Komentarz = szacunek i motywacja dla autora
" Don't turn around
I'm sick and I'm tired of your face
Don't make this worse
You've already gone and got me mad
It's too bad I'm not sad
It's casting over
It's just one of those things
You'll have to get over it"
~.~
-Cieszę się, że się zgodziłaś.
-powiedziała Rose, jak zwykle uśmiechnięta. Czasami już nie
wiedziałam, co mają znaczyć te jej uśmiechy.
-Kiedy Go poznam? -w końcu przydałoby
się poznać mojego „chłopaka”.
-Tak Ci się spieszy? -spytała Rose,
cicho chichocząc pod nosem. Ugh, czasami mam dość tej kobiety.
-Spokojnie, nie ucieknie. -ojj Rose, wolałabym, aby uciekł... Nawet
nie wiesz jak bardzo...
-Nie, po prostu skora ma być moim
„chłopakiem”... -zakreśliłam w powietrzu cudzysłów.
-...chciałabym go poznać.
-W porządku, już powinien być.
Reszta chłopców przyjechała już pół godziny temu. Harry dzwonił
i powiedział, że jakaś dziewczyna prawie zrobiła mu garaż z
samochodu. -tłumaczyła Rose, gestykulując dłońmi.
-Ta dziewczyna musiała być pewnie
jakąś blondynką. -zaśmiałam się, chociaż sama dzisiaj jakiemuś
chłopakowi niemalże zrobiłam garaż.
-Dobra, chodźmy już. Harry już na
pewno jest. -podniosła się ze swojego fotela i zaczęła iść w
kierunku innego gabinetu. Szczerze mówiąc trochę się bałam tego
spotkania. Wcale nie podobało mi się to całe udawanie. Poza tym
nie wiedziałam co właściwie miałabym robić. Miałam w życiu na
poważnie tylko jednego chłopaka. Byłam z nim przez trzy lata, a
wcześniej przyjaźniłam kolejne dwa lata, inne związki trwały nie
dłużej niż miesiąc. Poza tym od roku jestem sama. Boję się, że
wyjdę na idiotkę. Zrobię coś głupiego, a Harry mnie wyśmieje.
Bo w końcu on jest gwiazdą, milion dziewczyn Go kocha, a ja jestem
tylko zwykłą dziewczyną, która teraz będzie się wybijać dzięki
One Direction. Dziwnie się z tym czuję. To tak jakbym była jakimś
pasożytem i żerowała na ich sławie. Ehh... ale skoro Rose
twierdzi, że to świetny pomysł, to może rzeczywiście nie będzie
aż tak źle.
Stanęłyśmy przed drzwiami do
gabinetu jej narzeczonego. Rose otworzyła drzwi i weszła pierwsza,
a ja za nią. Michael, narzeczony mojej szefowej tam był, razem z
jakimś mężczyzną i pięcioma chłopakami. Rozpoznałam w nim tego
chłopaka, w którego niemalże wjechałam. To był ten w kręconych
włosach. Jak mu tam było? Niall? Tak, właśnie Niall. Boże, za
co? Przynajmniej dobrze, że to nie Harry. Ten cały Niall spojrzał
się na mnie i od razu się skrzywił, wydając z siebie cichy jęk.
-Rose, nie mów, że to jest ta
„wspaniała” Alice. -odezwał się w kierunku mojej szefowej,
kreśląc w powietrzu dwoma palcami cudzysłów.
-Tak, to właśnie jest Alice,
mówiliśmy Ci o niej Harry. -zaraz, że co? Że Harry? Ale jak?
Przecież Harry to ten w najkrótszych włosach, a to miał być
Niall! Na odpowiedź Rose Harry dziwnie wywrócił oczami. Nawet nie
chcę wiedzieć co pomyślał, gdy mnie zobaczył. Po jego minie
można wywnioskować, że nie był zadowolony. Zresztą ja tak samo.
-Coś nie tak Harry? -spytała Rose.
-Na przyszłość Alice bardziej uważaj
prowadząc samochód. -zwrócił się w moją stronę bardzo chłodnym
tonem, a Rose posłała mu pytające spojrzenie. -To Ona prawie we
mnie wjechała. -wyjaśnił poważnym tonem. Jezu, znam Go kilka
minut, a już Go nienawidzę.
-Blondynka? -tym razem Rose skierowała
swoje pytanie do mnie.
-Nie komentuj, proszę... -lekko się
skrzywiłam i przeniosłam swój wzrok na resztę chłopców, którzy
nam się przyglądali. Zaczęłam się zastanawiać jak to jest,
który to w końcu Niall i czy innych też pomyliłam. Nie no, na
pewno bo skoro Harry miał być tym poważnym, a Niall tym dupkiem to
kim w końcu jest ten poważny?
-Dobra, wy już się znacie, to może
teraz Alice zapoznasz się zresztą zespołu? -spytała Rose wskazują
dłonią na uśmiechniętych (oprócz Harr'ego) chłopców.
-Jestem Lyn. -przedstawiłam się
szybko, a szefowa skarciła mnie wzrokiem. Nie wiem co miała na
myśli mówiąc „zapoznasz się”, ale na pewno nie zamierzałam
od razu opowiadać im o sobie, a już szczególnie nie Harr'emu. To
dupek!
-Cześć Lyn. -odezwał się
uśmiechnięty blondyn. Wydawał się być o wiele milszy od mojego
„chłopaka”. -Jestem Niall. -ahh, więc to ty jesteś Niall. Jak
ja mogłam Cię pomylić z Harry'm? Na przyszłość Lyn bardziej
używaj swojego mózgu, skoro podobnież go masz. -A to jest Liam.
-wskazał na chłopaka, który miał na ręce wytatuowane strzałki,
czy coś takiego. -Zayn. -Mulat podniósł dłoń do góry i
delikatnie pomachał w moją stronę. -I Louis. -pokazał na ciemnego
blondyna o niebieskich oczach. Och Lyn, całkowicie wszystkich
pomyliłaś. -No i Harr'ego już znasz. -na końcu pokazał na
loczka, który zupełnie inaczej niż inni nie uśmiechnął się,
tylko skrzywił. Tak Harry, też Cię nie lubię.
-Alice, Harry musicie jeszcze podpisać
umowę. -odezwał się dotychczas milczący Michael.
-Gdzie? -odezwał się Harry swoim
zachrypniętym głosem, wstając z kanapy, na której siedział.
-Tutaj masz umowę. -Paul podał mu
papiery, a on złożył na nich swój podpis. Szczerze mówiąc do
ostatniej chwili myślałam, że odkąd mnie zobaczył zmieni zdanie
i wycofa się z tego okropnego pomysłu. W końcu to nie zagrozi ani
trochę jego życiu, a gdybym to ja się wycofała, byłoby o wiele
gorzej niż w Jego przypadku.
-Proszę Alice. -ten sam mężczyzna
również podał mi arkusz dokumentów. Zaczęłam je powoli
przeglądać. W przeciwieństwie Harr'ego wolałam wiedzieć na co
dokładnie się piszę. Nie mogłam tak jak on podpisać w ciemno.
-Nie ma żadnego haczyka. -powiedziała
Rose. -Ale jak chcesz to przeczytaj. Harry pewnie zna już tą umowę
na pamięć, w końcu nie raz już ją podpisywał. -zaśmiała się,
na co ja wymusiłam na swojej twarzy uśmiech, jednak w środku się
bardzo skrzywiłam. To co powiedziała Rose znaczyło jedno – Harry
już nie raz był w takich „związkach”. Po kilku minutach
czytania umowy złożyłam swój podpis i oddałam arkusz Paul'owi,
który wcześniej mi go podał. Czyli tak, przy kamerach musimy się
ładnie uśmiechać i pokazywać jak bardzo się kochamy. Super. I to
wszystko przez pół roku. Nie mam pojęcia jak ja dam radę tyle
czasu udawać, ale muszę. Gdyby tu nie chodziło o zdrowie Becks, na
pewno bym się nie zgodziła. Muszę to dla niej zrobić.
-Mogę już iść? -spytałam się
Rose, z nadzieją, że puści mnie już wolną.
-Musisz lepiej się poznać ze
Styles'em. -ahh, więc tak ma na nazwisko. Jest tak samo okropne jak
on. -Zostawimy was samych. -powiedziała Rose, wychodząc razem z
całą ekipą z pomieszczenia. Niall był ostatni. Pomachał nam i
zamknął drzwi, zostawiając mnie samą z Harry'm. Między nami
zapadła krępująca cisza. Przynajmniej dla mnie.
-Mam nadzieję, że przy kamerach
będziesz bardziej pokazywać, że mnie kochasz. -powiedział
sarkastycznie Styles.
-Jeśli muszę... -odpowiedziałam
niechętnie. Na prawdę w tym momencie marzyłam jedynie o tym, aby
znaleźć się jak najdalej niego.
-Nie rozumiem Cię. Zgodziłaś się,
ale widzę, że bardzo tego nie chcesz. -uniósł jedną brew do
góry. Wow, zauważył to, że nie chcę z nim „być”. Brawo
Harry! Widzę, że masz wysoki iloraz inteligencji!
-Nie uważasz, że to dziwne udawać,
że się „kochamy”? -spytałam ironicznie, zakreślając w
powietrzu cudzysłów.
-A jednak się zgodziłaś. -zauważył,
chamsko się uśmiechając. Nienawidzę tego uśmiechu!
-Nie jestem twoją taką pierwszą
„dziewczyną”, prawda? -spytałam, spoglądając na niego.
-Punkt dla Ciebie. -powiedział,
jakbyśmy grali w grę „zgaduj, zgadula”. Ale on jest
irytujący...
-Nie boisz się, że zakochasz się w
którejś z tych dziewczyn? -spytałam prosto z mostu. Już taka
byłam. Kiedy chciałam coś wiedzieć po prostu o to pytałam,
mówiłam co myślę. No dobra, może nie zawsze, bo czasami
ogranicza mnie Rose, ale gdy tylko mam okazję to zrobić to nie
owijam w bawełnę, tylko mówię co nawinie mi się na język. Rose
tego nie popiera, mówi, że to moja wada, że czasami lepiej nic nie
mówić. Za to Beccy twierdzi zupełnie inaczej. Zawsze mi powtarza,
że lepiej mówić co się myśli, niż udawać.
-Zakocham? -znowu się skrzywił. Chyba
u niego to już nawyk. -Nie, nie boję się. Nie mógłbym się
zakochać w żadnej dziewczynie, nawet w Tobie. -au, to trochę
bolało. Cóż, przynajmniej wiem, że mam z Harry'm jedną wspólną
cechę - mówimy to co nawinie nam się na język. -Ja nie mam uczuć.
-kontynuował. -Nie musisz się bać, że coś między nami będzie,
bo nie będzie. Obiecuję, że przez te pół roku nic do Ciebie nie
poczuję. Za sześć miesięcy umowa się skończy, a my zapomnimy,
że kiedykolwiek się znaliśmy. Ty będziesz szczęśliwa, bo
będziesz bardziej popularna, a mi Paul załatwi pewnie kolejny
związek. Coś jeszcze chcesz wiedzieć? -skończył swój monolog
pytaniem. Był widocznie znudzony moim towarzystwem, tak samo, jak ja
jego.
-Nie. -powiedziałam krótko i
stanowczo. -To ja idę, cześć. -zaczęłam kierować się do
wyjścia, nie czekając na jego odpowiedź. Chciałam jak najszybciej
znaleźć się w domu.
-Do zobaczenia wieczorem. -jego głos
mnie zatrzymał. Nie do końca zrozumiałam o co mu chodziło.
-Jak to wieczorem? -zdziwiłam się.
Nikt mi nic o tym nie wspominał.
-Nie wiesz? -on również był
zdziwiony. -Wieczorem mam Cię zabrać do klubu. -wyjaśnił.
-Nie mogę dzisiaj... -powiedziałam
niechętnie. Przecież resztę wieczoru miałam spędzić z Beccy, a
nie ze Styles'em!
-Nie obchodzi mnie to, że miałaś już
inne plany. -powiedział sucho. „Dupek” - jedyne co pomyślałam
na jego temat. Swoją drogą, gdy tylko patrzę na jego twarz ciśnie
mi się do ust, aby wykrzyczeć w jego stronę „dupek”.
-O której? -spytałam niechętnie. Nie
miałam innego wyjścia, musiałam się zgodzić, przecież mógł
powiedzieć Rose, a wtedy nie byłoby za ciekawie.
-O 20 będę po Ciebie. Dobrze by było,
gdybym, miał twój adres i numer komórki. -mówił ciągle tym
samym tonem głosu, nie wyrażającym żadnych emocji. No tak,
zapomniałam. Ten człowiek nie ma uczuć, więc jak ma pokazywać
emocje?
Wyciągnęłam z torebki notatnik i
wyrwałam z niego jedną kartkę. Napisałam na niej swój adres i
numer telefonu, po czym chciałam wyjść jak najszybciej z tego
pomieszczenia.
-Załóż sukienkę. -do moich uszu
dotarł jego głos. Nie zamierzałam mu odpowiadać. Szybko wyszłam
z wytwórni i wsiadłam do samochodu. Po kilku minutach dojechałam
do mojego mieszkania, gdzie czekała na mnie Becks. Gdy tylko weszłam
do domu, ona rzuciła mi się na szyję.
-Wolisz zjeść w domu, czy idziemy od
razu i zjemy coś na mieście? -spytała wesołym głosem.
-Umm... -zamyśliłam się. Przecież
przez Harr'ego nie mogłam z nią wyjść. -Beccy nie mogę.
-powiedziałam zawiedzionym głosem.
-Ale jak? Przecież obiecałaś!
-przypomniała mi. W jej głosie słyszałam złość. Ehh, nie
dziwię jej się. Przecież obiecałam... Ale ten pieprzony związek
ze Styles'em wszystko popsuł.
-Wieczorem mam spotkanie, muszę się
do niego przygotować. -wyjaśniłam pokrótce. Przez chwilę
zastanawiałam się nad tym, czy nie powinnam jej powiedzieć całej
prawdy o tym chorym związku. Ale ta opcja odpadała. Rebecca nie
mogła się dowiedzieć, tak samo jak nikt oprócz mnie i chłopaków
nie może wiedzieć. Podpisując umowę, zgodziłam się na to, że
nikomu nie mogę powiedzieć jak jest naprawdę...
-Z kim? -zadała kolejne pytanie. Jej
ton głosy był dziwny, ani rozgniewany, ani ciekawski, po prostu
taki nijaki. Nienawidziłam, gdy tak się zachowywała, pewnie tak
samo, jak ona nienawidziła, gdy nie miałam dla niej czasu.
-Z chłopakiem. -odpowiedziałam,
podchodząc do szafki, gdzie stał czajnik, w którym przed sekundą
zagotowała się wodą. Czekając na kolejne pytanie siostry,
zaczęłam parzyć sobie herbatę.
-Poznałaś kogoś? -tym razem
usłyszałam w jej głosie zaciekawienie. Może jeśli powiem jej, że
mam chłopaka to mi daruje?
-Można tak powiedzieć. Zaprosił mnie
dzisiaj na imprezę. -tłumaczyłam. -Świetnie się dogadujemy i
dziwnie by było, gdybym odmówiła. Może coś z tego będzie.
-skłamałam. Nie mogłam jej powiedzieć, że do tej imprezy zmusza
mnie umowa z tym całym Modest, czy jak to się nazywa. Zresztą nie
ważne. Zmusza mnie do tego umowa, którą najchętniej bym spaliła.
-W porządku rozumiem. To może jutro?
-spytała z nadzieją w głosie.
-Jutro mam sesję... -powiedziałam
niechętnie. Zdecydowanie wolałabym spędzić ten dzień z Beccy,
niż przez kilka godzin pozować do obiektywu. Niestety to nie ja o
tym decyduję. Zero sprzeciwu z mojej strony...
-To może pojutrze? -zaproponowała
kolejną datę. Widziałam, że zależało jej na każdej chwili
spędzonej ze mną. W końcu mamy obietnicę - „Lyn i Beccy razem
przeciw całemu światu!”. To było dwa lata temu. Przysięgłyśmy
sobie, że będziemy trzymać się razem mimo wszystko. Dotychczas
nam się udało, nie miałyśmy przed sobą żadnych tajemnic. A
tymczasem ja muszę ukrywać przed nią tak ważną rzecz. Kto jak
kto, ale ona powinna wiedzieć. Ale co ja mogę zrobić? Nic.
-Pojutrze mam po południu nagrywanie.
Jedynie rano możemy gdzieś na chwilę wyjść. -I znowu ją
rozczarowałam. Wiedziałam, że liczyła na inną odpowiedź.
-Przynajmnie tyle... -zdecydowanie była
rozczarowana. -To pomóc Ci w przygotowaniach do tej randki? -spytała
ponownie z nadzieją w głosie.
-Jasne. -szeroko się do niej
uśmiechnęłam. Zaczęłam rozmyślać co ja takiego założę.
Pierwsze co przyszło mi na myśl to wygodne rurki, koszula i
ewentualnie szpilki. Jednak ten pomysł jak szybko się pojawił, tak
szybko zniknął, gdy tylko przypomniałam sobie słowa Harr'ego -
„załóż sukienkę”. Ok, sukienkę. Razem z Becks poszłam do
mojego pokoju.
-Może to? Będziesz w tym ślicznie
wyglądać? -pokazała na skórzane rurki i kremową koszulę.
-Lubię te spodnie, ale myślałam nad
sukienką. -powiedziałam przeglądając wieszaki mojej szafy.
-W porząd... że co? Nad sukienką?
Dobrze usłyszałam? -wyraźnie się zdziwiła tym, że chciałam
założyć sukienkę.
-Tak, dobrze usłyszałaś.
-potwierdziłam, delikatnie uśmiechając się w jej stronę.
-Ale jak? -nadal była zdziwiona.
-Przecież ty nie lubisz nosić sukienek. Co ja gadam?! Ty nienawidzisz nosić sukienek! Nawet nigdy Cię nie widziałam w
sukience! -wow, co za odkrycie.
-Wiem, że nie noszę sukienek, ale
może czas to zmienić? -i znowu skłamałam... Zdecydowanie
wolałabym założyć spodnie niż sukienkę. Ale muszę...
-Dobra, nie wiem co to za chłopak, ale
musi być wyjątkowy skoro chcesz dla niego założyć sukienkę.
-stwierdziła Becks. Wyjątkowy? Nie sądzę. To największy dupek na
świecie!
-Yhm. -cicho jej odpowiedziałam,
próbując powstrzymać swój śmiech. Nie wiem co by musiało się
stać, żeby Styles był wyjątkowy. On zawsze będzie dupkiem. Na
samą myśl, że na początku oczekiwałam, że będzie tym
wychowanym i kulturalny się zaśmiałam.
Wyjęłam moje dwie, a zarazem jedyne
sukienki i poszłam do łazienki. Jak się okazało były na mnie za
krótki i za luźne. Ostatnio zakładałam je jakieś 3 lata temu,
gdy byłam niższa i nieco grubsza.
-Becks! -krzyknęłam, wychylając się
z łazienki. -Pożyczysz mi sukienkę? Tą czarną? -spytałam z
nadzieją w głosie. W końcu moje jedyne dwie sukienki okazały się
znacznie za duże. Po chwili Becky przyniosła mi śliczną małą
czarną.
-Dzięki, nie wiem co bym bez Ciebie
zrobiła. -uśmiechnęłam się do siostry, odbierając od niej
sukienkę. Gdyby nie ona, nie wiem co by było. Pewnie Styles by się
wkurzył, że nie mam sukienki. Ehh... lepiej go nie denerwować.
Wystarczająco bardzo się nie lubimy. Wole nie pogarszać naszych
relacji. W końcu muszę wytrzymać z nim pół roku. Aż pół
roku...
Avril Lavigne - Get Over It
________
hej :)
Jak pewnie zauważyłyście zmieniłam wygląd bloga. Jak wam się podoba? Według mnie wygląda o wiele lepiej niż wcześniej. Jest to efekt mojej nudy. Mam teraz ferie i chyba cały swój wolny czas spędzam przy komputerze. Prawie ciągle piszę teraz rozdziały, ale czasami mam po prostu tego trochę dość, bo jak się pisze po jakieś 8 godzin dziennie to można trochę zwariować xD Wiem, że szablon nie mierzy się z szablonami wykonanymi na różnych szablonarniach, ale mi się podoba, więc jeśli ktoś chce to mogę "po znajomości" zrobić. Wspominałam już, że prowadzę stronę ze zwiastunami na zamówienie? Chyba nie, więc właśnie wam mówię. http://trailer-makers.blogspot.com/ Niby na razie mam przerwę, ale dla Directioners zrobię wyjątek i bez kolejki mogę zrobić, więc zapraszam ;) Następny rozdział pojawi się 28.02.14. A i jeszcze jedno, wybiera się ktoś na zlot Directioners 01.03.14 do Warszawy? Sama z chęcią bym poszła, ale niestety nikt z moich znajomych nie jest Directioners, więc sama raczej nie pójdę ;x
Z niecierpliwością czekam na NEXT! Jestem ciekawa jak będzie wyglądała ich "randka" *u* Moja BFF czeka na trailer xD Ja też, ale się nie spieszy. Weny życzę! :3
OdpowiedzUsuńCóż, po Harrym można się wszystkiego spodziewać, ale szczegółów zdradzić nie mogę :D A złożyłaś zamówienie? Bo wiesz, dla stałych klientów robię wyjątki i mogę zrobić, mimo, że na razie strona jest zwieszona i bez kolejki^^ No i oczywiście to samo się tyczy twojej koleżanki, tylko odezwijcie się mailowo czy jakoś tam :D
UsuńŚwietny rozdział. Z miłą chęcią poczekam na next:>
OdpowiedzUsuńświetny !!! czekam na next :)
OdpowiedzUsuńBoże ja się uzależniłam! Wchodze na tego bloga trzy, albo cztery razy dziennie! A najlepsze, że za każdym razem myślę, że może za te dwie godziny, które minęły, dodałaś rozdział! Żądam odszkodowania, za uzależnienie! o.O
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, hahaha na prawdę nie chciałam :D może jak się nauczę biologii (egzaminy gimnazjalne zbliżają się wieelkimi krokami, a ja jestem z biologii na poziomie 0, albo jeszcze niżej ;x) to może w środę dodam, a jeśli nie to na pewno już w piątek :D
UsuńNapisałam koma a się nie dodał O.o Co za czary xD
OdpowiedzUsuńTe emocje gdy wchodzili do pokoju.. Jeju.. Czad. Nie mogę przestać tego czytać. Czekam na następny :D