spowodować duży rozgłos w zespole, a ja miałem
się nie zakochać. Nie wiedziałem, że to może mieć kiedykolwiek
miejsce. W żadnej dziewczynie się nie zakochałem, dopóki nie
poznałem Alice. -jego słowa uspokoiły moje nerwy. Mówił prawdę,
wiedziałam to. Nie mógłby kłamać.
-Chcesz powiedzieć, że to
nie był twój taki pierwszy związek? -lekko podniosła głos na
Harr'ego. Oh, była zła.
-Tak mamo. Wiem, że to było
złe, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak złe. Innym
dziewczynom nie zależało na mnie, tylko na sławie i pieniądzach,
a mi nie zależało na nich, nie dopuszczałem do siebie nikogo. Lyn
jest inna. Od początku nie chodziło jej o sławę. -próbował
uspokoić sytuację. Atmosfera w tym pomieszczeniu była już
wystarczająco napięta.
-Nie chodziło Ci o sławę.
W takim razie o co Ci chodziło? -tym razem Anne skierowała swoje
pytanie do mnie. Jedyne wyjście to powiedzenie jej całej prawdy o
Beccy.
-Potrzebowałam pieniędzy
na leczenie siostry. Ona chorowała na AIDS i jej śmierć mogły
opóźnić tylko leki. Ani ja, ani ona nie studiujemy, nie mogłyśmy
znaleźć lepszej pracy. Mogłam być jedynie kelnerką, za co na
pewno nie zarobiłabym na jej leki. Kiedy zaczęłam pracować dla
Rose – mojej byłej menadżerce, zaczęłam zarabiać wystarczająco
dużo, aby móc pomóc Rebecce. Jednak Rose stwierdziła, że jeśli
się nie zgodzę na związek z Harry'm, zerwie ze mną kontrakt i
zostanę z niczym, co równało się ze śmiercią mojej siostry.
-opowiedziałam jej wszystko po kolei. Co będzie, to będzie.
Przeszłości i tak nie zmienimy.
-Czy twoja siostra żyje?
-Anne nagle zmieniła swój ton głosu. Była naprawdę przejęta.
-Nie. -pokiwałam przecząco
głową. -Zmarła pół roku temu. -dodałam, spuszczając głowę w
dół. Oczy zaczęły mnie piec. Śmierć Beccy jest dla mnie bardzo
bolesnym wspomnieniem. Z moich oczu uroniło się kilka łez. Nic nie
mogłam na to poradzić.
-Przykro mi. -powiedziała
cicho mama Harr'ego. Hazz objął mnie ramieniem i przyciągnął do
swojej klatki piersiowej. Jest taki kochany. -Ale to wciąż nie
zmienia faktu, że źle zrobiłeś Harry. -znowu zwróciła się do
swojego syna.
-Wiem mamo, że nie było to
dobre. Z jednej strony była to najgorsza decyzja w całym moim
życiu, a w drugim najlepsza, bo gdybym się nie zgodził na ten
związek, nie poznałbym Lyn i nigdy bym jej nie pokochał. Nie
spotkałbym miłości mojego życia. Nie byłbym teraz szczęśliwy.
-to co powiedział, było bardzo urocze. Zaskoczył mnie tymi
słowami. One jeszcze bardziej upewniły mnie, że kocha mnie
naprawdę.
________________________
Błagam życzcie mi mnóstwo weny bo następne trzy rozdziały są pisane dosłownie na siłę... Mam pomysły i wiem co powinnam pisać, ale nie mogę tego przelać na papier (albo dokument tekstowyxD) przez ponad miesiąc napisałam tylko 3 rozdziały, jak ja pisałam kiedyś 4-5 rozdziałów tygodniowo nawet jak nie miałam czasu, a teraz praktycznie ciągle siedzę przy komputerze przy otwartym edytorze tekstowym i nie mam pojęcia jak zacząć zdanie... Myślałam, żeby zrobić przerwę i wiem, że wam się to nie spodoba, ale jak opublikuje za jakiś czas 10 (czyli ostatni jak na razie napisany przeze mnie rozdział) i nadal nie będę miała nic więcej, to będę musiała was zostawić niestety...
I znowu komentarze... Będę was męczyć i męczyć, ale nic nie poradzę na to, że czytelników przybywa, a komentuje wciąż te 15-20 osób, a a większości anonimy i nie zdziwiłabym się, gdyby to była jedna osoba. Jak samym obserwatorów jest prawie 50 i jeszcze anonimy! Powinno być przynajmniej te 40 komentarzy, a nie pod 20..
Ja tu taka szczęśliwa i wgl happy, bo Lyn i Harry, a ty mi, że chcesz zawiesić bloga?! Ty sobie chyba ze mnie kpisz?! A tak poważnie, to rozumiem ;-; Sama mam teraz jakiś dziwny brak weny :c No ale czego się nie robi dla czytelników. Oprócz tego, że miałam 3 zamówienia na zwiastun na raz, to jeszcze trzeba pisać bloga i nie wiem w co włożyć ręce! No ale życzę Ci tej weny! Tak dużo, dużo, dużo! I nie przejmuj się, że całe wakacje spędzasz przed komputerem ;-; Mam to samo! Jedyne co zrobiłamdla siebie to spaliłam słońcem i chyba idę do fryzjera się farbować, a tak to komputer i ja! Najlepsze wakacje ever <3
OdpowiedzUsuńP.S. Miałam iść spać, ale się zorientowałam, że dodajesz rozdział i czuwałam XD Klauds czufa :3
Mam świetne wyczucie czasu, prawda? A już chciałam się kłaść, kiedy patrze i oczom nie dowierzam, nowy rozdział! Takie więc szybciutko kliknęłam i jestem.
OdpowiedzUsuńBoziu, to historia jest najlepszą jaką czytałam, nadal czasami wraca do pierwszych rozdziałów, zwłaszcza kiedy nie mogę się doczekać nowego i po prostu muszę coś poczytać.
Rozdział znowu wypadł rewelacyjnie i chętnie przeczytałabym już kolejny.
Mam nadzieje, ze wena wróci i znowu będzie miała ten zapał do pisania co kiedyś.
Pozdrawiam i życzę weny,
Wiecznie Skrzywiona
OjejkuHarryjesttakislodki XD hahaha
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc zaskoczyłaś mnie ich związkiem po takim czasie. To znaczy, w tamtej części zawsze coś im przeszkadzało, co było mega irytujące, ale strasznie ciekawe! W tej części spodziewałam się, że będzie podobnie, bo dzięki temu fabuła się wyróżniała. Jednak nie mówię, że mi się nie podoba, bo masz ogromny talent do pisania i jedyne co mi pozostaje to życzyć ci dużo, dużo weny. :))
Czekam na kolejny!
Super rozdział plosze nie zostawiaj nas :(
OdpowiedzUsuńczekam na next
Omg kochaaaam
OdpowiedzUsuńZaczelam czytac twojego ff od niedawna i sie zakochalam *o*
ZYCZE WENY I FAJNYCH WAKACJI :D
Nie wiem która jest teraz godzina , ale wiem jedno - ten blog jest zarąbisty !! W jednej dzień przeczytalam Twoje wszystkie rozdziały! Kocham cię za to że je dodajesz :))) ale też kocham Alice i Harrego <3 oni są niesamowici :) i jeszcze to +18 w poprzednim rozdziale :) aż plakac mi sie chce :) mam nadzieje że nadal będą razem i nic się miedzy nimi nie popsuje :D a to mieszkanie razem to świetny pomysl , teraz Harry jest taki słodki <33 czekam na następny rozdział <33
OdpowiedzUsuńBłagam o rene dla Naszej kochanej Martynki :>
OdpowiedzUsuńA tak serio to rozdzial cudowny ^^ Taki kochany Hazza :) Kurde też chce takiego :D
Cudowny rozdział :* Hazza jest taki kochany, po prostu brak słów :D
OdpowiedzUsuńDużo, dużo, dużo weny :* :*
Kocham to opowiadanie :* Proszę nie kończ go :)
Całuje :********
@shoniaczek :D
Cudowny rozdział :* Hazza jest taki kochany, po prostu brak słów :D
OdpowiedzUsuńDużo, dużo, dużo weny :* :*
Kocham to opowiadanie :* Proszę nie kończ go :)
Całuje :********
@shoniaczek :D
Weny, weny, weny! Właściwie nie weny tylko bardziej... chęci? nie wiem jak to nazwać, ale wiem o co chodzi - wszystko 'pisze się' łatwiej w głowie, co? :D a jak już trzeba to spisać to gorzej.. ale dasz radę, ja to wiem! :)
OdpowiedzUsuńRozdział jedno wielkie awww :)
Oh mieć takiego chłopaka.. (nie mówię, że żeby to był sam Harry Styles, ale takiego kochającego <3)
Tak bardzo słodki Hazz boi się mamusi xdd świetny rozdział :) czekam na następny i poczekam tyle ile będzie trzeba :)) weny kochana @Only_1Dreams
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńAww. Taka słodka para! No i mama Harry'ego się dowiedziała ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Weny życzę!! <3
najlepszy rozdział *.* brak mi słów . czekam na nastepny :D prosze nie rób sb przerwy :C
OdpowiedzUsuńFajny rozdzial, kilka bledow, ale fajny, zycze weny :)
OdpowiedzUsuńokeej, no więc.. :)
OdpowiedzUsuńrozdział jest noo ojej *,*
przesłodki, cudowny, taki kurczę cud miód <33
ehh no nic XD do nn :D
J.
cudo *.*
OdpowiedzUsuńCudowny*_* kiedy nowy?;*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział... <3333 ( krótki komentarz.. hah zazwyczaj zostawiam dłuższe ale nie mam weny) a Tobie WENY ŻYCZĘ xx
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Końcówka, to co powiedział Harry była słodka. Czekam z niecierpliwością na nexta. Pzdr i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńZawsze kochałam jak Halyn byli dla siebie wredni, ale przez tą sielankową część się po prostu rozpływam. Tak właściwie nie wiem co napisać, bo wiesz co myślę i wiesz, że czytam, ale komentuję tak jak obiecałam. Kocham Cię skarbie ♥
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JEST BOSKI! Hazza oczywiście taki słodki misiu :* Kobieto nie możesz nas zostawić! Tylko nie to :( Zawsze jakoś w nocy sprawdzam czy jest nowy rozdział. Dzisiaj jak zobaczyłam to aż skakałam ze szczęścia. Taka moja głupawka.. Więc BŁAGAM NIE ZOSTAWIAJ NAS! Co prawda nie komentuje za bardzo rozdziałów, ale teraz będę, żebyś tylko została, plz nie przerywaj. Kocham tego bloga i już sie nie mogę doczekać nexta <3 ŻYCZĘ DUUUŻO WENY! :*
OdpowiedzUsuń@crazymofo_yep
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTwój blog został nominowany do Liebster Award.. Więcej u mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://together-through-life-honey.blogspot.com/2014/07/liebster-award_12.html
Hej skarbie :* Rozdzial cudowny, wspaniały, epicki ♥ Błagam nie opuszczał Nas , ja bd Ciebie wyslawiala jak tylko będę umiała :D Będę pisała po kilka komentarzy dziennie, bo jestem z Tobą prawie od początku i czułam się z tą piękna historią, która jest inna :D
OdpowiedzUsuń/ Kinia :)
Jeśli masz problemy z ustawieniami na swoim blogu, zapraszam na http://blogowy-poradnik.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńI powiem szczerze, że udany rozdział. Będę wpadała częściej, bo jestem tutaj dopiero pierwszy raz! xx
PS: To mój blog z opowiadaniem ff o Niall'u http://or-ever-will-be-fine.blogspot.com/ Jeśli chcesz to wpadnij i zostaw po sobie ślad. Będzie mi strasznie miło kochana ;3
Pozdrawiam xx
Pisz dalej:) To jest świetne opowiadanie, jedno z najlepszych jakie czytałam, a uwierz mi, że trochę ich było :)
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńKocham takiego Harry'ego <3
Nie zawieszaj bloga proszę cię :c
Fajna fabuła :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;) Do następnego :p
OdpowiedzUsuń