Po otrzymaniu
wiadomości od nieznanego numeru, od razu z Harry'm pojechaliśmy na
komisariat, aby im to pokazać. Nie mogliśmy czekać z tym do rana.
Liczyła się dla nas każda minuta, która mogła decydować o
życiu, bądź przynajmniej zdrowiu Angel. Policjanci od razu zaczęli
szukać w systemie osoby, która mogła to wysłać, a nam kazali
czekać na korytarzu na jakąś odpowiedź. Skończyło się tym, że
siedzieliśmy tak do rana na plastikowych krzesłach. Kolejna
bezsenna noc. Dopiero około siódmej rano dostaliśmy jakąć
odpowiedź od jednego z dyżurujących policjantów.
-Przykro nam. Nie
możemy zlokalizować kto i skąd wysłał tą wiadomość. Karta
jest już nieaktywna. Jedynie możemy się domyślać, że tą
wiadomość wysłał porywacz, ale wciąż nie wiemy kim on jest.
-Jak to nie wiecie?!
Minęło już tyle czasu, a wy wciąż nic nie wiecie! Jesteście
niekompetentni! Co zrobiliście przez tyle czasu?! No co? Nic!
Znaleźliście jeden pieprzony szalik i nic więcej! -zaczęłam
krzyczeć na funkcjonariusza. Złość, bezradność, zmartwienie o
siostrę i niewyspanie przejęło mój umysł. Nie myślałam
racjonalnie i byłam sfrustrowana.
-Lyn, daj spokój -Harry odciągnął mnie na bok. -To nie ich wina. Porywacz jest
bardzo sprytny i czasami nawet najlepsi nie potrafią sobie z takimi
poradzić -mówił spokojnym głosem, głaszcząc mnie wierzchiem
dłoni po policzku i patrząc w moje oczy. To naprawdę pomagało i
troszkę się uspokoiłam.
-Bardzo pana
przepraszamy. Każdemu zdarzy się czasami puścić nerwy -Harry
tłumaczył się za mnie policjantowi, który stał z boku. Jego mina
nie wyrażała ani złości, ani zrozumienia. Był obojętny. Ale w
końcu jaki miał być? Sprawa jak sprawa, taka jest jego praca i
jesteśmy dla niego zwykłymi ludźmi, takimi jak każdy inny i nie
liczyło się to jak bardzo jesteśmy rozpoznawalni, czy ile mamy na
koncie. Liczyło się to, że Angel zaginęła i trzeba ją jak
najszybciej znaleźć, zanim stanie się coś złego.
-W porządku.
Dziękujemy za informację i wiadomości. Będziemy wciąż szukać –
odezwał się poważnym tonem policjant.
***
Jak
można opisać bezradność? Nijak. Nie ma jednego odpowiedniego
słowa, które opisywałoby to uczucie. To coś jak strach, tęsknota,
brak sił, złość, smutek. Może razem mają jakiś sens, ale
pojedynczymi słowami nie da opisać się bezradności. To coś
okropnego. Coś co sprawia, że nie mamy na nic siły. Wiemy, że nie
możemy nic zrobić, ale jednocześnie obwiniamy się o wszystko. Co
ja zrobiłam źle? Wiele rzeczy. I może to nie ja porwałam Angel,
to gdybym zrobiła kilka rzeczy inaczej, mogłoby być inne
zakończenie tej historii. Lepsze. Gdybym tylko nie pozwoliła jej
iść po coś do jedzenia, albo poszła z nią, nie zostałaby
porwana. A co jeśli wszystko było zaplanowane i porywacz znalazłby
inną okazję, aby to zrobić? Teraz mogę zadawać wiele pytań, na
które i tak nie dostanę odpowiedzi.
-Zrobiłem
Ci śniadanie – Harry postawił przede mną talerz z ciepłym
omletem i gorącą kawę.
-Dziękuję,
nie jestem głodna – odpowiedziałam cicho, poprawiając koc,
którym byłam owinięta.
-Wczoraj
wieczorem też twierdziłaś, że nie jesteś głodna Lyn. Musisz coś
zjeść. Ostatnio non stop mówisz, że nie jesteś głodna, a jak
już coś zjesz to niewielką ilość. Tak nie można! Nie możesz
się głodzić – tłumaczył. Jego słowa wlatywały do mojego
ucha, tak szybko jak z niego wylatywały.
-Nie
głodzę się. Nie jem, bo nie jestem głodna – powiedziałam,
patrząc się w ścianę. Harry tylko głośno westchnął i zaczął
kroić omleta. Po chwili podniósł widelec z kawałkiem ciasta na
wysokość moich ust.
-Otwórz
buzię – nakazał, a ja to zrobiłam. Nie miałam siły z nim
dyskutować. Z pomocą Styles'a zjadłam mniej więcej pół omleta.
-Już
nie mogę – zaprotestowałam. I tak włożyłam dużo siły w
zjedzenie tej połówki.
-Jeszcze
trochę kochanie – westchnął Harry, kiedy zobaczył, że zjadłam
niecałą połowę.
-Nie
mogę – powtórzyłam. -Najadłam się już.
-No
dobrze, ale na obiad musisz zjeść wszystko – zabrał talerz i
poszedł z nim do kuchni. Ja w tym czasie wstałam i poszłam do
toalety. Kiedy z niej wyszłam, postanowiłam pójść do kuchni, bo
pewnie tam mogłam znaleźć Harr'ego. Gdy stanęłam przy drzwiach
od pomieszczenia, usłyszałam głos chłopaka.
-Nie
wiem. Nie mogę powiedzieć, że sobie radzi. Ciężko jej. Tak,
dostała tą wiadomość i poszła z tym na policje. Co? Nie, nie
powiedziałem jej ani słowa. Przecież by mnie całkowicie
znienawidziła. Lepiej, żeby skończyć to bezboleśnie. Sama
zrezygnuje, przecież taki jest plan. No dobra, to idź, pa. - powoli
w myślach przetwarzałam każde słowo, które on powiedział. Czy
rozmawiał o mnie? Wszystko na to wskazywało. Ale o co chodzi?
Odliczyłam do pięciu i weszłam do kuchni, w której Harry stał
przy blacie, robiąc coś w telefonie.
-Rozmawiałeś
z kimś? -spytałam, udając, że nic nie słyszałam i po prostu się
o to pytam.
-Tak,
dzwonił Paul. Słyszałaś coś? -od razu schował telefon do
kieszeni. Zauważyłam, że jego dłoń lekko się trzęsła, tak
jakby bał się czegoś. Coś jest na rzeczy.
-Nie –
skłamałam. -A rozmawiałeś o czymś, czego nie powinnam usłyszeć?
- uniosłam brew. Cały czas stałam przy futrynie, opierając się o
nią.
-C-co?
Nie, rozmawialiśmy tylko o najbliższych nagraniach – przygryzł
wargę. Kłamał. Nie potrafił przy mnie kłamać. Nie teraz. Za
dobrze go poznałam.
-W
porządku – przytaknęłam i wyszłam z kuchni. Okłamywał mnie.
Tylko o co chodzi? Co lepiej skończyć bezboleśnie? Skończyć z
Angel? Harry wie gdzie ona jest? Może jej coś zrobić? Zabić ją
bezboleśnie? Mój Boże... Tyle pytań, a zero odpowiedzi. A może
to dlatego przez cały czas był taki spokojny? Wiedział co z nią
się dzieje, a ja panikowałam ze zmartwienia o siostrę. Z jednej
strony ma to sens. Ale z drugiej jest trochę mało realne. Przecież
Harry mnie kocha, prawda? Nie zrobiłby nic złego. Nie zraniłby
mnie. Obiecał. Może się tylko przesłyszałam? Może mam już
jakieś omamy przez to całe zamieszanie? Może zwariowałam?
Mój
telefon za wibrował.
Podeszłam
do szafki nocnej i sięgnęłam po urządzenie. Przejechałam palcem
po ekranie telefonu, aby go odblokować. W lewym górnym rogu
pojawiła się ikonka nowego sms'a. Weszłam w wiadomości i
otworzyłam najnowszą.
„Angel
może wyjść z tego cała. Wystarczy jak wycofasz się z show
biznesu i wrócisz do Chicago. Bez Harr'ego.”
Kilka
razy uważnie przeczytałam treść wiadomości, szukając w niej
jakiś wskazówek.
-Źle
się czujesz? Jesteś blada -podniosłam wzrok. Zauważyłam
Harr'ego, który stał przy drzwiach oparty o futrynę.
-Nie,
jest wszystko w porządku – skłamałam. Nie zamierzałam
powiedzieć mu o wiadomości. Jestem pewna, że on coś ukrywa przede
mną, więc czemu ja mam nie kłamać? Muszę sama, bez niego dojść
do rozwiązania tej zawiłej sytuacji i znaleźć odpowiedzi na te
wszystkie pytania. I czuję, że jestem już krok od rozwiązania.
Wszystko zaczęło nabierać sensu.
Kolejna
wiadomość.
-Daj,
przeczytam. Może to znowu porywacz – wyciągnął dłoń w moją
stronę, abym oddała mu telefon. Może sobie pomarzyć.
-Skąd
ta pewność? - uniosłam brew. No jasne. Wiedział mniej więcej
kiedy miałam dostawać te wiadomości. Jest na pewno częścią tego
planu.
-No nie
wiem. Zwykle porywacze wysyłają co jakiś czas wiadomości. Pewnie
to on – wytłumaczył, wciąż trzymając dłoń. Spojrzałam na
wyświetlacz. Ten sam numer, z którego została wysłana poprzednia
wiadomość.
-Nie,
to tylko Niall – skłamałam. - Pyta się jak się czuję –
dodałam, aby nic się nie domyślił.
-No w
porządku. Ale pamiętaj, że jak porywacz znowu coś napiszę,
musisz mi koniecznie powiedzieć – zabrał dłoń i odsunął się
ode mnie.
-Oczywiście,
że Ci powiem – niedoczekanie. Nic mu nie powiem, dopóki nie będę
miała pewności, że mnie nie okłamuje. Po pierwsze chodzi tu o
życie mojej siostry. Po drugie nie dam kolejny raz bawić się moją
osobą. Nie jestem lalką. Też mam uczucia i naprawdę kocham
Harr'ego.
_______________________________________
Witam was po długiej przerwie :)
Wiem, że trochę bardzo zawaliłam... Dzisiaj spędziłam całe popołudnie żeby skończyć ten rozdział. I tak jest krótszy niż zakładałam, że będzie, ale nie chciałam już więcej na siłę pisać. Może za jakieś dwa tygodnie dodam kolejny rozdział. Pisałam wcześniej, że nie miałam na czym pisać i dopiera przed świętami dostałam komputer, więc mam nadzieję, ze już będą regularnie pojawiać się rozdziały :)
P.S jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :)
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńŚliczny jest ten szablon <3 bardzo mnie interesuje co ukrywa Harry...
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :)
Zostałaś nominowana do LBA więcej szczegółów na
OdpowiedzUsuńhttp://love-you-1d.blogspot.com/
Gratulacje :)
O boże. Nie wiem jak to robisz ale nawet po przeczytaniu siedzę jak na szpilkach:)) masz niezwykły talent do pisania, a ja ciesze się ze mogę to czytać ♡
OdpowiedzUsuńWygląd świetny podobnie jak rozdział, pozdrawiam i wszystkiego dobrego w 2015 roku !!!
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział i złość we mnie wzrastała.. Jak ten chyj Harry tak może.. Kurwa jak to on porwał Angel i tak sobie patrzyły jak Lyn cierpi to ja nie wiem co ja zrobie... Niby tak kocha ją a coś takiego odpierdala ? Znudziła mu się i myślał że jak będzie chodziło o jej siostre to po tym sms'ie ''Angel może wyjść z tego cała. Wystarczy jak wycofasz się z show biznesu i wrócisz do Chicago. Bez Harr'ego'' Wyjedzie... Nie no ja nie mam słów... Jak się dowiem że ten związek jest dla umowy to laptopem rzucę .... Hyy... Czekam na następny... Szybko się ogarniaj i pisz.. !
OdpowiedzUsuńJa nie moge ! Nie wytrzymam... UGH !! Ten Harry to naprawde dupek jest.. Jak Lun znajdzie Angle to niech wyśle mu sms'a "Wiem że to ty porwałeś Angel :) Więcej się nie zobaczymy kochanie" I niech ucieka od tego psychopaty który mówi że ją kocha a później porywa jej siostre... Czekam na następny..
OdpowiedzUsuńŚwietny wygląd , odrazu lepiej wygląda. Co do rozdziału jest świetny i proszę cię nie męcz mnie i dodaj już ten rozdział <3 :*
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpluwoscia na nastepny rozdziall. Nie moge sie juz doczekac bardzo dlugo go nie ma. Swietnie piszesz i licze ze za niedlugo wrzucisz nexta
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA <3 :))))) http://whaslarrystylinsonff.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńczekam na nstępny, rozdział genialny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czy Harry ma faktycznie coś wspólnego z porwaniem siostry Lyn? Niecierpliwie czekam na następny. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuń