środa, 5 marca 2014

More Than Famous || Rozdział 5

komentarz = szacunek i motywacja dla autora

"Nobody sees, nobody knows
We are a secret, can't be exposed
That's how it is, that's how it goes
Far from the others, close to each other"

W głowie powtarzałam sobie jedno zdanie „być miłą dla Harr'ego”. Szczerze mówiąc przestraszyłam się trochę, gdy Rose się na nas wkurzyła. Nie chcąc jej bardziej denerwować muszę być miła dla Styles'a, choć nie wiem co z tego wyjdzie. Jak na razie powtarzam sobie w głowie, że mam być dla niego i miła i w miarę mi to wychodzi. Do naszego stolika podeszła kelnerka i odezwała się znajomym dla mnie głosem. Podniosłam wzrok znad karty dań i doznałam szoku. Nie mogłam uwierzyć w to, kogo tam zobaczyłam. Całkowicie się jej nie spodziewałam. Tak samo jak ona mnie. Po jej minie mogłam wywnioskować, że była równo zaskoczona jak ja. Chyba obie wolałyśmy w tym momencie nic nie mówić. Harry uratował całą sytuację, składając zamówienie. Był miły, przynajmniej tyle. Nie narobił mi obciachu. Kulturalnie się do mnie odzywał, aż trudno uwierzyć, że on tak potrafi. Wiedziałam, że Backs na razie da spokój, ale jak tylko wrócę do domu zaczną się pytania typu „czemu jej nie powiedziałam” itp.. Chwilę po tym, gdy złożyliśmy zamówienie dostałam sms'a, jak się potem okazało od siostry. „Przyjdź w tej chwili do łazienki, inaczej jesteś martwa.” -oho, może być ciekawie. Na pewno nie da mi spokoju i będzie chciała wiedzieć wszystko. Poinformowałam Harr'ego, że idę do łazienki i po chwili znalazłam się w pomieszczeniu, gdzie była już Rebecca.
-Co ty tu do cholery robisz z Harry'm Styles'em? -krzyknęła na całe pomieszczenie.
-Ciszej. -przyłożyłam palec do ust, rozglądając się dookoła czy nikt nie słyszał.
-Nikogo tu nie ma. -uspokoiła mnie ściszając ton głosu. -Czemu mi nie powiedziałaś, że się z nim spotykasz? -pytała podekscytowanym głosem. A nie mówiłam, że będzie się o to pytać? No to teraz już nie odpuści.
-Nie miałam kiedy. Wczoraj mówiłam Ci, że idę na imprezę z chłopakiem, nie pytałaś o kogo chodzi. Dzisiaj rano się nie widziałyśmy. -zaczęłam jej powoli wszystko tłumaczyć.
-No nie wierzę! -powiedziała podekscytowana. -Moja siostra chodzi z samym Harry'm Styles'em! -taaa... jest się czym ekscytować, naprawdę. Gdybym tylko mogła, bym Ci go oddała Becks.
-Beccy, a co ty tutaj robisz? -zmieniłam temat, chcąc się dowiedzieć co ona tu robi. Z tego co mi wiadomo ostatnio nie miała pracy.
-Mówiłam Ci, że mnie zwolnili. Wczoraj cały dzień grzebałam i znalazłam to miejsce. Całkiem dobrze płacą i się niczego nie czepiają, więc jestem. -wytłumaczyła, śmiesznie gestykulując rękoma.
-No to się nie obijaj i wracaj do pracy, bo Cię zwolnią. -powiedziałam w jej stronę, jednocześnie przeglądając się w lusterku.
-A ty wracaj do swojego ukochanego. -jak to śmiesznie brzmi „ukochanego”. Oczywiście, Harry Styles to mój ukochany. Jasne... Niedoczekanie!
-Już wracam do swojego ukochanego. -szeroko się uśmiechnęłam kładąc nacisk na „ukochanego”. Szczerze mówiąc może być ciekawie i zabawnie. Czasami mam ochotę sama z siebie się śmiać, ponieważ każdy złapał chaczyk z tym „związkiem”. Najzabawniejsze jest to, że nawet Beccy w to uwierzyła i tak się cieszy z mojego „szczęścia”, a ja w duchu mówię sarkastyczne odpowiedzi. To naprawdę jest zabawne. To nie wiarygodne, że tak łatwo można kogoś wkręcić.
-Już jestem. -powiedziałam, gdy wróciłam do stolika, przy którym siedział Harry.
-Długo Cię nie było, martwiłem się. -podniósł na mnie wzrok, który wcześniej spoczywał na ekranie jego telefonu.
-I tak wiem, że kłamiesz. -zadziorczo się do niego uśmiechnęłam, próbując mu dogryźć. Wiem, wiem... miałam być miła... No, ale nie mogę dłużej powstrzymać swoich docinek. Z reguły jestem miła, ale kiedy ktoś mnie irytuje, muszę to pokazać.
-Może chciałem być miły? -podniósł jedną brew do góry, a jego usta nieco się skrzywiły. Często robił podobną minę.
-Na prawdę nie musisz być dla mnie na siłę miły. -powiedziałam, biorąc łyka wody, która została przyniesiona, gdy byłam w łazience.
-Rose nie byłaby zadowolona z twojego zachowania. -twierdził, rzucając mi przenikliwe spojrzenie, tak jakby chciał coś ze mnie odczytać, albo co gorsza wywiercić mi dziurę tego jego zielonymi gałkami.
-Ah, więc to o Rose chodzi. Od kiedy ty się jej tak słuchasz? Czy Harry Styles nie miał być tym niegrzecznym, łamiącym zasady? -spytałam, odstawiając szklankę na poprzednie miejsce.
-Pomyliłaś mnie z Zayn'em. To on jest bad boy'em w zespole. -wyjaśnił, podle się uśmiechając. Ugh, ale wstyd Lyn! Taką gapę strzelić! Na prawdę powinnam częściej używać mózgu! -Poza tym to chyba ty powinnaś przestrzegać zasad Rose, prawda? To twoja szefowa, moim szefem jest Paul. Swoją drogą to jest dziwne, przy Rose jesteś grzeczna i posłuszna, a kiedy jej już nie ma stawiasz opór. -nie, tylko nie to. Czy ten koleś musi wszystko zauważyć? No i po mnie. Myśl Lyn, myśl! Muszę szybko znaleźć jakąś wiarygodną wymówkę.
-Czasami Rose przesadza, ale lepiej z nią nie dyskutować. -wyjaśniłam, próbując nie poznać po sobie, że kłamie. Trudno mi było zmyślać, choć w ciągu ostatnich kilku dni musiałam to zrobić wiele razy. Wcześniej nigdy nie kłamałam. No dobra, może jak byłam nastolatką i wracałam o później godzinie wmawiałam mamie, że autobus mi uciekł czy coś podobnego, ale to się nie liczy!
-Na pewno nie byłaby zadowolona, że jesteś dla mnie nie miła. -jakbym tego nie wiedziała Styles! Na prawdę, musiałeś?
-Czemu tak bardzo zależy Ci na tym, żebym była dla Ciebie miła? -spytałam, podnosząc lekko brwi do góry. Ten facet był dziwny, raz niemal by mnie nie dobił swoim chamstwem i egoizmem, a teraz sam mnie prosi, żebym była dla niego miła.
-Czemu tak bardzo nie zależy Ci na tym, żebyś była dla mnie miła? -odpowiedział na moje pytanie pytaniem.
-Czemu odpowiadasz na moje pytanie pytaniem? -ponownie zadałam pytanie, próbując uzyskać od niego sensowną odpowiedź, choć znając Styles'a, wcale jej nie uzyskam...
-Czemu ty odpowiadasz na moje pytanie pytaniem? -spytał, delikatnie marszcząc czoło. Wspominałam już, że nienawidzę tego chłopaka? Jeśli nie, to go nienawidzę. A jeśli wspominałam, to i tak go nie nawidzę.
-Ugh... jesteś irytujący! -chciałam na niego krzyknąć, ale powstrzymałam się ze względu, że znajdowaliśmy się w miejscu publicznym. Jeszcze brakowało nam tu świadków naszej kłótni.
-Nie mniej niż ty. -chamsko uśmiechnął się w moją stronę, po czym, wziął kilka łyków wody. Nie zamierzałam mu odpowiadać. I tak w ciągu niecałej godziny wystarczająco mnie do siebie zniechęcił. Na prawdę nie znam bardziej irytującego człowieka niż Harry Styles'a. Aż się dziwię, że tyle dziewczyn na całym świecie za nim tak szaleje. Gdyby go poznały, na pewno zmieniłyby zdanie. Harr'ego Styles'a nie da się lubić, a tym bardziej kochać! Całe szczęście, że kelner przyniósł danie i jeszcze większe szczęście, że nie była to Rebecca. Jeszcze jej tu brakowało! Nie, że mam coś do Becks, bo to jest wspaniała osoba, ale nie chciałabym, żeby usłyszała moją niezbyt przyjemną dyskusję z Harry'm. Myśli, że jestem w nim zakochana i niech tak zostanie. Im mniej wie, tym lepiej śpi. Posiłek minął nam w ciszy i w sumie to bardzo dobrze. Nie miałam ochoty słyszeć tego irytującego głosu.
-Obraziłaś się na mnie? -nasze milczenie przerwał oczywiście irytujący pan Styles. Ugh... musiał? Serio?
-Nie, skąd? Tylko jak ktoś według mnie jest irytujący, to wolę żeby milczał, więc jeśli uważasz, że jestem irytująca, to stwierdziłam, że będzie lepiej, jak nie będę się odzywała. -wyjaśniłam mu, kończąc jeść moje spaghetti.
-Więc sugerujesz mi, że nie powinienem się do Ciebie odzywać? -spytał, jak zwykle marszcząc czoło. To chyba jego kolejny nawyk. Bardzo często tak robi.
-Właśnie tak. Już myślałam, że nie posiadasz mózgu, a nawet jeśli go już tam masz, to nie używasz, a tu taka niespodzianka. -szeroko się uśmiechnęłam w jego stronę, mówiąc sobie w duchu „punkt dla Ciebie Lyn”. Miło jest patrzeć, jak dissuje się Harr'ego Styles'a.
-Przestań to robić. -skrzywił się. Kolejny jego nawyk, o którym już chyba wspominałam wcześniej.
-Ale co? -udałam zaskoczona, choć wiedziałam o co mu chodzi. No dobra, nie wiedziałam dlaczego chce żebym go nie dissowała, ale wiedziałam co ma mniej więcej na myśli.
-Nie odzywaj się do mnie w ten sposób. -wyjaśnił, rozglądając się dookoła. -Jakbyś nie zauważyła, to jesteśmy w miejscu publicznym i nasze rozmowy może usłyszeć wiele osób. Lepiej by było, gdyby myśleli, że się kochamy, a nie na każdym kroku dogryzamy. Dlatego też powinnaś być dla mnie miła. -skończył swoją wypowiedź, zawieszając swój wzrok na mojej osobie. Znowu zaczął wiercić swoim oczami we mnie dziurę. Ugh, kolejna, rzecz, którą bardzo często robi.
-Nie potrafię być miła dla kogoś, kogo nie lubię. Przy kamerach jeszcze daję radę, ale nie mogę być ciągle dla Ciebie miła. -wyjaśniłam ze stoickim spokojem, choć tak naprawdę w środku już dawno byłam wyprowadzona z równowagi. Jak łatwo przychodzi mi udawanie... Jeszcze kilka dni temu nie wiedziałam, że potrafię coś takiego robić, a teraz proszę, bez żadnych skrupułów potrafię się zaśmiać w twarz samemu Harr'emu Styles'owi, mimo wewnętrznych oporów.
-W takim razie musisz się postarać. -chytrze się do mnie uśmiechnął, po czym skinął na kelnera, aby przyniósł rachunek. Oznaczało to jedno – nasza dyskusja skończona. Ugh, tym razem Harry wygrał, ale to tylko dlatego, że nie dał mi szansy, abym mogła mu dogryźć. Kiedy kelner przyniósł rachunek, Harry wyjął portfel. Zrobiłam to samo, jeszcze nie potrzebowałam narzucać się Styles'owi.
-Co ty robisz? -wyraźnie się zdziwił, gdy zobaczył co robię.
-Umm... chcę zapłacić za swój posiłek? -spytałam retorycznie, tak jakby Harry nie widział co robię, choć tak naprawdę widział wszystko. Więc po co on się pyta, skoro zna odpowiedź?
-Ja płacę, w końcu jesteśmy na randce. -szeroko się do mnie uśmiechnął, tak jak nigdy. Nie było żadnego śladu po zażenowaniu, ani złości. Odruchowo lekko przekręciłam głowę w bok i zobaczyłam kilka fanek Harr'ego (jak się domyślam), które nam się przyglądały. Dlatego tak nagle zrobił się taki przyjemny. Nie chcąc odstawiać niepotrzebnych scen, zmieniłam swoją minę na nieco przyjemniejszą, niż tą, którą zazwyczaj obdarowywałam Styles'a.
-W porządku, skoro tak bardzo chcesz. -odwzajemniłam jego uśmiech i dopiłam resztki mojej wody, po czym odstawiłam szklankę. Harry zapłacił za posiłek i uśmiechnięci wyszliśmy z restauracji, trzymając się za dłonie. Oczywiście na zewnątrz była dość spora grupka fanek. Nie dziwne, że zdążyły się dowiedzieć. W restauracji siedzieliśmy około godziny, więc szybko się rozeszło, gdzie jest Harry Styles. Dziewczyny nas obtoczyły i za żadne skarby nie chciały odejść. Kątem oka spojrzałam na Styles'a, czekając, aż da mi jakąś wskazówkę co powinniśmy zrobić.
-Poczekaj, dam im kilka autografów i zaraz do Ciebie wrócę. -szepnął mi na ucho, po czym się wycofałam, ułatwiając dziewczynom dojście do Harr'ego. Niektóre z nich patrzyły, jakby chciały mi go zabrać (o ile on był mój). Szczerze mówiąc z chęcią bym go im oddała. Na prawdę Harry Styles nie jest mi potrzebny do szczęścia. Z boku patrzyłam na tą całą sytuację. Hazz wydawał się zupełnie innym człowiekiem, od tego, którym był bez osób trzecich. Widziałam jaki był w stosunku dla fanek. Był taki... kochany? Tak, zdecydowanie był dla nich kochany. Do każdej dziewczyny się uśmiechnął, przytulił, zrobił zdjęcie, dał autograf i nawet zamienił kilka zdań. Spełnił marzenie wielu dziewcząt, sprawił, że były szczęśliwe. Zaczęłam zastanawiać się czemu jest co chwila jest inny. Inny jest, gdy jesteśmy sami. Inny jest przy chłopakach. Inny jest, gdy są kamery. Inny jest, gdy ktoś jest przy nas. Inny jest przy fanach. I to tylko on tak często zmienia swój charakter. Chyba... Poznałam resztę chłopaków i są mili, choć może nie znam ich tak dobrze, jak Harr'ego, o ile w ogóle Harr'ego dobrze znam. Bo w sumie co to są dwa dnia znajomości? Choć z drugiej strony przez te dwa dni dużo się o nim dowiedziałam, niestety większość negatywnych rzeczy. Jak na razie mogę być tylko jednego pewna: Harry Styles jest jedną, wielką, chodzącą i irytującą zagadką.
_______________________
NIESPODZIANKA!
Miał być w sobotę, jest dzisiaj. W sumie nie wiem czemu, pomyślałam, że mogłabym dzisiaj wstawić, więc wstawiam. Wiem, że się cieszycie, kiedy dodaje rozdziały, a ja się cieszę, kiedy komentujecie, bo to daje cholernie dużą motywację, aby pisać dalej. Następny rozdział pojawi się w niedzielę :)No i znowu zmieniłam wygląd... Od samego początku chciałam taki wygląd, ale nigdy nie wychodziły mi te odcienie, aż w końcu się udało! Właśnie słucham sobie piosenek z Up All Night. Midnight Memories i Take Me Home są świetnymi płytami, ale według mnie nic nie dorówna UAN. Mam ogromny sentyment do piosenek z tej płyty, między innymi do More Than This. Ta piosenka była jedną z głównych inspiracji do napisania tego opowiadania. Oprócz tego jeszcze jeden filmik mnie zainspirował http://www.youtube.com/watch?v=qEjzEZT1LwE. Przez to zaczęłam pisać o Harry'm. Osoby, które znają mnie z poprzednich opowiadań doskonale wiedzą, że moim ulubieńcem jest Niall, ale nie pasował mi do tej roli. Od samego początku widziałam tutaj miejsce dla Harr'ego, ale obiecuję, że Nialler też dużo tutaj zdziała. Nie mogłam go zostawić. 7 rozdział jest moim ulubionym z dotychczas napisanych rozdziałów, głównie z powodu Niall'a. Już nie mogę się doczekać publikacji go. No to do niedzieli! <3

niedziela, 2 marca 2014

More Than Famous || Rozdział 4

 komentarz = szacunek i motywacja dla autora

 Nobody said it was easy
It's such a shame for us to part
Nobody said it was easy
No one ever said it would be this hard
Oh, take me back to the start

~.~

Gdy chłopaki zaczęli już przysypiać Harry odwiózł mnie do domu. Było kilka minut po pierwszej, gdy znaleźliśmy się pod moim mieszkaniem. Zaparkował na niewielkim podjeździe dla osób, które nie mieszkają w tym budynku, a ja zaczęłam siłować się z rozpięciem pasa. Jednak nie szło mi to zbyt dobrze, ten zamek był bardzo uparty. Na szczęście na ratunek ruszył czarny rycerz Harry Styles i zwinnym ruchem odpiął mój pas.
-Dziękuję. -powiedziałam w stronę chłopaka, po czym wyszłam z samochodu. -To do zobaczenia. -powiedziałam, zanim zamknęłam drzwi. Harry jedynie delikatnie pomachał mi rękę i lekko się uśmiechnął. Aż się rozejrzałam dookoła, czy nie ma tu żadnych paparazzi i co dziwnie nie było. Nono, Harry robi postępy w „byciu miłym”. Po cichu weszłam do mieszkania, starając się nie obudzić Rebecci. Nie miałam siły nawet na prysznic, bo znając moją osobę, mogłabym nawet pod nim usnąć. Dlatego też szybko przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę, po czym odpłynęłam w krainę snów.
***
Obudziły mnie jasne promienie wpadające przez nie dosuniętą zasłonę do mojej sypialni. W duchu przeklęłam, za to, że coś mnie budzi o tak wczesnej porze. Ledwo otworzyłam oczy i ospale przekręciłam się na drugi bok, aby móc dalej iść w spokoju spać. Kątem oka spojrzałam na zegarek i przeraziłam się widząc, że jest 09:11. O 09:30 miałam być w wytwórni, gdzie miałam załatwioną przez Rose sesję. Od razu się obudziłam i biegiem zbierając po drodze pogięte ubrania (nadal ich nie uprasowałam) poszłam do łazienki. Wzięłam szybki orzeźwiający prysznic, a następnie wysuszyłam włosy. 09:21 – nawet nie zdążę zjeść śniadania, ughh... Szybko założyłam na siebie pogniecioną koszulkę i wyszłam z domu. 09:30 – a ja właśnie stoję w korku, który nie zamierza się ruszyć. Aż się zdziwiłam, że Rose jeszcze nie dzwoni. Wyjęłam telefon z kieszeni i zrozumiałam, czemu Rose jeszcze nie zadzwoniła. Miałam rozładowaną komórkę. Założę się, że moja szefowa nie raz tego poranka próbowała się do mnie dodzwonić. Już wyobrażam sobie jakie piekło będę miała w wytwórni, nie dość, że się spóźnię, to jeszcze nie odbieram telefonów od szefowej. No pięknie... 09.45 – korek wreszcie się ruszył i po kolejnych 10 minutach byłam pod studiem. Jak się okazało zapomniałam zabrać ze sobą wejściówki, ale na szczęście ochroniarz mnie znał i bez zbędnych problemów mnie wpuścił.
-25 minut spóźnienia. -przywitała mnie w drzwiach Rose z skrzyżowanymi na klatce piersiowej rękoma. -Jakieś wytłumaczenie panno Bailey? -spytała poważnym tonem. Ugh, pewnie zaraz da mi wykład, że nie mogę się spóźniać, że powinnam odbierać telefon, a jak zauważy moją pogniecioną koszulę to już w ogóle będzie po mnie. Rose jest zwolenniczką zasad, manier i dobrego wychowania. Jedna z największych jej wad.
-Zaspałam i w dodatku korek mnie zatrzymał... -zaczęłam się tłumaczyć, lecz ona tylko spojrzała się na mnie w taki sposób, jakby mi nie wierzyła.
-Przepraszam za spóźnienie. -do moich uszu dobiegł zachrypnięty głos Styles'a. Jeszcze Go tutaj brakowało...
-Nic się nie stało Harry. -Rose powiedziała w jego stronę o wiele łagodniejszym tonem niż odzywała się do mnie. -Paul już jest w gabinecie, idź do niego, a my zaraz przyjdziemy. -przyjaźnie uśmiechnęła się do mojego „chłopaka”. Ugh, no nie wierzę. I Rose po Jego stornie? Jak ona może być dla Niego taka miła? Nie wiem po co on tu jest dzisiaj potrzebny. I jeszcze się spóźnił i nie ma nic za to, a jak ja się spóźniłam to już wielka awantura. To nie fair!
-Więc masz mi coś do powiedzenia? -spytała moja szefowa, podnosząc jedną brew do góry. Zawsze tak robiła, gdy oczekiwała odpowiedzi na pytanie, na które doskonale znała odpowiedź.
-Umm... -zaczęłam myśleć co tym razem Rose chciałaby usłyszeć. -Przepraszam, to się więcej nie powtórzy. -powiedziałam po kilku sekundach ciszy.
-Mam taką nadzieję. -odparła surowym tonem Rose. -Czemu masz pogniecioną koszulę? -zmierzyła mnie swoim przenikliwym wzrokiem. No tak, Rose każdy drobny szczegół wyłapie.
-Żelazko mi się zepsuło. -szybko wymyśliłam w miarę dobrą wymówkę. Oczywiście to było kłamstwo. Z moim żelazkiem wszystko jest w porządku, jedynie z moimi chęciami do jego użycia jest coś nie tak, ale cóż... nic nie poradzę na to, że mam lenia.
-Radzę Ci jak najszybciej zainwestować w nowe. Nie wypada tak przychodzić ubranym. -zwróciła mi uwagę. Tak, tak... ciesz się Rose, że znowu nie przyszłam w dresach... -A teraz chodź, musimy omówić kilka spraw z Paul'em i Harry'm.
-A co z sesją? -bo przecież dzisiaj miałam umówioną sesję. Może mam słabą pamięć, ale to nawet w notatniku sobie zapisałam.
-Odwołana jest. -rzuciła w moją stronę, idąc długim korytarzem do ostatniego pomieszczenie, które było jej gabinetem. Nie zostało mi nic innego niż podążanie za nią. Na okrągłym fotelu siedział Paul, Rose zajęła miejsce za swoim biurkiem. I właśnie w taki oto sposób zostało jedyne miejsce na dwu osobowej kanapie obok Styles'a. Rose pokazała mi ręką, abym zajęła miejsce, więc niechętnie usiadłam koło Harr'ego, który od razu się posunął tak jakby miał się ode mnie czegoś zarazić. To było nieprzyjemne z jego strony.
-Wczoraj nie omówiliśmy wszystkich szczegółów. -zaczęła mówić Rose, spoglądając to raz na mnie to na Harr'ego. -Wczoraj całkiem dobrze sobie poradziliście, ale to jednak wciąż za mało. -swój wzrok przeniosła na ekran laptopa.
-Co masz na myśli Rose? -spytał się Harry nie wiedząc tak samo jak ja, co tej kobiecie chodzi po głowie. Czy ona chce żebyśmy się przy tych kamerach całowali?
-Tylko kiedy widzicie kamery okazujecie sobie uczucia. -powiedziała, szukając czegoś w swoim komputerze.
-Przecież tak miało być. -odezwałam się, choć pewnie i tak moje zdanie najmniej się tutaj liczy.
-Nie zupełnie tak. -posłała mi spojrzenie typu „nie wiesz, to się nie odzywaj”. -Powinniście cały czas udawać, a nie tylko kiedy zobaczycie aparat. Prawda jest taka, że paparazzi są wszędzie i w każdej chwili mogą coś wychaczyć. Dlatego też jak już będziecie całkowicie sami, ewentualnie tylko z chłopakami możecie normalnie się zachowywać, jakby nic między wami nie było. Nawet fanki mogą wam zrobić zdjęcie i już będą krążyć po sieci plotki.
-Jasne, nie ma problemu, tylko Alice trochę jest sztywna, więc trudno jest przy niej udawać. -powiedział Styles, a ja miałam ochotę rzucić się na niego z pięściami.
-Ja jestem sztywna? -krzyknęłam w jego stronę. -No przepraszam, to nie ja siedziałam wczoraj cały wieczór podpierając dłońmi brodę. Ty nawet nie potrafisz się dobrze bawić! -zaczęłam mu wytykać jego wczorajsze zachowanie.
-Co? -podniósł na mnie głos. -Wcale tak nie było! Potrafię się dobrze bawić, ale przy tobie się nie da. Jesteś nudziarą! -obraził mnie po raz drugi tego dnia.
-Jesteś żałosny! -nie dawałam za wygraną. Nie mogłam pozwolić, żeby ktoś taki jak Harry Styles mnie obrażał.
-Za to ty nie lepsza. -arogancko zaśmiał się pod nosem.
-Jesteś dupkiem Styles! -krzyknęłam w jego stronę, po czym miałam ochotę uciec z tego przeklętego miejsca, ale powstrzymało mnie spojrzenie Rose.
-Możecie się uspokoić?! -krzyknęła na nas. Miała chyba dzisiaj zły dzień. Od samego rana była zdenerwowana. No w sumie nie dziwię się jej, na widok Styles'a też się denerwuję. -Zachowujecie się jak dzieci, a nawet jeszcze gorzej! Zamiast wytykać swoje wady powinniście być dla siebie mili, bo w taki sposób na pewno nie będziecie wyglądać jak zakochani.
-Masz rację, przepraszamy. -odezwał się Harry, zawstydzonym głosem. Wow, Harry się zawstydził! Nowość...
-Alice? -Rose chyba oczekiwała na odpowiedź z mojej strony.
-Przepraszam. -powiedziałam nieco spokojniejszym tonem, choć tak naprawdę miałam ochotę rzucić się na Styles'a z pięściami.
-Tym razem wam odpuszczę, ale jeśli to się powtórzy to nie będzie tak kolorowo. Macie być dla siebie mili i nawzajem okazywać sobie szacunek, zrozumiane? -skończyła swój jakże ciekawy monolog, zerkając na nas.
-Zrozumiane. -odpowiedzieliśmy równo z Harry'm, jakbyśmy się zgadali. Mimo, że zgodziłam się na to, że będę miła dla Styles'a, wiedziałam, że nie będzie to takie łatwe. Dla takiego człowieka jak on nie da się być miłym.

~.~
Ja mam być miły dla Alice? Przecież to będzie nie możliwe. Nawet jakbym chciał, to bym nie mógł. Ona jest uparta i wiem, że nie odpuści, a ja też nie mogę sobie pozwolić na to, żeby ktoś mnie obrażał. Jestem ciekaw co ja takiego zrobiłem tej dziewczynie, że tak się mnie uczepiła. Ojj, czuję, że nie będzie z nią łatwo. Jest inna niż moje poprzednie „partnerki”. One nie stawiały oporu. Zawsze ładnie się uśmiechały i wszystko szło po myśli. W dodatku dobrze się dogadywaliśmy prywatnie. Oczywiście nie mówię to o czymś więcej niż przyjaźń czy koleżeństwo, bo to nie wchodzi w grę, choć niektóre z nich z chęcią wskoczyłyby mi do łóżka. Ja po prostu nie potrafię się zakochać i nikt tego nigdy nie zmieni. Nawet jeśli bym chciał, to bym nie mógł. Miłość niesie ze sobą wiele złych rzeczy np. rozstania i ból. Nie chciałbym żeby jakaś dziewczyna przeze mnie cierpiała. Gdy byłem mały widziałem jak mama były przygnębiona po rozwodzie z tatą. Nie chciałbym nikogo doprowadzić do takiego stanu. Dlatego nigdy się nie zakocham. Pewnie dlatego też akurat mnie wybrali z całego zespołu do tych wszystkich „związków”. Żaden z chłopaków nie mógłby być w czymś takim, ponieważ są zbyt słabi i uczuciowi. To jest pewne, że kiedyś by się w którejś zakochali. W dodatku Louis, Liam i Zayn mają już dziewczyny. Jedynie ja i Niall jesteśmy wolni, no ale wiadome, że Horan nie mógłby w to wejść. Nialler jest bardzo uczuciowy i podejrzewam, że w pierwszej dziewczynie by się zakochał. A z własnego doświadczenia wiem, że takie dziewczyny chcą po prostu sławy i pieniędzy, niczego więcej. Zdecydowanie to nie dla Niall'a. Trochę to dziwne, bo Alice nie zachowuje się tak, jakby zależało jej na sławie, ale skoro się zgodziła to pewnie tylko udaje taką twardą i inną. Mam nadzieję, że za jakiś czas nasze relacje się nieco polepszą i Alice nie będzie tak uparta.
-Przygotowaliśmy dla was grafik, gdzie i kiedy macie się pokazywać. -odezwał się milczący dotychczas Paul. -Ale oprócz tego dobrze by było, gdybyście czasem spotykali się tam, gdzie nie ma typowych kamer. Jak Rose wcześniej wspomniała, nawet zwykła fanka może wam zrobić zdjęcie. Dlatego też Harry będziesz od czasu do czasu zabierał do siebie Alice np. na kolacje. Nawet jeszcze lepiej by było, gdyby czasami Alice nocowała u Ciebie. Wtedy będzie ten związek bardziej wiarygodny. -skończył swój monolog, czekając na moją odpowiedź.
-Jasne, nie ma problemu. -zgodziłem się, bo w końcu nie mam innego wyjścia. W sumie mi to i tak wszystko jedno. Z Alice, czy bez Alice...
-To dobrze. -tym razem odezwała się Rose. -Dzisiaj pójdziecie razem na obiad. -spojrzała na grafik. -Jutro wieczorem kolacja. -kontynuowała, nie odrywając wzroku od papierów. -Dwa dni przerwy, ale możecie w tym czasie oczywiście się spotkać, a w sobotę idziecie na premierę nowej płyty Ed'a Sheeran'a. Dobra, idźcie już na ten obiad, bo mam już was dość na dzisiaj. -skończyła swoją wypowiedź, czekając aż zostawimy ją samą.
-Umm... Rose, ja i Alice przyjechaliśmy osobnymi samochodami, więc będzie problem żebyśmy razem pojechali. -zwróciłem uwagę kobiecie, która skrzywiła się, gdy usłyszała co powiedziałem. Chyba rzeczywiście chciała się nas jak najszybciej pozbyć.
-W takim razie możecie się przejść, niedaleko jest kilka dobrych restauracji, więc co za problem?
W ciszy wyszliśmy z gabinetu Rose i windą zjechaliśmy na dół cały czas się nie odzywając do siebie. Gdy znaleźliśmy się na zewnątrz złapałem Alice za rękę mimo że nie było wokół nas żadnych reporterów. Po kilku minutowym spacerze byliśmy już w restauracji. Z grzeczności odsunąłem Alice krzesło i w ciszy zaczęliśmy przeglądać menu.
-To może spaghetti? -zaproponowałem, przeglądając kartę dań. Swoją drogą nawet nie wiedziałem o istnieniu niektórych potraw, ich nazwy były bardzo dziwne. Ciekawiło mnie jak smakują, ale postawiłem na coś bardziej znajomego.
-Może być. -odpowiedziała obojętnie Lyn zamykając menu.
-Mogę już przyjąć zamówienie? -do naszego stolika podeszła na oko 25 – letnia kelnerka. Gdy spojrzała na Lyn jej oczy zrobiły się nie naturalnie duże, tak jakby była zaskoczona jej obecnością. Alice miała podobną minę. Dziewczyny wymieniły się dziwnymi spojrzeniami.
-Będzie dwa razy spaghetti. -powiedziałem, oddając kelnerce menu.
-Może coś do picia? -zaproponowała łagodnym głosem kelnerka.
-Dla mnie będzie woda, a dla Ciebie Lyn? -spytałem mojej „dziewczyny”, która wciąż miała zaskoczoną minę.
-Może też być woda. -odpowiedziała, zgarniając kosmyki włosów, które spadały jej na czoło.
-W takim razie będą dwie szklanki wody. -odpowiedziałem, przyjaźnie uśmiechając się do kelnerki. -Na razie to wszystko, może potem pomyślimy nad jakimś deserem. -swój wzrok przeniosłem na Lyn. Stresowała się czymś. Nerwowo bawiła się dłońmi i miała zaciśnięte usta. Nie miałem pojęcia o co chodzi. Przecież nic się nie stało takiego.
-Zamówienie zostanie zrealizowane w ciągu dwudziestu minut. -powiedziała kelnerka, odchodząc od naszego stolika, zostawiając nas samych. Zauważyłem, że stała za ladą i przyglądała się nam. Często byłem w takiej sytuacji, ale tym razem mam wrażenie, że nie chodzi tu o mnie, tylko o Lyn. Może Alice się zestresowała, ponieważ ta dziewczyna tak się na nią spojrzała. Dziwna sytuacja.
-Wszystko w porządku? -spytałem Lyn, gdy ta wciąż nie zmieniła swojego zachowania.
-Tak, jasne. -w tym momencie Alice dostała sms'a. Z kieszeni spodni wyjęła telefon i zaczęła czytać treść wiadomości. Po chwili go schowała. -Muszę iść do łazienki, zaraz przyjdę. -lekko się do mnie uśmiechnęła i odeszła od stolika, zostawiając mnie samego. Cóż, od pół godziny ani razu na siebie nie krzyczeliśmy i byliśmy dla siebie mili. Jak na razie dobrze nam idzie.

________________________________________
Witam was z 4 rozdziałem! Od dzisiaj rozdziały będę pojawiały się raz w tygodniu w każdą sobotę. Może jak już napiszę wszystkie rozdziały, to będę dodawała częściej, ale jak na razie zaczynam pisać 10 rozdział. Chcę prosić każdą osobę, która czyta o zostawienie komentarza, anonimy też się liczą. Chciałabym wiedzieć dla kogo to piszę :)  Jeszcze o jedno chciałam prosić. Macie jakieś podejrzenia jak rozwinie się akcja? Chciałabym wiedzieć jak wy na to patrzycie i sobie wyobrażacie ciąg dalszy. :) Być może, któryś z Waszych pomysłów mi się spodoba i włączę go do moich.
No to tyle ode mnie, do zobaczenia w sobotę! :)

sobota, 1 marca 2014

Zwiastun nr. 2


Zapraszam was do obejrzenia drugiego zwiastuna do More Than Famous.
Oba zwiastuny znacznie różnią się od siebie, jedyne co ich łączy to fakt, że dotyczą tego samego opowiadania.

Piszcie w komentarzach, który bardziej wam się podoba.

Chcę wam jeszcze podziękować za odwiedzanie mojego bloga. Wczoraj, albo dzisiaj licznik przebił tysiąc wyświetleń. Jest to dla mnie miłe zaskoczenia, z powodu, że znajduje się tu zaledwie 3 rozdziały. Jeszcze chciałabym poprosić każdego czytelnika o komentowanie rozdziałów. Wasza opinia jest dla mnie niezwykle ważna, bo w końcu robię to dla Was, a nie dla siebie, a komentarze są ogromną satysfakcję i jeszcze większą motywacją. No, to tyle ode mnie. :)
Rozdział 4 pojawi się jutro :)