Hej :)
Chyba dobrze wiecie o czym będzie ta notka. Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem, wena niestety nie wróciła, chęci do pisania też nie wróciły. Nie chciałam zawieszać bloga, nie miałam serca was zostawić. Za dużo dla mnie znaczycie, każdy czytelnik bez wyjątków. Chciałam pisać dalej to opowiadanie tylko dla ułatwienia pominąć kilka wątków. Miałam nadzieję, że w ten sposób uda mi się dociagnac to FF do końca. Niestety mój komputer zadecydował za mnie. Nadzwyczajnie w świecie nie chce się włączyć. Po prostu nie działa. A ja wszystko miałam zapisane na komputerze a nie na bloggerze. Teraz tą notke piszę z telefonu, więc przepraszam za wszelkie błędy. Nie chce tego zróbic, ale muszę. Zawieszam bloga na czas bliżej nie określony. Może odzyskam pliki, ale nie wiem kiedy. Od sierpnia będę miała możliwość pisania na tablecie ale wiadomo że będzie to wolniej trwało. Proszę, nie zloscie się na mnie za to, nie miałam wpływu na działanie mojego komputera. Naprawa nie kosztuje grosze, właściwie się nawet nie opłaca naprawiać bo tyle samo zapłaci się za nowy komputer, tyle że rodziców nie bardzo stać żeby ot tak kupić nowy komputer. Naprawdę jest mi szkoda zostawić was. Smutno mi z tego powodu. :( dziękuję że byliście że mną przez tyle czasu i mam nadzieję, że będzie czekać na mój 'wielki' powrót.
~Emily xx
niedziela, 13 lipca 2014
czwartek, 10 lipca 2014
Don't Forget Me || Rozdział 6
"Settle down with me
And I'll be vour safety
You''ll be my lade
I was made to keep your bod warm
But I'm cold as the wind blows so hold me in your arms"
~.~
Jeśli miałbym wybrać najlepszy
poranek w moim życiu, wybrałbym bez zbędnego wahania ten
dzisiejszy. Obudziłem się wcześniej niż mam w zwyczaju i to w
dodatku u boku najpiękniejszej kobiety na świecie, która leżała
wtulona w mój nagi tors. Lyn. Właśnie o niej mówię. Chcę się
budzić już tak codziennie do końca mojego życia. Oboje byliśmy
całkowicie nagi, ale nie przeszkadzało mi to. Jesteśmy tutaj teraz
dla siebie. Nigdy nie zostawałem z żadną dziewczyną na dłużej.
Nasze „relacje”, kończyły się na jednym numerku w mieszkaniu
dziewczyny, czy w pokoju hotelowym. Nigdy żadna nie wylądowała w
mojej sypialnie. Lyn jest tą pierwszą i ostatnią. Kocham Ją. Na
prawdę Ją kocham i chcę, aby o tym wiedziała. Będę jej to
pokazywał na każdym kroku. Cholera, tak bardzo ją zraniłem.
Płakała kiedyś przeze mnie, cięła się przeze mnie. Chciałbym
wziąć ten ból na siebie. Też płakałem po jej odejściu, ale to
nic w porównaniu do tego co czuła Lyn. Brunetka zaczęła się
wiercić. Pamiętam, że zawsze to zwiastowało jej pobudkę. Często
obserwowałem ją z rana, kiedy jeszcze spała, kiedy byliśmy w
Chicago, czy Holmes Chapel.
-Hej słońce. -powiedziałem,
uśmiechając się, kiedy otworzyła swoje piękne, zaspane oczy.
-Umm... cześć. -powiedziała
niepewnie, rozglądając się dookoła. Była bardzo zmieszana. Bałem
się, że może żałuje tej nocy.
-Coś nie tak? -spytałem ze strachem.
Nie chciałem jej teraz stracić.
-Nie, po prostu muszę się
przyzwyczaić do tego miejsca. -odpowiedziała, spoglądając się w
moją stronę, a ja odetchnąłem z ulgi. Nie stracę jej. Nie mogę.
Jest moja już na zawsze. -Coś nie tak? -powtórzyła moje słowa,
kiedy złapałem „zawiechę”, rozmyślając na jej temat.
-Kocham Cię. -odpowiedziałem,
uśmiechając się do brunetki.
-Oh, też Cię kocham. -mocniej wtuliła
się w mój tors, co było wystarczającym potwierdzeniem. Mając ją
przy sobie, mam cały świat przy sobie.
-Nie zostawisz mnie już nigdy?
-spytałem z lekką obawą, że ten czar pryśnie i nasza bajka się
skończy.
-Obiecałam Katy. -odpowiedziała, na
co się uśmiechnąłem. Pamiętała. Nie zapomniała. -Przydałoby
się wstać. -powiedziała po chwili ciszy. Zanim wstała, sięgnęła
po koc, który leżał obok łóżka. Owinęła nim swoje nagie
ciało, co wywołało mój śmiech.
-Nie żartuj sobie Lyn, teraz chowasz
swoje ciało przede mną, a w nocy nie przeszkadzało Ci, jak na
Ciebie patrzyłem. -nie mogłem się powstrzymać przed tą uwagą.
Nie chcę, aby się mnie wstydziła.
-Ugh, jesteś okropny. Idę się
wykąpać. -powiedziała przez ramię, zanim zdążyła schować się
za drzwiami od łazienki. Nie czekałem dłużej. Wstałem z łóżka
i podążyłem za nią. Po cichu otworzyłem drzwi i wszedłem do
łazienki. Stała przed lustrem całkowicie naga i przyglądała się
swojemu idealnemu ciału. Podszedłem do niej i objąłem ją od tyłu.
-Harry! -pisnęła, odsuwając się ode
mnie i złapała pierwszy, lepszy ręcznik, okrywając nim ciało.
-Nie wstydź się. -powtórzyłem
kolejny raz, zabierając ręcznik. -Jesteś piękna. -powiedziałem,
przejeżdżając dłonią po malinkach, które zostawiłem na jej
szyi i dekolcie.
-Chciałam się wykąpać. -przerwała
magiczną ciszę między nami.
-Ok. -powiedziałem, prowadząc ją pod
prysznic.
-Sama. -dodała, widząc, że nie
zamierzam opuścić łazienki.
-Cóż, musisz zmienić plany.
-odpowiedziałem, wchodząc pod prysznic. Uśmiechnąłem się do
niej zadziornie i odkręciłem wodę. -Będziesz tak stała?
-spytałem, gdy dziewczyna wciąż nie ruszyła się z miejsca. W
końcu dołączyła do mnie. Szczerze mogę teraz stwierdzić, że
jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Niczego mi do
szczęścia nie brakuje. Spełniłem swoje marzenia, mam wspaniałych
przyjaciół, kochającą rodzinę i co najważniejsze – znalazłem
miłość swojego życia. Odkąd pamiętam, czegoś mi brakowało.
Teraz wiem, że to Jej mi brakowało. Jej miłości. To sprawa Boga.
Zaczynam wierzyć w przeznaczenie. Staruszek miała dla nas plan już
od dawna. Od samego początku Lyn miała moją połówkę serca, a ja
jej, mimo że żadne z nas o tym nie wiedziało. To po prostu
przeznaczenie. Los postawił nas sobie na swojej drodze i żadne z
nas nie miało na to wpływu.
~.~
-Szef kuchni Harry Styles
przygotowuje najsmaczniejsze naleśniki na świecie. -Hazz zaczął
popisywać się swoimi „umiejętnościami kulinarnymi”. Naprawdę
rozśmieszał mnie swoim zachowaniem. Ma już prawie 22 lata, a wciąż
zachowuje się jak nastolatek, albo gorzej.
-Szef kuchni Harry Styles
zaraz spali najlepszego naleśnika na świecie. -zaczęłam się z
nim droczyć. Chyba rzeczywiście to nigdy nie minie. Nie ważne czy
na żarty, czy na serio, nadal sobie dogryzamy. To już nawyk.
-A myślałem, że będziesz
już dla mnie miła. -Hazz zrobił minę smutnego szczeniaczka (?),
co bardzo mu nie wyszło.
-Wiesz, że to już taki
nawyk. -powiedziałam, chcąc musnąć jego policzek, jednak on
przekręcił głowę i pocałowałam go prosto w usta.
-Czyli przyznajesz, że
jestem twoim uzależnieniem? -powiedział, patrząc się prosto w
moje oczy i jedną rękę podrzucając na patelni naleśniki. Robił
to naprawdę profesjonalnie. Dobrze wiedzieć, że mam osobistego
szefa kuchni.
-Przyznaję. -musnęłam
kolejny raz jego usta i odsunęłam się od niego, dając mu pełne
pole do popisu, kiedy przerzucał naleśniki. Tym razem coś mu nie
wyszło i placek wylądował na podłodze. -Taki z Ciebie kucharz.
-zaśmiałam się z jego błędu.
-Nie podoba Ci się coś? W
takim razie ty jutro gotujesz! -zaczął się śmiać, nalewając
kolejną porcję ciasta na rozgrzaną patelnię. Wyglądał naprawdę
seksownie w dopasowanych dresach, opuszczonych nisko na biodrach, bez
koszulki i z ogromnym nieładem na głowie. Był perfekcyjny i w
dodatku cały mój. Naprawdę mnie kocha. Teraz to wiem. Udowodnił
mi to, a ja mu zaufałam w 100 %. Jestem tu dla niego, a on jest tu
dla mnie. Na zawsze.
-Lyn, pojedziemy w ten
weekend do Holmes Chapel? -spytał się Harry, odwracając się w
moją stronę.
-W ten weekend do Holmes
Chapel? -powtórzyłam jego pytanie, krzywiąc się w myślach. Może
i chciałam tam pojechać, ale bardzo się bałam. Czy Anne wie o
umowie? Jeśli tak, co ona teraz o mnie pomyśli? Może stwierdzić,
że nadal jestem z jej synem dla pieniędzy.
-Nie podoba Ci się ten
pomysł? Myślałem, że lubisz moją mamę i Robina. -odpowiedział
lekko zawiedziony. Najwidoczniej oczekiwał, że od razu się zgodzę.
-Bardzo lubię twoją mamę
i Robina, tylko... -nie wiedziałam, jak powinnam dokończyć to
zdanie. Bo co powiem? Że boję się, że jego mama ma złe zdanie na
mój temat?
-Tylko co? -dopytywał się.
Nie wiedział, jak bardzo jest to dla mnie trudne...
-Zawiodłam całą twoją
rodzinę. Oni byli tacy szczęśliwi z powodu, że byliśmy razem, a
ja potem wyjechałam... -powiedziałam po części zgodnie z prawdą,
ale nie o to chodziło.
-Nikogo nie zawiodłaś Lyn.
To ja ich zawiodłem. -Harry podszedł do mnie i objął moją twarz
w dłonie, zmuszając mnie, abym patrzyła na niego. -Nikogo nie
zawiodłaś. -powtórzył, widząc, że próbuję odwrócić wzrok.
Co miałam mu odpowiedzieć? Właściwie to nic. Zamiast tego
przytuliłam się do niego. -Pojedziemy? -ponowił swoją propozycję,
na co się zgodziłam twierdzącym kiwnięciem głowy.
***
Gdy Harry zatrzymał się na podjeździe przed mieszkaniem jego mamy w Holmes Chapel, mój strach wzrósł do maksimum. Bałam się, jak Anne zareaguje, gdy mnie zobaczy. Harry stwierdził, że nie powie jej, że przyjedzie i to ze mną, aby zrobić jej niespodziankę. Taka mi niespodzianka...
Gdy Harry zatrzymał się na podjeździe przed mieszkaniem jego mamy w Holmes Chapel, mój strach wzrósł do maksimum. Bałam się, jak Anne zareaguje, gdy mnie zobaczy. Harry stwierdził, że nie powie jej, że przyjedzie i to ze mną, aby zrobić jej niespodziankę. Taka mi niespodzianka...
-Chodź. -wyciągnął w
moją stronę dłoń, którą niepewnie złapałam. Moje serce biło
zbyt szybko. Mimo, że jestem tu drugi raz, boję się bardziej niż
za pierwszym. Hazz zadzwonił do drzwi, które po chwili otworzył
Robin.
-Harry? -zdziwił się na
jego widok. -Nie mówiłeś, że przejedziesz. I to nie sam. -dodał,
przenosząc swój wzrok na mnie. Trudno mi było stwierdzić, co ten
mężczyzna o mnie myślał. Nie był zły, ale nie był też
szczególnie szczęśliwy.
-Chciałem wam zrobić
niespodziankę. Możemy wejść? -powiedział, jak gdyby nigdy nic
się nie stało, jakby umowa nigdy nie istniała, a my od początku
byli ze sobą dla siebie, nie dla sławy.
-Lyn? -do Robina podeszła
Anne, która była bardzo zaskoczona moją osobą. -Boże, Lyn to
naprawdę ty. -kobieta mocno mnie przytuliła. Takiej reakcji się
nie spodziewałam. -Tak się cieszę, że Cię widzę! Bałam się,
że już nigdy mój syn nie będzie szczęśliwy. On nikogo tak
bardzo nie kochał, jak kocha Ciebie. Wiem co mówię. -mówiła
podekscytowana, wciąż mnie przytulając.
-Mamo, daj jej spokój.
-Harry odciągnął swoją matkę ode mnie.
-Oh, już dobrze. Lyn, więc
już wszystko dobrze z twoją babcią? -Anne zadała dość dziwne
pytanie.
-Moją babcią? -zdziwiłam
się. -Nawet nie poznałam swojej babci, zmarła zanim się
urodziłam. -wyjaśniłam kobiecie, co sprawiło, że wpadła w
zdezorientowanie.
-Harry mówił, że
wyjechałaś, ponieważ twoja babcia jest ciężko chora i musiałaś
jej pomóc. -powiedziała Anne, posyłając pytające spojrzenie
swojemu synowi.
-Mamo, bo ja Cię
okłamałem... Lyn wyjechała przeze mnie. -odezwał się Harry,
spuszczając głowę. Czyli Anne nie wiedziała o umowie?
-Jak to przez Ciebie? Co ty
jej zrobiłeś? -pytała nerwowo. Oh, jeśli ona się teraz dowie,
nie ma szans, że będzie chciała mnie mieć w swojej rodzinie.
Harry jest jej synem, mu wybaczy, ale mi na pewno nie.
-Trochę jest do
wyjaśnienia. Możemy wejść? -spytał Hazz, przypominając
wszystkim, że wciąż stoimy przy drzwiach.
-Tak, chodźcie do salonu.
-odpowiedziała Anne, choć wiedziałam, że jest zła na swojego
syna, że ją okłamał i zaraz może być również zła na mnie.
-Więc czemu wyjechałaś Lyn? -spytała Anne poważnym tonem. Do
gardła podeszła mi ogromna gula, która blokowała wypowiedzenie
jakiegokolwiek słowa.
-Zraniłem bardzo Lyn.
-odpowiedział za mnie Harry, co spowodowało, że jego mama
przeniosła swoją uwagę na niego.
-Co jej zrobiłeś? -zadała
kolejne pytanie. Trudno mi było odczytać u niej jakiekolwiek
emocje, odczucia. Była poważna, nic więcej.
-Bo... -zaczął niepewnie
Harry. -...nasz związek był dla umowy, tylko, że Lyn się we mnie
zakochała i ja w niej też, tylko jej teego nie powiedziałem i
kiedy ona potrzebowała mojej pomocy, ja ją odepchnąłem i
powiedziałem, że nic dla mnie nie znaczy. -dokończył na jednym
wdechu. Gdy to powiedział, złapał moją dłoń, chcąc się trochę
uspokoić. Był bardzo zestresowany. Nie dziwię mu się...
-Czemu to zrobiłeś? -w
końcu udało mi się zauważyć zawiedzenie na twarzy Anne.
-Byłem z Lyn dla umowy, czy
ją zraniłem? -Hazz nie do końca zrozumiał o co chodzi jego matce.
-Byłeś z nią dla umowy.
-rozmawiali oboje, beze mnie, tak jakby wcale mnie przy nich nie
było.
-Ja... nie wiem... Modest mi
kazał, miało to spowodować duży rozgłos w zespole, a ja miałem
się nie zakochać. Nie wiedziałem, że to może mieć kiedykolwiek
miejsce. W żadnej dziewczynie się nie zakochałem, dopóki nie
poznałem Alice. -jego słowa uspokoiły moje nerwy. Mówił prawdę,
wiedziałam to. Nie mógłby kłamać.
-Chcesz powiedzieć, że to
nie był twój taki pierwszy związek? -lekko podniosła głos na
Harr'ego. Oh, była zła.
-Tak mamo. Wiem, że to było
złe, ale nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak złe. Innym
dziewczynom nie zależało na mnie, tylko na sławie i pieniądzach,
a mi nie zależało na nich, nie dopuszczałem do siebie nikogo. Lyn
jest inna. Od początku nie chodziło jej o sławę. -próbował
uspokoić sytuację. Atmosfera w tym pomieszczeniu była już
wystarczająco napięta.
-Nie chodziło Ci o sławę.
W takim razie o co Ci chodziło? -tym razem Anne skierowała swoje
pytanie do mnie. Jedyne wyjście to powiedzenie jej całej prawdy o
Beccy.
-Potrzebowałam pieniędzy
na leczenie siostry. Ona chorowała na AIDS i jej śmierć mogły
opóźnić tylko leki. Ani ja, ani ona nie studiujemy, nie mogłyśmy
znaleźć lepszej pracy. Mogłam być jedynie kelnerką, za co na
pewno nie zarobiłabym na jej leki. Kiedy zaczęłam pracować dla
Rose – mojej byłej menadżerce, zaczęłam zarabiać wystarczająco
dużo, aby móc pomóc Rebecce. Jednak Rose stwierdziła, że jeśli
się nie zgodzę na związek z Harry'm, zerwie ze mną kontrakt i
zostanę z niczym, co równało się ze śmiercią mojej siostry.
-opowiedziałam jej wszystko po kolei. Co będzie, to będzie.
Przeszłości i tak nie zmienimy.
-Czy twoja siostra żyje?
-Anne nagle zmieniła swój ton głosu. Była naprawdę przejęta.
-Nie. -pokiwałam przecząco
głową. -Zmarła pół roku temu. -dodałam, spuszczając głowę w
dół. Oczy zaczęły mnie piec. Śmierć Beccy jest dla mnie bardzo
bolesnym wspomnieniem. Z moich oczu uroniło się kilka łez. Nic nie
mogłam na to poradzić.
-Przykro mi. -powiedziała
cicho mama Harr'ego. Hazz objął mnie ramieniem i przyciągnął do
swojej klatki piersiowej. Jest taki kochany. -Ale to wciąż nie
zmienia faktu, że źle zrobiłeś Harry. -znowu zwróciła się do
swojego syna.
-Wiem mamo, że nie było to
dobre. Z jednej strony była to najgorsza decyzja w całym moim
życiu, a w drugim najlepsza, bo gdybym się nie zgodził na ten
związek, nie poznałbym Lyn i nigdy bym jej nie pokochał. Nie
spotkałbym miłości mojego życia. Nie byłbym teraz szczęśliwy.
-to co powiedział, było bardzo urocze. Zaskoczył mnie tymi
słowami. One jeszcze bardziej upewniły mnie, że kocha mnie
naprawdę.
________________________
Błagam życzcie mi mnóstwo weny bo następne trzy rozdziały są pisane dosłownie na siłę... Mam pomysły i wiem co powinnam pisać, ale nie mogę tego przelać na papier (albo dokument tekstowyxD) przez ponad miesiąc napisałam tylko 3 rozdziały, jak ja pisałam kiedyś 4-5 rozdziałów tygodniowo nawet jak nie miałam czasu, a teraz praktycznie ciągle siedzę przy komputerze przy otwartym edytorze tekstowym i nie mam pojęcia jak zacząć zdanie... Myślałam, żeby zrobić przerwę i wiem, że wam się to nie spodoba, ale jak opublikuje za jakiś czas 10 (czyli ostatni jak na razie napisany przeze mnie rozdział) i nadal nie będę miała nic więcej, to będę musiała was zostawić niestety...
I znowu komentarze... Będę was męczyć i męczyć, ale nic nie poradzę na to, że czytelników przybywa, a komentuje wciąż te 15-20 osób, a a większości anonimy i nie zdziwiłabym się, gdyby to była jedna osoba. Jak samym obserwatorów jest prawie 50 i jeszcze anonimy! Powinno być przynajmniej te 40 komentarzy, a nie pod 20..
czwartek, 3 lipca 2014
Don't Forget Me || Rozdział 5
Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób 18+.
Czytasz na własną odpowiedzialność.
"Days like these lead to nights like this lead to love like ours,
You light the spark in my bonfire heart."
You light the spark in my bonfire heart."
~.~
-Tu jest nasza sypialnia. -powiedział
Harry, otwierając mi drzwi do swojego pokoju.
-Nasza? -zdziwiłam się na jego słowa.
-Przecież nikomu tutaj nie pozwalasz wchodzić, a mi szczególnie.
-przypomniałam mu zdanie, które niegdyś do mnie powiedział.
-Trochę się zmieniło od tamtego
czasu. Teraz jedynie mogę nie pozwolić Ci z niej wyjść.
-wyszeptał niskim głosem wprost do ucha, co wywołało milion
przyjemnych dreszczy na mojej skórze. Odwróciłam się w jego
stronę i oplotłam swoje nadgarstki wokół jego szyi. -Co
zamierzasz zrobić? -spytał się Hazz widząc co robię.
-Nie wiem. -starałam się brzmieć
obojętnie, choć tak naprawdę wiedziałam co chciałam zrobić.
-Ale ja wiem. -uśmiechnął się do
mnie zadziornie. Nie dał mi odpowiedzieć, ponieważ zamknął moje
usta w czułym pocałunku, czyli czymś, co zamierzałam zrobić.
-Lyn! -usłyszałam swoje imię, na co
od razu odsunęłam się od Harre'go i przestraszona odwróciłam się
w stronę, skąd dochodził głos. Byli tam chłopcy, wszyscy. Niall,
Zayn, Louis i Liam. Jej, jak ja się za nimi stęskniłam! A za
blondynem to już szczególnie bardzo! Tylko trochę mi głupio, że
zobaczyli mnie w takiej sytuacji z Harry'm...
-A pukać to nie łaska? -spytał się
lekko zdenerwowany Harry, ponieważ nam przerwali. Wiedziałam, że
nie był zbytnio zadowolony z tego powodu.
-Pukaliśmy, ale nikt nie otwierał.
Nie wiedzieliśmy, że się całujecie w tej chwili. -powiedział
rozbawiony Liam. Taa, jest się z czego cieszyć...
-Louis, 100 funtów dla mnie. -odezwał
się Zayn, wystawiając dłoń w stronę Tomlinsona.
-Za co ty chcesz od niego kasę?
-spytał się Harry Mulata.
-Założyli się o 100 funtów o to,
czy Lyn z tobą wróci. Zayn stawiał, że tak, a Louis, że nie.
-wyjaśnił blondyn. -Lyn, ja rozumiem, że jesteś teraz z Harry'm,
ale mogłabyś się ze mną przywitać. -dodał blondyn, na co
szeroko się uśmiechnęłam. Podeszłam do niego i od razu go
przytuliłam. Spojrzałam się na Harr'ego, który przewrócił
oczami.
-Nie bądź zazdrosny Styles. -blondyn
skarcił go za jego zachowanie. Harry nic nie odpowiedział, tylko
podszedł do nas i odciągnął mnie od blondyna.
-Nie bądź zazdrosny Styles.
-powtórzyłam słowa Niall'a, na co Horan zaczął się śmiać.
-Ok, nie będę. Idę na dół, a ty
zostań sobie tutaj z Niall'em. -zaczął udawać obrażonego i
odsunął się ode mnie, po czym rzeczywiście zszedł na dół.
-Nie martw się, przejdzie mu.
-powiedział Liam, chcąc dodać mi otuchy.
-Chodźcie do niego. -wyszliśmy z sypialni i zeszliśmy na dół. Chłopaki poszli do
salonu, a ja zaczęłam szukać Harr'ego. Loczek stał w kuchni i
chyba coś kroił. Stał do mnie odwrócony tyłem. Objęłam go w
pasie i stanęłam na palcach, aby dosięgnąć do jego ucha.
-Przepraszam. -wyszeptałam wprost do
jego ucha, po czym złożyłam pocałunek na jego policzku. Chłopak
odwrócił się w moją stronę, objął w talii i wpił czule w moje
usta.
-Wiedziałem, że długo beze mnie
wytrzymasz. -wyszeptał między pocałunkami.
-Ekhm... -nasz wspaniały moment został
przerwany przez czyjeś odchrząknięcie. Szybko się od siebie
odkleiliśmy i odwróciliśmy jak poparzeni w stronę dochodzącego
dźwięku. -Nie żeby coś, ale my przyjechaliśmy żeby pogadać z
wami, a nie siedzieć w waszym salonie, podczas kiedy wy wpychacie
sobie języki do gardła. -Louis mówił, powstrzymując się od
śmiechu. Ponownie czułam, jak oblewam się rumieńcem.
-Zaraz przyjdziemy. Musimy umm...
zrobić wam coś do picia. Tak, zrobić do picia. -mówił zmieszany
Harry. Louis zostawił nas samych, a wtedy Harry ponownie odwrócił
się w moją stronę i musnął moje usta. -Później dokończymy.
-szepnął do mojego ucha, po czym zaczął wyjmować z górnej półki
czyste szklanki. Nie miałam pojęcia gdzie co jest w tym mieszkaniu,
więc po prostu stałam z boku i się przyglądałam. Harry krzątał
się po pomieszczeniu, wyjmując potrzebne rzeczy do nie wiem czego.
Przypomniało mi się, gdy tak samo krzątał się w moim mieszkaniu,
kiedy był w nim po raz pierwszy. Udawaliśmy przy Beccy parę.
Przytulał mnie wtedy i muskał moją szyję. Podobało mi się, ale
wtedy wmawiałam sobie, że to po prostu było miłe i dlatego mi się
podobało. Czy wtedy już coś do niego czułam? Myślę, że tak.
Czułam coś do niego od samego początku. Od naszego pierwszego
spotkania, kiedy niemalże walnęłabym w jego auto. Nie byłam
świadoma tego. Może wtedy jeszcze go nie kochałam, ale czułam
COŚ.
-Lyn, odpłynęłaś. -ocknęłam się,
gdy Harry potrząsnął mnie za ramiona.
-Mówiłeś coś? -spytałam nie
ogarniając do końca co się dzieje wokół mnie.
-Tak, mówiłem do Ciebie od kilku
minut, a ty mnie nie słuchałaś. Coś się stało? -spytał
zmartwiony, jakby bał się o mnie. To słodkie.
-Nie, nic się nie stało. Po prostu
się zamyśliłam. -od razu zaprzeczyłam.
-Na pewno? -chyba średnio chciał mi
uwierzyć, a ja wcale nie kłamałam.
-Tak Harry. Na pewno. Zamyśliłam się.
-ponownie to powtórzyłam.
-W takim razie o czym myślałaś?
-przejechał kciukiem po moim policzku, co wywołało przyjemne
dreszcze na mojej skórze. Chyba już tak zawsze będę reagować na
jego dotyk.
-Serio muszę Ci powiedzieć? -spytałam
zrezygnowana. Nie chciałam mu tego mówić. To trochę krępujące
powiedzieć mu, że myślałam o tym, kiedy tak właściwie go
pokochałam.
-Musisz. Nie odpuszczę. -uśmiechnął
się do mnie zadziornie, a ja przewróciłam oczami i wypuściłam
powietrze z płuc.
-Myślałam o naszym pierwszym
spotkaniu. -odpowiedziałam prawie zgodnie z prawdą.
-Prawie rozwaliłabyś mi samochód i
swój przy okazji też. -uśmiechnął się szeroko, kładąc swoje
dłonie na moich biodrach.
-Pamiętasz... -szepnęłam, delikatnie
się uśmiechając.
-Pamiętam wszystko. -odpowiedział
równie cicho, jak ja. Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie. I jak
to zwykle ostatnio kończy się między nami, nasze usta złączyły
się w czułym pocałunku. Stałam przy blacie, więc Harry bez
większego problemu podniósł mnie i posadził na blacie, stając
między moimi nogami.
-Oczywiście, bo co innego może robić
Harry i Lyn, kiedy są sami, jak nie migdalić się? Stary, bo zaraz
ją weźmiesz na tym blacie. -do kuchni znowu wpadł Louis i już nie
powstrzymywał się od śmiechu. Całkowicie zapomniałam, że oni
nadal są w mieszkaniu. I kolejny raz spaliłam buraka.
-Spadaj. -warknął wkurzony Harry,
lecz ani trochę nie odsunął się ode mnie.
-Hej, spokojnie Hazz. A teraz wybacz,
ale zabiorę Ci Lyn. My też się za nią stęskniliśmy i
chcielibyśmy z nią pogadać. Później będziecie się pieprzyć.
-ponownie zaczął się śmiać, jakby miał z czego... Lubię go,
ale teraz był naprawdę irytujący. Odsunęłam od siebie Harr'ego i
złapałam go za rękę.
-Chodź. -powiedziałam w stronę
Harr'ego i razem z Lou wyszliśmy z kuchni.
-Co wy tam tyle robiliście? -spytał
się Horan, gdy weszliśmy do salonu.
-Nie chcesz wiedzieć Niall. Jesteś za
mały na takie rzeczy. -powiedział Lou, szeroko się uśmiechając.
Czułam, że moja twarz znowu się robi czerwona.
-Ktoś tu jest czerwony. -odezwał się
Liam, wskazując na mnie, co spowodowało, że jeszcze bardziej się
zawstydziłam.
-Jezu, dajcie nam spokój. -powiedział
zrezygnowany Harry, kładąc swoją dłoń na moich plecach co trochę
mnie uspokoiło.
-Ale my się wcale o nic nie czepiamy.
Wszystko jest dla ludzi. Stęskniliście się za sobą. -skomentował
naszą dyskusję Zayn, który jeszcze się nie odezwał.
Spędziliśmy cały wieczór śmiejąc
się i oglądając jakąś komedię, która akurat leciała w TV.
Muszę przyznać, że bardzo dużo mnie ominęło. Chłopcy
opowiadali mi co działo się przez te pół roku. Niestety Liam nie
jest już z Danielle i ma nową dziewczynę – Sophie. Nie znam jej,
ale nawet z samych opowiadań, nie przepadam za nią. Uwielbiałam
Dani, ale cóż, to ich życie i ich decyzje. Jeśli Liam twierdzi,
że postępuje słusznie, to nie będę się w to wtrącać. Kolejnym
news'em jest to, że Niall i Alex zaręczyli się, a za pięć
miesięcy będzie ślub.
-Wreszcie poszli. -skomentował wizytę
przyjaciół Harry, opadając na kanapę.
-Przestań, nie było aż tak źle.
Dużo mnie ominęło... -powiedziałam z lekkim smutkiem w głosie.
-Trochę mi głupio, że nie było mnie przez pół roku i tak nagle
znowu pojawiam się w waszym życiu. -dodałam, spuszczając głowę.
-To przeze mnie. -Harry złapał mnie za
podbródek i zmusił, abym spojrzała się w jego oczy. -Nie przejmuj
się niczym. Oni nadal lubią Cię tak samo, jak kiedyś. A ja
kocham. -musnął moje usta i odsunął się ode mnie co spowodowało
moje niezadowolenie. -Jestem zmęczony tym dniem, idziemy spać?
-spytał, podnosząc się z kanapy. Pokiwałam twierdząco głową i
ruszyłam za nim do naszej sypialni. „Naszej”, jak to dziwnie
brzmi. Muszę się przyzwyczaić.
-Możesz się wykąpać w tej łazience,
a ja pójdę na dół. -wskazał na pomieszczenie sanitarne, które
znajdowało się w naszej sypialni. Harry zostawił mnie samą.
Wyciągnęłam z nierozpakowanej jeszcze walizki potrzebne rzeczy i
weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę i ustawiłam na chłodny
strumień. Właśnie tego teraz potrzebowałam, orzeźwienia. Kiedy
skończyłam brać prysznic, Harry leżał już w swoim łóżku i
robił coś na telefonie. Ułożyłam się obok niego na łóżku,
jednak nadal nie wiedziałam jak powinnam się zachować, czy
powinnam się przytulić do jego torsu, czy też odwrócić się i
położyć na drugim końcu łóżku.
-Chodź tutaj. -powiedział cicho
Harry, widząc, że nie wiedziałam co do końca zrobić. Przysunęłam
się do niego, a on objął mnie ramieniem i przyciągnął do swojej
klatki piersiowej.
-Moje marzenie się spełniło.
-szepnął do mojego ucha. -Chciałem żebyś usnęła w moich
ramionach.
-Jeszcze tego nie zrobiłam.
-odpowiedziałam, przygryzając moją dolną wargę.
-Ugh, nie rób tego, bo dłużej nie
wytrzymam. -zaśmiałam się cicho na jego słowa.
-Czego? -udałam, że nie wiem o czym
mówi i ponownie przygryzłam swoją wargę. Po chwili znalazła się
ona między zębami Harr'ego. Delikatnie ją przygryzł i zaczął
namiętnie całować moje usta.
-Mówiłem, że nie wytrzymam.
-wyszeptał między pocałunkami, które przybierały na czułości
i namiętności.
-Nie mów tyle. -skarciłam go,
wpijając się w jego usta. Nie miałam kontroli nad tym, co robiłam.
To było ode mnie silniejsze. Temperatura naszych ciał znacznie
wzrosła. Poczułam, że wybrzuszenie pod szortami Harr'ego rośnie i
twardnieje. Oh, co ja z nim robię?
-Czujesz, jak na mnie działasz?
-powiedział niskim, bardzo pociągającym głosem. -I tylko mnie
całujesz. -dodał, zatapiając się w moich ustach. Włożył swoje
dłonie pod moją luźną koszulkę, początkowo masując mój
brzuch. Przeniósł dłonie nieco wyżej, delikatnie dotykając moich
piersi. Jego dotyk wywołał przyjemne dreszcze na moim ciele. Nigdy
nikt mnie tak nie dotykał. Harry delikatnie ściskał moje piersi.
Było to bardzo przyjemne. Nie zrobiłby mi krzywdy. Ufałam mu.
Mimo, że takim czymś sprawiał mi przyjemność, chciałam więcej.
Znacznie więcej. Nic nie poradzę, że działa na mnie, tak jak ja
na niego. Pożądanie rosło z każdą minutą. Swoimi małymi dłońmi
złapałam za kant koszulki Harr'ego i podniosłam ją trochę do
góry. Harry zaśmiał się i wyjął swoje dłonie spod mojej
koszulki, pozwalając mi zdjąć jego t-shirt. Właściwie to po co
on do łóżka założył koszulkę? Tylko utrudnia mi pracę... Gdy
został pozbawiony t-shirtu, wzięłam się za jego szorty. Złapałam
za ich gumkę i chciałam pociągnąć w dół, jednak dłoń
Harr'ego mi to uniemożliwiła.
-Czy ty chcesz się ze mną kochać?
-spytał niepewnie Harry, bojąc się co zamierzam zrobić.
-A ty chcesz? -drażniłam się z nim.
-Boże, Lyn, nie rób tego. Dobrze
wiesz, jak bardzo Cię pragnę. -niemalże wykrzyczał te słowa.
-W takim razie masz odpowiedź.
-powiedziałam zadziornym głosem.
-Oh, kochanie... -jęknął Harry z
zadowolenia. -Czy ty kiedykolwiek uprawiałaś seks? -spytał po
chwili namysłu.
-Umm... nie. -odpowiedziałam
zawstydzona. Wiedziałam, że chłopak nie jest prawiczkiem. Gemma mi
to powiedziała. Moje doświadczenie seksualne jest równe 0, a jego
na pewno o wiele, wiele wyższe.
-Nie masz się czego wstydzić
kochanie. Chcę być tym pierwszym i ostatnim. -musnął moje usta.
Jego słowa wywołały uśmiech na mojej twarzy. Jednak to prawda, że
chłopak jest najlepszym lekiem na kompleksy. Nie miałam pojęcia,
jak powinnam zacząć i czy to ja powinnam zacząć. Ponownie zajęłam
się jego szortami, a on ponownie zatrzymał moją rękę. -Zaczekaj
skarbie. Najpierw muszę Cię przygotować. Połóż się koło mnie.
-wskazał na miejsce, obok siebie. Posłusznie wypełniłam jego
polecenie. -Musisz się rozluźnić. -powiedział niskim głosem,
zdejmując zwinnym ruchem dłoni moje króciutkie szorty. Następnie
zajął się moją koszulką. Gdy ją zdjął, zasłoniłam swoją
klatkę piersiową skrzyżowanymi dłońmi. Wstydziłam się swojego
ciała. Nigdy nie było idealne. Nie chciałam go nikomu pokazywać.
-Nie wstydź się mnie kochanie. Jesteś
idealna. -powiedział Harry, zabierając moje dłonie na bok.
Ponownie dotknął moich piersi. Miał takie duże dłonie. Jego
jedna dłoń, mogła zasłonić moją całą miseczkę. -Jesteś
idealna. -powtórzył, widząc, że nadal trochę się krępuję.
Zaczął składać na nich pocałunki, a w niektórych miejscach ssał
moją skórę. Założę się, że zostawił po sobie pamiątki w
postaci malinek. -A teraz zejdę trochę niżej. -zaśmiał się,
łapiąc jednym palcem za koronkowe wykończenie moich majtek,
których równie szybko się pozbył, jak pozostałej części mojej
wieczornej garderoby. Byłam całkowicie naga. Naszczęście leżałam
pod kołdrą, więc Harry nie widział całego mojego ciała. I tak
moje policzki piekły mnie niemiłosiernie ze wstydu. On był taki
idealny, a ja? Ja wyglądałam jak jakiś tłusty pączek... Harry
powoli wsunął we mnie swojego palca, początkowo powoli nim
poruszając. Było to niewyobrażalnie kurewsko bardzo przyjemne. Oh,
czemu jego dotyk wywołuje tyle szczęścia w moim organizmie?
-Podoba Ci się? -spytał niskim,
pociągającym głosem. Nie byłam wstanie powiedzieć,
jakiegokolwiek słowa.
-Harry... -jęknęłam jego imię, co
wystarczyło mu jako odpowiedź. Zaczął przyśpieszać swoje ruchy,
co wywołało jeszcze większą przyjemność. W pewnym momencie
znienacka wyjął swojego palca, co spotkało się z moim
niezadowoleniem. Pragnęłam go.
-Czemu przestałeś? -spytałam głosem
pełnym pożądania.
-Jesteś gotowa. -powiedział, sięgając
po coś do szafki po swojej stronie łóżka. -Jeśli chcesz, możesz
już je zdjąć, chyba, że wolisz, żebym sam to zrobił. -zaśmiał
się, ukazując swoje słodkie dołeczki. Szybko pozbyłam się jego
szortów. Został w samych bokserkach, które wydawały się nieco za
ciasne na niego z powodu jego dość sporej erekcji. -Je też możesz
zdjąć. -szepnął w moje ucho, gdy zobaczył, że przyglądam się
im. Moje policzki oblał rumieniec, co spowodowało chichot u
Harr'ego. -Nie masz się czego wstydzić kotku. Naprawdę, jesteśmy
ludźmi. To normalne. -dodał swoim niskim, bardzo pociągającym
głosem. -Zrobimy to razem. -Hazz złapał za moją dłoń i ściągnął
nią swoje bokserki. Z powodu, że kołdra przykrywała tylko mnie,
mogłam zobaczyć go w pełnej okazałości. Nigdy nie spodziewałam
się, że jego przyrodzenie będzie aż tak dużych rozmiarów. Nie myślalam, że ktokolwiek może wyglądać tak perfekcyjnie,
jak Harry. -Chcesz go dotknąć? -spytał Hazz, gdy zobaczył, że
się mu przyglądam. Niepewnie pokiwałam twierdząco głową, nie
wiedząc czego tak naprawdę chcę. Harry ponownie złapał moją
rękę i ułożył ją tak na swoim penisie, że obejmowałam go przy
główce. Był taki miękki.
-Co powinnam teraz zrobić? -spytałam
niepewnie, bojąc się, że powiem coś głupiego.
-Jeśli chcesz, możesz poruszyć
dłonią w górę i w dół. -powiedział, trzymając wciąż moją
dłoń i pokazując mi powoli jak powinnam to robić. Po chwili
puścił moją dłoń, a ja starałam się nieco szybciej powtórzyć
jego ruch, wciąż bojąc się, że zrobię to źle.
-Lyn... -jęknął Harry z zadowolenia.
Był taki bezbronny i słodki. Miałam nad nim pełną kontrolę.
-Przestań kochanie, bo dojdę. -powiedział, zabierając moją dłoń.
-Innym razem skończysz. -szepnął, wiedząc, że chciałam dłużej
to robić. -Chwila. -odsunął się ode mnie, sięgając po wyjęte
małe opakowanie, z którego wyciągnął prezerwatywę. Zwinnym
ruchem nałożył ją na swojego penisa. -Musisz położyć się pode
mną. -przekręcił mnie tak, że leżałam dosłownie pod nim. Moje
serce zaczęło bić znacznie szybciej.
-Gotowa? -spytał mnie zadziornie, na
co pokiwałam twierdząco głową. Byłam tak podekscytowana, a
zarazem zestresowana. Harry chyba zauważył, że trochę się boję.
-Nie bój się, będę delikatny.
-musnął moje usta, chcąc, abym uwierzyła w jego słowa.
-Ufam Ci. -zapewniłam go, posyłając
mu ciepły uśmiech.
-Kocham Cię. -szepnął, delikatnie we
mnie wchodząc. Mimo, że starał się to zrobić jak najbardziej
łagodnie, poczułam lekki ból. Nie było to tak, jak sobie
wyobrażałam. Słyszałam, że pierwszy raz zawsze jest bardzo
bolesny. U mnie tak nie było, bolało, ale nie aż tak bardzo.
-W porządku? -spytał, widząc, że
zaciskam zęby. Dałam radę jedynie kiwnąć głową. -Jeśli to Ci
pomoże, to możesz krzyczeć. -musnął moje usta, delikatnie
poruszając się we mnie. Zaczynało mnie coraz bardziej boleć. A
jednak... Ruchy Harr'ego były wolne, jednak bolesne. Nie mogłam nic
poradzić na cieknące łzy.
-Harry... -pisnęłam z bólu. To była
straszne.
-Mam przestać? -spytał łagodnie,
bojąc się, że coś się stanie.
-Nie. -od razu zaprzeczyłam. Chciałam
doprowadzić to do końca, nawet jeśli czułam ból.
-Na pewno? -spytał, aby się upewnić.
Ugh, mimo tego bólu, czułam niedosyt, kiedy przestał się we mnie
poruszać. Nie mam pojęcia czemu, tym razem to ja wypchnęłam
swoje biodra do góry, tylko żeby go poczuć.
-Już, już kochanie. -Hazz zamknął
moje usta swoimi, ponownie przejmując nade mną kontrolę.
-Harry... -jęknęłam, pod wpływem
przyjemności. -Możesz szybciej. -wymusiłam się na cichy chichot,
gdy zaczął mnie torturować szaleńczo wolnymi ruchami. Powoli
przyzwyczajałam się do jego ruchów i ból przestawał mi
przeszkadzać. Co chwila któreś z nas krzyczało imię drugiego.
Podobno Harry ma grube mury. Nie chciałabym, żeby jego sąsiedzi
nas usłyszeli.
-Kurwa Lyn... -jęknął Harry, gdy
przygryzłam jego wargę. -Jesteś tak cholernie ciasna. -zaczął
mówić mi sprośne słówka, co spowodowało kolejny przypływ
ciepła.
Czułam, że dochodzę. Po kilku
mocniejszych, ale i boleśniejszych pchnięciach Harr'ego, mój
organizm zalała fala przyjemnego ciepła. Moje ciało było
dosłownie jak z waty. Hazz doszedł w podobnym czasie. Delikatnie
wyszedł ze mnie i opadł zmęczony na łóżko, przyciągając mnie
do swojej klatki piersiowej.
-Kocham Cię. -musnął moje usta,
zanim zdążyłam mu odpowiedzieć.
-Kocham Cię. -powiedziałam, wtulając
się w jego rozgrzany tors.
________________
Ekhm, no to ten... nie wierze, że to napisałam. nie będę nic mówić na temat tego rozdziału.. Pozostawię to bez komentarze. Do ostatniej chwili chciałam go zmienić i sama się sobie dziwię, że go dodaję. Ogółem mówiąc nie znam się na tych sprawach, moje doświadczenie opiera się na Dark i After xD
Dziękuję każdemu kto trzymał za mnie kciuki. Niestety się nie udało. Nie dostałam stypendium i nie dostałam się do wymarzonej szkoły. Dostałam się za to do innej bardzo dobrej, skromnie mówiąc jednej z lepszych w Wawie, ale średnio chciałam tam iść, tym bardziej, że profil na który się dostałam mi nie bardzo odpowiada. Chciałam na fizykę, dostałam się na geografię, ale może uda mi się w ciągu roku szkolnego przenieść (miejmy nadzieję!).
Kolejne podziękowania dla osób, które glosowaly na ten blog. Blog zajął 2 miejsce na blog miesiąca maj wg Spisu Opowiadań o One Direction i 1 miejsce bloga miesiąca czerwiec wg Spisu blogów o One Direction.
Nowy rozdział na Help Me (if you can)!
Ponownie zaczynam temat komentarzy. Czyta około 50 osób (!) a komentuje zaledwie 15... Jak tak dalej będzie, będę dodawać rozdziały raz w miesiącu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)