sobota, 28 czerwca 2014

KONKURS!

Długo myślałam nad zorganizowanie jakiegoś konkursu i w końcu mam. Wczoraj zaczęły się wakacje, więc mam nadzieję, że miło je spędzicie!

Dobra, teraz przejdę do konkretów.

Są dwie kategorie konkursu: one shot i rysunek.

Więc z One Shot'em chodzi o to, aby napisać krótkie (minimum 3 strony, maksimum 10 stron) opowiadanie związane z tematyką wakacyjną i przynajmniej z jednym członkiem z następujących zespołów: One Direction, 5 Seconds of Summer, The Vamps, The Janoskians. Stwierdziłam, że będzie dla was łatwiej, bo o ile lubicie 1D (bo w końcu czytacie to opowiadanie o nich) to może jest ktoś o kim wolicie bardziej napisać.

A z rysunkiem chodzi o to, żeby narysować naszą parę Halyn (dla jasności Harry i Lyn) . Chyba nie muszę tłumaczyć szczegółów bo to jest oczywiste. Technika jest dowolna, ołówek, kredki, dlugopis, flamaster, farby, wyklejanka czy cokolwiek wam przyjdzie do głowy.

Więc teraz regulamin w skrócie:

ONE SHOT
1. Praca musi być związana z wakacjami i z przynajmniej jednym członkiem podanych zespołów One Direction, 5 Seconds of Summer, The Vamps, The Janoskians.
2. Praca musi być tylko i wyłącznie waszego autorstwa.
3. Prace wysyłajcie na maila martyna__11@onet.eu o temacie "KONKURS"
4. Prace można wysyłać do 31 lipca.
5. Opowiadanie musi mieć co najmniej 3 strony a4 dokumentu tekstowego i maksimum 10 stron a4.
6. Każda wysłana praca musi być w dokumencie tekstowym, nie przyjmuje rękopisów.
7. Zwycięska praca będzie opublikowana na tym blogu, więc zgłaszając się, zgadzasz się na publikacje swojej pracy jeśli będzie taka potrzeba.
8. Prace wysyłajcie w załączniku, a w treści wpiszcie wzór zgłoszenia.

RYSUNEK:
1. Na pracy musi być Harry i Lyn (Harry Styles, Selena Gomez)
2. Praca musi być tylko i wyłącznie waszego autorstwa.
3. Prace wysyłajcie na maila martyna__11@onet.eu o temacie "KONKURS"
4. Prace można wysyłać do 31 lipca.
5. Technika dowolna.
6. Zwycięska praca będzie opublikowana na tym blogu, więc zgłaszając się, zgadzasz się na publikacje swojej pracy jeśli będzie taka potrzeba.
7. Prace wysyłajcie w załączniku, a w treści wpiszcie wzór zgłoszenia.


WZÓR ZGŁOSZENIA:
1. Imię, Nazwisko, bądź jeśli wolisz nazwa z bloggera.
2. Wiek
3. Adres bloga (jeśli prowadzisz)
4. Kategoria (one shot/rysunek)
5. Tytuł twojej pracy (Tylko w przypadku opowiadania)




NAGRODY:
1 miejsce - promowanie twojego bloga do końca września 2014 na tym blogu, Help Me (if you can), Trailer Makers, wykonanie buttonu bloga, zwiastun i szablon (zwycięzca może wybrać każdą z wymienionych rzeczy, ale również może z czegoś zrezygnować. Również jeśli ma możliwość dojazdu do Warszawy (i się mnie nie boi xD) i lubi pozować, sesja zdjęciowa (można powiedzieć, że profesjonalna)
2 miejsce -promowanie twojego bloga na tym blogu, maksymalnie dwie rzeczy z wymienionych: button, zwiastun czy szablon. I jak wyżej sesja zdjęciowa.
3 miejsce - promowanie twojego bloga na tym blogu, jedna rzecz z wymienionych: button, zwiastun, czy szablon. Jak wyżej sesja zdjęciowa.



Mam nadzieję, ze napisałam wszystko co najważniejsze, jednak jeśli ma ktoś jeszcze jakieś pytania to zapraszam na aska , bądź twittera . :) 
 

czwartek, 26 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 4

Rozdział ze specjalną dedykacją dla Lary, która ma dzisiaj urodziny. Wszystkiego najlepszego skarbie <3
Życzę Ci duuużo szczęścia i spełnienia marzeń, spotkania idoli !
Wiem, że jestem słaba w składaniu życzeń...
Mam nadzieję, że dzisiejszy rozdział usprawiedliwi mój brak umiejętności składania życzeń :))

"Cities and woods are flying
I leave the world behind
People are talking and talking
But I don't mind"

 ~.~
-Jak ty sobie teraz to wszystko wyobrażasz? Ty mieszkasz w Londynie, ja w Chicago. To trochę daleko, prawda? -spytałam się Harr'ego, gdy siedzieliśmy w moim pokoju i oglądaliśmy jakiś denny serial. To dopiero pierwszy dzień naszego prawdziwego związku, a my już nie mamy co robić, tylko oglądać telenowele, jak jakieś stare małżeństwo.
-Myślałem, że wrócisz ze mną do Londynu. -odpowiedział, przekręcając się w moją stronę.
-Nawet jeśli bym chciała, to trochę mało realne. Nie mam już mieszkania w Londynie, a nie stać mnie teraz na wynajęcie czegoś. Mama na pewno nie będzie chciała mi pomóc w tej sprawie. Wiem, że nie chciałaby, abym znowu wyjechała. -wytłumaczyłam chłopakowi, który uśmiechnął się na moje słowa, co było dziwne. Ja nie widziałam żadnego powodu do szczęścia w tej sytuacji.
-Wcale bym nie chciał, żebyś wynajmowała mieszkanie w Londynie. Chciałbym, żebyś wróciła ze mną do mojego mieszkania. -jeszcze szerzej się do mnie uśmiechnął i jedną ręką odgarnął niesforne kosmyki, spadające na moją twarz.
-Umm... nie sądzisz, że to by było trochę dziwne? Nie jesteśmy ze sobą długo i już chcesz ze mną mieszkać? -to wszystko wydawało mi się zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
-Daj spokój Lyn. Znamy się prawie rok. Nie raz spałaś ze mną w jednym łóżku. Skoro i tak spędzimy razem całe życie, to czemu nie możemy razem mieszkać? Co to różnica czy teraz, czy za rok, czy kiedyś tam. -próbował mnie przekonać. Może i miał rację, jednak dla mnie nadal to wszystko było zbyt idealne.
-Oh, całe życie? Podobno jestem irytująca. Nie wiem czy wytrzymasz ze mną całe życie. -zaśmiałam się z jego słów.
-Taa, i właśnie w takiej irytującej dziewczynie się zakochałem. -pocałował czubek mojego nosa, co było bardzo słodkie. Trudno mi było uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. Nigdy nie śmiałam marzyć o tym, że Harry mnie pokocha. To było zbyt nierealne marzenie. -I nie wyobrażam sobie życia bez tej irytującej dziewczyny. -dodał muskając moje usta. Zabrakło mi słów, abym cokolwiek mu odpowiedziała. Jako odpowiedź chciałam wpić się w jego usta, jednak przerwało mi coś, a raczej ktoś.
-Harry! -pisnęła Angel, widząc chłopaka na moim łóżku.
-Cześć Angel. -Hazz odwrócił się w jej stronę i szeroko się uśmiechnął.
-Co ty tutaj robisz? -pytała podekscytowana jego widokiem dziewczynka, siadając koło niego na łóżku.
-Leże, nie widzisz? -zaśmiał się ze swoich słów. Rzeczywiście, takie śmieszne.
-Widzę. Wybaczyła Ci? -zaczęła dopytywać się Angel.
-Skoro tu jestem, to chyba logiczne, że wybaczyła. -rozmawiali tak, jakby wcale mnie tam nie było.
-To fajnie. -dziewczynka uśmiechnęła się do Harr'ego. -Tylko jej nie zrań. Nie chcę, żeby Ally przez Ciebie płakała.
-Angel, mama Cię woła. -wymyśliłam beznadziejną wymówkę, aby tylko pozbyć się młodszej siostry.
-Wcale nie. -wystawiła mi język. Czasami była naprawdę irytującym dzieckiem. Podobno ja też byłam, więc nie mam się czemu dziwić...
-Na prawdę wołała Cię mama. -odezwał się Harry, na co dziewczynka opuściła ze zrezygnowaniem pokój. -Płakałaś przeze mnie? -spytał się, gdy zostaliśmy sami. Nie chciałam odpowiadać na to pytanie. To przeszłość, o której chce zapomnieć. Spuściłam głowę w dół i próbowałam uniknąć odpowiedzi. -Spójrz na mnie. -podniósł mój podbródek do góry, zmuszając mnie, abym patrzyła się prosto w jego oczy. -Płakałaś przeze mnie? -powtórzył swoje pytanie.
-To nie przez Ciebie. To przez to, że nie byłam świadoma, że odwzajemniasz moje uczucia. -wyjaśniłam mu, próbując uniknąć kontaktu wzrokowego, co było trudne. Mimo, że był już prawdziwym moim chłopakiem, nadal uważałam na swoje słowa. Bałam się, że ten czar nagle pryśnie i wrócimy do tego co było. Bałam się, że może on jednak mnie nie kocha. Że może dobrze blefuje, a tak naprawdę chodzi mu tylko i wyłącznie o jakąś cholerną umowę, o której ja nigdy nie powinnam się dowiedzieć. Wiem, że są to najgorsze scenariusze i wiem też, że powinnam zaufać Harr'emu. Jest tutaj ze mną i twierdzi, że mnie kocha, więc czemu nie potrafię tego po prostu zaakceptować i zapomnieć o przeszłości?
-Czyli przeze mnie. -westchnął, puszczając moją twarz. Wstał z łóżka i podszedł do okna. Przez chwilę wpatrywał się w coś za szybą. Położył swoje dłonie na karku i podniósł głowę do góry tak, że pewnie mógł zobaczyć sufit. -Wtedy, kiedy zobaczyłem rany na twoich nadgarstach, to też było przeze mnie, albo jak ty wolisz to nazywać, przez to, że nie wiedziałaś, że Cię kocham? -odwrócił się w moją stronę, jednak wciąż zachowywał dystans między nami. Nie miałam pojęcia co powinnam mu odpowiedzieć. Wyglądał na zdenerwowanego, nie chciałam powiedzieć czegoś, co jeszcze bardziej wyprowadzi go z równowagi. Pokiwałam twierdząco głową, bojąc się jego reakcji.
-Kurwa. -przeklnął cicho pod nosem, po czym znowu odwrócił się w stronę szyby. Położył dłonie na parapeci i patrzył się przez kilka sekund na podłogę. Po chwili jednak podszedł do mnie u ukucnął przede mną. Położył swoje dłonie na moich kolanach i spojrzał się w górę, szukając wzrokiem moich oczu. -Przepraszam. -szepnął i ułożył swoją głowę na moich udach. On naprawdę tego żałował. Co do tego nie miałam żadnych wątpliwości. Moje dłonie znalazły się we włosach Harr'ego.
-Nie wracajmy do tego. Zapomnijmy o przeszłości. -poprosiłam go, delikatnie bawiąc się jego włosami. Harry pokiwał twierdząco głową, wciąż klęcząc przede mną i trzymając swoją głowę na moich kolanach. Po chwili wstał i usiadł koło mnie, pewnie było mu niewygodnie.
-Czy ty masz blizny? -spytał po chwili ciszy.
-To nie ma żadnego znaczenia. Nie rozmawiajmy o tym, proszę. -nie był to zbyt przyjemny temat. Chciałam go jak najszybciej skończyć. Harry jednak sięgnął moją lewą dłoń, po czym podciągnął rękawy mojej bluzy do góry. Nawet ślepy zauważyłby blizny. Przez chwilę przyglądał się śladom, po czym przyłożył niegdyś rozcięte miejsce do swoich ust i musnął nimi blizny. -Przepraszam. -ponownie wyszeptał.
-Kocham Cię. -wymsknęło się z moich ust. Miałam mu zamiar odpowiedzieć „nie przepraszaj mnie więcej za to”, jednak powiedziałam coś zupełnie innego.
-Kocham Cię. -odpowiedział, całując mój policzek.
-Wcale mnie mama nie wołała! -do pokoju ponownie wpadła Angel z obrażoną miną. -Mogliście powiedzieć, żebym sobie poszła, bo chcecie się całować. Nie musieliście mnie okłamywać. -mówiła obrażonym głosem.
-Nie zdążyliśmy się pocałować. Za krótko Cię nie było, więc jeśli chcesz, to możesz wyjść. -zażartował Harry, a ja delikatnie walnęłam go w ramię.
-Nie słuchaj go Angel. Gada głupoty, możesz zostać. -byłam zawstydzona tym, że mówił przy mojej siedmioletniej siostrze, że potrzebuje więcej czasu na pocałowanie mnie.
-Angel! -usłyszeliśmy wołanie mojej mamy, dochodzące od strony drzwi, które po chwili się otworzyły. Matka stała w drzwiach. Ze skrzyżowanymi dłońmi na klatce piersiowej, przyglądała się Harr'emu.
-Dzień dobry. -przywitał się grzecznie Hazz.
-Kim on jest? -spytała się surowym tonem. Poczułam się, jak nieodpowiedzialna nastolatka.
-To chłopak Ally. -odpowiedziała za mnie Angel, co nie było zbyt dobrym rozwiązaniem.
-Allyson ma usta i język. -odezwała się szorstko do Angel. Jak ta kobieta może odzywać się takim tonem do własnej córki? Gdzie ona ma uczucia? Ah, już dawno się ich pozbyła.
-To jest Harry, mój chłopak. -odezwałam się spokojnie w stronę matki.
-Nie powiedziałaś, że przyjdzie. -mówiła wciąż poważnym i surowym tonem.
-Jestem już pełnoletnia. -użyłam dość pospolitego argumentu.
-Co z tego, że jesteś już dorosła? Mieszkasz pod moim dachem i nie życzę sobie, żebyś przyprowadzała tutaj jakiś chłopaków. -miała grobową minę, trudno było cokolwiek z niej wyczytać. Traktowała mnie, jak gówniarę. Przez kilka lat nie obchodziło ją co się ze mną dzieje, a teraz kiedy postanowiłam wrócić do niej, bo niby żałowała swojej decyzji, robi mi awanturę o chłopaka? Jak można być aż taką... Z powodu, że mam szacunek do ludzi, nie dokończę tego zdania, bo nie chciałabym używać w jej przypadku wulgarnych określeń.
-On nie jest jakimś chłopakiem. -postanowiłam postawić się jej.
-Nathan nie był jakimś chłopakiem. Każdy inny, jest nikim w moich oczach. -powiedziała to z wyższością w głosie i jej postawie. Jak można być taką egoistką? Nat jest dla niej kimś bo ma kase. Gdyby tylko wiedziała, że Harry ma o stokroć więcej kasy, niż jej „ulubiony” Nat. Spojrzałam się na Harr'ego. Wiedziałam, że uraziły go te słowa. Zacisnął mocno usta, aby nie powiedzieć o kilka słów za dużo. -Chcę, żeby on poszedł sobie stąd. -przesadziła tymi słowami.
-Pójdę z nim. -nie bałam się jej sprzeciwić. Wiedziałam, że nie spodoba jej się to, co powiedziałam, ale nie miałam pojęcia, że aż tak zareaguję. Gdy tylko wypowiedziałam to zdanie, poczułam siarczyste uderzenie w policzek. Jak mogła? Była moją mamą. Ona... ona nie jest już moją matką. Odsunęłam się na kilka kroków od niej. Harry od razu znalazł się przy mnie i mnie objął. To było straszne. Jak ona mogła to zrobić? Spodziewałam się, że mogła wreszczeć, robić mi awantury, ale żeby uderzyć? To szczyt wszystkiego.
-Pójdę z nim. -powtórzyłam jeszcze pewniej niż wcześniej. Teraz nie miałam już żadnych wątpliwości co do tego, czy powinnam wrócić z Harry'm do Londynu.
-Jeśli pójdziesz z nim, możesz przestać nazywać się moją córką. -znowu na jej twarzy gościł ten chytry uśmieszek. Za kogo ona się miała? Za moją matkę? Nie, na pewno nie. Matki się tak nie zachowują. Nie traktują tak swoich dzieci.
-Przestałam się nią nazywać, kiedy powiedziałaś mi, że jeśli pomogę Rebecce, mam nie pokazywać Ci się na oczy. -niemalże wysyczałam ze złości w jej stronę te słowa. Matka, a raczej kobieta, która mnie urodziła, wyszła bez słowa z mojego pokoju. Angel wyszła z niego znacznie wcześniej. Nie chciała sluchać naszej niezbyt przyjemnej dyskusji. Od razu wtuliłam się w tors Harr'ego i zaczęłam cicho płakać. To co stało się przed chwilą, nie mieściło mi się w głowie. To było straszne. Oczywiście, że się stąd wyprowadzę, ale co będzie z Angel? Co jeśli ona ją uderzy? To jest okropne.
-Cii, będzie dobrze. -Harry próbował mnie uspokoić. Delikatnie gładził dłonią moje plecy, co znacznie pomagało.
-Nie zostawiaj mnie. -powiedziałam przez łzy w jego koszulkę.
-Nigdy tego nie zrobię. -obiecał, całując moje włosy. Przy nim czułam się bezpiecznie.
-Nadal chcesz, żebym z tobą mieszkała? -spytałam po chwili mileczenia.
-Oczywiście, że chcę. -poczułam, że uśmiecha się.
-Pomożesz mi się spakować? -zadałam kolejne pytanie, a on jedynie odsunął się ode mnie i skinął twierdząco głową.
-Chodź. -złapał mnie za rękę i podszedł ze mną do szafy, z której wyciągnął walizki. Zaczęliśmy po kolei wkładać do nich wszystkie moje rzeczy. Przez chwilę zapomniałam, czemu się pakuje.
-Czy to nie jest moja koszulka? -spytał zdziwiony, pokazując mi t-shirt, który rzeczywiście niegdyś należał do niego.
-Dałeś mi ją w Holmes Chapel. -przypomniałam mu. Automatycznie na wspomnienie chwil w tym wspaniałym mieście, uśmiechnęłam się.
-Ah, no tak, zapomniałem. Wtedy jak padał deszcz, prawda? -chciał się upewnić, czy dobrze pamięta. Było tak, jak powiedział. Dał mi ją po dość „mokrym” spacerze. Złapała nas wtedy ulewa, a że wszystkie moje t-shirty się skończyły, ponieważ było to ostatniego dnia, Harry pożyczył mi swoją koszulkę. Jakoś tak wyszło, że nie oddałam mu jej. -To chyba już wszystko. -powiedział, domykając już drugą pełną walizkę. Nie było co dłużej siedzieć w tym mieszkaniu. Chwyciłam jedną rączkę walizki, a Harry drugą. Po cichu zeszliśmy na dół. Nie miałam zamiaru jej znowu spotkać. Pokazała już wystarczającą „klasę”.
-Angel, czemu płaczesz? -gdy byłam już niemal na końcu schodów, usłyszałam głos Mike'a.
-Ally znowu wyjeżdża. -powiedziała niewyraźnie dziewczynka, dławiąc się łzami. Mike spojrzał się w stronę schodów, gdzie byłam z Harry'm. Posłał mi pytające spojrzenie. Na pewno chciał wyjaśnienia.
-Twoja matka nie dała mi wyboru. -powiedziałam w stronę brata.
-Co ty mówisz? To przecież też twoja mama. -podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona. Nie chciał, żebym znowu wyjeżdżała.
-Już nie. -odpowiedziałam mu, odgarniając włosy, aby mógł zobaczyć sino-czerwony ślad po jej uderzeniu.


_____________________

Witajcie kochani <3
Podziękujcie Larze (nie wiem czy dobrze odmieniłam) za dzisiejszy rozdział. :)) Niestety muszę was zawieść, bo skoro dzisiaj dodaję, to nie będzie kolejnego w niedzielę. Nadzwyczajnie nie wyrobię się z napisaniem. :)
W piątek (27.06) mam wyyniki z fundacji, a 3 lipca ze szkół, więc trzymajcie za mnie kciuki, abym dostała stypendium i dostała się do szkoły!
To do następnego kochani! <3

niedziela, 22 czerwca 2014

Don't Forget Me || Rozdział 3

"I’m so sorry I can’t stop myself from staring at you
When you’re tired and blue, my dear.
It’s just any reason that I get to be closer to you,
I wanna shout about it."

~.~
-Proszę, chodźmy do parku! -Angel niemal klękała przede mną, abym poszła z nią do parku.
-Niech Ci będzie. -Zgodziłam się zrezygnowana. Nie miałam siły iść z nią teraz na spacer. Moje myśli były w pełni pochłonięte Harry'm.
Po chwili Angel była już ubrana i zaczęła mnie pośpieszać. Gdy już znalazłyśmy się w parku, Angel zaczęła biegać i bawić się w śniegu. Zdecydowanie kochała zimę. Ja wręcz przeciwnie, nienawidziłam tej pory roku. Oparłam się o pień drzewa i zaczęłam się przyglądać jej zabawie. Oczywiście chciała, abym się przyłączyła, ale byłam zbyt padnięta, aby teraz tarzać się po śniegu. Siostrzyczka zaczęła lepić bałwana, co było dla niej nie małą trudnością. Z uśmiechem na ustach przyglądałam się, jak próbuje stworzyć sporą kulę ze śniegu.
-Nie zdążyliśmy porozmawiać o jednej rzeczy w Londynie. -Usłyszałam za sobą ten charakterystycznie zachrypnięty głos, który poznałabym wszędzie.
-Nie mieliśmy powodu do rozmowy. -Spokojnie powiedziałam, odwracając się w stronę Harr'ego.
-Nie prawda. Mieliśmy. -Delikatnie uśmiechnął się do mnie, ukazując mi swoje urocze dołeczki w policzkach. Jak ja tęskniłam za tym uśmiechem...
-Nie wydaje mi się. -Nie chciałam, aby zobaczył, że cieszę się z jego widoku. Na prawdę czułam się szczęśliwa, jednak wiedziałam, że nie powinien się o tym dowiedzieć.
-Kocham Cię. -Szepnął, spuszczając głowę w dół, jakby bał się, że te słowa coś zniszczą. Ale nie miały co niszczyć. Nie prawdziwe słowa nic nie zniszczą, ani nic nie naprawią. Nie wierzyłam, że mnie kocha. Nie mogła to być prawda. On nie mógł mnie pokochać.
-Nie Harry. Nie kochasz mnie. -Próbowałam mu uświadomić jak jest naprawdę, choć wiedziałam, że nie mam co uświadamiać. On wiedział, że mnie nie kocha i wiedział, że ja go kocham.
-Kocham. -Podniósł wzrok na moją osobę. Chciałabym, żeby mnie kochał, ale nigdy się tak nie stanie.
-Skąd mogę mieć pewność, że to co mówisz jest prawdą? Równie dobrze mógłbyś to powiedzieć tylko po to, aby ktoś usłyszał naszą rozmowę i napisał o tym w gazecie. -Od razu postawiłam na najgorszy scenariusz, ale też ten najbardziej prawdziwy. Wiedziałam, że robi to tylko i wyłącznie dla sławy, że chce wzbudzić ciekawość mediów. Ale nie uda mu się to. Kocham go, ale nie pozwolę, aby ponownie mnie ranił. Nie tym razem.
-Zaufaj mi. Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie będziesz mieć pewności, jak jest naprawdę. -Powiedział bardzo delikatnym głosem. Zaczęły dręczyć mnie myśli, dlaczego Harry miałby kłamać. Może rzeczywiście to prawda? Może powinnam mu zaufać? I byłabym w stanie to zrobić, gdybym nie zobaczyła błysku flesha, który zniszczył wszystko, co mogło się stać. Czyli jednak sława, nie miłość. Spojrzałam się na Harr'ego, przygryzając wargę, po czym rozejrzałam się dookoła. Mój wzrok spoczął na Angel, która stała przy krzywym bałwanie i uśmiechała się w naszą stronę. Może i jestem tchórzem, ale nie mogłabym dłużej tam z nim stać i rozmawiać o naszych uczuciach. Odwróciłam się w stronę Angel i podeszłam do niej.
-Musimy już iść Angel. -Powiedziałam do dziewczynki i złapałam ją za rękę, po czym oddaliłyśmy się od Harr'ego. Znowu mu uciekłam, a on wcale nie zamierzał mnie gonić. Stał w miejscu nic nie mówiąc. Po prostu pozwolił mi odejść. Gdyby mnie kochał, nie zrobiłby tego. Zatrzymałby mnie.
~.~
Znowu mnie zostawiła, ale ja i tak ją znajdę. Muszę dać jej czas. Byłem już tak blisko, ale ten cholerny paparazzi wszystko popsuł. Musiał się akurat pojawić tam w tym momencie? Miałem ochotę pobiec za nią, zatrzymać ją, przekonać co do swoich uczuć, jednak wiedziałem, że to nie najlepszy moment. Nie pozwolę jej tak po prostu odejść. Udowodnię jej, że naprawdę ją kocham. Muszę to zrobić. Nie poddam się. Będę walczył do końca. Dopóki nie stracę nadziei. A nadzieja umiera zawsze ostatnia.
Kolejny dzień spędzam w restauracji, gdzie pracuje Lyn. Wiem, że tam jest. Wciąż łudzę się, że w końcu wyjdzie do mnie i będzie chciała ze mną porozmawiać. Zdążyłem się zorientować, że pracuje na kuchni. Przez cały tydzień dzień w dzień przychodziłem tutaj i siedziałem do zamknięcia restauracji. W końcu kiedyś ze mną porozmawia. Ja nie odpuszczę. Nie teraz, kiedy znalazłem ją po półrocznym poszukiwaniu. Nie teraz, kiedy wiem, że ją kocham. I przede wszystkim nie teraz, kiedy wiem, że ona też mnie kocha.
-Odpuść, ona chce o tobie zapomnieć, a ty jej to utrudniasz. -Do mojego stolika przysiadł się Natt, którego wręcz nie cierpię.
-To nie jest twoja sprawa. -Powiedziałem oschle w jego stronę. Nie zamierzałem być miły. Zdążyłem zauważyć, że klei się do Lyn, co jest wystarczającym powodem do nienawiści.
-Dopóki Lyn jest moją przyjaciółkom, jest to też moja sprawa. -Chytrze się do mnie uśmiechnął. Myślał, że jest ode mnie lepszy, ale wcale tak nie było. Ona kocha mnie, nie jego.
-Natt, błagam Cię, odpuść. -Za plecami chłopaka, pojawił się inny, wyższy od niego i bardziej... męski? Wybaczcie za ten sarkazm, ale to nie moja wina, że ten cały Natt wygląda jak pedał. -Zajmij się pracą stary, ja z nim pogadam. -Powiedział do niego chłopak, po czym usiadł naprzeciwko mnie. Szczerze mówiąc trochę się obawiałem tego, o czym on chce ze mną porozmawiać. Przez chwilę się przyglądałem temu chłopakowi. Gdzieś go już widziałem. Był bardzo podobny do Lyn... To z pewnością musiał być jej brat.
-Jestem Mike. -Chłopak wyciągnął w moją stronę dłoń, którą niepewnie uścisnąłem.
-Harry. -Odpowiedziałem z lekki strachem w głosie. Nie miałem pojęcia, czego mam się zaraz spodziewać.
-Nie chcę na Ciebie krzyczeć, grozić Ci, czy coś w tym stylu, jak zapewne robił ten idiota. -Wskazał skinieniem głową na bar, gdzie stał Natt, który przyglądał się naszej rozmowie. -Chcę tylko zapytać się Ciebie o kilka rzeczy. Tylko obiecaj, że odpowiesz szczerze. -Mówił bardzo spokojnym głosem, co całkowicie nie pasowało do jego postury. Chłopak miał więcej niż 1.90 m wzrostu, więc delikatny głos był nieco dziwny w jego osobie.
-Jasne, odpowiem szczerze. -Bez problemu się zgodziłem.
-Kochasz Ally? -Zadał pierwsze pytanie, którego mogłem się spodziewać.
-Tak, kocham ją. Kocham najbardziej na świecie całym sercem. -Odpowiedziałem bez większego namysłu zgodnie z prawdą.
-Nie robisz tego dla kolejnej umowy, dla rozgłosu? -Zadał kolejne pytanie, którego również mogłem się spodziewać.
-Nie, robię to tylko i wyłącznie dla siebie i Lyn, dla naszego szczęścia. -To również była prawda. Chciałem być w końcu szczęśliwy z nią.
-Jak dużo jesteś w stanie dla niej zrobić? -Spytał się, lustrując mnie wzrokiem.
-Wszystko, oprócz jednej rzeczy. Nie mogę z niej zrezygnować. -Odpowiedziałem szczerze. Mógłbym nawet wskoczyć za nią w ogień.
-Przyjdź jutro, to impreza zamknięta, więc lepiej by było, gdybyś nie zapomniał zaproszenia, inaczej Cię nie wpuszczą. -Podał mi jakąś kopertę, którą od razu otworzyłem i zacząłem oglądać jej zawartość. Było tam zaproszenie na przyjęcie z okazji zajęcia pierwsze miejsca jakieś drużyny koszykarskiej.
-Grasz w kosza? -Spytałem nagle, choć miałem ochotę zapytać się o coś innego.
-Nie widać? -Zaśmiał się, mając na myśli swój wzrost. -Tak, gram w kosza. -W końcu mi odpowiedział. -Nie ma sensu, abyś dłużej tutaj siedział. Wystarczy jak przyjdziesz jutro. -Wstał od stolika, odwracając się w stronę wyjścia. -Dobrze by było, gdybyś wziął ze sobą jakieś kwiatki dla Ally i zaśpiewał tam jej jakąś piosenkę. Miło jej będzie. -Powiedział, zanim wyszedł z lokalu. Właśnie dostałem szansę, której nie mogę zmarnować. Rzeczywiście nie było sensu dłużej tam siedzieć. Sięgnąłem po swoją kurtkę i założyłem na siebie. Spojrzałem się na Natt'a, który cały czas mnie obserwował. Posłałam mu uśmiech zwycięzcy. Ze mną nie da się tak łatwo wygrać.
***
Nie mogłem się zdecydować co powinienem założyć na tą imprezę. W końcu nie miałem pojęcia jakiego rodzaju jest to przyjęcie. Ostatecznie wybrałem koszulę w granatowo-czarną kratkę. Włosy jak zwykle w nieładzie, ale nie zamierzałem ich układać. Podobno one dodają mi uroku. Dochodziła już siódma, czyli godzina rozpoczęcia przyjęcia. Coraz bardziej się stresowałem. Ten dzień może decydować o wszystkim. Wyszedłem z hotelu z dość sporym bukietem czerwonych róż, które zamierzałem dać Lyn. Właściwie sam nie wiem, jak teraz powinienem do niej mówić, czy Lyn, czy Ally, a może Allyson? Wiem, że na pewno nie Alice, ponieważ nigdy nie chciała używać tego imienia. Wsiadłem do zamówionej wcześniej taksówki i podałem taksówkarzowi adres. Po kilku minutach drogi byłem już na miejscu. Impreza była w jakimś klubie. Pokazałem ochroniarzowi zaproszenie, po czym znalazłem się wewnątrz klubu. W szatni zostawiłem swój płaszcz i zacząłem się rozglądać po sali. Było bardzo dużo osób. Sam nie wiedziałem, gdzie Lyn mogłaby być. Postanowiłem pójść do baru. Miałbym stamtąd lepszy widok. Zacząłem się przeciskać przez tańczące osoby. Sprawiło mi to niemałą trudność.
-Ładne kwiatki. -Pojawił się koło mnie roześmiany Mike.
-Gdzie jest Lyn? -Od razu spytałem się chłopaka, wciąż szukając wzrokiem brunetki.
-Stamtąd będziesz miał lepszy widok, na pewno ją zobaczysz. -Wskazał na podest, gdzie był DJ. Wiedziałem o co mu chodzi. Podziękowałem mu, po czym skierowałem się w stronę podestu.
-Masz może pożyczyć mikrofon i mógłbyś włączyć podkład do jednego kawałka? -Spytałem się młodego chłopaka, który od razu się zgodził. Po chwili zamiast szybkiej klubowej muzyki, zaczęła lecieć melodia do mojej piosenki. Czułem, że serce zaczęło mi szybciej bić. Miałem ochotę uciec, jednak gdy zacząłem śpiewać pierwsze słowa, nie mogłem się wycofać.

Now you were standing there right in front of me
I hold on, it's getting harder to breath
All of a sudden these lights are blinding me
I never noticed how bright they would be

I saw in the corner there is a photograph
No doubt in my mind it's a picture of you
It lies there alone on its bed of broken glass
This bed was never made for two

I'll keep my eyes wide open
I'll keep my arms wide open

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

I promise one day that I'll bring you back a star
I caught one and it burned a hole in my hand oh
Seems like these days I watch you from afar
Just trying to make you understand
I'll keep my eyes wide open yeah

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone
Don't let me
Don't let me go

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of feeling alone

Don't let me
Don't let me go
'Cause I'm tired of sleeping alone

Ta piosenka doskonale opisywała moje uczucia do Lyn i to co teraz jest między nami. Bez niej czułem się samotny. Nie mogła mi teraz pozwolić tak po prostu odejść, nie po tym wszystkim. Od razu, gdy zacząłem śpiewać, zobaczyłem ją. Mój wzrok utknął na jej osobie. Chciałem, żeby każdy wiedział, że śpiewam dla niej. Gdy kończyłem śpiewać, Lyn odwróciła się od sceny i zaczęła przeciskać się przez tłum. Musiałem ją zatrzymać.
-Lyn, Ally... jakkolwiek masz teraz na imię, proszę Cię zaczekaj. Ten jeden raz nie uciekaj. Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać, po prostu posłuchaj co chcę Ci powiedzieć. -Zacząłem mówić do mikrofonu i nagle wszystkie osoby na sali spojrzały się na brunetkę, a ona stanęła w miejscu i odwróciła w stronę sceny. -Kiedy się poznaliśmy, nie przepadaliśmy za sobą, a wręcz się nienawidziliśmy. Nie byłem zbyt miły w stosunku do Ciebie. Kilka razy powiedziałem o kilka słów za dużo. Przepraszałem Cię za to, ale teraz przepraszam Cię jeszcze raz. Wiesz, któregoś dnia poczułem się, jakby nagle wszystko się zmieniło. Zacząłem coś czuć. Wiedziałem, że nie miałaś kolorowej przeszłości, ale nie wiedziałem jakiej. Mimo to chciałem Ci pomóc, chciałem być przy Tobie, martwiłem się. Wiem, że może to co mówię, nie jest zbyt logiczne, ale nigdy wcześniej nie mówiłem nikomu o moich uczuciach. Mówiłem, że nigdy się w nikim nie zakocham, ale ty to zmieniłaś. Pokazałaś mi na czym polega prawdziwa miłość. I właśnie taką prawdziwą miłością obdarzyłem Ciebie. Gdy uświadomiłem sobie, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, próbowałem powiedzieć Ci to wiele razy, ale nigdy tego nie zrobiłem. Raz, kiedy byliśmy w tym mieście na wakacjach. Gdy miałem Ci powiedzieć o moich uczuciach do Ciebie, ty mnie odepchnęłaś i stwierdziłaś, że jestem pijany. Potem, gdy byliśmy w Holmes Chapel. Zamiast powiedzieć Ci, jak bardzo jesteś dla mnie ważna, spytałem się, czy podoba Ci się w tym miejscu. Pamiętasz, jak poszliśmy na spacer nad strumyk? Wtedy też próbowałem Ci powiedzieć, ale zaczęliśmy rozmawiać o twojej mamie i to nie był najlepszy moment na wyznawanie uczuć. Nie zrobiłem też kolacji, ponieważ chciałem być tylko miły. Tego dnia chciałem Ci powiedzieć, że Cię kocham. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak bardzo wtedy się stresowałem. Odkładałem ten moment do ostatniej chwili, a kiedy miałem już powiedzieć te magiczne słowa, nagle w twoim mieszkaniu pojawił się twój brat. Był to dla mnie ogromny szok, kiedy dowiedziałem się trochę prawdy o Tobie. Byłem zły, że nie wiedziałem tego, ale nie na Ciebie, tylko na samego siebie. Zły, bo nie byłem odpowiednią osobą, której mogłabyś zaufać. Sam nie wiem czemu powiedziałem, że nic do Ciebie nie czuję. Kierowały mną te złe emocje. Bardzo żałuję tych słów. Kiedy wyszłaś, nie zdawałem sobie jeszcze sprawy, że możesz zniknąć na zawsze z mojego życia. Chciałem przeprosić Cię za to i powiedzieć wszystko co do Ciebie czuję kilka dni później, kiedy mieliśmy się spotkać z Rose. Gdy Rose powiedziała, że odeszłaś, poczułem ogromną pustkę w sercu. Nienawidziłem i nadal nienawidzę siebie za to, że pozwoliłem Ci odejść. Szukałem Cię w każdy możliwy sposób. Nawet policja była to wplątana, ale nikt inny nic nie wiedział na twój temat, nic nie słyszał o tobie. Każdy mi mówił, że powinienem zapomnieć, ale ja nadzwyczajnie nie potrafiłem tego zrobić. Nawet spotkałem się kilka razy z jedną dziewczyną, ale to sprawiło, że czułem się jeszcze gorzej i jeszcze bardziej Cię kochałem. Codziennie rano budziłem się w pustym łóżku i przypominałem sobie, kiedy w Holmes Chapel budziłem się zawsze przed tobą i patrzyłem się, jak bardzo jesteś piękna i słodka, kiedy śpisz. Chciałbym cofnąć czas i to wszystko rozegrać inaczej. Tak bardzo chciałbym Cię teraz przytulić, pocałować, po prostu przy Tobie być, nic więcej. Chciałbym móc naprawdę nazywać Cię moją dziewczyną. Chciałbym chodzić z tobą za rękę na spacery. Chciałbym mieć Cię przy sobie. Wiem, że to nie jest dla Ciebie takie proste, ale pomyśl o innych. Pomyśl o Katy. Pamiętasz, jak jej obiecałaś, że nigdy mnie nie zostawisz? Ona wciąż wierzy, że wrócisz. Pomyśl o Niall'u. Powiedział, że bez Ciebie mam nie pokazywać mu się na oczy. I przede wszystkim pomyśl o sobie. Pomyśl o tym co czujesz. Czy chcesz być szczęśliwa? Czy chcesz, abym ja był szczęśliwy? Jeśli to co napisałaś w liście do Niall'a jest prawdą, nie pozwól mi odejść. -Mówiąc te wszystkie słowa, cały czas patrzyłem się na Lyn. Kiedy skończyłem, ona wciąż stała w miejscu, a osoby w klubie wciąż wpatrywały się w nią, jakby chciały wyciągnąć z niej jakąś odpowiedź. Alice, a właściwie to Allyson zamknęła na chwile oczy, po czym je otworzyła. Mimo, że stałem daleko, mogłem zauważyć, że leciały jej łzy po policzku. Ponownie spojrzała się na mnie i zaczęła iść w moją stronę. Wziąłem róże do rąk i zacząłem iść w jej kierunku. Spotkaliśmy się w połowie naszej drogi.
-Kocham Cię. -Powiedziała cicho, jednak usłyszałem to, ponieważ wokół nas panowała idealna cisza, mimo że było tu tak dużo osób.
-Kocham Cię. -Odpowiedziałem, wręczając jej kwiaty. Przez kilka sekund nie wiedziała co z nimi zrobić. Ostatecznie podała je jakiejś dziewczynie, która stała obok nas, po czym przeniosła swój wzrok na mnie. Niepewnie zmniejszyłem odległość między nami i delikatnie objąłem ją w talii, bojąc się, że ten czar zaraz pryśnie. Lyn położyła swoje drobne rączki na mojej szyi. Oparłem swoje czoło o jej i wpatrywałem się w jej czekoladowe tęczówki.
-Nie pozwól mi odejść. -Szepnąłem do dziewczyny.
-Nie zrobię tego. -Odpowiedziała równie cicho, jak ja. Nie mogłem dłużej się powstrzymywać. Delikatnie musnąłem jej usta, co miało być pytaniem o więcej. Lyn odwzajemniła pocałunek. Czułem, że szczęście rozrywa mnie od środka. Nie liczyło się już nic więcej, tylko Lyn. Wszyscy wokół nas zaczęli bić nam brawa. To wyglądało, jak jakaś scena z komedii romantycznej. Kocham ją.
_________________________
Mam nadzieję, że nikt nie rozpłynął się za bardzo przy tym rozdziale :) Obiecałam, że Mike będzie pozytywną postacią i jest. Teraz pytanie co będzie dalej? Tak, są razem, szczęśliwi, wszystko jest idealne. Oczywiście nie będę ciągnąć tej sielanki przez całe opowiadanie, bo to byłoby nudne. Nie mówię, że w następnym zerwą, potem wrócą, znowu zerwą i znowu wrócą. To też by było nudne i oklepane xD Mogę obiecać, że ciągle coś się będzie działo, nawet jeśli to czasami będą krótkie, przejściowe wątki, to będzie się działo. :))
Na blogu Help Me (if you can) pojawił się nowy rozdział, to tak, jakby ktoś nie widział jeszcze :)

PRZYPOMINAM O ZLOCIE 5 LIPCA W WARSZAWIE!! JEŚLI KTOŚ BĘDZIE, NIECH PISZE TU, BĄDŹ NA TT (@EmilyJenny_) CHCĘ WIEDZIEĆ CZY BĘDZIE CHOCIAŻ JEDNA OSOBA, BO JAK NA RAZIE JESTEM SAMA...